niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział XXII



Po obiedzie R5 wraz z Rebeką udało się do jej mieszkania. O takiej porze jej rodzice byli w domu i najstarszy zdecydował, że już dziś z nimi porozmawia. Nie wiedział jak zareagują, ale wiedział, że kolejnym celem w jego życiu jest to, by uszczęśliwić Rebekę.
Weszli do przedpokoju i przywitali się.
- A wy znowu tutaj – powiedziała oschle matka dziewczyny.
- Nam też niezwykle miło panią widzieć – Rydel wymusiła uśmiech.
- Musimy porozmawiać – oznajmił wprost Riker.
- Niczego nie musimy.
- Niech mi pani da kilka minut – syknął przez zaciśnięte ze złości zęby.
Kobieta spojrzała na niego morderczym wzrokiem, ale ruchem ręki wskazała, by usiadł w salonie.
- Dzieciarnia, na dwór! – rozkazał blondyn. – Chcę porozmawiać na osobności.
- No to, Rossy. Tam są drzwi – Rocky popchnął brata.
- Powiedział dorosły – zaśmiał się Ellington.
- Stary, Rockliff forever czy nie?
- Jasne, że tak.
- No to wychodzimy razem.
Ell westchnął teatralnie, ale dołączył do przyjaciela. Kiedy wreszcie wszyscy wyszli na zewnątrz (łącznie z Rebeką), Riker nie owijał w bawełnę.
- Chcę, żeby Rebeka pojechała z nami do Los Angeles.
- Zabawny jesteś – kobieta zaśmiała się sztucznie. – Nie ma nawet takiej opcji.
- Dlaczego?
- Szkoła. Rebeka dostała się do liceum z rozszerzeniem biologii i chemii. Musi się kształcić, jeśli chce być lekarzem.
- W Los Angeles też mamy szkoły, tysiąc razy lepsze niż te tutaj. A tak w ogóle to Rebeka nie chce być lekarzem – zdziwił się.
- Rebeka jest młoda i nie wie, czego chce. Wielu rzeczy nie rozumie, dlatego na razie to my podejmujemy za nią decyzje. Odpowiedź brzmi NIE, więc możesz już iść.
- Jest pani beznadziejną matką – powiedział szczerze, na co kobieta zaniemówiła. – Nic pani o niej nie wie. Rebeka chce być dziennikarką. Tracę czas rozmawiając z panią. Możemy porozmawiać sami? – zwrócił się do siedzącego cicho ojca dziewczyny, a ten kiwnął głową.
Oburzona „dama” wyszła z salonu i udała się do innego pokoju. Wtedy Riker błagalnym wzrokiem spojrzał na Chrisa.
- Nie mogę, Riker. To moja jedyna córka, nie chcę jej stracić. Jeśli pozwolę ci ją zabrać to mogę jej więcej nie zobaczyć.
- Nieprawda. Będziemy przylatywać w miarę często i zawsze jest jeszcze Skype, Facebook, telefon…
- Znacie się trzy tygodnie. Lubię cię, co nie znaczy, że ci ufam – spojrzał na niego porozumiewawczo.
- Jeśli ma pan na myśli TE sprawy to przysięgam, że do niczego nie dojdzie – zapewniał chłopak.
- Twoje słowo niewiele dla mnie znaczy. Jeśli wam nie wyjdzie to zostanie w zupełnie obcym mieście i w dodatku na innym kontynencie.
- Pan nie ma pojęcia, do czego zdolna jest pana żona. Rebeka przez nią cierpi, ale pan tego nie widzi. W ogóle nie interesuje się pan swoją córką. Dlatego ja jestem dla niej taki ważny. Jak widać zastąpiłem jej ojca, brata i przyjaciela, których nigdy nie miała. Jeśli dowiem się, że przez tą kobietę coś stało się Rebece to przysięgam, że wywiozę ją stąd choćby nielegalnie – patrzył na mężczyznę groźnym wzrokiem, cała sympatia, jaką do niego żywił znikła.
- Grozisz mi, Riker?
- To było ostrzeżenie… Na razie…
Wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Przed budynkiem czekał jego zespół. Zdenerwowany opowiedział im o przebiegu rozmowy.
*
Następny dzień, czyli sobota. Zostały ostatnie dwa dni w Polsce. Tego dnia, ku uciesze Rocky’ego, do towarzystwa dołączyła Wiktoria. Ponieważ było wcześnie rano, zaproponowała jednodniowy wypad do Trójmiasta. Zespół bez namysłu się zgodził. Już wcześniej słyszeli, że to piękne miasta, a na dodatek są nad morzem. Tego najbardziej im brakowało.
Zapakowali najpotrzebniejsze rzeczy i pojechali. Podróż trwała mniej więcej tyle co do Warszawy. Tym razem wszyscy oglądali R5TV. Właściwie w połowie filmiku z Sacramento już pokładali się ze śmiechu, a konsekwencją były czkawki. Czas płynął niezwykle szybko i nim się obejrzeli, byli na miejscu. Pierwszym punktem wycieczki było molo w Sopocie. Dla Rikera i Rebeki był to romantyczny spacer, bo specjalnie oddalili się od reszty. Rocky wziął przykład z brata.
