- Dobra,
powiem wam coś. Coś, co was totalnie zaskoczy – oświadczył Rocky w hotelowym
pokoju. – To jest impreza!!! Więc wniosek jest taki, że wybieramy piosenki,
przy których aż chce się tańczyć.
- Ale
Rocky, wszystkie wasze piosenki takie są. – Wtrąciła Rebeka. – Nie można się
opanować. Proponuję, żeby każdy z was wybrał jedną piosenkę, swoją ulubioną.
- Właśnie
i dzięki temu będziemy już mieć pięć piosenek. Ja wybieram Ain’t no home we’re going home.
- Na pewno Forget about you.
- Love me like that.
- One last dance. I to
możemy dać na koniec.
- Musimy
zagrać Loud. – Zakończył najstarszy.
- To i
tak za mało. Impreza będzie od jakiejś dziewiętnastej, do CO NAJMNIEJ północy.
– Powiedział Rocky.
- Potem
pomyślimy. – Uciął Ross. – Teraz wybierzmy ubrania i spakujmy sprzęt. Jest
godzina 1330, a mamy tam być około 1800.
- Trzeba
wziąć pod uwagę, czas, jaki Delly spędza nad makijażem. – Zaśmiał się Ratliff i
oberwał poduszką. – Au! Taka prawda blondi. A teraz wybierzmy kolor.
- Różowy!
- Nie, bo
zielony! – Krzyknęli równocześnie bruneci.
- Żółty!
Rik czemu nic nie mówisz?
- Bo wy i
tak zrobicie po swojemu. Poza tym, w sobotę ubraliśmy się na niebiesko.
-
Ubieramy się na zielono, bo mamy przewagę głosów. – Zauważył Rocky.
- Bez
mamy się nie dogadamy. Niech Rebeka zdecyduje.
- Nie, bo
ona poprze Rydel. – Oburzył się Ell.
- Nie poprę
Rydel. Ubierzcie się na fioletowo i problem rozwiązany.
-
Wyczuwam spisek. Jeśli zmiesza się różowy z niebieskim to wychodzi fioletowy. –
Kłócił się Rocky.
Dyskusja na temat kolorów trwała
godzinę, a i tak ostatecznie zgodzili się na pomysł Rebeki.
-
Powinniśmy coś kupić? – Zastanawiała się Rydel.
- Chodzi
ci o alkohol? – W oczach Rossa błysnęły iskierki.
- Tak, bo
głupio iść na imprezę bez niczego. Riker, co o tym myślisz?
- W sumie
to racja. Kto idzie ze mną do sklepu? Wszystkich was nie wezmę. – Dodał widząc
trzy ręce w górze. – Ratliff, chyba jesteś z nich najrozsądniejszy, choć.
Najstarsi wyszli, a pozostała czwórka wygodnie rozłożyła
się na łóżkach w pokoju blondynów i oglądała telewizję. Nie mieli ochoty na
ustalanie kolejności grania piosenek oraz ich ilości. Pół godziny później
chłopcy wrócili niosąc reklamówki wypchane chipsami, żelkami, popcornem i
oczywiście mnóstwem alkoholu. Do występu mieli tylko dwie godziny. Poganiani
przez Rikera w ekspresowym tempie zmienili ubrania. Dziewczyny poszły do
pokoju Rydel i zajęły się fryzurami i makijażem. W tym czasie chłopcy pakowali
sprzęt. O siedemnastej byli gotowi do wyjścia. Przez drogę wybrali jeszcze
piosenki Love me again oraz Ready set rock. Rebeka poprowadziła ich krętą
ścieżką i po chwili ich oczom ukazał się ogród. Pierwszym, co rzuciło im się w
oczy była scena. Służyła za nią dość sporych rozmiarów altana. Perkusja,
keyboard oraz mikrofony były już ustawione. Dookoła posiadłości rozstawione
były stoły, a na nich przekąski, napoje i obowiązkowo alkohol. Po podwórku krzątał
się Igor.
- Część!
