W drodze powrotnej wszyscy spali. Nie było aż tak późno, ale byli zmęczeni. W hotelu byli późnym wieczorem. Rebeka i Wiktoria zdecydowały się zostać na noc. Miejsca było pod dostatkiem, ale blondynka i tak miała spać ze swoim chłopakiem.
- Co tam?
– Spytała kładąc się obok.
- Mam
wrażenie, że się od siebie oddalamy. – Riker posmutniał. – Tak w sumie to nie
byliśmy na prawdziwej randce.
- Nooo… A
łąka? Przecież byliśmy sami i w ogóle.
- Tak,
było romantycznie i tak dalej, ale potem powiedziałaś mi o Nikodemie… Wiesz, o
co mi naprawdę chodzi? – Widząc lekkie zaprzeczenie głową, kontynuował. – Boję
się, Rebeko. Boję się powrotu, bo nie wiem jak to będzie. Nigdy nie miałem
dziewczyny na odległość.
- Chcesz
zerwać? – Zapytała cienkim, cichutkim głosikiem.
- Nie… Bo
ja… - Próbował dobrać słowa. – Ja nie potrafię bez ciebie żyć. Ufam ci, ale nie
wiem czy ty mi też. Boję się, że, gdy mnie nie będzie to uwierzysz w jakieś
głupie plotki. Na przykład, że ja i Vanessa Marano jesteśmy razem.
- Ufam
ci, Riker. Czuję do ciebie to, czego do nikogo jeszcze nie czułam. Jesteś dla
mnie wszystkim.
Nachyliła się i delikatnie musnęła
jego usta. Blondyn zaczął wodzić dłońmi po jej ramionach, odwzajemniając
pocałunki.
- Ekhm,
ekhm… - Odchrząknął teatralnie Rocky, który nagle pojawił się w pokoju, a para
momentalnie się od siebie oderwała. – Cieszę się, że dobrze się bawicie, ale
pora spać gołąbki.
- To ja
tu wydaję rozkazy. – Zaśmiał się Rik. – Spieprzaj! – Rzucił w brata pierwszą
lepszą poduszką, ale ten zdążył się uchylić.
Kiedy Rocky sobie poszedł, para
ułożyła się do snu.
*
- Ale ja cię tak ładnie proszę.
- Ross,
mówię NIE. Zrozum. Nie możesz iść na lekcje z Rebeką. Dobrze wiesz, co było jak
ostatnim razem odwiedziliśmy jej szkołę – mówił Riker.
- Ma
rację. Te dziewczyny cię rozszarpią. Z resztą, jesteśmy tak jakby na wakacjach.
Czemu nagle zachciało cię się pójść do szkoły? – Dopytywał Ellington.
- To może
być ciekawa przygoda. I no wiecie, takie aktywne wakacje.
- Jak
chcesz aktywne wakacje to polecimy do Australii i będziemy serfować – śmiała
się siostra.
- A jeśli
Rebeka się zgodzi? Ja obiecam, że będę grzeczny, a ona, że mnie przypilnuje? –
Nalegał Ross.
Od samego ranka, Ross prosił brata,
by pozwolił mu iść choćby na jedną lekcję z Rebeką. Jak na razie popierał go
tylko Rocky, który również uważał, że to może być świetna zabawa. Planowali iść
razem, ale wiedząc, że na to Rik już na pewno się nie zgodzi, postanowili, że tylko
Ross go poprosi. Blondynek zaczął chodzić za najstarszym po całym pokoju
powtarzając: „Plis”. W końcu Rik nie wytrzymał i krzyknął: „Fine!”. Ross
podskoczył i uściskał brata, po czym zadzwonił do jego dziewczyny. Rebeka, choć
nieco zdziwiona, zgodziła się. Skoro jej chłopak nie widział w tym problemu, to
ona tym bardziej. Nie miała pewności, czy nauczyciele w ogóle zgodzą się na
swobodny udział Rossa w lekcjach, ale
ten przekonał ją, że użyje ‘uroku osobistego’.
