środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział XV


Dla R5 dzień zaczął się dopiero o 1000. Na festynie byli prawie do północy i wrócili już bardzo zmęczeni.
Po śniadaniu w barze pod hotelem, Ellington postanowił powiedzieć Rikerowi o tym, co zobaczył poprzedniego wieczoru. W tym celu odciągnął go od rodzeństwa.
- Jest taka sprawa, Rik. – Zaczął niepewnie.
- Coś się stało?
- Bo wczoraj, jak poszedłem szukać Rossa to… On pocałował Angelikę.
- Co?! – Riker był w szoku. – Proszę, powiedz, że to żart.
- Chciałbym, ale to prawda. Riker, co my teraz zrobimy? Zakochany Ross oznacza kłopoty. Przecież on się nie będzie na niczym skupiał. Zespół może przez niego ucierpieć.
- Myślisz, że tego nie wiem? Musimy z nim koniecznie pogadać.
- I co mu powiemy? „Hej, Ross. Masz zerwać z Angeliką, bo rozwalisz nam zespół przez to, że będziesz myślał tylko o niej?” – Powiedział sarkastycznie Ell.
Blondyn nic nie powiedział tylko podszedł do rodzeństwa i poprosił, by Ross poszedł z nim i Ellem. Kiedy już spacerowali po mieście, najstarszy zaczął rozmowę. Nie chciał owijać w bawełnę, więc zapytał prosto z mostu.
- Co ty wczoraj odwaliłeś z Angeliką?
- Nie rozumiem.
- Nie udawaj. Ratliff was widział. Pocałowałeś ją.
- Tak, i co z tego?
- Ty się pytasz?! – Zirytował się Ell. – Ona ma dwanaście lat…
- Trzynaście. – Uściślił młodszy. – Wczoraj miała urodziny.
- Bez znaczenia. – Kontynuował brunet. – Nie możecie razem być, bo ją skrzywdzisz. Jesteście z dwóch różnych światów. Niedługo wracamy do domu i będziesz musiał ją zostawić. Tym samym złamiesz jej serce.
- Nie jesteśmy razem. Angelika twierdzi tak samo jak ty. – Ross posmutniał.
- Widać ma więcej rozumu od ciebie. – Mruknął pod nosem Riker, ale brat to usłyszał. – Taka prawda, Ross.
- A ty jakoś możesz być z Rebeką. – Oburzył się.
- Rebeka jest zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny, które znasz. Wczoraj kazała mi przysiąc, że R5 zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu i nigdy was nie zaniedbam. Powiedziała, że nie chce być dla mnie najważniejsza. Zapytaj Rydel, jeśli mi nie wierzysz. Poza tym, Rebeka jest starsza i może uda mi się namówić jej rodziców, by pozwolili jej lecieć z nami.
- Serio?! – Ucieszyli się obaj chłopcy.
- Rozważam taki pomysł, ale nie wiem czy wypali. Czemu się tak cieszycie?
- Po prostu. Lubimy Rebekę i widzimy ile ona dla ciebie znaczy oraz ile radości ci daje.
- Cieszę się, że się cieszycie. A wracając, Ross, musisz zapomnieć o Angelice. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Nie zranisz jej, nie będziesz tęsknił, gdy wrócimy do Los Angeles i nie zaniedbasz szkoły oraz pracy. Wiem, że to trudne.
- Dobrze. – Blondynek westchnął. – Zrobię to dla ciebie, mój braciszku, bo wiem ile znaczy dla ciebie zespół i jak ciężko pracujesz. Nie chcę być kłopotem.
- Dziękuję Rossy.
