niedziela, 2 marca 2014

Rozdział VI


Dwie córki chrzestnej nie przyjechały, więc pozostawał wolny pokój. Riker miał w nim przenocować. Rebeka umyła się i miała czekać na chłopaka w swoim pokoju, aby jeszcze chwilę porozmawiać. Blondyn poszedł się umyć, ale ponieważ jego rzeczy zostały w hotelu, wyszedł z łazienki w samych bokserkach, mając owiniętą ręcznikiem jedynie dolną część ciała. Przez korytarz przechodziła akurat Milena. Widząc chłopaka zamarła. Wysoki i dobrze zbudowany. Jego pięknie wyrzeźbiona klata robiła wrażenie. Mokre, blond włosy miał roztrzepane. Był bardzo podobny do młodszego blondyna, a raczej na odwrót. Widząc ją uśmiechnął się sztucznie.
- Więc – zaczęła – jesteś chłopakiem Rebeki.
- A ty? Bo chyba się nie znamy.
- Poznaliśmy się, przecież jestem Milena, ulubiona kuzynka Rebeki – uśmiechnęła się słodko.
- Ach! No tak, wybacz. Ale czy to nie przypadkiem Angelika jest jej ulubioną kuzynką? – Udał zdziwionego, tylko po to, by dogryźć Mil.
- Ekhm… Chyba jednak nie.
- Riker, skarbie! – Zawołała Rebeka wychodząc z pokoju. – Co robisz?
- Rozmawiamy właśnie o tobie i Angelice.
- Chodź – pociągnęła go za sobą nie zważając na kuzynkę.
Mogłoby się wydawać, że Milena to prawdziwa przyjaciółka, ale pozory mylą. W środku aż kipiała ze złości. Dlaczego to nie ona pierwsza poznała zespół? Dlaczego nie mogła przekonać Rossa do siebie? Brzydka nie była, głupia też nie, więc, o co chodziło? Cały czas była dla niego miła, zachwalała talent. On jednak nie reagował, a co gorsza w każdej wolnej chwili rozmawiał z Angeliką. Musiała porozmawiać z Rebeką. Podeszła pod drzwi pokoju, w którym aktualnie znajdowała się starsza blondynka i jej boski chłopak. Bez zastanowienia, nawet nie pukając weszła do pomieszczenia. To, co zobaczyła jeszcze bardziej ją podłamało i podsyciło jej zazdrość. Riker mocno obejmował Rebekę, niemal na niej leżąc i namiętnie całował jej usta i szyję. Gdy dziewczyna weszła, gwałtownie przerwał i odsunął się od równie zaskoczonej blondynki. Czuł się głupio. To tylko Milena, ale co gdyby to była mama dziewczyny?
- Pukaj następnym razem, PROSZĘ – powiedziała kuzynka, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- Przepraszam, nie myślałam, że wy… Nieważne. Chciałam z tobą porozmawiać.
- Jutro, dziś jestem już zmęczona.
- Właśnie widzę – zaśmiała się żartobliwie, ale widząc złą i poważną minę Rebeki przestała. – Na jutro macie plany, więc pewnie nie będziesz miała czasu na pogawędki. Proszę, tylko pięć minutek.
- Pójdę… Do siebie – wtrącił Rik, pocałował troskliwie swoją dziewczynę w czoło i wyszedł.
- Sorry, że przeszkodziłam wam w… Co to właściwie było?
- Tylko się całowaliśmy. Nie myśl sobie, że doszłoby do czegoś innego w domu pełnym ludzi. Co jest tak ważnego, że przerwałaś mi przyjemną chwilę z moim chłopakiem?
- Jego brat. Ross mi się strasznie podoba – rozmarzyła się młodsza.
- Ross, czy jego sława i pieniądze? Bo jest różnica. Poza tym, jesteś dla niego za młoda.
- Między tobą, a Rikerem jest pięć lat różnicy, a między mną a Rossem tylko cztery.
- Ale inaczej to wygląda, gdy piętnastolatka chodzi z dwudziestolatkiem, a inaczej, gdy dwunastolatka chodzi z szesnastolatkiem.
- Możesz z nim porozmawiać? Bardzo cię proszę. Chcę chociaż wiedzieć, dlaczego mnie nie lubi, a Angelikę tak. Przecież jesteśmy w tym samym wieku.
- Chodzi o charakter. Angelika nie jest natarczywa tylko spokojna i nieśmiała. Chce być miły i sprawić, by się trochę rozluźniła. Ty już jesteś wyluzowana, nawet za bardzo. Dlatego nie zwraca na ciebie uwagi. To Ross Lynch, nie rób sobie nadziei, bo nic z tego nie będzie.
