Był już
tak blisko, gdy nagle do ogrodu wbiegł wesoły Rocky.
- Hej,
dzieciaki! Czemu tu…
- Rocky!
Lepszego momentu nie mogłeś wybrać?! – Ross wrzasnął na brata.
- Ojej,
przeszkodziłem wam w czymś? – Rocky udawał skruchę.
- Tak, ty
idioto! Przeszkodziłeś!
- Nie
bulwersuj się młody. Chodźcie do nas. Riker ma w głowie jakąś melodię do nowej
piosenki i chcemy zagrać. Dobra, dobra. Idę już sobie. – Dodał widząc wściekłą
minę blondynka.
Kiedy
Rocky zniknął, Ross ponownie zwrócił się do Angeliki.
-
Dokończmy.
- Nie. –
Odparła stanowczo i wstała z ławki. – Nie mamy czego kończyć, bo niczego nie
zaczęliśmy.
- Jak to?
Przecież właśnie chciałem…
- Nic nie chciałeś, Ross. – Przerwała mu. – Dobrze,
że przyszedł Rocky, bo inaczej musiałabym cię odepchnąć.
- Nic nie
rozumiem. Myślałem, że mnie lubisz i że ci się podobam.
- Bo cię
lubię, ale jesteś moim idolem. Jesteś sławny. Niedługo pewnie wyjedziesz i
nigdy cię już nie zobaczę.
- To nie
prawda. Na pewno tu jeszcze wrócimy. Poza tym, nie zapomnę o tobie.
- Teraz
tak mówisz.
- Nie! –
Zirytował się. – Na serio tak myślę.
Jednak dziewczyna już go nie
słuchała, weszła do domu. Nie było sensu jej doganiać i prosić o rozmowę. Jego
rodzeństwo zaraz chciałoby dowiedzieć się wszystkiego, a poza tym byli tu jej
rodzice. Do twarzy „przykleił” sztuczny uśmiech i wszedł do salonu.
Kiedy był
smutny i nie chciał, by ktoś to zauważył, starał się być radosny i zabawny. Aż
za bardzo. Dlatego nie umknęło to uwadze Delly, która zaciągnęła go do innego
pokoju.
- Mów, o
co chodzi?
- O nic
nie chodzi, siostrzyczko.
-
Przestań, przecież widzę. Chodzi o Angelikę?
- Nie!
Jasne, że nie. – Upierał się. – Po prostu… emmm… hmmm… Chodzi o ciebie.
- O mnie?
Jak to o mnie?
- No,
tak. Bo ja się martwię, że ci się podoba Igor.
- Igor?
Chyba zwariowałeś?! Nie powiem, że nie jest przystojny, ale…
- No widzisz.
Mówisz, że jest przystojny. Wybij go sobie z głowy, bo jedyny chłopak, z którym
pozwolimy ci być to Ellington.
-
Wspaniale! To najlepiej od razu zacznę chodzić z Rikerem.
- Riker
to twój brat.
- Ell
też.
- Wcale
nie. Nie jest z nami spokrewniony, więc…
- Wiem,
do czego zmierzasz Ross. Unikasz tematu.
- Rydel,
obiecuję, że wszystko ci powiem, ale po prostu nie dziś. Może jutro lub
pojutrze, dobrze?
Blondynka przewróciła oczami i
wyszła z pomieszczenia, a brat zaraz za nią.
Ellington
spojrzał na przyjaciółkę pytająco, ale w odpowiedzi dostał miny pod tytułem: „nic
ważnego, jest spoko, nie pytaj”.
*
Słońce powoli chowało się za horyzontem. Panowała idealna
cisza przerywana szelestem liści i szumem rzeki, która przecinała kwiecistą
łąkę. Głowa Rebeki spoczywała na torsie Rikera. Czuła się idealnie. Wreszcie
czuła się bezpiecznie, była szczęśliwa i wiedziała, że jest komuś potrzebna.
Nie wiedziała, czy kocha Rikera. Czuła do niego coś wyjątkowego, ale czy to
była miłość? Podobał jej się, to wiedziała na sto procent. Była w nim
zauroczona, ale czy zakochana?
Byli sami, bo zespół został w hotelu, a oni przyjechali w
to miejsce samochodem jej taty. Musiała omówić z Rikerem kilka spraw. Zaczęła
od najważniejszej.
- Riker?
- Tak?
