Młodzież
spacerowała po starych, brukowanych uliczkach i zachwycała się budowlami.
- Daj mi
kasę – Ross zwrócił się do najstarszego brata.
- Po co?
- Chcę
sobie kupić lody. Też chcesz?
- Nie
możesz jeść lodów.
- Bo? –
Zapytał obrażony.
- Bo
przeziębisz gardło. Jesteś piosenkarzem i pracujesz głosem.
-
Świetnie! Nawet tego mi nie pozwalasz! – Krzyknął i przyspieszył kroku.
- Czemu
on się tak zachowuje? – Zastanawiała się Delly. – Pogadam z nim.
Dogoniła
brata i próbowała go zatrzymać, jednak ten szedł coraz szybciej, nie zwracając
uwagi na jej prośby.
- Rossy,
co się dzieje? Wiesz, że możesz mi powiedzieć.
- Nic się
nie dzieje – usiadł na brzegu fontanny. – Po prostu Riker jest dla mnie
okropny.
- Nie
możesz tak mówić. Riker ciężko pracuje i bardzo się stara, żebyś miał wszystko,
czego zapragniesz. Pamiętaj, że zawdzięczasz mu istnienie zespołu, rolę w
Austin i Ally…
-
Myślisz, że tego nie wiem?! – Przerwał jej. – Jestem mu za to wdzięczny, ale
on… On powiedział, że nie mogę być z Angeliką.
- Rossy…
Wszystko, co Rik robi, robi dla twojego dobra. Oszczędził ci zbędnej tęsknoty.
Zapomnisz o niej za kilka dni i wszystko będzie jak wcześniej. Co do jedzenia
lodów, też się z nim zgadzam.
- Jesteś
taka jak on. Czy wy nie rozumiecie, że ja też mogę się zakochać? Tylko
Rikerowi wolno?!
- Ale ty
się nie zakochałeś, Rossy. Widziałeś ją tylko kilka razy, nic o niej nie wiesz.
No chociażby, jej ulubiony kolor?
- Yyyyyy…
Eeeee… Nooo… No dobra, tego akurat nie wiem. Spędziliśmy razem mało czasu i nie
zdążyłem zapytać. Ale to nie znaczy, że mi się nie podoba. Lubię ją i to
bardzo.
- Lubisz
jej twarz, bo to naprawdę ładna dziewczyna. Nic poza tym, Ross. Spróbuj nas
zrozumieć.
#
- Jakbyś
mu powiedział prawdę, to wszystkim byłoby łatwiej – naciskał Rocky.
- Co
według ciebie mam mu powiedzieć? Hej, Rossy. Wiesz? Kilka tygodni temu
zemdlałem, mój organizm jest osłabiony, a ja się przepracowuję? – Zapytał
sarkastycznie.
- Tak!
Przynajmniej by się opanował.
-
Powiedział ten, co dziś poszedł do szkoły i przeszkadzał na lekcjach. – Burknął
blondyn.
-
Przecież przeprosiłem, a poza tym ja na ciebie nie krzyczę!
-
Właśnie, że krzyczysz!
- Bo ja
już z tobą nie wytrzymuję! Jesteś kompletnym idiotą! Powiedz mu albo ja to
zrobię!
-
Przestań się wydzierać, bo ludzie się patrzą! Po drugie, nie masz prawa mnie
obrażać, bo jestem starszy i wiem, co robię. To wy nie potraficie docenić…
Rebeka
ujęła jego twarz w dłonie, przyciągnęła do siebie i delikatnie pocałowała,
stopniowo wczuwając się coraz bardziej.
- Chwała
ci, Rebeko! Przynajmniej się zamknął!
Rocky
skrzyżował ręce na piersi i odszedł. Wiktoria, która właściwie nie wiedziała, o
co chodzi, pobiegła za nim. Natomiast Ellington oddalił się w celu znalezienia
Rydel oraz Rossa. Zamierzał iść za Rocky’m, ale uznał, że Wiki szybciej
uspokoi jego przyjaciela. „Ale się porobiło” – myślał Ratliff. – „ Właściwie,
tym razem to Riker ma rację. O! Są! Mam nadzieję, że Delly nic mu nie
powiedziała. Tak właściwie to ślicznie dziś wygląda. Co ty mówisz Ellington?!
To przyjaciółka, PRZYJACIÓŁKA! SIOSTRA!”
-
Wreszcie was znalazłem. Co porabiacie?
-
Siedzimy i rozmawiamy – Delly uśmiechnęła się blado. – Gdzie reszta?
- Cóóóż…
Riker i Rocky zaczęli się na siebie wydzierać, więc Rebeka pocałowała Rik’a,
żeby już nie krzyczał, a Rocky obrażony gdzieś sobie poszedł. Wiktoria za nim
pobiegła, a ja nie chciałem patrzeć na tą naszą zakochaną parę, więc poszedłem
was szukać. Ross?
