piątek, 28 marca 2014

Rozdział XII

Na początku jest retrospekcja. Wiem, że to się ciężko czyta, dlatego teraz Was o tym uprzedzam.
Miłego czytania :)
                        


#Sen/retrospekcja Rocky’ego#
Śpię. Nagle do pokoju wpada Riker. Krzyczy, żebym wstawał, bo się spóźnimy. Mam dziesięć minut. Niechętnie się podnoszę i ubieram. Schodzę na dół, by zjeść śniadanie. Mój kochany braciszek przygotował mi kanapki. Wczoraj wróciliśmy z Europy i zapomnieliśmy o budzikach. Riker zakłada buty, więc chwytam kanapkę, zbieram rzeczy i wychodzimy.
The Rage – uwielbiam tu być. Uwielbiam uczyć innych. Jak zawsze wchodzimy, przebieramy się i rozchodzimy do odpowiednich sal. Za dwie godziny prowadzę zajęcia razem z Rikerem, a Rydel zaczyna za godzinę.
Dwie lekcje minęły. Na korytarzu spotykam Delly. W sali czeka na mnie Riker. Zaczynamy zajęcia. Pokazujemy układ i po woli konkretne kroki. Pod koniec chcemy zatańczyć jeszcze raz, tylko płynniej. Włączam muzykę, stajemy w odpowiedniej pozie. Stoję dalej od Rikera i nie patrzę na niego. Nagle słyszę krzyk jednej z uczennic. Odwracam się i widzę, że mój brat upada. W ostatniej chwili podjeżdżam do niego na kolanach i łapię, za nim uderzy głową o twardą podłogę.
- Riker!! – Krzyczę.
To na nic. Jego ciało jest bezwładne, na szczęście oddycha. Krzyczę, aby ktoś zadzwonił po pogotowie i próbuję ocucić brata.
Potem wszystko dzieje się szybko: karetka, Delly, jej płacz, telefon do mamy, szpital.
Jestem wściekły. Riker otwiera swoje brązowe oczy i słabym głosem pyta: gdzie ja jestem? Do śnieżnobiałego pomieszczenia wchodzi lekarz, a jego słowa zapadają mi w pamięć:        „Jego organizm jest strasznie osłabiony. To na pewno nie jest pierwsze i ostatnie omdlenie. Jest wycieńczony. Nieregularna dieta, nieodpowiednia ilość godzin snu, ciężka praca. Proponuję, aby został na kilka dni w szpitalu. Konieczny jest odpoczynek, bo inaczej dojdzie do tragedii”.
Riker wpada w lekką panikę. Od zawsze nienawidzi szpitali. Chwyta mamę za rękę i błaga, by zabrała go do domu. Nie wytrzymuję. Zaczynam na niego wrzeszczeć. Jak mógł się tak zaniedbać?! Nigdy nie myśli o sobie, zawsze o nas! Doceniam to, co dla nas robi, to jak każdego dnia stara się być optymistycznym człowiekiem, dobry synem i bratem. Ale jego zdrowie na tym cierpi. Do sali wchodzi Ellington i spokojnie wyprowadza mnie na korytarz. Po chwili pojawią się Rydel i mama. Wracam do Rika. Nie patrzy na mnie, ale po raz pierwszy w życiu widzę, że po jego policzkach spływają łzy. Łzy smutku. „Nie mówmy Rossowi” – prosi i spogląda na mnie. Kiwam głową. Jakoś się opanowałem, ale czuję, że znów coś we mnie wzbiera…
# 
Rocky obudził się z krzykiem. Automatycznie podniósł się na łóżku i spojrzał na zegarek - 342.
- Pali się, czy co? – Zapytał obudzony przyjaciel, jednak widząc zatroskaną minę Rocky’ego, zapytał ponownie. – Śnił ci się Riker, prawda?
- Już drugi raz. To tak, jakby jakaś nadnaturalna siła chciała mi przypomnieć, po co tu przyjechaliśmy.
- Stary, będzie dobrze. – Uśmiechnął się Ell. – Riker czuje się świetnie.
- Wiesz, jaki dobry z niego aktor.
- Rebeka ma na niego dobry wpływ.
- Jeśli chodzi o Rebekę to muszę ci coś powiedzieć. Nie powinienem, ale muszę się komuś wygadać.
