piątek, 7 marca 2014

Rozdział VII


- Dobra, powiem wam coś. Coś, co was totalnie zaskoczy – oświadczył Rocky w hotelowym pokoju. – To jest impreza!!! Więc wniosek jest taki, że wybieramy piosenki, przy których aż chce się tańczyć.
- Ale Rocky, wszystkie wasze piosenki takie są. – Wtrąciła Rebeka. – Nie można się opanować. Proponuję, żeby każdy z was wybrał jedną piosenkę, swoją ulubioną.
- Właśnie i dzięki temu będziemy już mieć pięć piosenek. Ja wybieram Ain’t no home we’re going home.
- Na pewno Forget about you.
- Love me like that.
- One last dance. I to możemy dać na koniec.
- Musimy zagrać Loud. – Zakończył najstarszy.
- To i tak za mało. Impreza będzie od jakiejś dziewiętnastej, do CO NAJMNIEJ północy. – Powiedział Rocky.
- Potem pomyślimy. – Uciął Ross. – Teraz wybierzmy ubrania i spakujmy sprzęt. Jest godzina 1330, a mamy tam być około 1800.
- Trzeba wziąć pod uwagę, czas, jaki Delly spędza nad makijażem. – Zaśmiał się Ratliff i oberwał poduszką. – Au! Taka prawda blondi. A teraz wybierzmy kolor.
- Różowy!
- Nie, bo zielony! – Krzyknęli równocześnie bruneci.
- Żółty! Rik czemu nic nie mówisz?
- Bo wy i tak zrobicie po swojemu. Poza tym, w sobotę ubraliśmy się na niebiesko.
- Ubieramy się na zielono, bo mamy przewagę głosów. – Zauważył Rocky.
- Bez mamy się nie dogadamy. Niech Rebeka zdecyduje.
- Nie, bo ona poprze Rydel. – Oburzył się Ell.
- Nie poprę Rydel. Ubierzcie się na fioletowo i problem rozwiązany.
- Wyczuwam spisek. Jeśli zmiesza się różowy z niebieskim to wychodzi fioletowy. – Kłócił się Rocky.
Dyskusja na temat kolorów trwała godzinę, a i tak ostatecznie zgodzili się na pomysł Rebeki.
- Powinniśmy coś kupić? – Zastanawiała się Rydel.
- Chodzi ci o alkohol? – W oczach Rossa błysnęły iskierki.
- Tak, bo głupio iść na imprezę bez niczego. Riker, co o tym myślisz?
- W sumie to racja. Kto idzie ze mną do sklepu? Wszystkich was nie wezmę. – Dodał widząc trzy ręce w górze. – Ratliff, chyba jesteś z nich najrozsądniejszy, choć.
Najstarsi wyszli, a pozostała czwórka wygodnie rozłożyła się na łóżkach w pokoju blondynów i oglądała telewizję. Nie mieli ochoty na ustalanie kolejności grania piosenek oraz ich ilości. Pół godziny później chłopcy wrócili niosąc reklamówki wypchane chipsami, żelkami, popcornem i oczywiście mnóstwem alkoholu. Do występu mieli tylko dwie godziny. Poganiani przez Rikera w ekspresowym tempie zmienili ubrania. Dziewczyny poszły do pokoju Rydel i zajęły się fryzurami i makijażem. W tym czasie chłopcy pakowali sprzęt. O siedemnastej byli gotowi do wyjścia. Przez drogę wybrali jeszcze piosenki Love me again oraz Ready set rock. Rebeka poprowadziła ich krętą ścieżką i po chwili ich oczom ukazał się ogród. Pierwszym, co rzuciło im się w oczy była scena. Służyła za nią dość sporych rozmiarów altana. Perkusja, keyboard oraz mikrofony były już ustawione. Dookoła posiadłości rozstawione były stoły, a na nich przekąski, napoje i obowiązkowo alkohol. Po podwórku krzątał się Igor.
- Część! Co wy tak wcześnie? – Przywitał się brunet.
- Pomyśleliśmy, że pomożemy ci wszystko przygotować, ale chyba już skończyłeś. – Odparł Ross. – To nawet lepiej. Zrobimy sobie szybką próbę na rozgrzanie gardeł.
- Spoko. Podłączcie gitary i wypróbujcie bębny i klawisze. Ja jeszcze sprawdzę oświetlenie.
Teraz dopiero zauważyli, że wokół gałęzi drzew wiły się lampki. „Scena” też była ozdobiona.
- Wow! Postarałeś się!
- No nie codziennie widujemy tu takie sławne zespoły. Co to za torby? – Wskazał na pakunki, które dźwigali.
- Pomyśleliśmy, że może się przydać. – Uśmiechnęła się Rydel.
- Nie musieliście, ale dzięki. Im więcej tym lepiej. Będzie jakieś dwieście osób. Nie macie nic przeciwko, co?
- Dwieście?! – Ross wybuchł niepochamowanym śmiechem. – Zwykle gramy dla kilku milionów!
