Ostatecznie
rodzeństwo przymusiło Rossa do umówienia się na randkę z Martiną Stoessel.
Przybrał dobrą minę do złej gry i udał się na spotkanie. Pomińmy fakt, że
musiał wstać o ósmej, ponieważ na jedenastą Tini miała wywiad. Nie przygotował
żadnego planu na tę randkę, zdążył tylko kupić bukiet róż. Podczas spacerowania
po uliczkach Buenos Aires starał się poruszyć temat R5, co było trudne, bo
dziewczyna ciągle trajkotała o swoim serialu, na dodatek czasem zapominała, że
on kompletnie nie rozumie hiszpańskiego. Połowę zdania mówiła po angielsku, a
połowę po hiszpańsku. W końcu wtrącił jej się w monolog. Zapiszczała na myśl o
zespole. Rzeczywiście była fanką, więc Rossy delikatnie napominał o wywiadach i
przyznaniu się do lubienia R5. Martina przez moment milczała rozmyślając. Nie
dała mu sensownej odpowiedzi, bo spieszyła się na wywiad. Jak na dżentelmena
przystało, odprowadził ją do domu, a sam wrócił do hotelu. Nie wiedział, co
powiedzieć rodzeństwu, bo sam nie był pewien czy jego misja się powiodła. Pozostało
czekać.
***
Koncert
R5? Co tu dużo mówić? Świetna muzyka i szaleństwo. Tam znikają wszystkie
problemy. Fani z Argentyny zapadli w pamięć.
Po
występie i rozdaniu autografów, zespół udzielił kilku wywiadów, podczas których
dowiedzieli się, że Martina przyznała, iż nałogowo ich słucha.
-
Młody, jesteś wielki! – Ell poklepał Rossa po plecach. – Nie wiem, jak, ale
udało ci się.
-
Pfff… Przecież to było wiadome od początku – blondyn dumnie wypiął pierś, ale
po chwili zaczął skakać ze szczęścia.
Więcej
nie spotkali się z piosenkarką, co nie było dla niej miłe, bo Ross serio wpadł
jej w oko.
R5
przemierzyło Amerykę Południową codziennie dając wspaniałe i niezapomniane
koncerty aż wreszcie, po dwóch miesiącach wrócili do ukochanej Kalifornii.
*
-
Zbiórka w salonie! – krzyknął na cały dom Riker.
-
Nie ma Rossa! – odkrzyknęła Rydel. – Przecież jest na planie!
-
Wiem i o to właśnie chodzi!
Rodzeństwo
rozsiadło się na kanapie, a Riker stanął przed nimi z zeszytem i ołówkiem.
-
Jest grudzień, a my nie mamy prezentu dla Rossa! Czekam na kreatywne pomysły.
-
Gitara? – podsunął RyRy.
-
Gitary tradycyjnie dajemy mu na urodziny, a ja pytam o prezent na święta.
Wszyscy
zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu inspiracji. Prawdę mówiąc
Rossowi niczego w życiu nie brakowało i z roku na rok mieli coraz mniej
pomysłów. Nagle usłyszeli odgłos przekręcanego w zamku klucza. Rik schował
zeszyt do szuflady, chwycił gitarę i cała piątka zaczęła śpiewać Here comes
forever. Do salonu wszedł Rossy.
-
Wróciłem. Co tam, rodzinko?
-
Muzykujemy – Rocky wyszczerzył ząbki. – Dołączysz?
-
Zaraz, jestem wściekle głodny – pobiegł do kuchni, a reszta odetchnęła z ulgą.
Rocky
zerwał się z kanapy i dołączył do brata w kuchni.
-
Austin, jest sprawa. Chodzi o prezenty na święta. Co kupujemy Rikowi?
-
Nie mów na mnie Austin – spojrzał błagalnym wzrokiem. - Kompletnie o tym
zapomniałem. Mówił, że nie chce żadnych konkretnych prezentów. Wspominał, że
telefon mu się rozwala. Kto by się spodziewał, skoro zrzucił go z półki, bo nie
chciało mu się wyłączyć budzika? – przewrócił oczami.
