- Możecie się pospieszyć?! – Krzyczał Riker. – Dziewczyny już na pewno na nas czekają.
- Już
idziemy, już idziemy. Nie denerwuj się tak. – Uspokajał Ellington.
R5 wyszło
przed hotel, gdzie jak przewidywał lider, czekała Rebeka oraz jej przyjaciółka.
- Cześć!
Jestem Rocky.
-
Wiktoria Emily. – Uśmiechnęła się dziewczyna. – Ale jeśli chcecie to możecie
mówić do mnie Wiki lub Emi.
- Rebeka? – Brunet spojrzał z wyrzutem na przyjaciółkę. – Kiedy mówiłaś nam o Wiktorii zapomniałaś wspomnieć, że jest prześliczna!
- Rebeka? – Brunet spojrzał z wyrzutem na przyjaciółkę. – Kiedy mówiłaś nam o Wiktorii zapomniałaś wspomnieć, że jest prześliczna!
- Bo to
miała być taka niespodzianka, Rocky. – Odparła sarkastycznie, po czym zaśmiała
się.
Pozostali też się przedstawili. Wiki
była dokładnie taka jak opisała ją Rebeka. Brunetka o pięknych oczach i
uśmiechu, który nie znikał z jej twarzy. Rocky od razu się w niej zauroczył.
Bardzo odpowiadało mu to, że lubi windsurfing.
-
Wydajesz się być pewna siebie. – Zaczął rozmowę, bo tym jak wyruszyli do
Warszawy.
- W końcu
mam na imię Wiktoria, a to znaczy „zwycięstwo”.
Brunet nie odstępował od Wiktorii.
Siedzieli w vanie obok siebie i wciąż rozmawiali. Rydel i Rebeka nie były z
tego powodu bardzo zadowolone. Delly chciała zaprzyjaźnić się, młodsza
blondynka po prostu porozmawiać. Tydzień przed przerwą Wiki wyjechała do
swojego ojca, do Anglii. Po dwóch tygodniach jej nieobecności musiały wszystko
nadrobić. Rodzice brunetki mają własną firmę, którą zarządzają zarówno w Polsce
jak i w Anglii.
- Jesteś
R5erką? – Zapytał Ross.
- Nie
obraźcie się, ale nie. – Odpowiedziała nieśmiało. – Znaczy, nie to, że nie
lubię waszej muzyki. Jest świetna i słucham waszych piosenek, ale po prostu
brakuje mi czasu na śledzenie waszej kariery i tak dalej. Wiem o was wiele, bo
w końcu przyjaźnię się z Rebeką, która całymi godzinami nawija o was. Żeby być
czyimś fanem, trzeba poczuć więź. Jeszcze jej nie poczułam, ale siedząc tu
teraz z wami, stwierdzam, że jesteście wspaniali. Dziwię się sobie, czemu na
początku wcale nie chciałam słuchać Rebeki, gdy o was opowiadała.
- Wszystko da się nadrobić, piękna. – Uśmiechnął się Rocky.
- Wszystko da się nadrobić, piękna. – Uśmiechnął się Rocky.
Na policzki Wiktorii ponownie wkradły się rumieńce. Rocky Mark Lynch. Ten szalony, według
Rebeki. Co o nim wiem? Ah, tak! Imię nadał mu najstarszy brat na cześć drużyny
futbolowej, a potem zaczął nazywać go Muzycznym Geniuszem. Komponuje muzykę i
gra na gitarze wiodącej. Urodził się w listopadzie, kocha sport. Prócz tego
jest miły, zabawny, sympatyczny i nie można się z nim nudzić. Ideał -
myślała Wiki. Słuchała Rocky’ego, który opowiadał jej o Kalifornii, patrząc mu
głęboko w oczy. Gdyby były niebieskie, można by powiedzieć, że utopiła się w
ogromnym oceanie.
-
Haaaalooooo!! Ziemia do Wiktorii. – Rocky pomachał jej dłonią przed twarzą.
- Ojej!
Zamyśliłam się, przepraszam.
-
Zanudzam cię? – Posmutniał. – Może chcesz teraz pogadać z Rebeką i moją
siostrą?
- To co
mówisz jest bardzo interesujące. Myślałam o waszym zespole, właściwie to
wpadała mi do głowy jedna piosenka i cały czas nucę ją w myślach. Ale wiesz?
Pogadam teraz z dziewczynami, bo w końcu to miały być nasze wspólne zakupy. Nie
pogniewasz się?
- Nie,
nie, spoko. Jaka to piosenka?
- Cali
girls…
Dziewczyna przesiadła się na miejsce
obok blondynek i włączyła się do rozmowy o ostatnim pokazie mody w Paryżu.
