Następny
dzień. Rebeka obudziła się, zważywszy, że dochodziła 1000, a na
jedenastą musiała być w kościele, zerwała się z łóżka i w pośpiechu ubrała.
Zeszła na śniadanie, a tam zastała Milenę.
- Jak ci
się spało?
- Dobrze,
dzięki. – Odparła obojętnie. – Rodzice śpią?
- Tak, ja
już wstałam, bo zaraz trzeba się zbierać do kościoła. A Ross też idzie?
- Jeśli
Riker będzie mu kazał iść, to tak. Bo wiesz, że w zespole jest nie tylko on?
- Pewnie,
że wiem. W ogóle to świetne mają piosenki.
- Którą
lubisz najbardziej? – Zapytała podchwytliwie starsza.
-
Yyyyymm… Sama nie wiem. Ta, którą śpiewała wczoraj Ry…eee… no wiesz…ta…
- Rydel?
Siostra Rossa? Jak można nie pamiętać jej imienia? Piosenka ma tytuł „Never”.
Dziwne, że lubisz akurat tą, skoro Ross nawet w niej nie śpiewa.
Milenie
zrobiło się głupio, bo nie znała innych piosenek R5. Wyszła z salonu bez słowa.
Nikt z
dorosłych nie wybierał się na 1100 do kościoła, więc wyszło na to,
że Rebeka musiała iść z Mileną. Doszły do hotelu, w którym przebywał zespół. Na
całe szczęście nie zaspali, wręcz przeciwnie - wszyscy byli bardzo
podekscytowani „wycieczką” do kościoła. Niby byli wierzący, odchodzili święta,
ale na modlitwy zwyczajnie nie mieli czasu. Droga minęła na wyjaśnianiu zasad
panujących w „Bożym domu”.
-
Amazing! – Zachwycili się chłopcy wchodząc do środka.
-
Ciiiiii… - Przypomniały blondynki.
Mimo, że nie mieli pojęcia o mszach,
jakoś przetrwali. Pod koniec Ross zaczął się nudzić, ale po groźbie o powrocie
do L.A. dosiedział spokojnie.
-
Kompletnie nie wiedzieliście, co robić! – Śmiała się Rebeka po wyjściu.
- Na
początku było całkiem ciekawie, ale potem już się nudziłem. – Stwierdził
Ratliff.
- To
gdzie teraz idziemy? – Zapytała znienacka Milena.
- Ty do
domu, tego jestem pewien. – Odparł Rocky. – A my…
Nie
dokończył, bo zaczął dzwonić telefon Rebeki.
- Tak? –
Odebrała. – Już ich pytam. Tata pyta czy nie wpadniecie na rodzinnego grilla.
- Gdzie?
- U mnie
oczywiście. – Uradowała się Mil.
-Będzie
Angelika?
- Jak po
nią zadzwonisz to będzie – uśmiechnęła się piętnastolatka do Rossa.
-
Ostatecznie możemy iść.
Pogoda bardzo dopisywała. Chłopcy zabrali z hotelu gitary.
Mimo, że na początku Rik nie był za koncertowaniem w ogrodzie, teraz bardzo mu
to odpowiadało. Uwielbiał patrzeć jak jego dziewczyna śmieje się i tańczy w
rytm piosenek, które napisał. Z resztą nie tylko ona była nimi zachwycona.
Podobały się wszystkim i miał wrażenie, że nawet jej mama zaczynała się
przekonywać. Brakowało mu tylko pocałunków. Przez ostatnie dni nigdy nie
zostawali sami. Albo rodzeństwo albo rodzina dziewczyny. Rebeka przyciągała go
jak magnez. Uwielbiał jej widok. Naprawdę była najpiękniejszą dziewczyną, jaką
kiedykolwiek widział. Na dodatek dawała mu natchnienie. Jeszcze nikomu nie
mówił, ale napisał kilka nowych piosenek i czuł, że to same hity.
Około trzynastej wszyscy zebrali się w wielkim ogrodzie.
Około trzynastej wszyscy zebrali się w wielkim ogrodzie.
- Nauczy
mnie pan grillować? – Zapytał nieśmiało Ross tatę Rebeki.