-
Telefon…? W sumie dobry pomysł. Jest coraz trudniej z tymi prezentami… -
podpuszczał brata licząc, że nieświadomie powie mu co chce dostać.
-
Niczego nam nie brakuje. Ja bym sobie zażyczył samochód, no ale nie mam prawka.
Chyba najbardziej chciałbym dostać gitarę. Ale nie taką zwykłą. Chcę tą, na
której Riker napisał If I can’t be with you.
-
Chcesz jego gitarę? – zdziwił się.
-
Tak. Bo… No taka wartość sentymentalna. Ta piosenka jest genialna i ta gitara
jest taka… magiczna. Wiem, co sobie myślisz, ale serio…
-
No spoko, rozumiem. W sumie to ja też chcę coś od Rikera.
-
Piosenki, prawda? – brat pokiwał głową. – Nie odda ci ich.
-
I właśnie smutam z tego powodu.
***
Riker
zrzucił ubrania i wszedł do gorącej wody z gęstą pianą. Usiadł wygodnie,
zamknął oczy i odprężył się.
Brązowe
oczy, różowe usta, blond włosy i ten tajemniczy uśmiech.
Stała naprzeciwko i wyciągała do niego ręce, chciała by ją przytulił. Była tak blisko, a jednocześnie tak daleko, że nie mógł jej dosięgnąć. Ktoś go odciągał, chciał się wyrwać, ale ten ktoś był silniejszy. Słyszał znajomy głos wymawiający jego imię.
Stała naprzeciwko i wyciągała do niego ręce, chciała by ją przytulił. Była tak blisko, a jednocześnie tak daleko, że nie mógł jej dosięgnąć. Ktoś go odciągał, chciał się wyrwać, ale ten ktoś był silniejszy. Słyszał znajomy głos wymawiający jego imię.
-
Riker? Riker! – Ross potrząsnął blondynem.
-
Co?! – ocknął się zdezorientowany.
Nadal
siedział w wannie, woda była zdecydowanie chłodniejsza i było mniej piany.
Rozejrzał się po pomieszczeniu próbując przypomnieć sobie, co tu robi.
-
Było za cicho, więc zajrzałem. Zasnąłeś. Wszystko w porządku?
-
Tak… Miałem sen – przetarł oczy. – Ile czasu minęło?
-
Jakieś pół godziny.
Pokiwał
głową i poprosił brata o wyjście. Szybko się umył i wyszedł z łazienki otulony
szlafrokiem. Na jego łóżku leżał brunet i… czytał? To zdziwiło starszego, ale
„Intruz” to wyjątkowo wciągająca książka. Odchrząknął cicho.
-
O! – Rocky odłożył przedmiot. – Czekam sobie na ciebie. Wiem już co chce Rossy
– Rik popatrzył na niego wyczekująco. – On chce twoją gitarę akustyczną, tą, na
której napisałeś If I can’t be with you. Twierdzi, że jest jakaś magiczna.
-
Moją gitarę? Przecież możemy mu kupić nowiutką.
-
Ale on twierdzi, że ta ma znaczenie sentymentalne czy coś takiego. Ja nie
ogarniam tego dzieciaka. Błądzi myślami nie wiadomo gdzie, niedługo mózgu z
domu zapomni.
-
Noooo… Dooobra – powiedział bez przekonania. – Mogę mu dać tą gitarę, skoro tak
mu zależy. Ale uważam, że to i tak za mało.
-
No to kupimy mu jeszcze jakieś fajne ubrania – wstał i już chciał wychodzić,
ale zawrócił. – Mogę sobie pożyczyć? – wskazał na książkę.
-
TY?! Chcesz czytać? – Riker udawał totalnie zaskoczonego. – Oczywiście,
braciszku. Weź i niech ci dobrze służy – wepchnął mu „Intruza” w ręce.
-
Ale zabawne! – rzucił na odchodne nico obrażony brunet.
*
Mijały
kolejne dni, podczas których kupowali prezenty. Najpierw Rocky i Ratliff udali
się po gitarę na urodziny Rossa; potem Ross i Rocky kupili prezent dla Rikera;
blondyni kupili mnóstwo ubrań i biżuterii dla siostry. Dawno temu umówili się,
że robią wspólne prezenty i tylko rodzice robią oddzielne. Byli bardzo ciekawi,
co wymyślą w tym roku, ale rodzice wcale nie wyglądali jakby szykowali coś
wyjątkowego.
