niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział XVIII


W drodze powrotnej wszyscy spali. Nie było aż tak późno, ale byli zmęczeni. W hotelu byli późnym wieczorem. Rebeka i Wiktoria zdecydowały się zostać na noc. Miejsca było pod dostatkiem, ale blondynka i tak miała spać ze swoim chłopakiem.
- Co tam? – Spytała kładąc się obok.
- Mam wrażenie, że się od siebie oddalamy. – Riker posmutniał. – Tak w sumie to nie byliśmy na prawdziwej randce.
- Nooo… A łąka? Przecież byliśmy sami i w ogóle.
- Tak, było romantycznie i tak dalej, ale potem powiedziałaś mi o Nikodemie… Wiesz, o co mi naprawdę chodzi? – Widząc lekkie zaprzeczenie głową, kontynuował. – Boję się, Rebeko. Boję się powrotu, bo nie wiem jak to będzie. Nigdy nie miałem dziewczyny na odległość.
- Chcesz zerwać? – Zapytała cienkim, cichutkim głosikiem.
- Nie… Bo ja… - Próbował dobrać słowa. – Ja nie potrafię bez ciebie żyć. Ufam ci, ale nie wiem czy ty mi też. Boję się, że, gdy mnie nie będzie to uwierzysz w jakieś głupie plotki. Na przykład, że ja i Vanessa Marano jesteśmy razem.
- Ufam ci, Riker. Czuję do ciebie to, czego do nikogo jeszcze nie czułam. Jesteś dla mnie wszystkim.
Nachyliła się i delikatnie musnęła jego usta. Blondyn zaczął wodzić dłońmi po jej ramionach, odwzajemniając pocałunki.
- Ekhm, ekhm… - Odchrząknął teatralnie Rocky, który nagle pojawił się w pokoju, a para momentalnie się od siebie oderwała. – Cieszę się, że dobrze się bawicie, ale pora spać gołąbki.
- To ja tu wydaję rozkazy. – Zaśmiał się Rik. – Spieprzaj! – Rzucił w brata pierwszą lepszą poduszką, ale ten zdążył się uchylić.
Kiedy Rocky sobie poszedł, para ułożyła się do snu.
*
- Ale ja cię tak ładnie proszę.
- Ross, mówię NIE. Zrozum. Nie możesz iść na lekcje z Rebeką. Dobrze wiesz, co było jak ostatnim razem odwiedziliśmy jej szkołę – mówił Riker.
- Ma rację. Te dziewczyny cię rozszarpią. Z resztą, jesteśmy tak jakby na wakacjach. Czemu nagle zachciało cię się pójść do szkoły? – Dopytywał Ellington.
- To może być ciekawa przygoda. I no wiecie, takie aktywne wakacje.
- Jak chcesz aktywne wakacje to polecimy do Australii i będziemy serfować – śmiała się siostra.
- A jeśli Rebeka się zgodzi? Ja obiecam, że będę grzeczny, a ona, że mnie przypilnuje? – Nalegał Ross.
Od samego ranka, Ross prosił brata, by pozwolił mu iść choćby na jedną lekcję z Rebeką. Jak na razie popierał go tylko Rocky, który również uważał, że to może być świetna zabawa. Planowali iść razem, ale wiedząc, że na to Rik już na pewno się nie zgodzi, postanowili, że tylko Ross go poprosi. Blondynek zaczął chodzić za najstarszym po całym pokoju powtarzając: „Plis”. W końcu Rik nie wytrzymał i krzyknął: „Fine!”. Ross podskoczył i uściskał brata, po czym zadzwonił do jego dziewczyny. Rebeka, choć nieco zdziwiona, zgodziła się. Skoro jej chłopak nie widział w tym problemu, to ona tym bardziej. Nie miała pewności, czy nauczyciele w ogóle zgodzą się na swobodny udział Rossa  w lekcjach, ale ten przekonał ją, że użyje ‘uroku osobistego’. 