- Nie mów
do mnie na pan. Mów Krzysiek – uśmiechnął się mężczyzna.
- Chciałbym,
ale ciężko mi to wymawiać. Mogę mówić Chris?
- Może
być. Więc chcesz się nauczyć grillować?
- Rodzice
nie pozwalają mi dotykać się do grilla. Nikomu z nas nie pozwalają. Z resztą,
my rzadko robimy sobie takie rodzinne spotkania.
- Dobra,
choć, nauczę cię. To nic trudnego.
Ross
skupił się na opanowaniu tej jakże trudnej sztuki, więc rodzeństwo liczyło na
spokój. Oczywiście był jeszcze Rocky.
- Gramy! – Krzyknął. – Can’t get enough of you.
- Ross
się teraz bawi, nie przeszkadzajmy mu – rzucił żartobliwie Ell.
- Riker
może śpiewać, ja wezmę bas, a ty moją gitarę – planował Rocky.
- Nikt
nie będzie dotykał mojego wspaniałego basu – udawał urażonego Rik. – Tylko ja
potrafię dobrze na nim grać.
- Tak
wiemy. Jesteś najbardziej uzdolnionym dzieckiem w tej rodzinie – powiedziała
Rydel.
-
Najstarszy zawsze ma najlepiej. Nie martw się, bo jesteś zaraz po mnie –
zaśmiał się.
-
Urodziłem się przedostatni. Czy ty coś sugerujesz? – Oburzył się Ross.
- Zagarnąłeś
resztki talentu, jakie były przeznaczone dla naszej rodziny i dlatego Ryland
nie należy do zespołu.
Po tych słowach wszyscy wybuchli śmiechem. Siedzieli i
żartowali póki nie usmażyły się pierwsze potrawy. Dla chłopców był to prawdziwy
raj. Wszędzie karkówka, steki, szaszłyki. Za to ani Rydel ani Rebeka nie
przepadały aż tak bardzo za mięsem. Jednak żeby nie robić przykrości Rossowi,
który bardzo się starał, zjadły. Następnie Chris poprosił, aby coś zagrali.
Wybrali piosenkę „Cali girls”. W trakcie, gdy grali przyszła Laura, którą mieli
właśnie dziś poznać. Był to wysoka brunetka. Tak jak mówiła Rebeka, Laura nie
była dziewczęca. Mimo pięknej pogody ubrała się w zwykłe dżinsy i sportową
koszulkę, a włosy związała w niedbały kok. Bruneci spojrzeli najpierw na nią, a
później na Rebekę. Widzieli niedbającą o swój wygląd chłopczycę oraz śliczną,
uroczą i delikatną dziewczynkę w objęcia wysokiego blondyna. Aż dziwne było to,
że są kuzynkami w tym samym wieku, bo ze względu na swój wzrost Laura wydawała
się dużo starsza. Dziewczyny przywitały się, a Rebeka przedstawiła R5. Brunetka
oczarowana była Rocky’m, na jego nieszczęście. Odciągnęła Rebekę na bok.
- Rocky
jest niesamowity – powiedziała, czym zaskoczyła kuzynkę.
- Tak,
niesamowicie sympatyczny.
- Wiesz,
o czym mówię. Podoba mi się.
- Och…
Taaa… - dziewczyna nie wiedziała zbytnio, co powiedzieć. – Może najpierw
powinnaś lepiej go poznać – i odeszła.
W tym czasie R5 zaczęli grać „If I can’t be with you”,
jedną z najulubieńszych piosenek Rebeki. Usiadła i jak zahipnotyzowana patrzyła
w oczy Rikera, który śpiewał dla niej. Ross natomiast próbował uciekać od
maślanych oczu Mileny. Po piosence zaczął zastanawiać się, gdzie jest Angelika.
Dziewczyna przypadła mu do gustu. Była ładna, inteligentna, trochę zbyt
nieśmiała, ale w sumie kręciło go to. Problemem był jej wiek. Co napisałyby
media, gdyby dowiedziały się o związku z dwunastolatką? Poza tym, to na nic.
Jest Rossem Lynchem i wszyscy oczekują od niego, że zwiąże się z kimś znany,
by jeszcze bardziej zyskać na popularności. Riker nie miał z tym problemu.
