Na początku jest retrospekcja. Wiem, że to się ciężko czyta, dlatego teraz Was o tym uprzedzam.
Miłego czytania :)
#Sen/retrospekcja
Rocky’ego#
Śpię.
Nagle do pokoju wpada Riker. Krzyczy, żebym wstawał, bo się spóźnimy. Mam
dziesięć minut. Niechętnie się podnoszę i ubieram. Schodzę na dół, by zjeść
śniadanie. Mój kochany braciszek przygotował mi kanapki. Wczoraj wróciliśmy z
Europy i zapomnieliśmy o budzikach. Riker zakłada buty, więc chwytam kanapkę,
zbieram rzeczy i wychodzimy.
The Rage – uwielbiam tu być. Uwielbiam
uczyć innych. Jak zawsze wchodzimy, przebieramy się i rozchodzimy do
odpowiednich sal. Za dwie godziny prowadzę zajęcia razem z Rikerem, a Rydel
zaczyna za godzinę.
Dwie
lekcje minęły. Na korytarzu spotykam Delly. W sali czeka na mnie Riker.
Zaczynamy zajęcia. Pokazujemy układ i po woli konkretne kroki. Pod koniec
chcemy zatańczyć jeszcze raz, tylko płynniej. Włączam muzykę, stajemy w
odpowiedniej pozie. Stoję dalej od Rikera i nie patrzę na niego. Nagle słyszę
krzyk jednej z uczennic. Odwracam się i widzę, że mój brat upada. W ostatniej
chwili podjeżdżam do niego na kolanach i łapię, za nim uderzy głową o twardą
podłogę.
- Riker!!
– Krzyczę.
To na nic.
Jego ciało jest bezwładne, na szczęście oddycha. Krzyczę, aby ktoś zadzwonił po
pogotowie i próbuję ocucić brata.
Potem
wszystko dzieje się szybko: karetka, Delly, jej płacz, telefon do mamy,
szpital.
Jestem
wściekły. Riker otwiera swoje brązowe oczy i słabym głosem pyta: gdzie ja
jestem? Do śnieżnobiałego pomieszczenia wchodzi lekarz, a jego słowa zapadają
mi w pamięć: „Jego organizm jest
strasznie osłabiony. To na pewno nie jest pierwsze i ostatnie omdlenie. Jest
wycieńczony. Nieregularna dieta, nieodpowiednia ilość godzin snu, ciężka praca.
Proponuję, aby został na kilka dni w szpitalu. Konieczny jest odpoczynek, bo
inaczej dojdzie do tragedii”.
Riker wpada w lekką panikę. Od zawsze nienawidzi szpitali. Chwyta mamę za rękę i błaga, by zabrała go do domu. Nie wytrzymuję. Zaczynam na niego wrzeszczeć. Jak mógł się tak zaniedbać?! Nigdy nie myśli o sobie, zawsze o nas! Doceniam to, co dla nas robi, to jak każdego dnia stara się być optymistycznym człowiekiem, dobry synem i bratem. Ale jego zdrowie na tym cierpi. Do sali wchodzi Ellington i spokojnie wyprowadza mnie na korytarz. Po chwili pojawią się Rydel i mama. Wracam do Rika. Nie patrzy na mnie, ale po raz pierwszy w życiu widzę, że po jego policzkach spływają łzy. Łzy smutku. „Nie mówmy Rossowi” – prosi i spogląda na mnie. Kiwam głową. Jakoś się opanowałem, ale czuję, że znów coś we mnie wzbiera…
Riker wpada w lekką panikę. Od zawsze nienawidzi szpitali. Chwyta mamę za rękę i błaga, by zabrała go do domu. Nie wytrzymuję. Zaczynam na niego wrzeszczeć. Jak mógł się tak zaniedbać?! Nigdy nie myśli o sobie, zawsze o nas! Doceniam to, co dla nas robi, to jak każdego dnia stara się być optymistycznym człowiekiem, dobry synem i bratem. Ale jego zdrowie na tym cierpi. Do sali wchodzi Ellington i spokojnie wyprowadza mnie na korytarz. Po chwili pojawią się Rydel i mama. Wracam do Rika. Nie patrzy na mnie, ale po raz pierwszy w życiu widzę, że po jego policzkach spływają łzy. Łzy smutku. „Nie mówmy Rossowi” – prosi i spogląda na mnie. Kiwam głową. Jakoś się opanowałem, ale czuję, że znów coś we mnie wzbiera…
#
Rocky obudził się z krzykiem. Automatycznie podniósł się na
łóżku i spojrzał na zegarek - 342.
- Pali
się, czy co? – Zapytał obudzony przyjaciel, jednak widząc zatroskaną minę
Rocky’ego, zapytał ponownie. – Śnił ci się Riker, prawda?
- Już
drugi raz. To tak, jakby jakaś nadnaturalna siła chciała mi przypomnieć, po co
tu przyjechaliśmy.
- Stary,
będzie dobrze. – Uśmiechnął się Ell. – Riker czuje się świetnie.
- Wiesz,
jaki dobry z niego aktor.
- Rebeka
ma na niego dobry wpływ.
- Jeśli
chodzi o Rebekę to muszę ci coś powiedzieć. Nie powinienem, ale muszę się komuś
wygadać.