- Domyślam się, że chcecie zaszaleć.
- Troszeczkę. Prawda Rik? – Rocky trącił brata łokciem.
- Jaaaaasne… Ty szczególnie.
Rozpoczęli próbę. Wszystko było w jak najlepszym porządku, więc pół godziny później skończyli. Zanim pojawili się pierwsi goście ustalili, że na początku grają Ready set rock, a po niej Loud. Następne piosenki miały wychodzić spontanicznie. Jak wyjaśnił Igor, goście nie mieli pojęcia o występie. Zespół ukrył się za sceną, a równo o 1930 usłyszeli jak Igor przemawia przez mikrofon.
- Okey, ludzie! To nie jest taka zwykła impreza, jakiej się spodziewaliście. Dzięki mojej ukochanej Rebece, goszczę u siebie zespół R5! 
Wszystkie obecne dziewczyny zaczęły piszczeć, a było ich zdecydowanie więcej niż chłopaków. Gospodarz zszedł ze sceny, a na jego miejsce pojawił się zespół. Jak zawsze przed koncertem, stanęli w kółku.
- Are you ready?
- Yes!
- Ready set rock on three?
- Yes!
- One, two, three! Ready set rock!!! – Krzyknęli i zaczęli grać.
Dopiero po skończonej piosence przywitali się ze swoją widownią.
- Hey! Chcemy podziękować Igorowi za zaproszenie. – Rocky pomachał w stronę znajomego, a ten odpowiedział mu uśmiechem. – Ale zdaje mi się, że jesteście za cicho! Loud!!!
Goście doskonale bawili się przy piosenkach R5. Alkohol lał się strumieniami, więc niedługo potem większość towarzystwa potykała się o własne nogi. Zespół zdecydował się na małą przerwę. Oprócz radości z grania chcieli się dobrze bawić.
- Rik, braciszku, pozwól mi. – Błagał Rocky.
- Jak pozwolę pić tobie to będę musiał pozwolić Rossowi, a wiesz, że on jeszcze nie może.
- Jedno piwo mu nie zaszkodzi. Weź wyluzuj, bo odkąd przyjechaliśmy jesteś dziwny. Lubię Rebekę, ale zaczynam ją obwiniać za twoje głupie zachowanie. – Wygarnął mu młodszy. – Ell pije i Rydel też.
- Wooooo! – Ross naskoczył na Rocky’ego. – O czym gadacie? Mogę się napić?
- Właśnie o tym gadamy. Dobra, Rocky, max trzy piwa, a ty jedno.
- No chociaż półtorej. – Ross zrobił niewinną minkę.
Riker tylko na niego spojrzał i pokręcił głową, co uradowany blondynek uznał za zgodę. Wraz z bratem dołączył do Ella i siostry, którzy bawili się z Igorem i Nikodemem. Najstarszy podszedł do swojej dziewczyny, która rozmawiała z Laurą. Brunetki nie mogło zabraknąć, jako że przyjaźniła się z organizatorem imprezy.
- Jak się bawisz skarbie? – Zapytała blondynka.
- Tak szczerze to średnio, bo muszę mieć resztę cały czas na oku. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, ale pozwoliłem im pić.
- Rossowi też?
- W końcu ma wakacje, jest z dala od rodziców, niech zaszaleje.
- Ty też powinieneś. Nie obraź się kotku, ale twoi bracia mają rację. Nie jesteś tym Rikerem, którego znam z R5 TV i którego pokochałam. Przy mnie nie musisz być idealny. Jest impreza, baw się. Dopilnuję, żeby tamci za bardzo się nie upili i doprowadzę was do hotelu.
- Uwielbiam cię. – Chłopak podszedł do Rebeki i namiętnie ją pocałował. – Masz rację. Chrzanić zasady! Ale obiecaj, że jak zacznie mi odwalać to zgarniesz nas do hotelu.
- Obiecuję. – Uśmiechnęła się szeroko, a blondyn sięgnął po kieliszek z przezroczystym płynem.
Chwilę potańczyli i wrócili na scenę, grając resztę ustalonych piosenek. Po każdej wybuchali niekontrolowanym śmiechem. Alkohol zaczął uderzać im do głów. Jedynie Ross i Rydel się jakoś trzymali. Tego samego nie można było powiedzieć o brunetach. Riker miał chwilami przebłyski świadomości, które pozwalały mu się ogarnąć i grać dalej.
Dochodziła północ, kiedy zaczęli piosenkę One last dance. Goście powoli opuszczali ogród, a część zwyczajnie zasnęła. Rebeka uznała, że to najlepszy moment na zakończenie imprezy. Spakowała gitary chłopaków, a ponieważ nie mogła znaleźć Igora, żeby podziękować i się pożegnać razem z R5 wyszła i pokierowała się w stronę hotelu. Rocky i Ratliff nieśli futerały z gitarami i śpiewali, Rydel karciła samą siebie, za to, że piła, Ross niósł bas i nawijał o tym, jak to świetnie się bawił. Riker i Rebeka szli w ciszy, bo chłopak był pijany i na dodatek śpiący. Jedyna całkowicie trzeźwa, odprowadziła każdego do odpowiedniego pokoju. Postanowiła pomóc Rossowi ułożyć Rika do snu.
