środa, 21 maja 2014

Rozdział XXXII



Wywiad w ClevverTv został przełożony. W sumie do tej pory nie wiem czemu, ale tak było. Był ostatni dzień września, około dziewiątej rano, a ja już nie spałem. Leżałem w łóżku i rozmyślałem. Nad czym? Nad wszystkim, ale głównie nad tym, jak pokierować rozmowę z Joslyn, aby Riker przyznał się, że ma dziewczynę. Oczywiście, mogłem po prostu z nim porozmawiać, ale pewnie nic by to nie dało. Nie chciał, żeby Rebekę nachodzili paparazzi czy dziennikarze i robili z nią wywiady. Uważał, że należy jej się prywatność. Według mnie, należała jej się ochrona przed Igorem.
Dwa dni temu dowiedzieliśmy się od rodziców, że Boże Narodzenie spędzimy w Polsce. Na początku trochę protestowaliśmy. Chodziło nam o hokej i narty oraz o wyżerkę, którą sprawiała nam co roku babcia. Mama jednak zapewniła, że o jedzenie nie musimy się martwić, tak samo jak o sport, bo wynajęli domek w górach. Najbardziej cieszył się Riker, który o wszystkim dowiedział się wcześniej. Zagadką pozostawało to, czy matka Rebeki zgodzi się na wspólne święta.
Wywiad było o trzynastej, ale mieliśmy zagrać kilka piosenek, więc nasz lider zarządził próbę o dziesiątej. Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale trzeba było. Po południu umówiłem się z Kate – koleżanką z The Rage. Była bardzo sympatyczna, lubiłem ją, ale tylko tyle. Nawet mi się nie podobała. Po prostu uznałem, że muszę umilić sobie czas, zanim „zajmę się” Wiktorią. Tęskniłem za nią i mam nadzieję, że ona za mną też. Tak, Wiktoria mi się podobała. Gdy przy niej jestem, czuję coś, czego nie czuję przy żadnej innej dziewczynie.
Podniosłem się i podreptałem do łóżka Ellingtona. Delikatnie szturchnąłem go i powiedziałem, żeby wstawał. Poszedłem do łazienki, przemyłem twarz i uczesałem się, potem poszedłem do garderoby i wybrałem wygodne dżinsy, luźny, czarny T-shirt oraz moje ukochane zielone conversy. Gdy je wiązałem dołączył do mnie Ell i wybrał podobny zestaw. Często ubieramy się tak samo, bo w końcu Rockliff forever.
Zeszliśmy do jadali, gdzie siedziała już cała rodzinka. Zajęliśmy swoje miejsca i zabraliśmy się za jedzenie. Mama robi najlepsze gofry na świecie, nawet Riker takich nie umie. Za to on robi najlepsze naleśniki pod słońcem.
Zjedliśmy w pośpiechu i udaliśmy się do jednego z pokoi. Normalnie mamy próby w garażu, ale gdy gramy wersje akustyczne nie korzystamy z niego. Przećwiczyliśmy kilka piosenek i nadszedł czas by się ogarniać. My, znaczy chłopaki, ogarnęliśmy się szybko, a przecież każdy z nas brał prysznic, musiał wysuszyć włosy, a następnie je ułożyć. Rydel potrzebowała półtorej godziny na prysznic, wybranie zestawu, zrobienie makijażu i ułożenie włosów. Odkąd chodzi z Ellingtonem poświęca na to wszystko jeszcze więcej czasu. Nigdy do końca nie zrozumiem dziewczyn.
***          