Następnego dnia czekała na Rossa pod hotelem. Chłopak zabrał tylko telefon, ani myślał o nauce. Chciał się tylko powygłupiać. Umówił się z Rocky’m, że gdy tylko brunet znajdzie wymówkę do wyjścia, dołączy do niego.
Przyjaciele doszli pieszo do szkoły. Blondynka zabrała z szafki kilka książek i skierowali się na najwyższe piętro, gdzie miała odbyć się geografia. Po drodze chłopak zastanawiał się, dlaczego inne dziewczyny tylko na niego patrzą, a nie podchodzą. Uznał, że musiało im się oberwać od jego ostatniej wizyty w szkole. Usiadł wygodnie pod klasą i czekał na dzwonek. W tym czasie Rebeka rozmawiała z koleżankami, które ją oblegały. Wypytywały oczywiście o jej towarzysza. Nie trwało to długo, bo przyszła nauczycielka. Dziewczyna wyjaśniła jej sytuację, na szczęście geograficzka okazała się niezwykle miła i zgodziła się na jego udział w lekcji. Usiedli razem w pierwszej ławce pod oknem, a za nimi siedziała Wiktoria.
Lekcja była o ukształtowaniu wybrzeży w Ameryce. Ross już się tego uczył, więc niezainteresowany wyglądał przez okno. Przyjaciółka natomiast robiła szczegółowe notatki. Nie rozumiał, po co jej to, skoro i tak za dwa tygodnie kończy gimnazjum. Był nieco zaspany, ale powoli zaczynał się budzić, a do głowy napływały mu pomysły, jak mógłby rozweselić nudną lekcję. Nie zdążył jednak niczego zrobić, bo zadzwonił dzwonek.
Następną lekcją miała być biologia. Pod salą czekał szczęśliwy Rocky.
- Rocky? Co ty tu robisz? – Zapytała zdziwiona dziewczyna. 
- Ja też chcę się pouczyć. Powiedziałem im, że idę do sklepu. W sumie jeszcze spali, więc nie mieli nic przeciwko – uśmiechnął się.
- Ale bądźcie grzeczni, proszę was. – Wiktoria spojrzała na nich błagalnym wzrokiem.
- Spoko. Spróbujemy – chłopcy mrugnęli do siebie.
Podobnie jak geograficzka, pani od biologii chętnie przyjęła braci na swoją lekcję. Jedyne, czego sobie zażyczyła to autografy dla córki.
Cały materiał dla trzeciej klasy był przerobiony, więc pech chciał, że nauczycielka postanowiła powtórzyć z klasą temat o budowie organów rozrodczych. Ross i Rocky tylko potarli dłonie i spojrzeli na siebie znacząco. Ławki w klasie były czteroosobowe, więc cała czwórka usiadła obok siebie, Rebeka i Wiktoria w środku. Uczniowie, a w szczególności uczennice, zamiast skupić się na lekcji patrzyły na braci rozmarzonym wzrokiem. Ci siedzieli spokojnie… do czasu. Czarnowłosa pani przeszła do budowy męskiego narządu, a w tym czasie chłopcy zaczęli zagadywać Rebekę. Specjalnie się z tym nie ukrywali. Dziewczyna poprosiła ich o ciszę, a w tym samym momencie nauczycielka posłała im spojrzenie mówiące, aby nie przeszkadzali. Wtedy Rocky wypalił:
- Bekah nie przejmuj się. Teoria jest nudna. Riker pokaże ci to wszystko w praktyce jak tylko poprosisz.
- Rocky… - szepnęła przerażona i zawstydzona.
Chłopcy wybuchli śmiechem i przybili piątkę. Kolegów Rebeki też to śmieszyło, a dziewczyny posłały jej tylko zazdrosne spojrzenia. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie była jak większość jej znajomych, myślących „tylko o jednym”. Nauczycielka nie zwróciła na to specjalnej uwagi i kontynuowała tłumaczenie.