Przyjaciele doszli pieszo do szkoły. Blondynka zabrała z
szafki kilka książek i skierowali się na najwyższe piętro, gdzie miała odbyć
się geografia. Po drodze chłopak zastanawiał się, dlaczego inne dziewczyny
tylko na niego patrzą, a nie podchodzą. Uznał, że musiało im się oberwać od
jego ostatniej wizyty w szkole. Usiadł wygodnie pod klasą i czekał na dzwonek.
W tym czasie Rebeka rozmawiała z koleżankami, które ją oblegały. Wypytywały
oczywiście o jej towarzysza. Nie trwało to długo, bo przyszła nauczycielka.
Dziewczyna wyjaśniła jej sytuację, na szczęście geograficzka okazała się
niezwykle miła i zgodziła się na jego udział w lekcji. Usiedli razem w
pierwszej ławce pod oknem, a za nimi siedziała Wiktoria.
Lekcja była o ukształtowaniu wybrzeży w Ameryce. Ross już
się tego uczył, więc niezainteresowany wyglądał przez okno. Przyjaciółka
natomiast robiła szczegółowe notatki. Nie rozumiał, po co jej to, skoro i tak
za dwa tygodnie kończy gimnazjum. Był nieco zaspany, ale powoli zaczynał się
budzić, a do głowy napływały mu pomysły, jak mógłby rozweselić nudną lekcję.
Nie zdążył jednak niczego zrobić, bo zadzwonił dzwonek.
Następną lekcją miała być biologia. Pod salą czekał szczęśliwy Rocky.
- Rocky?
Co ty tu robisz? – Zapytała zdziwiona dziewczyna. Następną lekcją miała być biologia. Pod salą czekał szczęśliwy Rocky.
- Ja też chcę się pouczyć. Powiedziałem im, że idę do sklepu. W sumie jeszcze spali, więc nie mieli nic przeciwko – uśmiechnął się.
- Ale
bądźcie grzeczni, proszę was. – Wiktoria spojrzała na nich błagalnym wzrokiem.
- Spoko.
Spróbujemy – chłopcy mrugnęli do siebie.Podobnie jak geograficzka, pani od biologii chętnie przyjęła braci na swoją lekcję. Jedyne, czego sobie zażyczyła to autografy dla córki.
Cały
materiał dla trzeciej klasy był przerobiony, więc pech chciał, że nauczycielka
postanowiła powtórzyć z klasą temat o budowie organów rozrodczych. Ross i Rocky
tylko potarli dłonie i spojrzeli na siebie znacząco. Ławki w klasie były
czteroosobowe, więc cała czwórka usiadła obok siebie, Rebeka i Wiktoria w
środku. Uczniowie, a w szczególności uczennice, zamiast skupić się na lekcji
patrzyły na braci rozmarzonym wzrokiem. Ci siedzieli spokojnie… do czasu.
Czarnowłosa pani przeszła do budowy męskiego narządu, a w tym czasie chłopcy
zaczęli zagadywać Rebekę. Specjalnie się z tym nie ukrywali. Dziewczyna
poprosiła ich o ciszę, a w tym samym momencie nauczycielka posłała im
spojrzenie mówiące, aby nie przeszkadzali. Wtedy Rocky wypalił:
- Bekah
nie przejmuj się. Teoria jest nudna. Riker pokaże ci to wszystko w praktyce jak
tylko poprosisz.
- Rocky…
- szepnęła przerażona i zawstydzona.
Chłopcy
wybuchli śmiechem i przybili piątkę. Kolegów Rebeki też to śmieszyło, a
dziewczyny posłały jej tylko zazdrosne spojrzenia. Miała ochotę zapaść się pod
ziemię. Nie była jak większość jej znajomych, myślących „tylko o jednym”.
Nauczycielka nie zwróciła na to specjalnej uwagi i kontynuowała tłumaczenie.
- Ej
Rocky, a tak właściwie to nie musi być koniecznie Riker – powiedział ze
śmiechem młodszy. - W sumie to jesteśmy jeszcze my i Ratliff.
