sobota, 10 maja 2014

Rozdział XXVIII


Ostatnie trzy dni Rebeka spędzała w rodzinnej miejscowości. Akurat był drugi dzień jej pobytu. Spacerując uliczkami wspominała każdy moment, jaki spędziła tu z R5. Uśmiechała się, a jednocześnie było jej bardzo smutno. Nikt nie potrafi przytulić tak jak Riker, porozmawiać tak jak Rydel, rozbawić tak jak Ellington, ochronić tak jak Rocky, marzyć tak jak Ross. Nim się zorientowała stała pod drzwiami Angeliki, weszła do środka i przywitała się z kuzynką. Chciała „przeprowadzić” wywiad na temat wydarzeń w Dzień Dziecka.
Dziewczyny usiadły w pokoju i od razu zaczęły rozmawiać.
- To teraz mi powiedz wszystko o tym, co się działo w Dzień Dziecka – zażądała blondynka.
- Co mam ci opowiadać? Widzę, że i tak już wszystko wiesz. Pocałował mnie, a ja go nie odepchnęłam. Głównie dlatego, że mocno mnie trzymał, ale nie ważne.
- Awwww… Słodko – pisnęła. – Czemu nie chcesz z nim być?
- Jest w Polsce?
- No przecież wylecieli dwa miesiące temu.
- Właśnie dlatego nie chcę z nim być. Nie ma go tu i nie wiadomo czy wróci.
- Nie mów tak! Riker zawsze dotrzymuje obietnic i skoro powiedział, że wróci, to wróci.
- Nie potrafiłabym zaufać mu tak jak ty Rikerowi. Nie boisz się, że znajdzie sobie inną?
- Nie, on taki nie jest. Ufam mu i uważam, że ty Rossowi też powinnaś. Przynajmniej moglibyście spróbować.
- Nie chcę o tym mówić. Lepiej mi powiedz, czemu przyjeżdżasz dopiero po dwóch miesiącach?
- Tęsknię… Wszystko mi ich przypomina. Nie chciałam tu przyjeżdżać.
Pojedyncze łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Angelika przytuliła ją i gładziła po włosach. Każdy czasem musi się wypłakać. Emocje gromadzą się w nas, a gdy jest ich za dużo – wybuchają, najczęściej w postaci płaczu. Na szczęście brunetka wiedziała, co robić. Włączyła piosenki Kamila Bednarka – Chodź ucieknijmy oraz Światu brakuje troski. Rebeka słuchając słów, zaniosła się szlochem. Złość, bezsilność, niemoc, smutek, strach – to wszystko odpłynęło wraz ze słonymi łzami. A potem…? Potem słuchała Ready Set Rock, bo ta piosenka zawsze napełnia ją siłą.
#
- Przegrałeś, Igor. Przestań chodzić w tą i z powrotem, bo już mnie szyja boli.
- Zamknij się! – warknął brunet.
- Konrad ma Laurę, przegrałeś. Rebeka była kluczem, ale Nik ją stracił.
- Och zamknij się, Michał! – tym razem krzyknął Nikodem. – Polecenie brzmiało: trzymaj ja przy sobie, a ja je wykonywałem. Potem na serio się w niej zakochałem, a przez twój głupi zakład straciłem ją! – krzyczał na Igora.
- Ja ci się zakochiwać nie kazałem! Jak przegram ten zakład to będę musiał wyjechać raz na zawsze!
- Musiałeś się akurat o Laurę założyć? – westchnął Michał.
- Była naszą przyjaciółką, nie sądziłem, że w tym samym czasie brata się z wrogiem. Konrad musiał przeciągnąć ją na swoją stronę już wcześniej, dlatego zaproponował taki a nie inny zakład.
- Się porobiło. Kiedyś ty, Nikodem i Konrad byliście nierozłączni. Normalnie best friend forever – kpił. – O co tak właściwie wam poszło?
- Konradowi nie podobało się, że to ja jestem szefem. Zrobił awanturę i powiedział, że ma mnie dość i zbierze własnych ludzi. Po jakimś czasie widziałem, że mu się udaje. Spotkaliśmy się, rozmawialiśmy i wtedy postanowiliśmy się założyć. Muszę się go pozbyć, bo chodzi też o was. Jeśli on wygra, ja będę musiał opuścić miasto na zawsze, a wtedy wy zostaniecie pod jego rządami.
- Potrzebujesz czegoś, co przyniesie ci zwycięstwo.
- Raczej kogoś. Rebeka ma na drugie Weronika, a to oznacza: przynosząca zwycięstwo. Laura uważa, że jej kuzyneczka jest za słaba, a my zbyt niebezpieczni. Trzymała z nami ze względu na nią i jeśli tylko odzyskam Rebekę, odzyskam Laurę.
- Załatwmy to w prostszy sposób…
Michał sięgnął do skrytki za obrazem. Zaczął bawić się przedmiotem z tryumfalną miną.
- Mam tylko trzy naboje. I odłóż to. Czujesz się pewniejszy mając z rękach broń?
- Żebyś wiedział – zażartował. – Wystarczy mi jeden strzał i po kłopocie. Broń zabiorę, a ciało zostawię. Nikt się nie domyśli, że to my, bo wszyscy nadal uważają, że przyjaźnisz się z Konradem. W ogóle to skąd ty go masz? – wskazał na pistolet.
- Nie twój interes – burknął. – Może lepiej się z tym wstrzymajmy?
- Zabicie człowieka to jednak… zabicie człowieka – Nik ostrożnie zabrał broń od Michała.
- Wracam do szkoły – oświadczył nagle Igor, widząc pytające spojrzenia przyjaciół, kontynuował. – Wiem gdzie będzie się uczyć Rebeka, zapisałem się do tej samej szkoły.
Tym razem Nikodemowi i Michałowi opadły szczęki. „Ten zły”, „ten najgorszy” zapisał się do szkoły. Wiedzieli, że to na pewno część jakiegoś planu. Igor w ten sposób chciał zbliżyć się do Rebeki i ewentualnie sprawić, by znów była ich przyjaciółką. Jednak aż takie poświęcenie? Widać, że bardzo zależało mu na imperium, które budował przez lata.
*
Wakacje minęły niezwykle szybko. Rebeka kupiła odpowiednie książki i przybory. Nadal nie powiedziała rodzicom, że wcale nie wybiera się do liceum, które oni jej wybrali. Wiedziała, że taka tajemnica pociągnie za sobą konsekwencje, ale była na to gotowa. Po raz kolejny nie da zniszczyć sobie życia. Wstała dwie godzin przed rozpoczęciem roku szkolnego. Wzięła szybki prysznic, a następie ubrała się w elegancką, sięgającą kolan spódniczkę i prostą, białą bluzkę. Do tego założyła czarne balerinki, kilka bransoletek i błyszczące kolczyki. Włosy upięła w ciasny kok. Była w mieszkaniu sama, co bardzo ją cieszyło. Mogła ubrać się, tak jak jej się podobało i uniknęła jakichkolwiek pytań na temat szkoły.
Zjadła śniadanie, chwyciła białą kopertówkę i ruszyła na przystanek autobusowy. Do szkoły nie miała daleko, jechało się około piętnastu minut. Była bardzo podekscytowana. Nowe miejsce – nowe znajomości. Oczywiście Wiktoria też zapisała się do tej szkoły i były razem w klasie. Zamierzały skupić się na nauce i nie myśleć o przystojniakach zza oceanu…
#
W domu Lynchów TYM razem nie działo się nic specjalnego. Prócz tego, że był pierwszy września, godzina dwunasta, a całe towarzystwo leżało w pokojach. Mark wyszedł do pracy, a Stormie robiła porządki. Najstarszy spał niczym małe dziecko, Rocky i Ratliff również. Rydel od jakiejś godziny brała odprężającą kąpiel, Ross i Ryland projektowali nowe plakaty R5. Nikt nie jadał śniadania aż w końcu Stormie zaczęła się martwić. Zrobiła dla każdego górę kanapek i herbatę i roznosiła po pokojach. Nie ma to jak śniadanie do łóżka…
Na końcu weszła do Rikera. Dla niego przygotowała kanapki z ekstra dużą porcją warzyw, herbatę z cytryną (za którą nie przepadał) oraz mus owocowy. Gładziła syna po policzku i szeptała „Rikuś”. Zaspany chłopak otworzył oczy, a widząc twarz najukochańszej mamy na świecie uśmiechnął się szeroko.
- Która godzina? – ziewnął.
- Już po dwunastej. O której położyłeś się spać? – zapytała z wyraźną troską.
- Nie wiem, ale naprawdę nie zbyt późno – zapewnił.
- Zjedz śniadanie, tylko wszystko – pogładziła go po włosach i wyszła.
„O błagam! W życiu tego nie zjem, a Rocky i Ell chętni nie będą”. Blondynowi momentalnie zrobiło się niedobrze. Nie miał ochoty na kanapki z „zieleniną” ani na kwaśną herbatę. Jedynie mus wyglądał apetycznie, więc zjadł go i udał się do łazienki. W tym czasie do pokoju weszła Rydel. Widok tacy z nieruszonym śniadaniem zasmucił ją. Tak bardzo bała się o brata, chodź z zewnątrz wydawało się, że to Rocky najwięcej przeżywa. Delly dusiła wszystko w sobie, a to dlatego, że na smutne tematy rozmawiała albo z Rikerem albo z Rossem. Na obu nie mogła teraz zbytnio liczyć. Blondyn wyszedł z łazienki w jeansach i przystanął zdziwiony obecnością siostry.
- Hej, siostrzyczko – pocałował ją w policzek. – Co tam? Stało się coś, bo wyglądasz na smutną?
- Nie zjadłeś śniadania.
Chłopak rozejrzał się kłopotliwie w poszukiwaniu dobrej wymówki, ale nie mógł jej znaleźć.
- No… bo… - dukał.
- Martwię się – oczy dziewczyn zaszkliły się. – Proszę…
- Ciii… - przytulił ją i gładził po włosach. – Zaraz zjem, a potem pojedziemy na siłownię. Tylko my. Co ty na to?
Delly delikatnie pokiwała głową i jeszcze bardziej wtuliła się w brata. Stali tak przez chwilę aż przypomniała sobie o tym, że Rik musi zjeść i puściła go. W czasie, kiedy się pakowała on mozolnie wpychał w siebie kolejne kanapki.
                        
Nie przesadziłam z tym Igorem?
Jest zdecydowanie za dużo dialogów (albo mi się tak wydaje).
Rozdział nudnawy, ale podejrzewam, że w następnym przyjęcie u Nate'a :D

9 komentarzy:

  1. Super rozdzialik!!!!!! Kocha cię!!!!!!! Dałaś Angelikę, niech ona jeszcze będzie z Rossem to ja będę w siódmym niebie :))))) Lovciam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Cię kocham ;* Jeśli chodzi o Angelikę i Ross'a to jeszcze nie wiem. Ostatnio czytałam, że ludzie lubią czytać o Raurze, a jeśli to miałoby pomóc mi w wybiciu się to... muszę to przemyśleć.

      Usuń
    2. Kochana ludzie, czytają nie tylko o Raurze ale jest też lepiej jak jest coś innego, a ty masz czytelników i to wiernych, w tym mnie :) Nie martw się to jeszcze wzrośnie :)) Lovciam <3

      Usuń
    3. Aż się wzruszyłam, dziękuję :*

      Usuń
  2. Jaki nudny?! Oj, dziewczyno prosisz się o lanie xD
    Rozdział naprawdę udany. I Riker to wszystko zje? Ja bym jedną kanapke wsuneła i już bym pękała....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, wydaje mi się że poprzedni był ciekawszy.
      Riker zje i pojedzie na siłownię xD

      Usuń
  3. Rozdział fajny. Wydaje mi się, że nie przesadziłaś. Pozdrawiam i czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