Interesowała się modą, a Rydel dużo wiedziała w tej dziedzinie, więc szybko
znalazły wspólny język. Chłopcy nie chcąc ich słuchać zajęli się czytaniem
Twittera oraz Facebooka. Nie zaglądali tam od trzech tygodni. Nazbierało się
kilka tysięcy wiadomości od fanów. Mieli dużo czas, dlatego zdecydowali czytać
wszystko po kolei.
*
Po długich godzinach spędzonych w
samochodzie ich oczom ukazały się zarysy Warszawy. Pamiętali to miasto z trasy.
To tu ją rozpoczęli i trzeba przyznać, że świetnie się bawili. Chyba najgorzej wspominali
wpadkę z flagą. Ale kto by się przejmował? Przecież było dość ciemno…
Podjechali
pod największe i najpopularniejsze centrum handlowe – Złote Tarasy.
Dziewczyny
poszły razem, chociaż początkowo Rocky też chciał z nimi iść. Chłopcy poszli w
swoją stronę. Nie minęło pół godziny, a jakaś dziewczynka, wyglądająca na dwanaście
lat, podeszła do Rydel, która akurat przyglądała się wystawie jednego ze
sklepów.
- Ty
jesteś Rydel, prawda? Siostra Rossa Lyncha i grasz w R5. Nie mogę w to
uwierzyć! Dasz mi swój autograf?
Zaskoczona
blondynka nie wiedziała, co powiedzieć, ale widząc błagające oczy dziewczynki
uśmiechnęła się życzliwie i podpisała się w podanym jej notesiku. Rebeka i
Wiktoria obserwowały sytuację.
-
Zapomniałam, że to Warszawa. Zadzwonię do Rikera i powiem, żeby uważali.
*- Braciszku!
Jak zakupy?
- Weszliśmy
dopiero do pierwszego sklepu. Coś się stało?
- Właśnie
spotkałam naszą fankę. Miej na oku Rossa, bo jak go zobaczą to nasze spokojne
zakupy diabli wezmą.
-
Spokojnie, na razie nikt nie zwrócił na nas uwagi.
- Lepiej niech
od razu nałoży kaptur.
- On nie
ma bluzy z kapturem, Delly.
- To daj
mu swoją! Ojej! Jaka śliczna bluzka! –
Pisnęła. – Papatki.*
#
- Ell!
Gdzie jest Ross? – Zapytał zaniepokojony Riker po rozmowie z siostrą.
- Na
dziale ze spodniami. Coś się stało?
- Ludzie
nas rozpoznają. To miały być spokojne zakupy i dlatego musimy kryć Rossa.
-
Rozumiem. Chodź, idziemy po niego.
Blondynek
szalał po dziale. Biegał od półek i wieszaków do przymierzali i z powrotem. Z tego,
co policzył, przymierzył dwadzieścia par w dziesięć minut.
- O,
Riker! Dobrze, że jesteś. Musisz mi to potrzymać. – Podał bratu kilka par
spodni, a ten przekazał je Ratliffowi.
- Rossy,
jest taki malutki problemik… - Nie dokończył, bo przerwał mu Rocky.
- Ej!
Właśnie zaczepiły mnie jakieś dziesięciolatki i prosiły o autografy. Pytały,
czy Ross też jest, ale powiedziałem, że muszę już iść.
- Ross,
zakładaj moją bluzę! – Rik podał bratu ubranie.
- Nie!
Nie pasuje mi i twoje rzeczy są na mnie trochę za duże. – Oburzył się.
- Ale ty
jesteś tępy! Jesteś Ross Shor Lynch. – Szepnął Ellington. – Czy tego chcesz,
czy nie, prawie wszyscy ludzie na świecie cię znają! Zapomniałeś, Austinie
Monico Moon?
- O
cholera! Dawaj mi to! – Ross wyrwał najstarszemu bluzę.
Nałożył
ją, a także okulary przeciwsłoneczne, a blond czuprynę ukrył pod kapturem.
- Ja nie
chcę was martwić, ale Riker jest jak kopia Rossa. Ewentualnie na odwrót, jak
kto woli. – Rocky wzruszył ramionami.
- To
szukamy fajnej bluzy dla Rikera. – Powiedział najmłodszy i tyle go widzieli,
bo pobiegł na dział z bluzami.
*
- Mam już siedem sukienek, pięć bluzek,
dwie pary spodni, trzy spódniczki oraz cztery pary butów. A minęły dopiero dwie
godziny. – Podsumowała Rebeka.
- Dopiero?!
– Zdziwiła się Wiktoria. – Nieźle. Nie byłyśmy nawet we wszystkich sklepach.
Ciekawe, co u chłopaków?
