niedziela, 23 marca 2014

Rozdział XI


Cudownie jest obudzić się przy boku uroczego blondyna.
Angelika wyplątała się z objęć Rossa, który tak jak powiedział, przez całą noc przytulał się do niej. Myślała o tym, ile dziewczyn chciałoby być teraz na jej miejscu. Powinna uważać się za szczęściarę. A jednak… Ross jest jak każdy inny chłopak, z tą różnicą, że pochodzi zza oceanu, jest rozpoznawany przez ludzi i ma inny akcent. Próbowała przekonać samą siebie, że to przecież nic takiego, ale w rzeczywistości cieszyła, że może być tak blisko niego – Rossa Lyncha.
Zeszła na dół, do kuchni, gdzie urzędowała Rebeka.
- Jak ci się spało? – Zapytała z uśmiechem starsza.
- Było ciepło. – Odparła ze śmiechem. – Ross cały czas się do mnie przytulał.
- Pewnie się cieszysz, co?
- Nie, dlaczego? Przecież to nic takiego…
- Jasne. Angelika, znam cię i wiem, że ubóstwiasz Rossa.
- No dobra, dobra. Szaleję z radości, ale nie mogę mu tego pokazać, bo uzna, że jestem nienormalna.
- Kto uzna, że jesteś nienormalna? – Zapytał zaspany Riker, wchodząc. – Dzień dobry. – Przytulił i czule pocałował swoją dziewczynę.
- Jesteś głodny?
- Właściwie to nie. Rocky i Ell pewnie obudzą się z bólem głowy. Masz jakieś tabletki?
Blondynka podała mu opakowanie tabletek przeciwbólowych i butelki z wodą mineralną.
- Robię naleśniki. Z czym chcecie?
- Obojętnie. Angelika, nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Oj skarbie, nieważne. To nasze sprawy. Idź na górę i sprawdź jak się reszta czuje.
Chłopak  wzruszył ramionami i wyszedł z kuchni, a kuzynki zabrały się za przyrządzanie śniadania.
*Chwilę wcześniej u Rocky’ego* 
Gdy tylko Rocky otworzył oczy zobaczył przed sobą brunetkę. Zdezorientowany poderwał się do góry, co spowodowało silne zawroty głowy. Chłopak ponownie opadł na poduszkę, tym samym budząc dziewczynę.
- Wyspałeś się? – Zapytała słodko.
- Co ty robisz w moim łóżku?
- Było mi zimno, więc przeszłam do ciebie. Chyba się nie gniewasz? – Odpowiedziała niewinnie.
- Mogłaś zapytać. Tak to budzę się, nie pamiętam, co wczoraj robiłem i różne głupie myśli pojawiają mi się w głowie.
Laura wybuchła śmiechem.
- Naprawdę jesteś zabawny! – Wydusiła.
- Mówię serio, co w sumie rzadko mi się zdarza. Nie chcę, żeby ktoś nas tak zobaczył, więc może mogłabyś…
- Tak, oczywiście. – Dziewczyna wstała i przeszła na swoje łóżko. – Domyślam się, że głowa cię boli.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. W L.A. nie piję, a teraz Riker mi pozwala, więc korzystam.
- Uwierz, wiem jak to jest.
- Co masz na myśli? Jesteś trochę za młoda na alkohol.
- Upiłam się z Igorem i Nikodemem. I to nie raz. – Powiedziała z uśmiechem, jednak zauważyła, że brunet zmarkotniał. – Co jest?
- Długa historia. Po prostu nie lubię tych dwóch gości.
Laura nie zdążyła niczego powiedzieć, bo do pokoju wszedł blondyn.
- Jak się czuje mój braciszek? – Zapytał z udawaną troską.
- Wspaniale, lepiej niż kiedykolwiek.
- Przyniosłem wam coś od głowy. Ellington „cierpi”, tak samo jak ty. Schodźcie na śniadanie.
Rocky połknął tabletkę, a kiedy Laura poszła do łazienki, ubrał się i zszedł do jadalni.
Po skończonym śniadaniu młodzież zabrała się za sprzątanie w salonie. Głównie chcieli pozbyć się butelek po alkoholu, zanim przyjdą dorośli. Po uporaniu się z tym, zaczęli planować, co będą robić.
- Jest za ładna pogoda, żeby myśleć. Tu jest tak ładnie i zielono. – Westchnął Ross. – Nie zrobiliśmy żadnych zdjęć.
- Ross ma rację. Musimy mieć jakieś pamiątki. Chcę zdjęcie z moimi blond-braciszkami. – Zaśmiała się Rydel i podała aparat Ratliffowi.
- Uśmiech proszę! Dziś poróbmy zdjęcia, a jutro… hmmmm…
- Jutro przyjdźcie do mnie. – Zaproponowała Angelika. – Rodzice nie chcą uwierzyć, że przyjechaliście.
Reszta dnia, jak powiedział Ell, upłynęła na robieniu zdjęć. Wieczorem wszyscy rozeszli się do domów lub hoteli. 
                                  
Dodaję ten rozdział już dziś, bo nie wiem czy będę miała czas w tym tygodniu. Prawdopodobnie następny dodam za tydzień.
Komentujcie :* 

1 komentarz:

Layout by E(L)MO ღ