wtorek, 11 marca 2014

Rozdział VIII


Wtorkowe popołudnie. Młodzież siedziała nad brzegiem rzeki, która płynęła za kościołem. Chłopcy śpiewali i wygłupiali się, natomiast dziewczyny rozmawiały o hollywoodzkich aktorach.  Nagle zadzwonił telefon Rebeki, po chwili zastanowienia odebrała.
*- Cześć. – Powiedziała sztywno.
- Cześć, księżniczko. Musimy się spotkać.
- Wcale nie. Poza tym, nie mam czasu.
- To go znajdź!! Dzisiaj o 2000, na placu. Tylko przyjdź sama.
- Zastanowię się.*
- Kto to był? – Zapytała zaciekawiona Rydel.
- Kolega z klasy. Chce, żebym pomogła mu w projekcie z biologii. Jak go nie zrobi to nie zaliczy.
- Nie byłaś szczęśliwa, gdy odbierałaś.
- Odpoczywam, bawię się z wami. Nie mam czasu na projekty, a on zawraca mi głowę.
Rydel zauważyła dziwne zachowanie dziewczyny, ale nic nie powiedziała. Rebeka przez resztę dnia była trochę smutna i … przestraszona? Tak, ewidentnie czegoś się bała. Z jej zachowania Rydel wywnioskowała, że nie ma zamiaru mówić o niczym nikomu, a już na pewno nie Rikerowi. Pytanie: dlaczego?
- Rocky, chodź tu. – Blondynka pociągnęła za sobą brata.
- O co chodzi siostrzyczko? Coś się stało, że masz taką minę?
- Ze mną wszystko w najlepszym porządku, ale martwię się o Rebekę.
- A co z nią? – Zdziwił się brunet.
- Ktoś do niej dzwonił i usłyszałam, że chce się spotkać o 2000, na placu.
- Ale kto?
- Nie mam pojęcia. Ona mówi, że to był kolega z klasy, ale przecież nie mogłaby się z nim dziś spotkać. Wydaje mi się, że ona jest przestraszona.
- No faktycznie trochę dziwnie się zachowuje. Przed chwilą powiedziała Rikowi, że musi być u cioci przed 2000, bo mama jej kazała.
- Musisz za nią iść.
- Co?! Chcesz żebym ją śledził?
- Tak. Pewnie nie będzie chciała, by ktoś z nas ją odprowadzał. Pójdzie sama i ty musisz iść za nią.
- Muszę iść sam? Trochę to ryzykowne. Z kim może chcieć się spotkać?
- Dobrze, weź ze sobą Ratliffa albo Rossa. Ja zajmę się Rikerem tak by pozwolił wam wyjść.
- Wezmę Rossa, bo Ell może wszystko wygadać naszemu braciszkowi, gdy tylko ten poprosi.
Zaczynało się ściemniać. Rebeka pożegnała się ze wszystkimi i wyszła z hotelu. Tak jak przewidziała Rydel, nie chciała, by ktoś ją odprowadził. Delly zaczęła rozmowę z Rikerem, by odwrócić jego uwagę od braci. Rocky zdążył wtajemniczyć Rossa i wyszli zaraz za Rebeką.
Dziewczyna kierowała się w stronę placyku na środku miasta. Kiedyś był to pewnie dziedziniec przed jakimś wspaniałym domem. Teraz została tylko kamienna posadzka i wysoki, zniszczony mur. Chłopcy poruszali się bezszelestnie, więc Rebeka ani razu się nie odwróciła, by sprawdzić czy ktoś ją śledzi. Weszła na plac, a chłopcy ukryli się za murem.
- Jednak przyszłaś. – Powiedział ktoś, jednak bracia wiedzieli, kto to. Znali ten głos.
- Czego chcesz Nikodem? – Głos Rebeki drżał, a jednocześnie była pewna siebie.
- Ciebie. Z tym frajerem jesteś tylko dla kasy, prawda?
- Jak możesz tak mówić?! Riker jest dla mnie tym wszystkim, czym ty nie potrafiłeś być. Mam gdzieś jego pieniądze i sławę! Uwielbiam go, jako człowieka!
- Mnie też tak bardzo kochałaś.
- Właśnie, kochałam. To przeszłość.
- Potrzebuję cię, daj mi szansę. Byłaś moja, jesteś moja i zawsze będzie moja.
- Nie jestem twoją własnością. – Oznajmiła ze spokojem, który z trudem utrzymywała.
- Zawsze nią byłaś! Rozumiesz?! Masz zerwać z tym dupkiem! – Mówił z narastającą agresją.
- Jestem z Rikerem. Nie licz, że do ciebie wrócę. Traktowałeś mnie jak przedmiot.
- Należysz do mnie, idiotko! Masz z nim zerwać!
- Boże! Rocky, musimy coś zrobić! – Szepnął Ross. – Za nim on zrobi jej krzywdę. Nie mam pojęcia, o co chodzi.
- Nie wiem Ross, nie wiem. To jakaś grubsza sprawa. Pewnie dlatego Rebeka nic nie mówiła na ten temat.
- Ktoś tu jest? – Nikodem groźnie spojrzał na przerażoną blondynkę.