- Co byś powiedziała, gdybym zaproponował, aby ten dzień był naszą randką? – Zwrócił się do Wiktorii.
- Właściwie, czemu nie? – Uśmiechnęła się.
Szczęśliwy brunet objął ją i tak spacerowali po molo. Ross był myślami gdzieś daleko, być może właśnie surfował w Austrialii…?
- To zostaliśmy sami – zaczął niepewnie Ellington, przerywając niezręczną ciszę.
- Wszyscy od nas uciekli – zaśmiała się Rydel. – Rocky wreszcie trochę spoważniał, a Riker to Riker. Słodcy są, gdy tak na nich patrzę – rozmarzyła się.
- My też byśmy mogli – szepnął i spuścił wzrok.
- Ell? Co masz na myśli? – zdziwiła się Rydel.
- Nic, ja… Ja po prostu… Oj, no bo Delly… - dukał. – Mówiłem ci już, że jesteś śliczna?
- Czasem ci się zdarza. Do czego zmierzasz?
- To, co próbuję powiedzieć może popsuć naszą przyjaźń – posmutniał.
- No coś ty! Nasza przyjaźń jest wieczna i niezniszczalna. Jeśli to faktycznie jest aż takie „straszne” – zrobiła cudzysłów w powietrzu – to zapomnimy o tym. Zgoda?
Ratliff pokiwał głową, zatrzymał się i delikatnie złapał blondynkę za rękę. Patrzył jej prosto w oczy. Te śliczne, duże, brązowe oczy, w których zawsze tańczą iskierki.
- Podobasz mi się - Rydel zamurowało i nie była w stanie nic powiedzieć, więc kontynuował. – Czuję to już od dawna, ale nie miałem odwagi się przyznać, ze względu na przyjaźń i zespół. Może teraz zachowuję się egoistycznie, ale już dłużej nie mogę. Rydel… Jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką znam, najpiękniejszą na całym świecie, masz cudowny charakter i jesteś dla mnie inspiracją – skończył monolog i czekał na reakcję.
- Och, Ell! – Rydel rzuciła mu się na szyję, czuł jak jej łza skapuje mu na koszulkę. – To było takie piękne! Ja… Nie wiem, co powiedzieć.
- Byłbym najszczęśliwszym facetem na ziemi, gdybyś zgodziła się ze mną być.
- Ellington’ie Lee Ratliff, oficjalnie oznajmiam, że jesteś moim pierwszym chłopakiem – uśmiechnęła się szeroko i ponownie go przytuliła.
Brunet zaczął się śmiać, jeszcze bardziej objął Delly i pocałował w policzek. W tym czasie pojawił się Riker ze swoją dziewczyną. Stanął przed nową parą z otwartymi ustami.
- Nie ma mnie kwadrans, wracam i widzę… Co ja właściwie widzę?
- Braciszku… Jakby to ująć? – myślała Rydel. – Rydellington!!!
- CO?! – Krzyknęli jednocześnie chłopcy, którzy nagle się zjawili.
- Jesteś zły? – Ratliff z przerażeniem spojrzał na Rikera.
- Stary, żartujesz?! Jestem przeszczęśliwy! W końcu to z siebie wydusiłeś, będziecie cudowną parą.
- To znaczy, że ty wiedziałeś? – Zapytał zaskoczony Ell.
- Jasne, przecież to było widać gołym okiem.
Ross i Rocky również cieszyli się szczęściem siostry i przyjaciela.
- Mówiłaś, że nie mogłabyś być z Ellingtonem, bo to jakby twój brat – zauważyła Rebeka, gdy dziewczyny odeszły kawałek.
- Miałam mętlik w głowie. Chyba wyrobiłam sobie ten odruch, że gdy ktoś tylko o nas pyta to zaprzeczam. Myślę, że on nigdy nie przestał mi się podobać, to ja sobie wmawiałam, że nic do niego nie czuję. To najlepszy dzień mojego życia!
- Więc uczcijmy to – zaproponowała Rebeka.
Cała siódemka udała się do pobliskiego baru. Najpierw zjedli obiad, a potem zamówili kilka ogromnych porcji lodów. Zapewne, gdyby byli w domu, urządziliby imprezę z dużą ilością alkoholu, ale teraz wystarczył im tylko szampan. Minęły dwie godziny zanim wyszli.
Z Sopotu pojechali do Gdyni, gdzie zwiedzili oceanarium i pływali statkiem, a stamtąd przejechali do Gdańska. Wysiedli na Starym Mieście i do wieczora podziwiali kamienice, robili zdjęcia i co jakiś czas rozdawali autografy fanom, którzy ich rozpoznawali. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, udali się na plażę. Romantyczny nastrój sprzyjał Rikerowi i Rebece, no i oczywiście nowej parze. Dzień minął wspaniale. Około 2330 zespół był w hotelu i układał się do snu. 
                                         
