środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział XX


Rebeka wpadała na pomysł, by R5 zagrało w środę na lekcji muzyki w jej szkole. Od czasu, gdy zmuszeni byli schować się w klasie, nauczycielka dziewczyny wspominała o nich oraz ich talencie. Można by myśleć, że w ten sposób próbowała przekazać uczennicy pomysł z zaproszeniem zespołu. Ta jednak tak tego nie odebrała.
Muzyka była ostatnia, więc do 13oo cała piątka chodziła po mieście szukając sklepów. Potem udali się do szkoły. Ross zarządził „wejście smoka”, dlatego się spóźnili. Chłopak z rozmachem wparował do klasy, uprzednio nie pukając.
- Siema ludzie! Proszę gitary!
Zdziwiona ich obecnością nauczycielka podała gitary, wystawiła perkusję oraz keyboard.
- Nie przywitasz się ze swoją dziewczyną, Rik? – Zapytał Ratliff.
- Przecież się przywitaliśmy.
- Nie pocałowałeś jej, jak to zwykle robisz. – Wzruszył ramionami. – Dobra, znudzeni życiem uczniowie! Najpierw trochę pośpiewamy – usiadł za perkusją. – Counting stars.
Piosenka była dobrze wszystkim znana, więc refren śpiewali wraz z zespołem, świetnie się przy tym bawiąc. Następnie Rydel zaczęła opowiadać o muzyce, jaką tworzą, Riker i Rocky o tym, jak piszą piosenki, Ross grał na keyboardzie, a Ell cichutko na perkusji. Lekcja mijała bardzo sympatycznie, dopóki najmłodszemu nie zaczęło się nudzić. Stanął na środku pomieszczenia i zaczął tańczyć. Nie zwracał uwagi na ostrzegawcze spojrzenia rodzeństwa. Bruneci widząc, że to świetna zabawa dołączyli do niego. Znajomi Rebeki patrzyli na nich w skupieniu nic nie mówiąc. No może z wyjątkiem grupki dziewczyn, które rozmawiały o Rossie. Po chwili przestali tańczyć.
- Nie, no, bez muzyki się nie da – posmutniał Rocky. – Brat dawaj jakąś solówkę – zwrócił się do Rikera.
- Mamy uczyć o muzyce, a nie o tańcu.
- Taniec jest częścią muzyki w pewnym sensie. Przecież będziesz grał, Rydel niech śpiewa, a my będziemy tańczyć. Albo lepiej! – Uśmiechnął się szeroko. – Zróbmy karaoke. Bekah, ty pierwsza.
Podszedł do dziewczyny i kazał jej wstać.
- Rocky, to nie jest dobry pomysł – protestowała.
- Co ty mówisz? Ja zawsze mam świetne pomysły. Zaśpiewasz „Say you’ll stay”, Riker ci pomoże. Tylko poproszę gitarę akustyczną.
Nauczycielka podała mu ją i od razu pociągnął za struny. Para zaczęła śpiewać. Nie był to problem dla fanki zespołu, bo znała słowa wszystkich ich piosenek. Akurat, gdy skończyli rozległ się dzwonek oznajmiający koniec zajęć. Zespół pomógł odstawić instrumenty na miejsce, następnie pojechali do domu Rebeki. Po drodze dyskutowali na temat pięknego głosu dziewczyny.
- Czemu się nie przyznałaś, że tak ładnie śpiewasz? – Dopytywała Rydel.
- Bo ja wcale ładnie nie śpiewam. Poza tym, nigdy o to nie pytaliście.
- Ale potrafisz grać na gitarze, prawda?
- Tak i na keyboardzie. Ale to nic takiego – dodała, widząc zaskoczone miny przyjaciół.
- Jak to, nic takiego?! Jesteś nieodkrytym talentem! – Wykrzyknął Ross. – Musimy coś z tym zrobić, ale teraz wysiadamy, pogadamy w domu.
Gdy tylko weszli do przedpokoju dobry humor rozpłynął się w powietrzu. Na ich twarzach malowało się zdziwienie pomieszane z przerażeniem…
- Przyjechałam! – Krzyknęła rozradowana Milena i od razu rzuciła się Rossowi na szyję.
- God! Why? – wydusił blondynek.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz?
- Nie, ani trochę. Puść mnie – odparł.
Dziewczyna posmutniała, ale po chwili znów zaczęła mówić z uśmiechem.
- Będę tu przez dwa dni. Mam już plan. Jutro pójdziemy do kina…
- Mamy już plany, dzięki – przerwał jej Ellington.