Co wy tak wcześnie? – Przywitał się brunet.
-
Pomyśleliśmy, że pomożemy ci wszystko przygotować, ale chyba już skończyłeś. –
Odparł Ross. – To nawet lepiej. Zrobimy sobie szybką próbę na rozgrzanie
gardeł.
- Spoko.
Podłączcie gitary i wypróbujcie bębny i klawisze. Ja jeszcze sprawdzę
oświetlenie.
Teraz
dopiero zauważyli, że wokół gałęzi drzew wiły się lampki. „Scena” też była
ozdobiona.
- Wow!
Postarałeś się!
- No nie
codziennie widujemy tu takie sławne zespoły. Co to za torby? – Wskazał na pakunki,
które dźwigali.
-
Pomyśleliśmy, że może się przydać. – Uśmiechnęła się Rydel.
- Nie
musieliście, ale dzięki. Im więcej tym lepiej. Będzie jakieś dwieście osób. Nie
macie nic przeciwko, co?
-
Dwieście?! – Ross wybuchł niepochamowanym śmiechem. – Zwykle gramy dla kilku
milionów!
-
Domyślam się, że chcecie zaszaleć.
-
Troszeczkę. Prawda Rik? – Rocky trącił brata łokciem.
-
Jaaaaasne… Ty szczególnie.
Rozpoczęli próbę. Wszystko było w
jak najlepszym porządku, więc pół godziny później skończyli. Zanim pojawili się
pierwsi goście ustalili, że na początku grają Ready set rock, a po niej Loud.
Następne piosenki miały wychodzić spontanicznie. Jak wyjaśnił Igor, goście nie
mieli pojęcia o występie. Zespół ukrył się za sceną, a równo o 1930
usłyszeli jak Igor przemawia przez mikrofon.
- Okey,
ludzie! To nie jest taka zwykła impreza, jakiej się spodziewaliście. Dzięki
mojej ukochanej Rebece, goszczę u siebie zespół R5!
Wszystkie
obecne dziewczyny zaczęły piszczeć, a było ich zdecydowanie więcej niż
chłopaków. Gospodarz zszedł ze sceny, a na jego miejsce pojawił się zespół. Jak
zawsze przed koncertem, stanęli w kółku.
- Are you
ready?
- Yes!
- Ready set rock on three?
- Yes!
- One, two,
three! Ready set rock!!! – Krzyknęli i zaczęli grać.
Dopiero
po skończonej piosence przywitali się ze swoją widownią.
- Hey!
Chcemy podziękować Igorowi za zaproszenie. – Rocky pomachał w stronę znajomego,
a ten odpowiedział mu uśmiechem. – Ale zdaje mi się, że jesteście za cicho!
Loud!!!
Goście
doskonale bawili się przy piosenkach R5. Alkohol lał się strumieniami, więc
niedługo potem większość towarzystwa potykała się o własne nogi. Zespół
zdecydował się na małą przerwę. Oprócz radości z grania chcieli się dobrze
bawić.
- Rik,
braciszku, pozwól mi. – Błagał Rocky.
- Jak pozwolę
pić tobie to będę musiał pozwolić Rossowi, a wiesz, że on jeszcze nie może.
- Jedno
piwo mu nie zaszkodzi. Weź wyluzuj, bo odkąd przyjechaliśmy jesteś dziwny.
Lubię Rebekę, ale zaczynam ją obwiniać za twoje głupie zachowanie. – Wygarnął
mu młodszy. – Ell pije i Rydel też.
- Wooooo!
– Ross naskoczył na Rocky’ego. – O czym gadacie? Mogę się napić?
- Właśnie
o tym gadamy. Dobra, Rocky, max trzy piwa, a ty jedno.
- No
chociaż półtorej. – Ross zrobił niewinną minkę.
Riker
tylko na niego spojrzał i pokręcił głową, co uradowany blondynek uznał za
zgodę. Wraz z bratem dołączył do Ella i siostry, którzy bawili się z Igorem i
Nikodemem. Najstarszy podszedł do swojej dziewczyny, która rozmawiała z Laurą.
