czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział III


Tak, jak mówiła Rebeka, miasteczko nie tętniło życiem. Nieliczni ludzie spacerowali po ulicach, a samochodów jeździło jeszcze mniej. Kamienice były stare i skromne, za to zieleni było pod dostatkiem. Spokojny nastrój udzielił się nawet Ross’owi, który przycisnął nos do szyby i w milczeniu przyglądał się mijanej okolicy.
Rebeka pokierowała szofera do hoteliku. Pokoje były przytulne i przypadły do gustu Lynchom oraz Ellowi. Nie było pięcioosobowego, więc podzieli się: Riker – Ross, Rocky – Ell, a Rydel miała osobny pokój, ponieważ uznała, że potrzebuje miejsca na ubrania. Ross wolał być z Rockym, ale Riker uznał, że pozostawienie zwariowanego Rossa z szalonym Rockym nie wróży niczego dobrego.
- Dobra, Rebeko słońce moje – zaczął z uśmiechem najmłodszy. – Szybko, propozycje. Hotele to ja miałem codziennie. Serio, to się może znudzić.
- Co powiecie na spacer? Oprowadzę was trochę.
- A nie powinnaś iść do twojej cioci? Znaczy tam, gdzie pojechali twoi rodzice? – Zapytała Rydel.
- Ciocia nie ucieknie, a wy za jakiś czas pewnie tak – zaśmiała się dziewczyna.
Gdy wyszli Rocky zaczął rozmowę.
- Kiedy zamierzasz przedstawić nas twoim kuzynkom? Ile mają lat, że tak spytam? – Uniósł dwukrotnie brwi.
- Milena i Angelika po dwanaście. Laura jest w moim wieku.
- Śmiesznie się złożyło. Cztery kuzynki i tak jakby w parach – zaśmiał się Ross. – Wszystkie są tak śliczne jak ty?
Riker spojrzał wymownie na Rossa, po czym przyciągnął Rebekę do siebie i objął ją.
- Trochę szkoda – zasmucił się młodszy brunet. – Miałem ochotę na lekki flirt. Opisz Laurę.
- Bardzo wysoka, jak na swój wiek brunetka. Uwielbia siatkówkę. Niektórzy w naszej rodzinie mówią, że to moje przeciwieństwo.
- Czyli, delikatnie mówiąc nieładna, głupia, chłopięca, sportsmenka – wyliczał Rocky. – To ja podziękuję.
- Nie bądź taki – oburzyła się Rydel. – To teraz o Milenie.
- Mniejsza wersja mnie. Też blondynka. Robi i mówi to, co ja. Nawet próbuje się ubierać jak ja. Dlatego ukryłam przed nią fakt, że was kocham. Ross, możesz podziękować, bo inaczej nazwałaby cię swoim mężem – widząc zniesmaczoną minę blondyna dodała. – Żartuję… Trochę.
- Teraz opisz Angelikę – poprosił Ratliff.
- Urocza, nieśmiała, ale bardzo zabawna jak się rozkręci. Myślę, że ze wszystkich, ją najbardziej polubicie. To moja ulubiona kuzynka – uśmiechnęła się.
- Chyba sporą masz tą rodzinę – stwierdził Riker.
- Też taką będziesz miał. Poczekaj aż wszyscy się ożenią lub wyjdą za mąż – spojrzała z uśmiechem na Rydel.
- No, jakby wziąć na logikę – Ross udawał mądrego. – Ma rację. Jeśli Rocky będzie miał tak z czworo dzieci, Rydel…
- Ross – przerwał mu Ellington. – To naprawdę nie jest teraz istotne.
- Mam jeszcze dwie inne kuzynki, ale są starsze od was i zajęte.
- Hej! Patrzcie! – Ross wskazał na zabytkowy kościół, przed którym się znajdowali. – Możemy wejść do środka? Bo tak szczerze, to nigdy nie byłem w kościele – poprosił z entuzjazmem.
- Nigdy nie byłeś w kościele?! – Krzyknęła Rebeka. – No teraz nie wejdziemy, bo jest zamknięty, ale jutro jest msza i idziemy całą rodziną. Jesteśmy bardzo pobożni, nikt nie może się dowiedzieć, że nie chodzicie do kościoła.
- Ross, Rocky, Ratliff – Rik spojrzał na nich ostrzegawczo. – Nie ważcie się wspominać o kościołach.
Wszyscy trzej stanęli na baczność i zasalutowali.
- Nie martw się braciszku – Rocky poklepał go po plecach. – Wiesz, że na nas zawsze możesz liczyć.
