- Och!
Zamknij się!
Riker zrzucił
telefon z szafki nocnej tak, że wypadła bateria. Nie przeszkadzało mu to; wręcz
przeciwnie – irytujący dźwięk budzika umilkł. Chłopak naciągnął kołdrę po sam
czubek głowy i nie zamierzał wstawać.
Była siódma rano, a dziś miał
zajęcia w The Rage. Przez lato odzwyczaił się od porannego wstawania –
zakładając, że dziewiąta rano to późno. Uwielbiał uczyć, ale ten dzień
zapowiadał się nudnie i czuł, że nic mu się nie będzie chciało. Za oknem
słyszał stukanie deszczu o parapet, więc pogoda nie zapowiadała się wspaniale. Leżał
i nie próbował wstawać. Usłyszał jak do pokoju ktoś się wślizguje i siada na
brzegu jego łóżka, ale nie miał zamiaru dowiadywać się, kto to.
-
Braciszku, śpisz?
- Yyhmm…
-
Pamiętasz o zajęciach? Czemu twój telefon leży rozwalony na podłodze?
- Budzik
mnie denerwował, a to była najlepsza metoda. Delly, chcę spać – odezwał się
błagalnym tonem.
- Mogę cię
zastąpić na zajęciach. Opcja numer dwa jest taka, że zawołam Rocky’ego z
wiadrem zimnej wody – zachichotała.
Riker ceremonialnie westchnął, ale
odgarnął kołdrę i usiadł. Rydel przeczesała mu włosy i wyszła, a on ruszył do
łazienki. Stanął przed lustrem i patrzył w swoje odbicie. Co widział? Młodego
mężczyznę, lidera najwspanialszego zespołu na świecie, dobrego i troskliwego
brata i… Tą myśl odrzucał automatycznie. Nie chciał jej pamiętać; obiecał, że
R5 będzie na pierwszym miejscu, lecz to było takie trudne. W tamtej chwili
chciał uderzyć pięścią w lustro, ale podniósł wzrok jeszcze raz i patrząc na
odbicie widział tego małego blondynka. Tego szesnastoletniego, niewinnego
chłopaka, który go potrzebuje. Potem widział jeszcze swoją siostrę, najlepszego
przyjaciela i oczywiście Rocky’ego. Drugi filar utrzymujący R5. „Znowu to samo. Nie myśl o niej. Cholera!
Nie myśl o niej!” – rozkazywał sobie w myślach. REBEKA…
Tak
cholernie za nią tęsknił i nie potrafił dobrze tego ukryć, wyrzucić jej na
jakiś czas z umysłu. Jej słowa: R5 na pierwszym miejscu – cały czas krążyły po
jego głowie. Ale nie tylko to. Uwielbia mówić, że Riker i Rocky to dwaj
Muzyczni Geniusze oraz dwa filary podtrzymujące R5. Jeśli zabraknie jednego,
drugi nie poradzi sobie sam. Tylko dlatego nie zrobił tej głupoty – nie uderzył
w lustro, by okaleczyć dłoń. Był potrzebny.
Schłodził
twarz zimną wodą, ale nie pomogło; za dużo myślał. Minęły prawie cztery
miesiące, bo wrzesień dobiegał końca, odkąd całował ją ostatni raz. Widywanie
jej od czasu do czasu na ekranie laptopa to nie to samo, co trzymanie w
objęciach i całowanie jej pełnych, ciepłych ust.
Powędrował do garderoby i wyciągnął
luźne, szare dresy, białą koszulkę i do tego swoją ulubioną, niebieską bluzę. „Nie, ta nie” – odwiesił ubranie. „Tą miałem na zakupach w Warszawie, gdzie
byłem razem z… Rebeką. A gdzie jest moja czarna bluza?”
Nigdzie
nie znalazł szukanej rzeczy, więc zszedł do kuchni na szybkie śniadanie, bez
którego od miesięcy nie wypuszczano go z domu. Przywitał się z mamą i zaczął
mozolne jedzenie naleśników.