- Mmm? –
Mruknął bez entuzjazmu.
- Nadal
jesteś obrażony na cały świat?
- Rydel
dała mi wykład na temat tego, jakim cudownym bratem jest Riker. To w ogóle nie
pomogło. Na ciebie nie jestem zły. A o co pokłócili się tamci?
- Yyyy…
Sam nie wiem. – Ell zaczął robić miny do blondynki. Potrzebował wymówki, bo nie
mógł powiedzieć Rossowi prawdy. – Rikerowi było po prostu przykro, że się na
niego obraziłeś, a Rocky cię trochę bronił. No i jeszcze Rik jest zły za te
wasze odpały w szkole. Ross, nie gniewaj się na niego, bo to moja wina.
Widziałem, jak całujesz Angelikę. Powiedziałem mu o tym, bo ja się martwię,
Ross. Wszyscy boimy się, że zespół przez ciebie ucierpi.
Ross
zdębiał. Nie wiedział, że jego rodzeństwo i przyjaciel tak to postrzegają.
Myślał, że powód jest zupełnie inny, sam nie wiedział, jaki, ale tego się nie
spodziewał. Popatrzył na siostrę smutnym wzrokiem.
- To
prawda?
- T-tak,
Rossy. To prawda.
-
Przepraszam, jeśli tak myślicie. Nie będę się bronił, bo być może macie rację.
Nie wiem, nigdy nie miałem dziewczyny tak na serio. Ale to, że was
przeprosiłem, nie znaczy, że nie jestem obrażony na Rikera. A teraz już
chodźmy.
#
W tym samym czasie Wiktoria
wysłuchała zwierzeń Rocky’ego z tajemnicy. Wszystko wydawało jej się takie zagmatwane,
ale to dla tego, że nie znała rodzinki Lynch + Ratliff tak dobrze jak jej
przyjaciółka. Próbowała namówić bruneta, by się uspokoił i odpuścił bratu. Z
początku nie szło jej dobrze, więc zdecydowała się użyć swojej mocnej strony –
szczerości do bólu.
- Kurde,
Rocky! Nie widzisz, że to ty jesteś problemem? To ty doprowadzasz Rikera do
nerwów, stresu, wyrzutów sumienia, bólu psychicznego. Jeszcze trochę i zacznie
się ciąć, bo uzna, że już nie potrafi utrzymać waszej rodziny i zespołu w
szczęśliwej atmosferze! Serio? Tego właśnie chcesz?! Skończy się o wiele gorzej
niż na pojedynczym omdleniu.
- Nie mów
tak – szepnął przerażony. – To nie prawda. Riker taki nie jest. On… On by nie…
- Do oczu siedemnastolatka zaczęły napływać łzy, które za wszelką cenę starał
się ukryć. – Muszę go przeprosić. Znajdźmy ich.
#
Rebeka i Riker siedzieli wtuleni w
siebie na ławce w parku, gdzie pierwszy raz się pocałowali. Właściwie słowa nie
były im potrzebne. W końcu blondyn westchnął ciężko.
- Nie
mogę mu powiedzieć. Rozumiesz mnie, prawda?
- Oczywiście,
Riki. Poza tym mówisz, że już jest w porządku. Ufam ci, więc mnie nie okłamuj.
- Ja… Ja
nie wiem, czy jest dobrze. Znaczy, czuję się świetnie, ale to może nic nie
znaczyć. Naprawdę odpocząłem, wysypiam się i jem w miarę regularnie. Nie mówmy
już o tym. Lepiej mi doradź w sprawie Angeliki.
-
Popieram twoją decyzję. Znam Angelikę i wiem, że Ross by ją skrzywdził swoim
wyjazdem. Chodźmy poszukać reszty.
*
Rocky i Wiki, Rik i Rebeka oraz Ross, Ell i Delly – wszyscy
szukali siebie nawzajem, błądząc po uliczkach. Minęła godzina aż wreszcie
spotkali się na głównym palcu. Zaczęli przepraszać się nawzajem. Trochę to
trwało, ale ostatecznie R5 się pogodziło.
- Nie kłóćmy
się w sprawach dziewczyn. Zapomnę o Angelice. R5, always and forever.
Adusia Louder ma dar przekonywania :* Wstawiam już dziś.
Taki nudny, ale musiał być.
Nie podzielam Twojego zdania, bo rozdział nie jest nudny!
OdpowiedzUsuńA co do daru przekonywani to nie mogę się nie zgodzić, ale Ty też go masz ;)
*przekonywania
OdpowiedzUsuńja też nie uważam, że rozdział jest nudny wręcz przeciwnie jest fantastyczny tak samo ja inne rozdziały
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Mi się bardzk podoba ;) Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
~Julka~
P.S. zapraszam do siebie na nowy rozdział http://r5-my-love-story.blogspot.com/?m=1
Świetny! Nie jest nudny jest zajebisty! :D
OdpowiedzUsuń