Siedzieliśmy z Ratliffem i z nudów przekładaliśmy nogi. Joslyn zadawała pytania, na które w większości odpowiadał Riker. Sami wyznaczyliśmy go do tego, by mówił najwięcej. Jo pytała głównie o trasę koncertową po Ameryce Południowej, którą zaczynaliśmy za tydzień. Myślałem, że już nie uda mi się wcielić planu w życie, ale udało się. W pewnym momencie zadała pytanie o to, gdzie byliśmy, kiedy „magicznie przepadliśmy”. Słyszeliśmy to pytanie od miesięcy, ale nigdy nie odpowiedzieliśmy. Tym razem też tak było, ale to ja zabrałem głos, nim mój brat zdążył się odezwać.
- To miejsce jest dla nas wyjątkowe. Naprawdę odpoczęliśmy i nabraliśmy sił oraz pozytywnej energii. Nie chcemy zdradzać, gdzie to jest, bo wtedy straci swój urok. Lepiej zapytaj o pamiątki.
- Dobrze – uśmiechnęła się. – Więc przywieźliście jakieś pamiątki?
- Żadnych konkretnych, ale Riker sprawił sobie najlepszą pamiątkę na świecie.
Blondyn popatrzył na mnie miną pod tytułem: „co ty robisz?”. Nie zwracałem na to uwagi. Joslyn przypatrywała się Rikerowi i oczekiwała odpowiedzi wyjaśniającej.
- No przyznaj się – zachęcił Ross. – Co z tego, że złamiesz serca milionom fanek?
- Uwaga, Riker przemawia! No już możesz – powiedział Ell.
- Robicie z tego nie wiadomo co. Mam dziewczynę.
Jo była totalnie zaskoczona. Najpierw pogratulowała, a następnie zasypała go lawiną pytań na temat tajemniczej dziewczyny. Zamiast niego to Ross zdradził, że ma na imię Rebeka, nie jest ze Stanów i pokazał do kamery jej zdjęcie na telefonie. Potem opowiadaliśmy jak się poznali i wymienialiśmy jej cechy. Riker siedział, słuchał, ale nic nie mówił. Od czasu do czasu potakiwał. Chyba tylko ja i Rydel zauważyliśmy, że nie cieszy się do końca z tego, że wszyscy już wiedzą. To oznaczało większą tęsknotę, bo każdy będzie o nią pytał. Wiedziałem o tym, ale Rebeka jest moją przyjaciółką i w tamtym momencie musiałem ją chronić.
***
Wywiad jak zwykle sprawił mi wiele przyjemności. Nie wiem czemu, ale świetnie dogaduję się z Jo. Może dlatego, że nie jest jak większość dziennikarzy, którzy oczekują jasnych odpowiedzi i tylko czekają na jakieś nasze potknięcie, aby robić z tego afery. Całym tym gadaniem o Rebece wkurzyliśmy Rikera. Chodź w sumie „wkurzyliśmy” to złe określenie, bo on był po prostu smutny. Pewnie gdyby wiedział, o co tak naprawdę chodziło, zareagowałby inaczej.
Na dwudziestą byłem umówiony z Nathanielem. Rodzicom i rodzeństwu wmówiłem, że to tylko przyjacielskie spotkanie w jednym z hoteli jego ojca. Sam z początku myślałem, że to będzie impreza w hotelu. W rzeczywistości, gdy dotarłem taksówką na miejsce, okazało się, że to klub nocny należący do Nate’a. Co może myśleć szesnastolatek stojący przed możliwością zabawy w takim miejscu bez konsekwencji o ile się nie upije? Nie zastanawiałem się za długo, przeczesałem włosy i wszedłem. Moja pierwsza reakcja to: Wow!
W klubie była masa gości; kelnerzy roznoszący drinki, skąpo ubrane dziewczyny tańczące między innymi na stołach oraz inni goście. Głównie ludzie w moim wieku, może nieco starsi.
Rozglądałem się przez moment aż wreszcie dostrzegłem Nathaniela; tańczył na parkiecie z jakąś wytapetowaną lalunią.
- Ross! Super, że jesteś! – przekrzykiwał głośną muzykę. – Chodź! Idziemy na kanapy dla VIP-ów.
Pociągnął mnie w stronę schodów. Z tego miejsca miał widok na całe pomieszczenie. Rozsiedliśmy się wygodnie na skórzanych, białych kanapach. Były ustawione w półkolu, a w środku stał okrągły, szklany stół. Po chwili przysiedli się do nas inni znajomi Nate’a, a on przywołał kelnera. Gdy pytał, czy chcę coś do picia odmówiłem. Gdyby ktoś wyczuł ode mnie alkohol miałbym niezłe problemy.
Czułem się dziwnie, bo dookoła mnie siedziały obściskujące się pary, a przynajmniej myślę, że to były pary. Sam gospodarz otoczył się trzema dziewczynami. Widać było, że ma „wprawę”; pił drinka, rozmawiał ze mną i „zabawiał się”.
- Chcę ci kogoś przedstawić, Ross.
Wtedy podeszła do nas dziewczyna. Jeśli ktoś myśli, że to Rydel przesadza z makijażem jest w błędzie. Dziewczyna była naprawdę śliczna; wysoka, szczupła, a blond włosy sięgały jej prawie do pasa. Ubrana była w króciutką czarną sukienkę i trzeba przyznać, że wyglądała w niej bardzo seksownie. Widać było, że lubi rock. Jednak największą uwagę przyciągały jej oczy. Złośliwie można powiedzieć, że wyglądała jak panda, ale mi się podobały. Były mroczne i tajemnicze, hipnotyzujące.
- To jest Jessica – głos Nate’a ściągnął mnie na ziemię. – Moja bliska przyjaciółka. A to jest…
- Ross Lynch – pokiwała głową. – Miło cię poznać. Jestem fanką R5, świetna muzyka.
- Dzięki – bąknąłem.
Już wtedy wiedziałem, że jest mało rozmowna, a raczej oszczędza w słowach. Wolała posługiwać się językiem ciała. Usiadał obok mnie, bardzo blisko, spojrzała mi prosto w oczy i uśmiechnęła się. Nathaniel przypatrywał nam się przez chwilę.
- Jess się nie przyzna, ale ona cię uwielbia. Wręcz kocha.
Blondynka pokryła się rumieńcem i spojrzała wściekle na przyjaciela, po czym sięgnęła po drinka. Wzięła porządny łyk, ale widać było, że i tak jest lekko pijana. Zacząłem nudnawą konwersację, wypytywałem ją o wszystko. Dowiedziałem się, że jest w moim wieku i uczy się w jednej z lepszych szkół w Los Angeles, a także, że jest początkującą modelką. Z Nathanielem zna się od dziecka.
Nie wiem ile czasu minęło, ale w pewnym momencie zaczęła się do mnie przybliżać. Pomalowane czarną szminką usta bardzo mnie kusiły, więc nie powstrzymywałem się. Całowała naprawdę dobrze. Trwaliśmy w pocałunku, ja jej ręką zaczęła wodzić po moim torsie ostatecznie spoczywając na udzie. Poczułem się skrępowany, ale gdy chciałem zdjąć jej dłoń, wbiła mi w udo swoje długie, zaostrzone paznokcie. Jęknąłem, a ona uśmiechnęła się triumfalnie.
- Sypialnie są w głębi korytarza – powiedział Nate ciągnąc swoje towarzyszki.
- Idziemy? – zapytała nieśmiało Jess, gdy przyjaciel zniknął nam z oczu.
Chciałem tego w tamtym momencie. Uśmiechnąłem się uwodzicielsko i delikatnie pociągnąłem ją za nadgarstek w stronę, gdzie wcześniej udał się Nathaniel...
                      