Brunetki nie mogło zabraknąć, jako że przyjaźniła się z organizatorem imprezy.
- Jak się
bawisz skarbie? – Zapytała blondynka.
- Tak
szczerze to średnio, bo muszę mieć resztę cały czas na oku. Nie wiem, czy
dobrze zrobiłem, ale pozwoliłem im pić.
-
Rossowi też?
- W końcu
ma wakacje, jest z dala od rodziców, niech zaszaleje.
- Ty też
powinieneś. Nie obraź się kotku, ale twoi bracia mają rację. Nie jesteś tym
Rikerem, którego znam z R5 TV i którego pokochałam. Przy mnie nie musisz być
idealny. Jest impreza, baw się. Dopilnuję, żeby tamci za bardzo się nie upili i
doprowadzę was do hotelu.
-
Uwielbiam cię. – Chłopak podszedł do Rebeki i namiętnie ją pocałował. – Masz
rację. Chrzanić zasady! Ale obiecaj, że jak zacznie mi odwalać to zgarniesz nas
do hotelu.
-
Obiecuję. – Uśmiechnęła się szeroko, a blondyn sięgnął po kieliszek z
przezroczystym płynem.
Chwilę
potańczyli i wrócili na scenę, grając resztę ustalonych piosenek. Po każdej
wybuchali niekontrolowanym śmiechem. Alkohol zaczął uderzać im do głów. Jedynie
Ross i Rydel się jakoś trzymali. Tego samego nie można było powiedzieć o
brunetach. Riker miał chwilami przebłyski świadomości, które pozwalały mu się
ogarnąć i grać dalej.
Dochodziła północ, kiedy zaczęli piosenkę One last dance. Goście powoli opuszczali ogród, a część zwyczajnie zasnęła. Rebeka uznała, że to najlepszy moment na zakończenie imprezy. Spakowała gitary chłopaków, a ponieważ nie mogła znaleźć Igora, żeby podziękować i się pożegnać razem z R5 wyszła i pokierowała się w stronę hotelu. Rocky i Ratliff nieśli futerały z gitarami i śpiewali, Rydel karciła samą siebie, za to, że piła, Ross niósł bas i nawijał o tym, jak to świetnie się bawił. Riker i Rebeka szli w ciszy, bo chłopak był pijany i na dodatek śpiący. Jedyna całkowicie trzeźwa, odprowadziła każdego do odpowiedniego pokoju. Postanowiła pomóc Rossowi ułożyć Rika do snu.
Dochodziła północ, kiedy zaczęli piosenkę One last dance. Goście powoli opuszczali ogród, a część zwyczajnie zasnęła. Rebeka uznała, że to najlepszy moment na zakończenie imprezy. Spakowała gitary chłopaków, a ponieważ nie mogła znaleźć Igora, żeby podziękować i się pożegnać razem z R5 wyszła i pokierowała się w stronę hotelu. Rocky i Ratliff nieśli futerały z gitarami i śpiewali, Rydel karciła samą siebie, za to, że piła, Ross niósł bas i nawijał o tym, jak to świetnie się bawił. Riker i Rebeka szli w ciszy, bo chłopak był pijany i na dodatek śpiący. Jedyna całkowicie trzeźwa, odprowadziła każdego do odpowiedniego pokoju. Postanowiła pomóc Rossowi ułożyć Rika do snu.
-
Naprawdę zaszalałeś bracie. – Śmiał się Ross.
- Ile
wypiłeś młody?
- Jakieś
dwa i pół piwa. Wiem, o jedno za dużo.
- Pewnie
jutro i tak nie będę pamiętał, że mi powiedziałeś.
- I nie
zamierzam ci przypominać. – Ross uśmiechnął się łobuzersko. – Nie chce mi się
myć.
- Mi też
nie. Skarbie, zostajesz na noc? – Zwrócił się do dziewczyny.