-
Szybciej, bo się spóźnimy – ponaglała Rydel. – Rocky z nami nie jedzie?
- Rocky
zaczyna dziś trochę później, więc ja go zawiozę – jak zwykle z uśmiechem
wyjaśniła Stormie.
- Nie
musiałabyś go wozić, gdybyście z tatą… - zaczął Riker, ale mama przerwała mu.
- Nie,
Rikerku. Nie kupimy ci nowego samochodu, żebyś Six zostawił Rocky’emu. Wiesz
dobrze, że ten chłopak bywa nieobliczalny. Nie pozwolę usiąść mu za kierownicą
przed trzydziestką. I ty też mu nie pozwalaj – Riker kłopotliwie rozglądał się
po pomieszczeniu. – Riki? Czy ja o czymś nie wiem? – zapytała podejrzliwie.
- Noooo…
Nieeee… Znaczy… Być może uczyłem Rocky’ego prowadzić…
- Kiedy i
gdzie?
- Nie
pamiętam dokładnie kiedy, bo to było kilka razy. Wyjeżdżaliśmy na… - zawahał
się.
- Naaaa?
– dopytywała.
- No na
miasto – bąknął cicho.
- Czyś ty
zwariował?! Uczyłeś go prowadzić na ulicach Los Angeles?
Zwykle
Stormie się nie denerwowała. Tym razem też nie, po prostu troszczyła się o
swoje dzieci.
-
Przecież nic się nikomu nie stało – Riker wzruszył ramionami. – Delly,
widziałaś moją czarną bluzę?
Chciał
uniknął kolejnych pytań czy kazań na temat nieodpowiedzialnego czynu, jakiego
dopuścił się ucząc brata jazdy.
- Chodzi
ci o twoją ulubioną? – blondyn pokiwał głową. – Ross ja wczoraj miał.
„Jak go oduczyć brania moich rzeczy bez
pozwolenia?” – zastanawiał się idąc
do pokoju brata. Wszedł bardzo cicho i rozejrzał się. Najmłodsi bracia spali w
najlepsze; uroczy widok. Ross prawdopodobnie mamrotał coś przez sen, bo jego
wargi były nieco rozchylone. Bluza była przewieszona przez oparcie fotela, więc
sięgnął po nią i ulotnił się równie cicho. Zaszedł do swojego królestwa po
torbę z potrzebnymi przyborami, którą spakował poprzedniego wieczoru i wrócił
do kuchni.
- Możemy
jechać? – zapytała siostra.
- Jasne –
uśmiechnął się.
***
To był męczący dzień. Była
czternasta, a Riker samotnie wracał do domu. Rocky i Rydel skończyli o
dwunastej i wrócili do domu taksówką. Chciał jak najszybciej znaleźć się w
domu, bo czuł, jakby głowa miała mu za chwilę eksplodować. Światło koliło go w
oczy, mimo, że dzień był wyjątkowo pochmurny. Nie mógł liczyć na to, że położy
się i zaśnie, bo była jeszcze domowa szkoła.
Zaparkował, wyjął torbę i wszedł do
domu. Zdjął bluzę oraz buty, które niedbale rzucił w bok; podobnie jak torbę.
Udał się do salonu, w którym cała rodzinka miała lekcje fizyki.
-
Wreszcie wróciłeś! – ucieszył się Rocky.
- Błagam,
łeb mi pęka. Bądź cicho – jęknął.
- Co
piłeś? – zainteresował się Ellington.
- Nic nie
piłem. To nie kac tylko migrena*. Co mnie ominęło? – skierował pytanie do
nauczycielki.
Kobieta w skrócie wyjaśniła, o czym
mówią i kontynuowała. Dobrze, że rodzeństwo zachowywało się w miarę cicho, bo
inaczej nie dałby rady wytrzymać.