- Jesteś
siostrą Austina? – Zapytała Rydel wyglądająca na sześć lat dziewczynka.
- Yyyymm…
Taaak. – Zawahała się blondynka. – A ty nie powinnaś być z mamą?
- Moja
mama stroi tam. – Wskazała na kobietę stojącą niedaleko. – Mogę autograf?
Proooooszę… - Wyciągnęła pamiętnik z torebeczki.
-
Oczywiście, kochana. Już, proszę.
-
Dziękuję! – Dziewczynka przytuliła się. – A czy twój brat też tu jest?
- N-nie,
nie ma go. Musiał zostać w domu. Tylko ja przyjechałam na zakupy.
Mała jeszcze raz uściskała Rydel i
szczęśliwa wróciła do swojej opiekunki.
#
Męska część zespołu właściwie skończyła zakupy i kierowała
się w stronę sklepów, w których spodziewała się dziewczyn. Ross nadal miał
kaptur na głowie oraz okulary, a reszta szła normalnie.- No wreszcie was znaleźliśmy. – Ucieszył się Ell. – My już
jesteśmy wyposażeni na cały rok.
- A my
jeszcze nie. Dobrze, że przyszliście, bo ktoś musi nosić nasze torby. – Rydel rozdzieliła
kilkanaście toreb między braci i przyjaciela, oszczędziła tylko Rikera, gdyż
ten pomagał na ostatnich zakupach.
Paczka przyjaciół wędrowała od
sklepu do sklepu, gdy nagle…
- O MÓJ
BOŻE!!! TO R5!!! – Wrzasnęła na całe centrum jakaś dziewczyna.
- Teraz
się ładnie uśmiechaj, braciszku. – Syknęła Delly do Rikera mając na twarzy
wymuszony uśmiech.
Tak, jak się spodziewała – spokojne zakupy
z przyjaciółmi zostały przerwane. Fanki okrążyły zespół i jedna przez drugą
prosiły o autografy oraz zdjęcia. Rebeka i Wiki znikły gdzieś w tłumie.
W rzeczywistości dziewczyny usiadły
na ławce i w spokoju czekały aż skończy się spotkanie z fanami. Nie były złe.
Rozumiały, że R5Family jest niezwykle ważne. Dobrą stroną tego zamieszania było
to, że mogły spokojnie porozmawiać.
- Co
sądzisz o Rocky’m?
-
Wiedziałam, że prędzej czy później mnie o to zapytasz. – Westchnęła Wiki. – On jest
mega słodki i przezabawny, jeśli już chcesz wiedzieć.
- Mów
dalej, mów dalej. – Rebeka uśmiechnęła się tryumfalnie. – Podoba ci się, co?
-
Cholernie…
#
- Może po prostu, udawajmy, że my to
nie my i uciekajmy. – Proponował Ellington.
- Teraz
już za późno. Kamera po prawej. – Wskazał najstarszy.
Wszyscy automatycznie spojrzeli w
tamtą stronę. Stał tam jakiś facet z kamerą, a przed nim dziennikarka z
mikrofonem, która najwyraźniej komentowała całe zajście w Złotych Tarasach.
Po godzinie wszystkie usatysfakcjonowane
fanki pożegnały się z idolami i odeszły, każda w swoją stronę. Wykończeni
nastolatkowie opadli na ławkę obok Rebeki i Wiktorii.
- Męczący
dzień. Twarz mnie boli od uśmiechania. – Narzekał Rocky.
-
Przecież ty jesteś Rocky. Ty zawsze się śmiejesz. – Zauważyła Wiki.
- No tak,
ale na wakacjach odpoczywam.
-
Wracajmy już. – Poprosił Ross. – Z zakupów jestem zadowolony. Mam nadzieję, że
wy również.
- Tak! –
Odkrzyknęli chórem i ruszyli do samochodu…
KOCHANI!!! Z całego serca dziękuję za 1000 wyświetleń :D
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam ( 4 dni temu, ale nieważne xD ). Żebyście nie byli tacy źli napisałam trochę dłuższy rozdział, zamiast podzielić go na dwa.
Ekstra czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńSprytnie wymyslilas z tym znaczkiem :)
OdpowiedzUsuńRozdzial SUPER! Najbardziej podobaly mi sie teksty Rocky'ego :p
Nie moge sie doczekac nastepnego! :*
Rozdział meega i jest super. Czekam na next niecierpliwie:))
OdpowiedzUsuńhttp://raura-cicozgubilidroge.blogspot.com/
Mój nowy blog. Serdecznie zapraszam :***
Teksty Rocky'ego rozjebują system :D
OdpowiedzUsuń(Znowu o Rocky'm...)