- Serio? Jakie?
- Wychodzimy… gdzieś – dukał Rocky.
- Ja i Rebeka idziemy na zakupy – Rydel próbowała wybrnąć.
- Właśnie, dokładnie. A my idziemy do parku linowego, tego kawałeczek za miastem – powiedział Riker.
- Świetnie to pójdę z wami – ucieszyła się dwunastolatka.
- Nie! Męski dzień. Wiesz, bo my tak co jakiś czas robimy. Wychodzimy gdzieś tylko we czwórkę.
- Dzięki skarbie – oburzyła się Rebeka, która wiedziała, że chłopcy za wszelką cenę próbują pozbyć się Mileny.
- No dobra, zakupy też mogą być ciekawe. A dzisiaj?
- Będziemy siedzieć i … - Rocky próbował coś wymyślić. – Napiszemy piosenkę, więc będziemy potrzebować idealnej ciszy.  A dziewczyny pewnie pójdą na spacer.
- Może napiszecie innym razem? Chciałam spędzić trochę czasu z wszystkimi.
- Prawda jest taka, że my wcale nie mamy ochoty spędzać z tobą czasu – palnął Ross. – Więc, może wracaj do domu? Ale z tym parkiem, to nie żartowałeś, prawda Rik?
- No jak chcecie to możemy się wybrać i pomęczyć na drzewach. Mil, nie zrozum nas źle, ale przyjechaliśmy odpoczywać od fanów. A ty, no wiesz… Jesteś natarczywa. Bardzo ci dziękujemy, że lubisz nasz zespół, bo to daje nam siłę, ale…
- Ale po prostu się odczep – dokończyła Rebeka.
- Za późno, bo już przyjechałam – odparła nieco obrażona Milena. – Czy tego chcesz czy nie i tak pójdę z wami do parku linowego.
- Ale masz się do mnie nie kleić cały czas – ostrzegł Ross.
Towarzystwo rozsiadło się w pokoju Rebeki, jej rodzice byli w pracy. Milenie otworzyła mama, ale za chwilę wyszła.
- Mogę poszperać w necie? – zapytał Ross.
- Pewnie – Rebeka podała mu laptop.
Wszyscy siedzieli w ciszy, bo w obecności dwunastolatki nie mieli ochoty na rozmowy. Po chwili serfowania w Internecie Ross krzyknął.
- Co?! Co ty sobie wyobrażasz?! – Zwrócił się z wściekłością do Mileny.
- O co chodzi, Rossy?
- O to, że na facebooku napisałaś, że jesteśmy parą!
- Ale to nie jest twoje prawdziwe konto. Wszyscy robią podobnie, gdy kogoś lubią.
- Tylko, że to mi może zniszczyć karierę! Media śledzą wszystkie konta z moim imieniem i nazwiskiem. Jeśli to zobaczą to będą wiedzieć, gdzie jesteśmy i żegnajcie wakacje! Nawet Riker jeszcze się nie przyznał, że ma dziewczynę. I to wszystko dla ochrony przed paparazzi!
- Przepraszam, nie wiedziałam – zmartwiła się.
- Cofnij to – poprosił najstarszy. – Musisz to odkręcić, bo chcemy tu jeszcze trochę zostać. I nie kłam, bo nie jesteście razem.
- Właśnie – potwierdził młodszy. – Już prędzej Angelika jest moją dziewczyną skoro ją pocałowałem.
- Ty, co? – Zapytał totalnie zaskoczony Rocky. – Całowałeś się z nią i ja nic o tym nie wiem? Kiedy i dawaj szczegóły?!
- W Dzień Dziecka, najpierw lekko musnąłem jej usta, a później pocałowałem ją na serio. – Przyznał się. – Słodkie, jak ona. – Dodał z uśmieszkiem.
Milena poczerwieniała z zazdrości. Widziała ich tamtego wieczoru, ale próbowała wymazać ten obraz z pamięci. Angelika zdobyła Rossa zamiast niej. Może oficjalnie nie byli parą, ale jednak ją pocałował, a to coś znaczyło. Była wściekała na siebie, ale jeszcze bardziej na kuzynkę. Wiedziała, że musi się jej pozbyć, a przynajmniej sprawić, żeby zapomniała o Rossie. Póki co, starała się zachować kamienną twarz.
Ostatecznie wszyscy siedzieli z naburmuszonymi minami. Nie mieli także ochoty na pisanie piosenki.