- Przyszłam sama, nikt mnie nie śledził. Może jesteś obłąkany?
- Zamknij się! – Potrząsnął nią i przyparł do muru.
- Puść mnie! Mam cię już dosyć. Zerwaliśmy i nic do ciebie nie czuję. Oprócz odrazy!
- Próbujesz sobie to wmówić! Teraz...
- Teraz ją puścisz! – Krzyknął Rocky stając za chłopakiem i odpychając go od dziewczyny.
- Ty mała… - Wysyczał Nikodem. – Miałaś być sama! Ale już rozumiem, zabawiasz się z całą rodzinką?
W tym momencie Rocky nie wytrzymał i uderzył chłopaka w twarz, a ten upadł na ziemię. Ross natomiast podszedł i przytulił drżącą dziewczynę. Nikodem podniósł się i otrzepał. Wyglądało na to, że brunet nie złamał mu nosa.
- ZOSTAW. JĄ. W. SPOKOJU! – Powiedział dobitnie Rocky. – Albo Riker się o tym dowie, ale wtedy nie ręczę ani za siebie, ani za niego.
Wściekły do granic możliwości Nik oddalił się obrzucając chłopaków nienawistnym spojrzeniem.
- Co wy tu robicie? – Zapytała po chwili Rebeka.
- Przeprowadzamy akcję ratunkową. – Ross próbował ją rozśmieszyć, udało mu się. – Rydel trochę podsłuchała twoją rozmowę telefoniczną i chciała, żebyśmy sprawdzili, o co chodzi. Nic ci nie jest?
- Nie, jest OK.
- Wytłumacz nam, o co chodzi.
- Nie ma czego tłumaczyć. Byłam kiedyś z Nikodemem, ale zerwaliśmy. Znaczy, ja. On nigdy się z tym do końca nie pogodził i wciąż chce, abym do niego wróciła. Jest wkurzony i nie panuje nad emocjami, bo mam innego. Nie mówcie nic Rikerowi, proszę. Sama sobie z tym poradzę, a poza tym Rocky, dobitnie mu wytłumaczyłeś, że ma się odczepić. – Uśmiechnęła się do bruneta. - Wracajmy już, dobrze?
- Dobra, na razie to zostaje między nami. Odprowadzimy cię.
Chłopcy szybko odprowadzili Rebekę, w drodze powrotnej wymyślili usprawiedliwienie dla najstarszego. Jednak, gdy wrócili chłopak już spał, a Rydel powiedziała, że wszystko jest w porządku i nie będzie na nich zły. Rocky opowiedział jej o wszystkim, czego się dowiedzieli.
***
Tymczasem Nikodem zdawał relację Igorowi.
- Super! Po prostu świetnie! – Mówił sarkastycznie brunet. – Ona miała być moją dziewczyną.
- A nie moją?
- Nie wiem. To teraz nie istotne.
-  A nie rusza cię to, że mało nie złamał mi nosa?
- Z tego, co wiem, jest młodszy od ciebie. Jak mogłeś dać mu się uderzyć?
- To było z zaskoczenia. Nie sądziłem, że laluś z Ameryki ma takie przyłożenie.
- Jesteś idiotą, Nikodem! Powinieneś być dla niej milszy. Myślałem nad kolejną imprezą, a przez ciebie na pewno nie zagrają.
- Sam powiedziałeś, że mam być bezpośredni i zrobić wszystko, żeby tylko wróciła. Ja tylko zrobiłem to, co kazałeś. Wiń siebie. Może zwyczajnie ją sobie odpuśćmy? Nie dogadalibyśmy się w jej kwestii. Poza tym, zawsze traktowała cię jak barta.
- Może masz rację. Pogadam z nią i ją przeproszę.
Jedyna kwestia, w której przyjaciele się nie dogadywali – Rebeka. Podobała się obu, a teraz żaden nie mógł jej mieć. Niby się wspierali i tak dalej, ale po prostu lubili, gdy była przy nich. Zawsze ratowała ich z opresji; przed policją, gdy kupowali alkohol będąc nieletni, przed ich zatroskanymi matkami i sąsiadami grążącymi policją za zakłócanie spokoju. Była po prostu ładną i naiwną dziewczyną – do czasu. Pod tą delikatną przykrywką, kryła się pewna siebie, odważna, przebiegła lisica. Musieli ją mieć blisko, bo gdyby jej tatuś-prawnik dowiedział się o nielegalnych rzeczach jakie robili byłoby po nich.

3 komentarze:

  1. jak dla mnie rozdzial bardzo fajny :)
    jezeli chodzi o Igora i Nikodema to sama nie wiem... przez nich rozdzial jest bardziej urozmaicony wiec wydaje mi sie, ze kontynuacja z ich udzialem bedzie ciekawsza niz bez nich. ale zrob jak uwazasz :*
    i czekm na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh ale się wpienil. Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