- A może jednak? – Milena uniosła wojowniczo podbródek.
- No to próbuj go zdobyć. Życzę powodzenia – uśmiechnęła się z politowaniem dla głupoty kuzynki.
Oburzona dziewczynka wyszła z pokoju, znów nie dbając o kulturę. Rebeka westchnęła głęboko, ale po chwili humor jej się poprawił. Do pokoju wszedł wysoki blondyn. Naturalnie opowiedziała mu, czego chciała Milena i o przebiegu całej rozmowy. Chłopak nie przestawał się śmiać, a kiedy w końcu skończył, para ponownie zatopiła się w namiętnych pocałunkach. Nie wiedzieć kiedy, zasnęli wtuleni w siebie. Tak też zastał ich ojciec dziewczyny. Jednak patrząc na uroczy widok, postanowił go nie psuć. Musiał się pogodzić, że jego jedyna córeczka nie jest już małą dziewczynką i coraz częściej będzie ją widywał w objęciach chłopaków.
***
Następnego ranka pierwszy obudził się Riker. Zorientował się, że zasnął trzymając dziewczynę w objęciach. Było jeszcze wcześnie, ale słyszał, że w pokoju po prawej ktoś ogląda „Austin & Ally”. Tym kimś zapewne była Milena. Spojrzał na blondynkę leżącą obok niego. Naprawdę była prześliczna, taka bezbronna i czarująca, co mówiło jej imię. Pogładził ją po policzku. Nie chciał, żeby się obudziła, ale jednak. Widząc go uśmiechnęła się i wtuliła jeszcze bardziej w jego ciało. Chwilę tak leżeli aż przerwała ciszę.
- Chyba zasnęliśmy wczoraj. Wyspałeś się?
- Mam nadzieję, że nikt mnie tu nie widział. Tak, wyspałem się, już 1100. – Sprawdził telefon. - Obudziłem cię, prawda?
- Nie, byłam w półśnie. Wstałabym wcześniej, ale jesteś taki cieplutki, że nie mogłam się od ciebie oderwać.
Pocałował ją i wstał, aby się ubrać. Rebeka też po chwili wstała. Założyła wytarte dżinsy i koszulkę R5. Do tego koturny. Włosy pozostawiła rozpuszczone za namową blondyna. Również zauważyła, a raczej usłyszała dialogi i muzykę z serialu Rossa. Wiedziała, że to Milena i pewnie ogląda je tylko po to, by mieć temat do rozmowy. Tyle, że zespół miał tylko podejść po Rika i Rebekę. Do omówienia została impreza Igora. Musieli się przygotować, czyli wybrać stroje, zrobić szybką próbę i wybrać kilka piosenek. Ubierając się Rebeka myślała o tym, że dobrze iż jest już po egzaminach gimnazjalnych. Teraz kompletnie nie miałaby głowy do nauki. Była zadowolona z tego jak jej poszły. Odkąd sięgnąć pamięcią była klasową kujonką.
Para zeszła na śniadanie. W jadali Chris zatrzymał chłopaka i szepnął mu do ucha.
- Chyba miałeś spać w oddzielnym pokoju, co?
- Przepraszam, nie wiem, kiedy zasnąłem – powiedział głosem błagającym o wybaczenie.
- Nic nie szkodzi – mężczyzna uśmiechnął się szeroko. – Ładnie razem wyglądacie.
Po śniadaniu i porannej kawie w ogrodzie, gdzie ciocia i mama Rebeki zaciekle o czymś dyskutowały, przyszło rodzeństwo i Ratliff. Ross wskoczył bratu na plecy.
- Obudziliśmy się. Jesteś z nas dumny?
- Oczywiście. Tak bardzo jak jeszcze nigdy nie byłem – zapewnił.
- Czemu nie powiedziałeś, że pracujesz nad nowymi tekstami? – Zauważyła Rydel, machając bratu plikiem kartek przed twarzą.
- Oddaj – wyrwał jej kartki. – To nic takiego. Po prostu coś nabazgrałem. Nie są nawet skończone.
- Wyczuwam nowe hity – Ell potarł dłonie. – Trzy są skończone. Chyba miałeś ostatnio wenę, co? A może znalazłeś Muzę – mrugnął do Rebeki – i to o niej są te piosenki?
- Powiedzmy – odparł tajemniczo.

1 komentarz:

  1. Co by tu napisać... Damn! Dlaaczego ja wcześniej nic nie komentowałam?! Dobra, przecież wiesz, że kocham tego bloga :*

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