- God!
Ross zamknij się. Najlepiej to już sobie idźcie – powiedziała zdenerwowana
Wiki.
- Ale to
jest takie ciekawe – brunet udawał zainteresowanego i nawet nie starał się
mówić szeptem.
- E tam…
Dla chłopaków nie szczególnie. - Ross dalej się śmiał.
Rebece
było coraz bardziej głupio. Żałowała, że zgodziła się, żeby Ross z nią
przyszedł, ale nie mogła przewidzieć, że takie teksty przyjdą mu do głowy.
Kilkakrotnie prosiła przyjaciół, żeby się uspokoili, ale na darmo. Do końca
lekcji głośno dyskutowali na tego typu tematy.
Angielski. Bracia mieli już
przygotowany plan działania. Niewiele osób wiedziało, że mówią po polsku.
Postanowili to wykorzystać. Weszli do klasy, Ross usiadł obok Rebeki, a Rocky
obok Wiktorii. Od razu zaczęli rozmawiać z nimi w swoim języku. Angielski to
jedna z luźniejszych lekcji w tej szkole, a pani Davidson uwielbiała speaking.
Toteż nie miała najmniejszych uwag do rozmowy czwórki przyjaciół. Wręcz
szczęśliwa, kazała klasie słuchać amerykańskiego akcentu. Rozmawiali na różne
tematy, głównie na temat baseballu, o którym szczerze mówiąc dziewczyny nie
miały pojęcia. Odpowiadały tylko na pytania zadawane raz przez blondyna, raz
przez bruneta. Wymagały one dłuższych wypowiedzi, a one radziły sobie
znakomicie. Po kwadransie Ross zaczął mówić do nauczycielki, że Rebeka i
Wiktoria nie muszą uczęszczać na angielski, bo przecież znają go doskonale, co
potwierdza fakt, że dogadują się z nimi, a Rebeka ze swoim chłopakiem.
-
Jesteśmy genialni, nie? Żółwik Ross.
- Lubię
te lekcje i chcę, żeby mój angielski był perfekcyjny.
-
Dziewczyno, będzie perfekcyjny. Riker nauczy cię go tak samo jak biologii –
zaśmiał się Rocky.
- You are crazy.
- I’m crazy, it’s true! I’m crazy for you! – Zaśpiewał
Rossy.
Do końca
lekcji chłopcy opowiadali o sobie, muzyce i trasie koncertowej.
Przyszła
kolej na polski.
- Ej
Rocky, my nie mamy takiego przedmiotu.
- Ross,
kretynie! To taki nasz angielski, łapiesz, czy ci rozrysować? – Śmiał się
Rocky.
Po
wejściu do klasy i zajęciu miejsc rozległ się telefon Rocky’ego. Już chciał go
odebrać, gdy Ross go powstrzymał.
- Czekaj!
Lubię tą piosenkę.
Zaczął
podśpiewywać i tańczyć do piosenki „Love drunk”. Rocky dołączył do niego.
- To Rik,
muszę odebrać.
- Czemu
teraz jak do ciebie dzwoni to jest piosenka „Love drunk”? Wcześniej ustawiłeś
„I can’t forget about you”. – Zapytał Ross nie przejmując się zdenerwowanym
spojrzeniem nauczycielki.
- Bo
podoba mi się tytuł. Pasje do niego, bo ostatnio straszenie nam się zakochał,
co nie Bekah? – Rocky delikatnie ją szturchnął i odebrał. *– Co tam braciszku?
- Gdzie
jesteś?
- W
szkole, wiesz, razem z Rebeką i Rossem mamy właśnie polski. To taki nasz
angielski. Mówię, ci to, bo Ross nie wiedział…
- Że
gdzie jesteś?! Uciekłeś z hotelu!
- Przecież
mówiłem, że wychodzę, nie krzycz na mnie, bo będę płakał…
- Na
pewno przeszkadzacie.
- Wcale
nie przeszkadzamy…
- A czy
teraz trwa lekcja?
- No tak
trwa lekcja, a co…
- Idioto!