Przyjaciele poczuli ulgę. Namawianie Rossa do zrezygnowania z miłości było złe i doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Jednak nie mogli ryzykować. Blondynek potrafił zamyślać się na całe godziny, był roztrzepany i wiecznie rozkojarzony. Można sobie wyobrazić jak zachowywałby się tęskniąc za kimś. Byłby roztrzepany do kwadratu. To, co czuł do młodej brunetki było tylko zauroczeniem. Podobała mu się jej twarz, bo tak naprawdę niewiele o niej wiedział. Zaledwie kilka podstawowych informacji, bo nie spędzili ze sobą wiele czasu. Pobyt w miasteczku dobiegał końca. Był już poniedziałek, a zgodnie z Rebeką ustalili, że wracają w piątek. Blondynka chciała przygotować się do szkoły i na dodatek umówiła się z przyjaciółką z klasy na zakupy w Warszawie. Dziewczyny ustaliły wszystko jeszcze przed przyjazdem R5, ale dogadały się, że Rydel też z nimi pojedzie. Po ostatnich zakupach ze swoją siostrą i dziewczyną Riker miał dość i liczył, że nie zmuszą go, by też z nimi pojechał. Obawiał się najgorszego, bo przecież, „kto będzie nosił ich torby”?

Nim się obejrzeli doszli do domu cioci Rebeki. Ell zadzwonił, by Rocky i Rydel do nich dołączyli. Kilka minut później zespół był w komplecie. Na ten dzień nie mieli żadnych konkretnych planów, więc tata Rebeki zarządził grilla.
Słońce mocno przygrzewało toteż dziewczyny rozłożyły koce i wygodnie się na nich usadowiły. Podczas, gdy reszta chłopaków rozmawiała na „męskie tematy” z ojcem Rebeki, Ross postanowił dołączyć do dziewczyny.
- Co porabiacie? – Zapytał siadając.
- Siedzimy i rozmawiamy o farbach do włosów. – Odpowiedziała mu Milena. – To prawda, że twoje robią się zielone od wody?
- Tak, dlatego muszę je moczyć zanim wskoczę do basenu. Chcecie się farbować?
- Ja tam lubię swoje włosy. – Milenia teatralnie odrzuciła włosy do tyłu. – Strasznie podobają mi się twoje. Mogę dotknąć? – Zapytała nieśmiało.
- Tak, tak. Wiem, mam cudowne włosy. – Przechwalał się blondyn, a po chwili wybuchnął śmiechem. – Pewnie, że możesz dotknąć.
- Ale mięciutkie! Gdy byłam młodsza marzyłam, żeby być fryzjerką. Do tej pory uwielbiam bawić się włosami innych.
- Pod warunkiem, że nie zapleciesz mi warkoczyków możesz poczesać moje. – Zaśmiał się.
Ross położył się na kolanach Mileny i pozwolił, by zatopiła swoje palce w jego blond czuprynie. Mimo, że na początku był w stosunku do niej oschły, uznał, że teraz będzie już lepszy. Ostatecznie nie chciał popsuć sobie reputacji. Było mu tak wygodnie i dobrze, że zaczął przysypiać. Jednak nie zdążył, bo podbiegli Rocky i Ratliff oblewając wszystkich zimną wodą z pistoletów, które nie wiadomo skąd wzięli. Dziewczyny z piskiem zerwały się z kocy i zaczęły ich gonić. Po godzinie gonitwy bruneci się poddali. Głównie dlatego, że skończyła im się amunicja.
- Czemu się z nimi nie bawisz? – Chris zwrócił się do Rika.
- Przecież nie jestem już dzieckiem.
- Tylko udajesz. Chcesz wyjść na dorosłego, ale oglądałem kilka odcinków R5 Tv i widziałem, jaki potrafisz być. Nie musisz być idealny, Riker. Możesz oblewać moją córkę lodowatą wodą z pistoletu, a ja nadal będę uważał, że jesteś dla niej odpowiednim chłopakiem.
Riker uśmiechnął się z wdzięcznością. Chwycił dwa naładowane pistolety i podbiegł do Rossa. Dał czas brunetom na uzupełnienie amunicji i rozpoczęli bitwę. Blondyni przeciw brunetom. Ci, którzy będą bardziej mokrzy przegrywają.