- Ej Rocky, a tak właściwie to nie musi być koniecznie Riker – powiedział ze śmiechem młodszy. - W sumie to jesteśmy jeszcze my i Ratliff.
- God! Ross zamknij się. Najlepiej to już sobie idźcie – powiedziała zdenerwowana Wiki.
- Ale to jest takie ciekawe – brunet udawał zainteresowanego i nawet nie starał się mówić szeptem.
- E tam… Dla chłopaków nie szczególnie. - Ross dalej się śmiał.
Rebece było coraz bardziej głupio. Żałowała, że zgodziła się, żeby Ross z nią przyszedł, ale nie mogła przewidzieć, że takie teksty przyjdą mu do głowy. Kilkakrotnie prosiła przyjaciół, żeby się uspokoili, ale na darmo. Do końca lekcji głośno dyskutowali na  tego typu tematy.
Angielski. Bracia mieli już przygotowany plan działania. Niewiele osób wiedziało, że mówią po polsku. Postanowili to wykorzystać. Weszli do klasy, Ross usiadł obok Rebeki, a Rocky obok Wiktorii. Od razu zaczęli rozmawiać z nimi w swoim języku. Angielski to jedna z luźniejszych lekcji w tej szkole, a pani Davidson uwielbiała speaking. Toteż nie miała najmniejszych uwag do rozmowy czwórki przyjaciół. Wręcz szczęśliwa, kazała klasie słuchać amerykańskiego akcentu. Rozmawiali na różne tematy, głównie na temat baseballu, o którym szczerze mówiąc dziewczyny nie miały pojęcia. Odpowiadały tylko na pytania zadawane raz przez blondyna, raz przez bruneta. Wymagały one dłuższych wypowiedzi, a one radziły sobie znakomicie. Po kwadransie Ross zaczął mówić do nauczycielki, że Rebeka i Wiktoria nie muszą uczęszczać na angielski, bo przecież znają go doskonale, co potwierdza fakt, że dogadują się z nimi, a Rebeka ze swoim chłopakiem.
- Jesteśmy genialni, nie? Żółwik Ross.
- Lubię te lekcje i chcę, żeby mój angielski był perfekcyjny.
- Dziewczyno, będzie perfekcyjny. Riker nauczy cię go tak samo jak biologii – zaśmiał się Rocky.
- You are crazy.
- I’m crazy, it’s true! I’m crazy for you! – Zaśpiewał Rossy.
Do końca lekcji chłopcy opowiadali o sobie, muzyce i trasie koncertowej.
Przyszła kolej na polski.
- Ej Rocky, my nie mamy takiego przedmiotu.
- Ross, kretynie! To taki nasz angielski, łapiesz, czy ci rozrysować? – Śmiał się Rocky.
Po wejściu do klasy i zajęciu miejsc rozległ się telefon Rocky’ego. Już chciał go odebrać, gdy Ross go powstrzymał.
- Czekaj! Lubię tą piosenkę.
Zaczął podśpiewywać i tańczyć do piosenki „Love drunk”. Rocky dołączył do niego.
- To Rik, muszę odebrać.
- Czemu teraz jak do ciebie dzwoni to jest piosenka „Love drunk”? Wcześniej ustawiłeś „I can’t forget about you”. – Zapytał Ross nie przejmując się zdenerwowanym spojrzeniem nauczycielki.
- Bo podoba mi się tytuł. Pasje do niego, bo ostatnio straszenie nam się zakochał, co nie Bekah? – Rocky delikatnie ją szturchnął i odebrał. *– Co tam braciszku?
- Gdzie jesteś?
- W szkole, wiesz, razem z Rebeką i Rossem mamy właśnie polski. To taki nasz angielski. Mówię, ci to, bo Ross nie wiedział…
- Że gdzie jesteś?! Uciekłeś z hotelu!
- Przecież mówiłem, że wychodzę, nie krzycz na mnie, bo będę płakał…
- Na pewno przeszkadzacie.