- Brzmisz bardzo serio. Mów, co się stało.
Rocky dokładnie opowiedział Ratliffowi o wydarzeniu z Rebeką i Nikodemem. Ell nie krył zdziwienia, ale obiecał, że nie piśnie słówka. Ponieważ, tak naprawdę był środek nocy, chłopcy położyli się jeszcze na kilka godzin.
*
- Idziemy do Angeliki, idziemy do Angeliki, IDZIEMY DO ANGELIKI!!! – Śpiewał Ross skacząc po całym pokoju.
- Możesz się już uspokoić? To nic takiego. – Rydel nie mogła już wytrzymać.
Zespół szykował się do wyjścia. Na dziś umówili się z Angeliką, co oczywiście bardzo nie odpowiadało Milenie. Postanowiła, że pójdzie razem z nimi. Teraz niecierpliwie czekała pod hotelem.
W końcu wszyscy wyszli i udali się do domu brunetki.
Angelika podobnie jak Rebeka była jedynaczką. Dom, w którym mieszkała nie był ogromny, jak dom Mileny. Za to bardzo przytulny i wyczuwało się w nim rodzinną atmosferę.
Ross po przywitaniu rodziców dziewczyny, jak szalony wpadł do salonu i…
- KEYBOARD!!!
- Ross! Zostaw! To nie jest twój keyboard! – Upominał go najstarszy, jednak nic to nie dało. – Ratliff, proszę zrób coś.
Brunet z uśmiechem podszedł do Rossa i łapiąc za spodnie odciągnął od instrumentu.
- Nie, Ellington! Nieeeee! Mój keyboard! – Wydzierał się blondynek.
Zamilkł widząc groźne spojrzenie siostry i spojrzenia dorosłych pt.: nienormalny, psychiczny. Usiadł grzecznie na kanapie i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Nie siedział długo, bo zaraz pojawiła się Angelika. Uradowany, podbiegł i przytulił dziewczynę na powitanie. Ta odwzajemniła jego gest. Spokój nie trwał długo, bo Rocky dorwał gitarę stojącą w salonie. Oprócz keyboardu i dwóch gitar, była tu jeszcze perkusja.
- Grasz na czymś? – Ross zapytał Angelikę.
- Tak, na gitarze i keyboardzie. Pewnie ci chodzi, skąd tu tyle instrumentów? - Blondynek pokiwał głową. - Nasza rodzina jest bardzo muzykalna. Tata lubi czasem trochę pohałasować.
- To tak jak ja! Rocky, bierz gitarę, Ell, ty się zajmij perkusją, a …
- A co ty właściwie planujesz? – Przerwała mu Delly.
- Jak to, co? Koncert!
Riker ze zrezygnowaniem opuścił głowę. Pod nosem wydukał tylko, że nie ma już sił. Rocky spojrzał na brata i spoważniał. Przypomniał sobie sen i odstawił gitarę na miejsce. Usiadł obok blondyna i poklepał go po plecach. Nie potrzebowali słów, aby się porozumieć. Tym bardziej, że dziś rano, Ell powiedział Rikerowi o śnie Rocky’ego. Najstarszy wiedział, że brat się o niego martwi, ale nie sądził, że zrezygnuje z zagrania. Uśmiechnął się blado.
Gdy wszyscy siedzieli w salonie i rozmawiali na temat szybko rozwijającej się kariery R5, Ross wyciągnął Angelikę do ogródka.
- Co tam? – Zaczął.
- Dobrze. Czemu chciałeś, żebyśmy tu przyszli?
- Nie chce mi się tam z nimi siedzieć. Wolę pobyć z tobą.
Angelika nie odpowiedziała, zamyśliła się. Ross szturchnął ją delikatnie, a kiedy zwróciła się ku niemu… spojrzał jej głęboko w oczy i zaczął się przybliżać…
                 
Wow! Skończyłam ten rozdział. Mam nadzieję, że retrospekcja nie była zbyt trudna do zrozumienia. Trzeba się dobrze wczuć, bo wszystko dzieje się tak jakby w teraźniejszości. 
Inspiracją do napisania fragmentu, kiedy Ell odciąga Rossa był ten filmik (od minuty 2:13). Uwielbiam ten moment <3

2 komentarze:

Layout by E(L)MO ღ