Ostatecznie zarządzili remis. Zdjęli koszulki i rozwiesili je, aby szybciej wyschły, a sami zajęli się grillowanymi przysmakami.
- Tutaj czas tak szybko płynie. – Rozmarzył się Ross. – Jesteśmy w Polsce już dwa tygodnie, a mama nadal nie dzwoniła.
- Dziś o trzeciej nad ranem przysłała mi smsa, że zadzwoni wieczorem. – Powiedział Riker. – Chyba zapomniała o różnicy czasu.
- Mam nadzieję, że nie zadzwoni w nocy, bo będzie myślała, że jest dzień. Najlepiej niech zadzwoni, tak za godzinkę.
- Jednak się za nami stęskniła, a już myślałem, że o nas zapomniała. – Ucieszył się Rocky. – Powiesz jej?
- O czym? – Zdziwił się lider.
- Hmmm… No nie wiem? Pomyślmy… Może o tym, że masz dziewczynę?! – Odpowiedział sarkastycznie Ell.
- Tak! Musisz jej powiedzieć. Będzie szczęśliwa. – Namawiała Rydel.
- Ale tak przez telefon?
- A czemu nie? Co to za różnica? Przecież…
Delly nie dokończyła, bo rozległ się dźwięk telefonu jej najstarszego brata. Nie dzwonił nikt inny jak Stormie. Blondyn odebrał i włączył głośnik.
*- Mammy! – Krzyknął Ross.
- Cześć moje skarby. Riker, przepraszam, bo pewnie cię obudziłam tym smsem, ale kompletnie zapomniałam o różnicy czasu. Mam nadzieję, że potem jeszcze zasnąłeś. – Mówiła z troską w głosie.
- Nic nie szkodzi. Tak, zasnąłem. Wczoraj graliśmy koncert z okazji Dnia Dziecka i wróciliśmy tak po północy.
- Dzień Dziecka? – Zdziwiła się.
- Tak! Riker kupił nam takie wielkie misie! – Odpowiedział jej Ratliff.
- Słyszę, że o wszystko zadbałeś, Rik. Ale gdzie dokładnie graliście?
- Właaaaaśnie… Riker chce ci coś powiedzieć, mammy. – Rocky chytrze spojrzał na brata. – No, braciszku. Pochwal się.
- Mam dziewczynę.
- Ojej! To cudownie! Wspaniale! – Cieszyła się Stormie. – Jak ma na imię? Ile ma lat? Jest Polką? Jak wygląda?
- Mamuś, spokojnie. – Przerwała Rydel. – Ma na imię Rebeka i ma piętnaście lat. Tak, jest Polską. Zdjęcie zaraz ci wyślę mailem.
Rydel znalazła na tablecie zdjęcie przyjaciółki i wysłała jej.
- Śliczna, prawda? – Dopytał Ross, kiedy upewnił się, że mail doszedł.
- Idealna dla Rikera. Jest gdzieś blisko?
Ellington przyciągnął Rebekę, która siedziała dalej, rozmawiając z tatą i nie przeszkadzając w rozmowie.
- Dzień dobry pani Lynch. – Przywitała się nieśmiało.
- Kochana, mów mi Stormie. Jak się masz?
- Dobrze, dziękuję.
- Mammy, oni są taką cudowną parą. – Zachwalał Rocky. – Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby Rik był aż taki szczęśliwy. I dzięki Rebece mamy najlepsze wakacje w życiu. Zabrała nas do takiego fajnego miasteczka.
- Dokładnie. Graliśmy koncerty, pływaliśmy kajakami, nauczyłem się grillować i chodzimy na takie dłuuuuuuuugie spacery. – Dopowiadał najmłodszy.
- Świetnie się dogadujemy. W końcu znalazłam kogoś, kto podziela moją miłość do różowego, zakupów, Pamiętników Wampirów i mamy podobny styl.