-
Jak tam na planie? – spytała Stormie podając synowi talerz z obiadem.
-
Jak zawsze. Szczerze to ja już czuję święta i nie chce mi się pracować.
-
Wytrzymasz jeszcze tydzień, a potem lecimy. Riker! – zawołała syna, który
przechodził przez salon. – Chodź, zjesz coś.
-
Nie jestem głodny.
-
A ja myślę, że jesteś – Rocky „wyrósł” obok niego.
Blondyn
teatralnie przewrócił oczami i poszedł do kuchni. Nie chciał zaczynać kłótni z
bratem, tym bardziej, że Ross przyglądał się im z zaciekawieniem.
-
Biorę sobie jabłko – oznajmił chwytając owoc. – Mamuś, doradź. Co
kupić Rebece?
- All I want for Christmas, Is a kiss, Just a kiss, One kiss from you…
- zaczął śpiewać Rossy. – Jej wystarczy, że po prostu będziesz. Kocha R5, więc
może jakieś gadżety?
- Już chyba
wszystko ma. Ale za to mam pomysł na prezent dla Rocky’ego. Pozwolę mu na zrobienie
tatuażu.
- Słucham?!
– Stormie spojrzała z niedowierzaniem na syna. – Nie ma mowy, ja się nie
zgadzam.
- W Polsce
to ja jestem jego prawnym opiekunem. Mamusiu, on o tym marzy – przytulił kobietę.
– Niech zaszaleje. Poza tym wiesz, że podczas trasy mieliśmy urodziny i on już
ma 18 lat?
- Jak ty to
robisz, że jesteś taki przekonujący? Ech… Zgadzam się, ale ten jeden jedyny raz
– westchnęła.
- Skoro Rocky
może to ja też chcę – wtrącił blondynek, ale umilkł widząc groźną minę mamy. –
A jeśli chodzi o Rebekę to może jakiś mniej namacalny prezent? Sesja zdjęciowa?
Ma twarz modelki i w ogóle…
- Mówił ci
już ktoś, że jesteś genialny? – Riker uśmiechnął się szeroko.
- Parę razy
się zdarzyło – zaśmiał się.
Zaszły takie niezauważalne zmiany. Pozdrawiam Graphic Poison - najlepszą szabloniarnię ever <3
Zgodzicie się ze mną, że ostatni rozdział to był niewypał, dlatego początek tego rozdziału jest jaki jest. Zrezygnowałam z opisania trasy koncertowej i urodzin chłopaków. Po prostu minęły te dwa miesiące. Teraz zajmę się fajnymi (według mnie) rozdziałami.
Ojej, czyli coś zegapiłam :c
OdpowiedzUsuńNie było mnie pare dni a tu już nowe opowiadanie ×_× Jaki główny bohater?Co przegapiłam? xD
Zaraz biorę się za czytanie poprzedniego postu.
Co do rozdziału to bomba^^ Nic dodać nic ująć.
Ekstra rozdział <3 Wygląd bloga... BOSKI !!! <3 <3 <3 Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńEkstra blog Rozdział super i wygląd bloga też ładny
OdpowiedzUsuńFajny blog
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza !!
OdpowiedzUsuńAwwww.... Jak miło <3
UsuńKiedy next ??
OdpowiedzUsuńMam już połowę rozdziału. Sorki, zepnę się i napiszę do końca. Może dodam jutro :)
Usuńładny blog
OdpowiedzUsuńFajny rozdział Kocham
OdpowiedzUsuńfajowy blog
OdpowiedzUsuńWyrąbisty blog! O jaaaa zazdro talenu ;** Dawaj szybko nexta! (:
OdpowiedzUsuńxoxo
PS. Zapraszam na opowiadanie i proszę o komentarz pod nowym rozdziałem :) http://lovemelikethat-r5.blogspot.com/
Hahahhaha Dziękuję, ale tu nie ma czego zazdrościć :*
UsuńKoffam to opowiadanie i zazdroszczę Ci talentu :)
OdpowiedzUsuń