-
Pojutrze jest Dzień Dziecka. Mówiłam ci, że uwielbiam organizować imprezy. W
tamte wakacje podjęłam się zorganizowania tegorocznego festynu. Wszystko jest
gotowe od trzech miesięcy, ale teraz pojawiłeś się ty i…
- I
chciałaś zapytać, czy zagramy koncert? – Dokończył za nią, a ta nieśmiało
pokiwała głową. – Oczywiście, że tak, skarbie. Nie wiem, co na to chłopcy, bo
ostatnio Igor chciał, żebyśmy znów zagrali, a Ross i Rocky stanowczo mu
odmówili. Ale spokojnie, przekonam ich.
- Co do
Igora i Nikodema… Muszę ci coś powiedzieć.
Riker
spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Brzmiała nieswojo, więc zaczął się obawiać.
- O co
chodzi?
Czuła, że może mu zaufać, dlatego zaczęła opowiadać wszystko od początku. Przyznała się, że kiedyś chodziła z Nikodemem i skończyła na tym, że Rocky ją obronił. Blondyn cały czas słuchał uważnie i jej nie przerywał. Wszystko wprowadzało go w niemałe zdumienie, ale też wszystko zaczęło mu się układać. Niechęć jego braci do Igora i Nikodema, odmówienie zagrania na imprezie i pytanie Rocky’ego o to, jak się ma nos Nika. Po zdziwieniu przyszła kolej na złość. Tak, był wściekły. Nie na rodzeństwo i swoją dziewczynę, że mu się powiedzieli tylko na nowych znajomych. Nie rozumiał, jak można tak bezczelnie potraktować dziewczynę. Po dłuższej chwili milczenia w końcu się odezwał.
Czuła, że może mu zaufać, dlatego zaczęła opowiadać wszystko od początku. Przyznała się, że kiedyś chodziła z Nikodemem i skończyła na tym, że Rocky ją obronił. Blondyn cały czas słuchał uważnie i jej nie przerywał. Wszystko wprowadzało go w niemałe zdumienie, ale też wszystko zaczęło mu się układać. Niechęć jego braci do Igora i Nikodema, odmówienie zagrania na imprezie i pytanie Rocky’ego o to, jak się ma nos Nika. Po zdziwieniu przyszła kolej na złość. Tak, był wściekły. Nie na rodzeństwo i swoją dziewczynę, że mu się powiedzieli tylko na nowych znajomych. Nie rozumiał, jak można tak bezczelnie potraktować dziewczynę. Po dłuższej chwili milczenia w końcu się odezwał.
-
Zemszczę się.
- Nie,
Rik, nie.
- Nie
pozwolę, by ktoś cię tak traktował!
- Proszę,
nic nie rób.
- To
przynajmniej dam im do zrozumienia, że o tym wiem. Już nawet mam plan. –
Uśmiechnął się chytrze. – Ja też nie byłem z tobą do końca szczery. Nie
powiedziałem ci, dlaczego tak właściwie tu jesteśmy.
Tym razem to Rebeka podniosła się z
jego torsu i spojrzała mu głęboko w oczy. Blondyn westchnął cicho i opowiedział
o tym, co stało się w Los Angeles, w The Rage. Właściwie niewiele mógł powiedzieć,
bo pamiętał, że tańczył, zemdlał, a potem obudził się w szpitalu. Większość
była relacją Rocky’ego.
Gdy blondynka słuchała tego jej oczy
zaszkliły się.
- Nie
miałam pojęcia.
- Nie
płacz. – Mocno ją przytulił. – Nie nagłaśnialiśmy sprawy. Teraz już jest
dobrze, bo mam ciebie. Odzyskałem wenę twórczą i dawną radość. Czuję się lepiej
niż kiedykolwiek. To, co jest między nami jest magiczne. Jest dla mnie
najlepszym lekarstwem.
Po tych słowach zaczął ją namiętnie
całować, żeby przestała płakać. Poskutkowało. Ponownie wtuliła się w niego, a
gdy słońce już całkiem schowało się za horyzontem, para wróciła do miasteczka.
Krótki ten rozdział, ale jest. Pewnie zawalę klasówkę z biologii, ale dla moich czytelników wszystko. ;*
haha wkurzony Ross fajnie
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że to był tylko sen Rocky'ego, a tu okazuje się, że to prawda była
OdpowiedzUsuń