Kiedyś w wywiadzie dobitnie powiedział, że nie zamierza rezygnować z życia
towarzyskiego, bo tak sobie życzą media. Oznajmił, że nikt nie powstrzyma go
przed zakochaniem się w zwykłej dziewczynie. Właściwie to on rozsławił zespół
grając w Glee. Potem podpowiedział Rossowi, żeby udał się na casting do
„Austin & Ally”. Ross czuł wdzięczność do starszego brata. Gdyby nie on,
nie spełniłby żadnego swojego marzenia. Rik był liderem R5. Nie tylko, dlatego
że był najstarszy i zawsze najlepiej zorganizowany. Po prostu nikt nie nadawał
się do tej roli lepiej. Wszyscy mieli do niego podobne odczucia. Uwielbiali go
za to, że poświęcał się dla zespołu. Nigdy nie myślał tylko o sobie. Rebeka też
nie, dlatego Ross uważał, że bardzo do siebie pasują. Z przemyśleń wyrwał go
skrzeczący głos Mileny.
- Rossy!
Zamyśliłeś się.
- Nie
wrzeszcz mi do ucha – powiedział sucho.
- Gdzie
się uczysz? – Zapytała Laura Rocky’ego.
- W domu.
Kiedyś chodziłem do szkoły, ale potem sława i tak dalej – chłopak próbował być
miły. – Rodzice uważają, że chodzenie do szkoły jest zbyt ryzykowne. Wiesz,
ktoś mógłby sprowokować mnie do bójki, a potem gazety, telewizja, takie tam.
- To musi
być straszne. Siedzenie cały czas w
domu. Nie wytrzymałbym bez moich kolegów.
-
Kolegów? – Zdziwił się Ratliff.
- Jestem
w klasie sportowej, oprócz mnie są tam jeszcze cztery dziewczyny, chłopaków
jest dwudziestu – odpowiedziała dumnie.
- Wow!
Tsaaa… To normalne. – Wydukał zdziwiony Ell.
Ross i Rocky w tym czasie bawili się
buteleczką z kremem Rydel. Podrzucali ją do siebie nawzajem, ale nie
przewidzieli, że zamknięcie jest nieszczelne. W pewnym momencie, gdy Ross
złapał butelkę, ścisnął ją zbyt mocno. Korek wystrzelił, a krem oblał Rika.
- Fuuuu!
Damn, Ross!
- Sorry,
nie wiedziałem. – Blondyn zgiął się ze śmiechu.
Starszy zaczął gonić braci. Ci jak wariaci zaczęli uciekać i krzyczeć: „help”. W końcu Rocky chwycił bas i uniósł go do góry.
Starszy zaczął gonić braci. Ci jak wariaci zaczęli uciekać i krzyczeć: „help”. W końcu Rocky chwycił bas i uniósł go do góry.
- Nie! –
Krzyknął przerażony Rik. – Tylko nie moja gitara. Odłóż ją, przestanę was gonić.
- Rocky uśmiechnął się tryumfalnie i odstawił instrument.
- Ty
panujesz nad nami, ale dzięki gitarze i ślicznej Rebece my też możemy cię
szantażować. A teraz zagramy kilka piosenek, albo wrzucę Rebekę do oczka
wodnego – wskazał na niewielki staw, który znajdował się w ogrodzie.
- Nie
odważysz się. Przy moich rodzicach? Really Rocky? – Dziewczyna uśmiechnęła się władczo.
Chłopak
wzruszył ramionami i zaczął iść w jej stronę. Mina szybko jej zrzedła i
schowała się za Rikerem. Ten jednak pokręcił głową ze śmiechem i sięgnął po
gitarę.
Zaczęło się ściemniać, gdy R5
skończyło mini koncert. Wszyscy świetnie się bawili w ich obecności. Ciocia
Rebeki zaproponowała nawet, żeby starszy blondyn został na noc. Proponowała to
też pozostały, ale Rossy widząc Milenę grzecznie podziękował, a rodzeństwo nie
chciało zostawiać go samego w hotelu, więc zgodzili się, że tylko najstarszy
przenocuje.
... <3
OdpowiedzUsuń