Usadowił
się wygodnie na kanapie i próbował skupić na wykładzie. „Jak mogłem być tak głupi i jej nie powiedzieć? Nie wiem, kiedy ją znów
zobaczę i nie powiedziałem najważniejszego. Nie powiedziałem, że ją kocham. Ale
czy wtedy już ją kochałem? Tak, zdecydowanie tak. Wmawiałem sobie, że jest
inaczej, żeby cierpieć mniej, gdy ją opuszczę, a w sumie jest tak samo albo
gorzej. Myślę o niej każdego dnia, tęsknię, każda nowa piosenka jest właśnie o
niej. Nienawidzę związków na odległość. To takie trudne! Czemu akurat moja
druga połówka musi być po drugiej stronie Atlantyku? Chcę ją przytulić,
pocałować, powiedzieć, że ją kocham i chcę z nią…”
- Riker?!
– Ell szturchnął przyjaciela.
Ocknął
się i zauważył, że wszyscy na niego patrzą, nawet rodzice, którzy nagle się
pojawili. Nie wiedział, co się dzieje. Rozglądał się tępo po wszystkich
twarzach, lecz wśród nich nie było tej, której szukał. Otworzył usta, żeby coś
powiedzieć, ale zrezygnował i bez słowa pobiegł do swojego pokoju.
Rocky
chciał iść zaraz za nim, ale Mark złapał go za ramię.
- Teraz
tylko ja mu mogę pomóc. Usiądź i słuchaj pani Brown.
Udał się
do pokoju najstarszego syna, w którym panowały egipskie ciemności. Wszystkie
rolety były dokładnie zasłonięte i nie paliło się żadne światło. Chłopak leżał
na łóżku z głową w poduszkach i nie dawał znaków życia.
- Riker?
– brak odpowiedzi. – Musimy rozmawiać – znowu brak reakcji. – Porozmawiaj ze
mną, będzie ci lepiej – i tym razem brak odpowiedzi. – Wiem, że większe
zaufanie masz do swojego rodzeństwa, ale teraz tylko ja mogę ci pomóc.
- Teraz?
Co to znaczy? – zapytał ledwie dosłyszalnym szeptem.
-
Kochasz, Riker. Zakochałeś się. Wreszcie doświadczasz prawdziwej miłości. To dla
ciebie nowe uczucie, nie znasz go i nie rozumiesz, bo nigdy nie kochałeś żadnej
dziewczyny.
- Skąd
wiesz, że to miłość? – zdziwił się. – Poza tym, miłość jest wspaniała, a ja
czuję tylko ból.
- Żyję
dłużej od ciebie, pamiętam jak zachowywałem się, gdy poznałem twoją mamę i jak
tęskniłem, gdy nie była obok. Znam cię, jesteś moim pierwszym synem i wiem o
tobie wszystko. Nawet, jeśli ty nie potrafisz rozpoznać swoich uczuć, ja
potrafię. Miłość nie zawsze jest kolorowa, Rik. Musisz pocierpieć, aby było
lepiej.
- Nie
chcę cierpieć. Chcę ją tutaj, obok mnie. Chcę Rebekę – był pliski płaczu.
-
Przecież jest obok ciebie. W twoim sercu, w twoich piosenkach. Szczególnie w
tej jednej, której nie chcesz nam pokazać. Mógłbyś chociaż wyjawić tytuł.
- Ona
będzie pierwszą osobą, która pozna tytuł i usłyszy tą piosenkę. Wiesz, co jest
najgorsze?
- Nie
wiem. Powiedz mi – zachęcił.
- Nie
powiedziałem Rebece, że ją kocham. A teraz nie wiem, kiedy ją zobaczę.
- Ona to
wie, Riker. A ja wiem, kiedy ją zobaczysz.
Blondyn
nagle się ożywił i usiadł patrząc wyczekująco na tatę. Ten tylko uśmiechał się
tajemniczo.