- Nuuuuuuuudzi mi się – zakomunikował Ross, licząc na reakcję rodzeństwa. – No ludzie, poróbmy coś.
- Bitwa na poduszki? - Ożywili się jednocześnie bruneci.
Rebeka robiła zdjęcia, a R5 w najlepsze okładało się poduszkami i skakało po kanapie. Mówią, że śmiech to zdrowie, a uśmiech wydłuża życie. Teraz z pewnością ten najwspanialszy zespół na świecie będzie żył wiecznie.
*
Zmęczeni nastolatkowie odjechali do hotelu, pozostawiając Rebekę i Milenę razem.
Ponieważ rodzice starszej nie wracali na noc do domu, dziewczyny były zdane na siebie. Milena próbowała nawiązać rozmowę, ale nie za bardzo jej to wychodziło. Minął czas, kiedy Rebeka zwierzała jej się ze wszystkiego. Straciła zaufanie i przywileje kuzynki, kiedy po raz kolejny próbowała ją kopiować, tym samym niszcząc miłość do Borussi Dortmund. Rebeka kochała ten klub. Dziwne, że taka dziewczyna kiedykolwiek interesowała się sportem? Odpowiedź jest bardzo prosta. Nie mogąc znaleźć wspólnego języka z matką, uznała, że pozostaje jej rozmawianie z ojcem. A o czym można rozmawiać z prawnikiem, jeśli prawo w ogóle cię nie interesuje? Rebeka przez całe dotychczasowe życie była odtrącona przez rodziców. Może jej tata wydawał się być wspaniałym człowiekiem – w zasadzie taki był. Tyle, że… Był wiecznie nieobecny. Tak naprawdę wcale go nie znała, nie mieli wspólnych tematów. Potrzebowała poczucia, że ktoś ją kocha i komuś na niej zależy, dlatego zmusiła samą siebie do zainteresowania się piłką nożną. Wszystko było pięknie i wspaniale dopóki Milena jej tego nie odebrała. Kiedy tylko ojciec dowiedział się, że Milena „lubi” Borussię, poradził córce by rozmawiała z kuzynką a nie z nim. Ponownie została odsunięta na bok, to przelało czarę. Znienawidziła Milenę i wiedziała, że już nigdy jej nie wybaczy. Brak rodziców to także jeden z powodów, dla których kocha Rikera. On jest dla niej wszystkim. Zastąpił jej rodziców. Pokazał jej, co to znaczy miłość, troska, zaufanie. Dodatkowo zyskała wspaniałych przyjaciół, a jednocześnie rodzeństwo. Kocha ich ponad życie. Tak kruche życie… Matka cały czas doprowadzała ją do łez. Płakała każdej nocy. Ból psychiczny był nie do zniesienia, dlatego kilka razy uciekła do bólu fizycznego. Pomogło? Ani trochę, dlatego przestała. Mniej więcej w tym czasie natknęła się na R5 i to zmieniło jej życie. Pomogło jej stanąć na nogi. Wsłuchała się w ich fantastyczne głosy i zapomniała o problemach rodzinnych. Przez dwanaście lat była zastraszana przez swoją matkę. Poznawszy R5 zaczęła się zmieniać. Nauczyła się przeciwstawiać matce. Oczywiście kilkakrotnie skończyło się to siniakiem na policzku i szlabanem na, jednym słowem – wszystko. To prowadzi do odpowiedzi na pytanie: dlaczego matka Rebeki nienawidzi Rikera? Nienawidzi go, bo „zbuntował” jej podwładną. Szczerze mówiąc bała się go. Zdawała sobie sprawę, że teraz to on ma największą kontrolę nad Rebeką…
                     
Chciałbym powiedzieć, że mam dobrą wiadomość, ale niestety mam tylko złą.
Moja matka twierdzi, że R5 to głupota, mój blog to bzdura, bo i tak nikt tego nie czyta, a ja jestem uzależniona od komputera. Kazała mi wybrać trzy dni kiedy będę mogła siedzieć przy komputerze. Oczywiście (powiedzmy wprost) mam ją gdzieś i nie zamierzam się stosować, jeśli nie będzie jej lub taty w domu. Ale póki co, nie wiem, kiedy następny rozdział. 
Jak widzicie w tym rozdziale strasznie się rozpisałam, ale gdy jestem smutna lub zła to tak mam, przynajmniej mi trochę ulżyło. Wczoraj w nocy po raz pierwszy od kilku miesięcy płakałam i słuchałam Bednarka. Wena i natchnienie odeszły i nie wiem, kiedy wrócą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by E(L)MO ღ