- Wcale nie przeszkadzamy…
- A czy teraz trwa lekcja?
- No tak trwa lekcja, a co…
- Idioto! Nie można używać telefonów na lekcjach! Rozłącz się!
- Jak to nie wolno korzystać z telefonu?! Nikt mnie o tym nie poinformował, czuję się oszukany. U nas w domu przecież można…
- Nauczycielka nie jest zdenerwowana?!
- Nie, nie jest zdenerwowana. Wszyscy kochają Lynchów.*
Wkurzony Riker rozłączył się.
- Rozłączył się, idiota. Trzeba z nim porozmawiać na temat kultury. - Coś konkretnego chciał? – Zapytał normalnie Ross, nadal ignorując wściekłą nauczycielkę.
- Nie, coś tam mówił, że uciekłem. Gdzie ja jestem, a potem jeszcze, że nie można rozmawiać przez telefon na lekcji.
- Rocky dość – powiedziała Rebeka. – Przestańcie rozmawiać albo wyjdźcie.
- Ale my tylko staramy się pomóc. Jak ty to robisz, że nie umarłaś z nudów? My w domu, robimy, co chcemy. Ostatnio Rik grał na gitarze elektrycznej i zdawał egzamin ustny z hiszpańskiego – tłumaczył przymilnie Ross.
- Może mogłabym przejść do lekcji?! – Niemal krzyknęła polonistka.
- Wie pani, kim my jesteśmy? – Oburzył się Rocky. – Jesteśmy gitarzystami i wokalistami w R5. Radzę z nami nie zadzierać, bo skończy się do dla pani źle – mówił poważnie, ale po chwili zmienił ton i zaczął się śmiać. – Zawsze chciałem być niemiły dla nauczyciela i powołać się na naszą sławę. Żółwik bracie, żółwik śliczna Wiki i żółwik dziewczyno naszego brata.
Ross roześmiał się i odwzajemnił gest brata, natomiast Rebeka patrzyła na niego wściekłym wzrokiem. Ten tylko wzruszył ramionami.
Po lekcji przed klasą czekała pozostała trójka ze zdenerwowanym Rikerem na czele. 
Po słodkim przywitaniu z Rebeką, zaczął prawić kazanie na temat nieodpowiedniego zachowania braci. Wysłuchali potulnie wykładu i przyznali się, co jeszcze robili i mówili. Ku zdziwieniu wszystkich, Rebeka stanęła w ich obronie. Wytłumaczyła blondynowi, że specjalnie poprosiła chłopców o wygłupy, no może oprócz tego na biologii. Był zdziwiony, tak jak Rydel i Ell, ale ostatecznie uwierzył. Ostatnimi lekcjami były w-f’y, na które Rebeka nie uczęszczała ze względu na zwolnienie załatwione od zaprzyjaźnionego lekarza. Ponieważ znów nie miała prac domowych, cała siódemka udała się na spacer po „starym mieście”.
              
Wesołych Świąt Kochani!
Trochę spóźnione, ale trzeba było całą rodzinę odwiedzić, iść do kościoła itd. itd...
Cóż mogę powiedzieć? Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Mogłam go dodać wcześniej, bo jest gotowy od kilku miesięcy, ale jak to ja - musiałam go przerobić.
Coś czuję, że dzisiaj w nocy napiszę kolejny rozdział, bo babcie i ciocie wepchnęły we mnie tyle ciasta, że mam zapas na tydzień xD
Mam nadzieję, że Wasze Święta również są wspaniałe. A i jeszcze: mokrego dyngusa ( ja jutro będę uciekać przed braćmi )!
Kocham, kocham, kocham!!! Ciągle cofam do momentu, w którym Ross tak słodko mówi: Rocky, Rocky, Rocky xD
Za dużo czekolady...
Kocham Was ;*

5 komentarzy:

  1. WOW!!! czegoś takiego to się nie spodziewałam...
    Rodział genialny (jak zawsze) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