MASAKRA! Nie chciałam tak szybko robić Rydellington, ale... Sama nie wiem, pisałam to późno w nocy i tak wyszło...
Osobiście rozdział mi się podoba. Następny mam już gotowy, ale dodam go jak będą komentarze. W sumie jest on krótki.
No nic, czekam na motywację i pozdrawiam ;*

9 komentarzy:

  1. Rozdział jest super :) Zresztą jak zwykle, tylko było by fajnie gdyby Angelika też była i zgodziłaby się być z Rossem bo to takie słodkie <3 Czekam na next z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha Nie ma tak łatwo. Co do kochanego Rossy'ego mam specjalny plan...

      Usuń
    2. Acha, to super :) Ja tylko zaproponowałam bo oni byli razem tacy słodcy, że cukrzycy można było dostać :P

      Usuń
    3. Serio?? To chyba niezbyt dobrze...

      Usuń
  2. Ale wiesz w dobrym sensie :) Bo to takie słodkie, że nie zwracali uwagi na wiek ja sama mam 15 lat i chłopaka który ma 19 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie taka sana różnica wieku czyli 4 lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś bardzo miła, Twój chłopak ma szczęście :)
      Sądziłam, że czytelnikom będzie przeszkadzała ta różnica wieku, dlatego zdecydowałam się odsunąć Angelikę na drugi plan.

      Usuń
  4. Dziękuję bardzo :* Też jesteś bardzo miła :) Ale jak mówią wiek to tylko liczba, a oni do siebie naprawdę pasują :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