- Cieszę się, że dobrze się bawicie. Nie zabieram wam więcej czasu. Jeszcze Ryland chce z wami porozmawiać. Trzymajcie się, buziaki.
- Papa mammy. – Pożegnali się wszyscy chórem.
Po chwili w telefonie usłyszeli głos menagera.
- What’s up R5?!
- RyRy! Tęsknimy za tobą!
- Ja za wami nie! – Chłopak zaczął się śmiać. – Wreszcie mam pokój tylko dla siebie.
- Jak wrócę, to ma być porządek, bo jak nie to mnie popamiętasz. – Zagroził współlokator.
- Spoko. A teraz przejdźmy do spraw zespołu. Za dwa tygodnie macie wspólny wywiad w CleverTv. Ross ma sesję zdjęciową do Austin&Ally, a Riker ma spotkanie w związku z Glee.  Za trzy tygodnie od teraz Ross kręci swój serial, Rik swój, Rydel ma jakiś występ z The Rage. Rocky’ego i Ratliffa wkręciłem do kampanii reklamowej jakiś nowych gitar, więc szykujcie się na sesję. Następnie dzień po dniu dwa wywiady. Aha, zapomniałbym. Gracie koncert w Nowym Yorku z okazji rozpoczęcia wakacji, ale spoko, bo to dopiero za miesiąc.
- Wracamy i nie ma mowy o obijaniu się. – Podsumował lider.
- R5 jest na szczycie kariery. Nie możemy pozwolić sobie na wolniejsze tempo. Wywiady, sesje, koncerty, wywiady, sesje, koncerty. Takie wasze życie. Gdzieś pomiędzy Rik, Rocky i Delly mają zajęcia w The Rage, Ross i Rik kręcą seriale. No i jest oczywiście szkoła.
- Ehhhh… - Westchnął Ellington. – Czyli mamy tylko dwa tygodnie i musimy wracać?
- Przykro mi. Wiecie, co się dzieje w L.A? Gazety, telewizja, radio, Internet! Wszystko aż huczy o tym, gdzie jest R5 i co się z nimi dzieje. Wypisują już nawet takie głupoty typu „członkowie R5 zaginęli” albo „to już koniec R5”. Oczywiście staram się wszystko odkręcać i mówię, że jesteście na wakacjach i nie mogę zdradzić gdzie. Ale to kwestia czasu zanim was namierzą.
- Dziękujemy Ryland. Jesteś wspaniały. – Pochwaliła siostra. – Wrócimy za dwa tygodnie, tylko przyślij nam samolot.
- Dobrze, ja już muszę kończyć, bo rachunek zapewne przyjdzie kosmiczny. Ready set rock! I do zobaczenia!*
Zespół stracił humor na resztę wieczoru. Nikt nie chciał wracać. Riker ze względu na swoją dziewczynę, Rydel też ze względu na przyjaciółkę, reszta chłopców wspaniale się bawiła. Wreszcie chodzili ulicami i nie rzucały się na nich rozentuzjazmowane fanki. Nie żeby im to kiedykolwiek przeszkadzało. Kochają R5Family, ale są też ludźmi i potrzebują odpoczynku, spokoju, prywatności… 
                      
Nudny ten rozdział, w ogóle mi się nie podoba. Na szczęście (lub nie - nie wiem jak uważacie) pobyt w tym miasteczku dobiega końca. Prawdopodobnie w następnym rozdziale będzie już powrót. Za... powiedzmy, niedługo pojawi się nowa postać - Wiktoria.

2 komentarze:

  1. Czm nudny i czm ci się nie podoba ??? mi się podoba i to mega wręcz WoW masz niezmierny talent chciałabym aby mój blog taki był jak twój i opowiadania też czekam z niecierpliwością na nexta pozdrawiam Majka :D buziaki :***

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