Gdy tak spacerowali Rossowi i Rocky’emu trochę się nudziło, więc zaczęli biegać dookoła przyjaciół i śpiewać „Crazy 4 you”. Mimo próśb rodzeństwa nie przestawali. W końcu Rebeka powiedziała, żeby się nie przejmowali i robili, co chcą, bo po to właśnie tu przyjechali. Więc szli skacząc i śpiewając najlepsze piosenki R5. Zaczęło się już ściemniać, gdy akurat bardzo głośno śpiewali „Ready set rock”, na drugim końcu ulicy pojawiła się grupka chłopaków. Rydel odruchowo przytuliła się do Ella. Widząc to Rebeka uśmiechnęła się do niej.
- Spoko. To moi dobrzy znajomi. Nie masz się co przejmować.
- Ross! Rocky! C’mon here! – Zawołał Ratliff, bo bracia oddalili się.
- Ready set rock! – Tyle usłyszał w odpowiedzi.
- Cześć – powiedziała Rebeka, gdy podeszli do owej grupy chłopaków.
- Przyjechałaś! – Powitał ją wysoki brunet.
- Jak mogłabym inaczej. Przedstawiam mojego chłopaka, Rikera. A to są Igor – po kolei wskazywała chłopaków – Michał, Kuba, Filip i Nikodem.
- Twojego chłopaka? – Zdziwił się Nikodem. – Aaa… No to… Super. Szczęścia.
- I jego rodzeństwo – kontynuowała nie zważając na smutek w jego głosie. – Rydel, Rocky i Ross – wskazała na śpiewających chłopców. – A to przyjaciel Ellington.
- Nie jesteście z Polski, co? – Zapytał inny chłopak.
- Nie, ze Stanów – odparł Rik. – W ogóle to miło was poznać.
- C’mon get loud, loud! – Wydzierał się młodszy blondyn.
- Gdzieś to już słyszałem – zdziwił się chłopak o imieniu Igor.
- Pewnie w radiu. Jesteśmy R5. – uśmiechnęła się szeroko Rydel.
- Pewnie nie słyszeliście – Ell wzruszył ramionami.
- Obiło mi się o uszy. Mam koleżankę, która was uwielbia – powiedział inny.
- To może zrobimy imprezę i na niej zagracie? – Uśmiechnął się przymilnie Igor.
- Impreza? Gdzie i kiedy? – Ożywił się Rocky.
- W poniedziałek, u mnie w ogrodzie. Macie ze sobą gitary i tak dalej?
- No perkusji i keyboardu zabrać nam nie pozwolili, ale mamy gitary i bas – odpowiedział Ross.
- To nie problem, mogę załatwić. Przyjdźcie o 1800, żeby się przygotować. Pół godziny wam wystarczy?
- Tak, myślę, że tak. Ale mamy warunki – uśmiechnął się złowieszczo Rocky. – Po pierwsze, żadnych piszczących dziewczyn, po drugie, nie będziemy rozdawać autografów ani robić zdjęć. To ma być luźna impreza dla znajomych. Po trzecie, będzie alkohol?
- Impreza bez alkoholu to nie impreza – mrugnął Igor.
- Rik, to ty może zostaniesz w hotelu z Rebeką i będziecie się migdalić? – Zapytał z nadzieją Ross.
- Co?! Nie! A poza tym, kto zagra wtedy na basie?
- Rocky weźmie bas, a najwyżej perkusję puścimy z podkładu.
- Jestem autorem znacznej większości piosenek, więc bez mojego pozwolenia nie możecie ich grać.
- Damn! Głupie prawa autorskie!
- Chwileczkę – przerwała Rydel. – Co wam tak zależy, żeby Rikera nie było?
- Jasne i oczywiste jest siostrzyczko, że chcemy się upić.
- No teraz, to już na pewno muszę być na tej imprezie. Chciałem być miły i pozwolić wam na trochę swobody, ale wam nie można zaufać. Będę musiał porozmawiać z rodzicami – groził żartobliwie najstarszy. – Jesteście nieletni, więc nie możecie pić. Na Rocky’ego jeszcze mógłbym przymknąć oko, ale ty wybij to sobie z głowy. – Zwrócił się do Ross’a.
Ross westchnął demonstracyjnie. Zespół uzgodnił szczegóły imprezy u Igora, a następnie wrócił do hotelu, bez Rikera, który odprowadził kawałek swoją dziewczynę. Rebeka zrobiła dobrą minę do złej gry i przywitała Milenę, a potem jej rodziców. Nikt jeszcze nie wiedział, kim jest jej chłopak. Dla zabawy chciała utrzymać wszystkich w niepewności do następnego dnia. 
                                        
Jestem do przodu z rozdziałami. ;) 
Proszę też o udział w ankiecie, to mi ułatwi pisanie. 
Rozdziały nie są długie, ale z doświadczenia wiem, że lepiej czyta się te krótsze. 
Jestem otwarta na propozycje. Jeśli macie pomysły śmiało piszcie, a ja postaram się spełnić Wasze oczekiwania ;* 

1 komentarz:

Layout by E(L)MO ღ