- Powiedz
mi.
- Nie
wiem czy to nie za wcześnie. Ale jeśli ci nie powiem, to wpadniesz w depresję,
a tego nie chcemy. Czy zrywanie tradycji jest twoim zdaniem złe?
- Co to
ma do Rebeki? – niecierpliwił się.
-
Odpowiedz.
- Zależy
jaka to tradycja. Tato! Powiedz mi.
- W tym
roku nie jedziemy do Littleton na święta. Babcia szczęśliwa nie była, ale
wszystko jej wyjaśniłem.
Riker
patrzył na Marka z szeroko otwartymi oczami i ustami; czekał na dalsze
wyjaśnienia.
-
Pojedziemy w góry do Polski. Mama już szuka jakiegoś sympatycznego domku, który
moglibyśmy wynająć do końca grudnia. Zorganizujemy tam urodziny Ross’a i
Sylwester. Zaprosimy Rebekę i jej rodziców, oczywiście, jeśli chcecie to też
innych znajomych. Rocky wspominał coś o jakiejś Wiktorii. No powiedz coś, bo
mam wrażenie, że umarłeś na siedząco – zażartował.
Riker mocno go przytulił i ciągle
powtarzał, że jest najlepszym ojcem na świcie. Nie mógł uwierzyć, że za niecałe
trzy miesiące spotka się ze swoją ukochaną. Niestety, silne emocje pogorszyły
migrenę. Momentalnie zrobiło mu się gorąco i duszno, a ból rozrywał czaszkę od
środka. Syknął z bólu. Mark zorientował się i pobiegł po tabletki
przeciwbólowe.
- Połknij
i połóż się spać – polecił.
Riker połknął niewielką tabletkę,
popił wodą i opadł na poduszki. Jeszcze zanim zasnął, czuł jak delikatne dłonie
Rydel kładą na jego głowie lodowaty okład. Odpłynął…
*Migrena
– silny ból głowy wywołany najczęściej: silnymi emocjami, niedotlenieniem, zmianą ciśnienia w powietrzu,
ostrymi zapachami, hałasem.
Śmieszno-smutny
rozdział, cały o Rikerku (zgodnie z głosami w ankiecie). Pisałam go, gdy miałam
migrenę i teoretycznie powinnam spać, żeby mi przeszło, ale postanowiłam
napisać ten rozdział w męczarniach. Chyba zbyt dużo złych rzeczy przytrafia się
Riker’owi, prawda?
Rozdział mi się podoba, mam nadzieję, że Wam też :)
Gdybyście zauważyli jakiekolwiek niezgodności lub błędy to informujcie mnie.
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńSzybko dodawaj kolejny!
I'm super happy! Rozdzialik! I to jeszcze o moim Rikusiu ♥
OdpowiedzUsuńBomba rozdział ^^
Rozdział bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko
OdpowiedzUsuńWow ekstra
OdpowiedzUsuńFajny blog
OdpowiedzUsuńBardzo fajny bllog
OdpowiedzUsuńEKSTRA
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział
OdpowiedzUsuńI znowu zmiana wyglądu bloga? Naprawdę się szybko nudzisz ;p Choć muszę przyznać, ten wygląd jest lepszy :)
OdpowiedzUsuńTen wygląd jest na razie na próbę. Zmieniam też czcionkę, bo słyszałam, że jak ktoś pisze pogrubioną i kolorową to źle się czyta. Jeśli faktycznie będzie się Wam bardziej podobał taki wygląd to go zostawię :)
UsuńWygląd jest super, ale czcionki nie zmieniaj! Według mnie tak, jak jest teraz jest dobrze :)
UsuńDobra, skoro tak to nie będę zmieniać czcionki. Ale jak ktoś mi zarzuci, że źle się czyta mojego bloga to zwalę winę na Was :*
UsuńKoffam! <3
OdpowiedzUsuń