Nie można używać telefonów na lekcjach! Rozłącz się!
- Jak to
nie wolno korzystać z telefonu?! Nikt mnie o tym nie poinformował, czuję się
oszukany. U nas w domu przecież można…
-
Nauczycielka nie jest zdenerwowana?!
- Nie,
nie jest zdenerwowana. Wszyscy kochają Lynchów.*
Wkurzony
Riker rozłączył się.
- Rozłączył
się, idiota. Trzeba z nim porozmawiać na temat kultury. - Coś
konkretnego chciał? – Zapytał normalnie Ross, nadal ignorując wściekłą
nauczycielkę.
- Nie,
coś tam mówił, że uciekłem. Gdzie ja jestem, a potem jeszcze, że nie można rozmawiać
przez telefon na lekcji.
- Rocky
dość – powiedziała Rebeka. – Przestańcie rozmawiać albo wyjdźcie.
- Ale my
tylko staramy się pomóc. Jak ty to robisz, że nie umarłaś z nudów? My w domu,
robimy, co chcemy. Ostatnio Rik grał na gitarze elektrycznej i zdawał egzamin
ustny z hiszpańskiego – tłumaczył przymilnie Ross.
- Może
mogłabym przejść do lekcji?! – Niemal krzyknęła polonistka.
- Wie
pani, kim my jesteśmy? – Oburzył się Rocky. – Jesteśmy gitarzystami i
wokalistami w R5. Radzę z nami nie zadzierać, bo skończy się do dla pani źle –
mówił poważnie, ale po chwili zmienił ton i zaczął się śmiać. – Zawsze chciałem
być niemiły dla nauczyciela i powołać się na naszą sławę. Żółwik bracie, żółwik
śliczna Wiki i żółwik dziewczyno naszego brata.
Ross
roześmiał się i odwzajemnił gest brata, natomiast Rebeka patrzyła na niego
wściekłym wzrokiem. Ten tylko wzruszył ramionami.
Po lekcji przed klasą czekała pozostała trójka
ze zdenerwowanym Rikerem na czele.
Po
słodkim przywitaniu z Rebeką, zaczął prawić kazanie na temat nieodpowiedniego
zachowania braci. Wysłuchali potulnie wykładu i przyznali się, co jeszcze
robili i mówili. Ku zdziwieniu wszystkich, Rebeka stanęła w ich obronie.
Wytłumaczyła blondynowi, że specjalnie poprosiła chłopców o wygłupy, no może
oprócz tego na biologii. Był zdziwiony, tak jak Rydel i Ell, ale ostatecznie
uwierzył. Ostatnimi lekcjami były w-f’y, na które Rebeka nie uczęszczała ze
względu na zwolnienie załatwione od zaprzyjaźnionego lekarza. Ponieważ znów nie
miała prac domowych, cała siódemka udała się na spacer po „starym mieście”.
Wesołych Świąt Kochani!
Trochę spóźnione, ale trzeba było całą rodzinę odwiedzić, iść do kościoła itd. itd...
Cóż mogę powiedzieć? Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Mogłam go dodać wcześniej, bo jest gotowy od kilku miesięcy, ale jak to ja - musiałam go przerobić.
Coś czuję, że dzisiaj w nocy napiszę kolejny rozdział, bo babcie i ciocie wepchnęły we mnie tyle ciasta, że mam zapas na tydzień xD
Mam nadzieję, że Wasze Święta również są wspaniałe. A i jeszcze: mokrego dyngusa ( ja jutro będę uciekać przed braćmi )!
Kocham, kocham, kocham!!! Ciągle cofam do momentu, w którym Ross tak słodko mówi: Rocky, Rocky, Rocky xD
Za dużo czekolady...
Kocham Was ;*
WOW!!! czegoś takiego to się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńRodział genialny (jak zawsze) <3
Ale że coś nie tak? Przesadziłam?
UsuńNie, nie przesadzilas :)
UsuńWszystko jest ok :*
bardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńRocky i Ross rozwalają system ;D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :*