sobota, 17 maja 2014

Rozdział XXXI



- Och! Zamknij się!
Riker zrzucił telefon z szafki nocnej tak, że wypadła bateria. Nie przeszkadzało mu to; wręcz przeciwnie – irytujący dźwięk budzika umilkł. Chłopak naciągnął kołdrę po sam czubek głowy i nie zamierzał wstawać.
Była siódma rano, a dziś miał zajęcia w The Rage. Przez lato odzwyczaił się od porannego wstawania – zakładając, że dziewiąta rano to późno. Uwielbiał uczyć, ale ten dzień zapowiadał się nudnie i czuł, że nic mu się nie będzie chciało. Za oknem słyszał stukanie deszczu o parapet, więc pogoda nie zapowiadała się wspaniale. Leżał i nie próbował wstawać. Usłyszał jak do pokoju ktoś się wślizguje i siada na brzegu jego łóżka, ale nie miał zamiaru dowiadywać się, kto to.
- Braciszku, śpisz?
- Yyhmm…
- Pamiętasz o zajęciach? Czemu twój telefon leży rozwalony na podłodze?
- Budzik mnie denerwował, a to była najlepsza metoda. Delly, chcę spać – odezwał się błagalnym tonem.
- Mogę cię zastąpić na zajęciach. Opcja numer dwa jest taka, że zawołam Rocky’ego z wiadrem zimnej wody – zachichotała.
Riker ceremonialnie westchnął, ale odgarnął kołdrę i usiadł. Rydel przeczesała mu włosy i wyszła, a on ruszył do łazienki. Stanął przed lustrem i patrzył w swoje odbicie. Co widział? Młodego mężczyznę, lidera najwspanialszego zespołu na świecie, dobrego i troskliwego brata i… Tą myśl odrzucał automatycznie. Nie chciał jej pamiętać; obiecał, że R5 będzie na pierwszym miejscu, lecz to było takie trudne. W tamtej chwili chciał uderzyć pięścią w lustro, ale podniósł wzrok jeszcze raz i patrząc na odbicie widział tego małego blondynka. Tego szesnastoletniego, niewinnego chłopaka, który go potrzebuje. Potem widział jeszcze swoją siostrę, najlepszego przyjaciela i oczywiście Rocky’ego. Drugi filar utrzymujący R5. „Znowu to samo. Nie myśl o niej. Cholera! Nie myśl o niej!” – rozkazywał sobie w myślach. REBEKA…
Tak cholernie za nią tęsknił i nie potrafił dobrze tego ukryć, wyrzucić jej na jakiś czas z umysłu. Jej słowa: R5 na pierwszym miejscu – cały czas krążyły po jego głowie. Ale nie tylko to. Uwielbia mówić, że Riker i Rocky to dwaj Muzyczni Geniusze oraz dwa filary podtrzymujące R5. Jeśli zabraknie jednego, drugi nie poradzi sobie sam. Tylko dlatego nie zrobił tej głupoty – nie uderzył w lustro, by okaleczyć dłoń. Był potrzebny.
Schłodził twarz zimną wodą, ale nie pomogło; za dużo myślał. Minęły prawie cztery miesiące, bo wrzesień dobiegał końca, odkąd całował ją ostatni raz. Widywanie jej od czasu do czasu na ekranie laptopa to nie to samo, co trzymanie w objęciach i całowanie jej pełnych, ciepłych ust.
Powędrował do garderoby i wyciągnął luźne, szare dresy, białą koszulkę i do tego swoją ulubioną, niebieską bluzę. „Nie, ta nie” – odwiesił ubranie. „Tą miałem na zakupach w Warszawie, gdzie byłem razem z… Rebeką. A gdzie jest moja czarna bluza?”
Nigdzie nie znalazł szukanej rzeczy, więc zszedł do kuchni na szybkie śniadanie, bez którego od miesięcy nie wypuszczano go z domu. Przywitał się z mamą i zaczął mozolne jedzenie naleśników.
- Szybciej, bo się spóźnimy – ponaglała Rydel. – Rocky z nami nie jedzie?
- Rocky zaczyna dziś trochę później, więc ja go zawiozę – jak zwykle z uśmiechem wyjaśniła Stormie.
- Nie musiałabyś go wozić, gdybyście z tatą… - zaczął Riker, ale mama przerwała mu.
- Nie, Rikerku. Nie kupimy ci nowego samochodu, żebyś Six zostawił Rocky’emu. Wiesz dobrze, że ten chłopak bywa nieobliczalny. Nie pozwolę usiąść mu za kierownicą przed trzydziestką. I ty też mu nie pozwalaj – Riker kłopotliwie rozglądał się po pomieszczeniu. – Riki? Czy ja o czymś nie wiem? – zapytała podejrzliwie.
- Noooo… Nieeee… Znaczy… Być może uczyłem Rocky’ego prowadzić…
- Kiedy i gdzie?
- Nie pamiętam dokładnie kiedy, bo to było kilka razy. Wyjeżdżaliśmy na… - zawahał się.
- Naaaa? – dopytywała.
- No na miasto – bąknął cicho.
- Czyś ty zwariował?! Uczyłeś go prowadzić na ulicach Los Angeles?
Zwykle Stormie się nie denerwowała. Tym razem też nie, po prostu troszczyła się o swoje dzieci.
- Przecież nic się nikomu nie stało – Riker wzruszył ramionami. – Delly, widziałaś moją czarną bluzę?
Chciał uniknął kolejnych pytań czy kazań na temat nieodpowiedzialnego czynu, jakiego dopuścił się ucząc brata jazdy.
- Chodzi ci o twoją ulubioną? – blondyn pokiwał głową. – Ross ja wczoraj miał.
„Jak go oduczyć brania moich rzeczy bez pozwolenia?” – zastanawiał się idąc do pokoju brata. Wszedł bardzo cicho i rozejrzał się. Najmłodsi bracia spali w najlepsze; uroczy widok. Ross prawdopodobnie mamrotał coś przez sen, bo jego wargi były nieco rozchylone. Bluza była przewieszona przez oparcie fotela, więc sięgnął po nią i ulotnił się równie cicho. Zaszedł do swojego królestwa po torbę z potrzebnymi przyborami, którą spakował poprzedniego wieczoru i wrócił do kuchni.
- Możemy jechać? – zapytała siostra.
- Jasne – uśmiechnął się.
***
To był męczący dzień. Była czternasta, a Riker samotnie wracał do domu. Rocky i Rydel skończyli o dwunastej i wrócili do domu taksówką. Chciał jak najszybciej znaleźć się w domu, bo czuł, jakby głowa miała mu za chwilę eksplodować. Światło koliło go w oczy, mimo, że dzień był wyjątkowo pochmurny. Nie mógł liczyć na to, że położy się i zaśnie, bo była jeszcze domowa szkoła.
Zaparkował, wyjął torbę i wszedł do domu. Zdjął bluzę oraz buty, które niedbale rzucił w bok; podobnie jak torbę. Udał się do salonu, w którym cała rodzinka miała lekcje fizyki.
- Wreszcie wróciłeś! – ucieszył się Rocky.
- Błagam, łeb mi pęka. Bądź cicho – jęknął.
- Co piłeś? – zainteresował się Ellington.
- Nic nie piłem. To nie kac tylko migrena*. Co mnie ominęło? – skierował pytanie do nauczycielki.
Kobieta w skrócie wyjaśniła, o czym mówią i kontynuowała. Dobrze, że rodzeństwo zachowywało się w miarę cicho, bo inaczej nie dałby rady wytrzymać.

Usadowił się wygodnie na kanapie i próbował skupić na wykładzie. „Jak mogłem być tak głupi i jej nie powiedzieć? Nie wiem, kiedy ją znów zobaczę i nie powiedziałem najważniejszego. Nie powiedziałem, że ją kocham. Ale czy wtedy już ją kochałem? Tak, zdecydowanie tak. Wmawiałem sobie, że jest inaczej, żeby cierpieć mniej, gdy ją opuszczę, a w sumie jest tak samo albo gorzej. Myślę o niej każdego dnia, tęsknię, każda nowa piosenka jest właśnie o niej. Nienawidzę związków na odległość. To takie trudne! Czemu akurat moja druga połówka musi być po drugiej stronie Atlantyku? Chcę ją przytulić, pocałować, powiedzieć, że ją kocham i chcę z nią…”
- Riker?! – Ell szturchnął przyjaciela.
Ocknął się i zauważył, że wszyscy na niego patrzą, nawet rodzice, którzy nagle się pojawili. Nie wiedział, co się dzieje. Rozglądał się tępo po wszystkich twarzach, lecz wśród nich nie było tej, której szukał. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnował i bez słowa pobiegł do swojego pokoju.
Rocky chciał iść zaraz za nim, ale Mark złapał go za ramię.
- Teraz tylko ja mu mogę pomóc. Usiądź i słuchaj pani Brown.
Udał się do pokoju najstarszego syna, w którym panowały egipskie ciemności. Wszystkie rolety były dokładnie zasłonięte i nie paliło się żadne światło. Chłopak leżał na łóżku z głową w poduszkach i nie dawał znaków życia.
- Riker? – brak odpowiedzi. – Musimy rozmawiać – znowu brak reakcji. – Porozmawiaj ze mną, będzie ci lepiej – i tym razem brak odpowiedzi. – Wiem, że większe zaufanie masz do swojego rodzeństwa, ale teraz tylko ja mogę ci pomóc.
- Teraz? Co to znaczy? – zapytał ledwie dosłyszalnym szeptem.
- Kochasz, Riker. Zakochałeś się. Wreszcie doświadczasz prawdziwej miłości. To dla ciebie nowe uczucie, nie znasz go i nie rozumiesz, bo nigdy nie kochałeś żadnej dziewczyny.
- Skąd wiesz, że to miłość? – zdziwił się. – Poza tym, miłość jest wspaniała, a ja czuję tylko ból.
- Żyję dłużej od ciebie, pamiętam jak zachowywałem się, gdy poznałem twoją mamę i jak tęskniłem, gdy nie była obok. Znam cię, jesteś moim pierwszym synem i wiem o tobie wszystko. Nawet, jeśli ty nie potrafisz rozpoznać swoich uczuć, ja potrafię. Miłość nie zawsze jest kolorowa, Rik. Musisz pocierpieć, aby było lepiej.
- Nie chcę cierpieć. Chcę ją tutaj, obok mnie. Chcę Rebekę – był pliski płaczu.
- Przecież jest obok ciebie. W twoim sercu, w twoich piosenkach. Szczególnie w tej jednej, której nie chcesz nam pokazać. Mógłbyś chociaż wyjawić tytuł.
- Ona będzie pierwszą osobą, która pozna tytuł i usłyszy tą piosenkę. Wiesz, co jest najgorsze?
- Nie wiem. Powiedz mi – zachęcił.
- Nie powiedziałem Rebece, że ją kocham. A teraz nie wiem, kiedy ją zobaczę.
- Ona to wie, Riker. A ja wiem, kiedy ją zobaczysz.
Blondyn nagle się ożywił i usiadł patrząc wyczekująco na tatę. Ten tylko uśmiechał się tajemniczo.
- Powiedz mi.
- Nie wiem czy to nie za wcześnie. Ale jeśli ci nie powiem, to wpadniesz w depresję, a tego nie chcemy. Czy zrywanie tradycji jest twoim zdaniem złe?
- Co to ma do Rebeki? – niecierpliwił się.
- Odpowiedz.
- Zależy jaka to tradycja. Tato! Powiedz mi.
- W tym roku nie jedziemy do Littleton na święta. Babcia szczęśliwa nie była, ale wszystko jej wyjaśniłem.
Riker patrzył na Marka z szeroko otwartymi oczami i ustami; czekał na dalsze wyjaśnienia.
- Pojedziemy w góry do Polski. Mama już szuka jakiegoś sympatycznego domku, który moglibyśmy wynająć do końca grudnia. Zorganizujemy tam urodziny Ross’a i Sylwester. Zaprosimy Rebekę i jej rodziców, oczywiście, jeśli chcecie to też innych znajomych. Rocky wspominał coś o jakiejś Wiktorii. No powiedz coś, bo mam wrażenie, że umarłeś na siedząco – zażartował.
Riker mocno go przytulił i ciągle powtarzał, że jest najlepszym ojcem na świcie. Nie mógł uwierzyć, że za niecałe trzy miesiące spotka się ze swoją ukochaną. Niestety, silne emocje pogorszyły migrenę. Momentalnie zrobiło mu się gorąco i duszno, a ból rozrywał czaszkę od środka. Syknął z bólu. Mark zorientował się i pobiegł po tabletki przeciwbólowe.
- Połknij i połóż się spać – polecił.
Riker połknął niewielką tabletkę, popił wodą i opadł na poduszki. Jeszcze zanim zasnął, czuł jak delikatne dłonie Rydel kładą na jego głowie lodowaty okład. Odpłynął…

*Migrena – silny ból głowy wywołany najczęściej: silnymi emocjami,  niedotlenieniem, zmianą ciśnienia w powietrzu, ostrymi zapachami, hałasem. 
                  
Śmieszno-smutny rozdział, cały o Rikerku (zgodnie z głosami w ankiecie). Pisałam go, gdy miałam migrenę i teoretycznie powinnam spać, żeby mi przeszło, ale postanowiłam napisać ten rozdział w męczarniach. Chyba zbyt dużo złych rzeczy przytrafia się Riker’owi, prawda? 
Rozdział mi się podoba, mam nadzieję, że Wam też :)
Gdybyście zauważyli jakiekolwiek niezgodności lub błędy to informujcie mnie.
Dziękuję za 3000 wyświetleń i wszystkie komentarze. Kocham Was :*

15 komentarzy:

  1. Super rozdział <3
    Szybko dodawaj kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. I'm super happy! Rozdzialik! I to jeszcze o moim Rikusiu ♥
    Bomba rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodawaj szybko

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny bllog

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. I znowu zmiana wyglądu bloga? Naprawdę się szybko nudzisz ;p Choć muszę przyznać, ten wygląd jest lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wygląd jest na razie na próbę. Zmieniam też czcionkę, bo słyszałam, że jak ktoś pisze pogrubioną i kolorową to źle się czyta. Jeśli faktycznie będzie się Wam bardziej podobał taki wygląd to go zostawię :)

      Usuń
    2. Wygląd jest super, ale czcionki nie zmieniaj! Według mnie tak, jak jest teraz jest dobrze :)

      Usuń
    3. Dobra, skoro tak to nie będę zmieniać czcionki. Ale jak ktoś mi zarzuci, że źle się czyta mojego bloga to zwalę winę na Was :*

      Usuń

Layout by E(L)MO ღ