- Nie,
muszę już wracać. Chodź, pomogę ci zdjąć koszulę i możesz kłaść się spać.
Riker
posłusznie podszedł do dziewczyny, a ta rozpinała guziki. Blondyn patrzył na
nią ze skupieniem. Gdy odpięła ostatni guzik, złapał ją delikatnie za nadgarstki
i zaczął całować po szyi.
- Ekhm…
Riker, co ty robisz? – Zapytała zdezorientowana, próbując się uwolnić.
-
Ciiiiii… Ross nocuj dziś u Rocky’ego i Ellingtona.
- Dobra!
– Odparł entuzjastycznie młodszy i już chciał wychodzić.
- Ross! –
Krzyknęła Rebeka. - Jest pijany i za bardzo go ponosi. Zabierz go!
- No
wiem, no wiem. – Westchnął. – Riker!
- Ross,
wyjdź! – Rozkazał starszy.
- Riker,
kochanie. Przestań, to nie jest fajne. Muszę wracać do domu, bo wszyscy będą
się martwić.
- Riker,
dość. – Powiedział stanowczo Ross. – Puść ją.
Chłopak westchnął i odsunął się.
Zdjął spodnie i ułożył się w łóżku. Blondynka pożegnała się i wyszła. Ross
proponował jej odprowadzenie, lecz odmówiła. Odwrócił się w stronę brata, chcąc
go ochrzanić za zachowanie sprzed chwili, ale ten już smacznie spał.
***
Rodzeństwo wstało
bardzo późno. Ci, którzy nie wypili dużo czuli się dobrze. Gorzej było z
brunetami i najstarszym. Pierwsze, co powiedział po przebudzeniu to: „głowa
mnie boli”. Po śniadanio-obiedzie odwiedziła ich Rebeka. Wiedziała, że nie mają
ochoty pokazywać się jej rodzinie będą na kacu. W skrócie streściła jak udało
jej się doprowadzić wszystkich do hotelu. Ross, który wszystko pamiętał,
dopowiadał zabawne rzeczy. Pominęli to, co działo się w pokoju blondynów.
Najwyraźniej Riker niczego nie pamiętał, bo zachowywał się normalnie. Ross
zauważył, że Rebeka też nie jest specjalnie przejęta ani skrępowana. Tak, jakby
nic się nie stało. W pewnym momencie zaproponowała swojemu chłopakowi spacer
„na przewietrzenie”. Ten oczywiście nie odmówił. Po wyjściu, dziewczyna
ostrożnie zaczęła rozmowę.
- Pamiętasz, co się
działo po tym jak wyszliśmy z imprezy?
- Nie za bardzo. Znaczy
wiem, że wracaliśmy, Rocky i Ell śpiewali, Ross nie przestawał mówić, a Rydel
zadręczała się tym, że za dużo wypiła. Pamiętam jak weszliśmy do pokoju i w tym
momencie film mi się urywa. Pewnie zasnąłem.
- Nie tak do końca. –
Powiedziała cicho.
- To znaczy? Zrobiłem
coś głupiego? Powinnaś zabronić mi pić, bo trzecim kieliszku. – Uśmiechnął się
pogodnie.
- Na szczęście nic nie
zrobiłeś, ale chciałeś. – Kontynuowała przyciszonym głosem trzymając dłoń
blondyna.
- Co chciałem zrobić? –
Chłopak zatrzymał się i spojrzał na nią bardzo poważnym wzrokiem.
- Nie pamiętasz?
Pomagałam ci rozpiąć koszulę, ale ty odebrałeś to inaczej i …
- Nie kończ. – Przerwał
jej przerażonym głosem. – Przepraszam. Nie chciałem ci nic zrobić, ja tylko…
- W porządku. –
Pogładziła go po policzku. – Było przyjemnie. Znaczy, czułam się dziwnie, bo
Ross był w pokoju, a ty byłeś pijany, ale nie mówię, że tego nie chcę.
<3!!!
OdpowiedzUsuńCo więcej powiedzieć?