- Brzmisz
bardzo serio. Mów, co się stało.
Rocky dokładnie opowiedział
Ratliffowi o wydarzeniu z Rebeką i Nikodemem. Ell nie krył zdziwienia, ale
obiecał, że nie piśnie słówka. Ponieważ, tak naprawdę był środek nocy, chłopcy
położyli się jeszcze na kilka godzin.
*
- Idziemy
do Angeliki, idziemy do Angeliki, IDZIEMY DO ANGELIKI!!! – Śpiewał Ross skacząc
po całym pokoju.
- Możesz
się już uspokoić? To nic takiego. – Rydel nie mogła już wytrzymać.
Zespół szykował się do wyjścia. Na
dziś umówili się z Angeliką, co oczywiście bardzo nie odpowiadało Milenie.
Postanowiła, że pójdzie razem z nimi. Teraz niecierpliwie czekała pod hotelem.
W końcu wszyscy wyszli i udali się do domu
brunetki.
Angelika
podobnie jak Rebeka była jedynaczką. Dom, w którym mieszkała nie był ogromny,
jak dom Mileny. Za to bardzo przytulny i wyczuwało się w nim rodzinną
atmosferę.
Ross po
przywitaniu rodziców dziewczyny, jak szalony wpadł do salonu i…
-
KEYBOARD!!!
- Ross!
Zostaw! To nie jest twój keyboard! – Upominał go najstarszy, jednak nic to nie
dało. – Ratliff, proszę zrób coś.
Brunet z
uśmiechem podszedł do Rossa i łapiąc za spodnie odciągnął od instrumentu.
- Nie,
Ellington! Nieeeee! Mój keyboard! – Wydzierał się blondynek.
Zamilkł widząc groźne spojrzenie siostry i spojrzenia dorosłych pt.: nienormalny, psychiczny. Usiadł grzecznie na kanapie i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Nie siedział długo, bo zaraz pojawiła się Angelika. Uradowany, podbiegł i przytulił dziewczynę na powitanie. Ta odwzajemniła jego gest. Spokój nie trwał długo, bo Rocky dorwał gitarę stojącą w salonie. Oprócz keyboardu i dwóch gitar, była tu jeszcze perkusja.
Zamilkł widząc groźne spojrzenie siostry i spojrzenia dorosłych pt.: nienormalny, psychiczny. Usiadł grzecznie na kanapie i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Nie siedział długo, bo zaraz pojawiła się Angelika. Uradowany, podbiegł i przytulił dziewczynę na powitanie. Ta odwzajemniła jego gest. Spokój nie trwał długo, bo Rocky dorwał gitarę stojącą w salonie. Oprócz keyboardu i dwóch gitar, była tu jeszcze perkusja.
- Grasz
na czymś? – Ross zapytał Angelikę.
- Tak, na
gitarze i keyboardzie. Pewnie ci chodzi, skąd tu tyle instrumentów? - Blondynek
pokiwał głową. - Nasza rodzina jest bardzo muzykalna. Tata lubi czasem trochę
pohałasować.
- To tak
jak ja! Rocky, bierz gitarę, Ell, ty się zajmij perkusją, a …
- A co ty
właściwie planujesz? – Przerwała mu Delly.
- Jak to,
co? Koncert!
Riker ze zrezygnowaniem opuścił
głowę. Pod nosem wydukał tylko, że nie ma już sił. Rocky spojrzał na brata i
spoważniał. Przypomniał sobie sen i odstawił gitarę na miejsce. Usiadł obok
blondyna i poklepał go po plecach. Nie potrzebowali słów, aby się porozumieć.
Tym bardziej, że dziś rano, Ell powiedział Rikerowi o śnie Rocky’ego.
Najstarszy wiedział, że brat się o niego martwi, ale nie sądził, że zrezygnuje
z zagrania. Uśmiechnął się blado.
Gdy wszyscy siedzieli w salonie i
rozmawiali na temat szybko rozwijającej się kariery R5, Ross wyciągnął Angelikę
do ogródka.
- Co tam?
– Zaczął.
- Dobrze.
Czemu chciałeś, żebyśmy tu przyszli?
- Nie
chce mi się tam z nimi siedzieć. Wolę pobyć z tobą.
Angelika
nie odpowiedziała, zamyśliła się. Ross szturchnął ją delikatnie, a kiedy
zwróciła się ku niemu… spojrzał jej głęboko w oczy i zaczął się przybliżać…
Wow! Skończyłam ten rozdział. Mam nadzieję, że retrospekcja nie była zbyt trudna do zrozumienia. Trzeba się dobrze wczuć, bo wszystko dzieje się tak jakby w teraźniejszości.
Inspiracją do napisania fragmentu, kiedy Ell odciąga Rossa był ten filmik (od minuty 2:13). Uwielbiam ten moment <3
Inspiracją do napisania fragmentu, kiedy Ell odciąga Rossa był ten filmik (od minuty 2:13). Uwielbiam ten moment <3
Troskliwy Rocky jest słodziaśny!!!
OdpowiedzUsuńMusialas w takim momencie ??. Biedny Rik tylko nic mu nie zrób. Naszczescie to tylko sen
OdpowiedzUsuń