- Naprawdę zaszalałeś bracie. – Śmiał się Ross.
- Ile wypiłeś młody?
- Jakieś dwa i pół piwa. Wiem, o jedno za dużo.
- Pewnie jutro i tak nie będę pamiętał, że mi powiedziałeś.
- I nie zamierzam ci przypominać. – Ross uśmiechnął się łobuzersko. – Nie chce mi się myć.
- Mi też nie. Skarbie, zostajesz na noc? – Zwrócił się do dziewczyny.
- Nie, muszę już wracać. Chodź, pomogę ci zdjąć koszulę i możesz kłaść się spać.
Riker posłusznie podszedł do dziewczyny, a ta rozpinała guziki. Blondyn patrzył na nią ze skupieniem. Gdy odpięła ostatni guzik, złapał ją delikatnie za nadgarstki i zaczął całować po szyi.
- Ekhm… Riker, co ty robisz? – Zapytała zdezorientowana, próbując się uwolnić.
- Ciiiiii… Ross nocuj dziś u Rocky’ego i Ellingtona.
- Dobra! – Odparł entuzjastycznie młodszy i już chciał wychodzić.
- Ross! – Krzyknęła Rebeka. - Jest pijany i za bardzo go ponosi. Zabierz go!
- No wiem, no wiem. – Westchnął. – Riker!
- Ross, wyjdź! – Rozkazał starszy.
- Riker, kochanie. Przestań, to nie jest fajne. Muszę wracać do domu, bo wszyscy będą się martwić.
- Riker, dość. – Powiedział stanowczo Ross. – Puść ją.
Chłopak westchnął i odsunął się. Zdjął spodnie i ułożył się w łóżku. Blondynka pożegnała się i wyszła. Ross proponował jej odprowadzenie, lecz odmówiła. Odwrócił się w stronę brata, chcąc go ochrzanić za zachowanie sprzed chwili, ale ten już smacznie spał.
***
Rodzeństwo wstało bardzo późno. Ci, którzy nie wypili dużo czuli się dobrze. Gorzej było z brunetami i najstarszym. Pierwsze, co powiedział po przebudzeniu to: „głowa mnie boli”. Po śniadanio-obiedzie odwiedziła ich Rebeka. Wiedziała, że nie mają ochoty pokazywać się jej rodzinie będą na kacu. W skrócie streściła jak udało jej się doprowadzić wszystkich do hotelu. Ross, który wszystko pamiętał, dopowiadał zabawne rzeczy. Pominęli to, co działo się w pokoju blondynów. Najwyraźniej Riker niczego nie pamiętał, bo zachowywał się normalnie. Ross zauważył, że Rebeka też nie jest specjalnie przejęta ani skrępowana. Tak, jakby nic się nie stało. W pewnym momencie zaproponowała swojemu chłopakowi spacer „na przewietrzenie”. Ten oczywiście nie odmówił. Po wyjściu, dziewczyna ostrożnie zaczęła rozmowę.
- Pamiętasz, co się działo po tym jak wyszliśmy z imprezy?
- Nie za bardzo. Znaczy wiem, że wracaliśmy, Rocky i Ell śpiewali, Ross nie przestawał mówić, a Rydel zadręczała się tym, że za dużo wypiła. Pamiętam jak weszliśmy do pokoju i w tym momencie film mi się urywa. Pewnie zasnąłem.
- Nie tak do końca. – Powiedziała cicho.
- To znaczy? Zrobiłem coś głupiego? Powinnaś zabronić mi pić, bo trzecim kieliszku. – Uśmiechnął się pogodnie.
- Na szczęście nic nie zrobiłeś, ale chciałeś. – Kontynuowała przyciszonym głosem trzymając dłoń blondyna.
- Co chciałem zrobić? – Chłopak zatrzymał się i spojrzał na nią bardzo poważnym wzrokiem.
- Nie pamiętasz? Pomagałam ci rozpiąć koszulę, ale ty odebrałeś to inaczej i …
- Nie kończ. – Przerwał jej przerażonym głosem. – Przepraszam. Nie chciałem ci nic zrobić, ja tylko…
- W porządku. – Pogładziła go po policzku. – Było przyjemnie. Znaczy, czułam się dziwnie, bo Ross był w pokoju, a ty byłeś pijany, ale nie mówię, że tego nie chcę.
Chłopak patrzył na nią zaskoczony. Spodziewał się raczej, że zacznie płakać i z nim zerwie. Zaś ona tylko stanęła na palcach, wplotła palce w jego włosy i zaczęła czule całować. 

1 komentarz:

Layout by E(L)MO ღ