Muszę przyznać, że jeden z moich lepszych rozdziałów (wrodzona skromność xD).
Przepraszam, że długo niczego nie dodawałam, ale musiałam uczyć się do klasówki z matmy (i tak pewnie dostanę 3 :/). 
Widzę, że niechętnie bierzecie udział w ankietach, więc może w komentarzach mi odpowiecie: Czy nie przeszkadza Wam, że piszę pogrubioną i kolorową czcionką?
Na razie tyle, pozdrawiam :)

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam cię!!!!!!!!!!!!! Rozdział jest boski!!!!!!!!!!! Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha Czemu mnie uwialbiasz?

      Usuń
    2. Bo jesteś najlepsza :* I dodajesz super rozdziały:) Żałuję, że cie nie znam naprawdę :(

      Usuń
    3. Hahahahaha Dziękuję, Kochana :*
      Jak mieszkasz blisko Olsztyna to możemy się spotkać ;P

      Usuń
    4. Niestety nie mieszkam blisko Olsztyna :( Ale możemy się inaczej skontaktować jak masz ochotę :*

      Usuń
  2. 1. Boski, super, ekstra, bomba rozdział!
    2. Ta czcionaka jest fajna. Masz jej nie zmieniać. Tak to był rozkaz :p

    OdpowiedzUsuń
  3. myślę, że jak piszesz pogrubioną czcionką to lepiej widać litery :) ten rozdział jak zwykle świetny

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