poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział XLIII cz.III



- Wybieramy kapitanów – rozporządzał Ross.
- Więc ja i ktoś jeszcze.
- Riker, nie! Czemu ty zawsze musisz być kapitanem?
- Bo wy wiecznie się o mnie kłócicie. Lepiej żebym sam wybrał sobie drużynę. Ale zauważyliście, że jest nas pięciu? Nie mam nic przeciwko, żeby być sędzią.
- Nie! – krzyknęli wszyscy równocześnie.
- To się zdecydujcie, w której mam być drużynie.
- Dobra, w mojej – blondynek uśmiechnął się przymilnie.
- Riker, przecież wiesz, że Muzyczni Geniusze trzymają się razem. Tworzymy bardzo zgrany zespół.
- Rocky ma rację – rozmyślałem. – Ale za tą dzisiejszą pobudkę musisz ponieść karę. Ross, znaj moją łaskę – potargałem mu włosy.
Dopiąłem łyżwy i wyjechałem na lodowisko. Zrobiłem kilka okrążeń na rozgrzewkę i podjechałem do braci, którzy w tym czasie ustalili składy. Namówili Rydel, by z nami zagrała, więc musieliśmy poczekać aż się przyszykuje.
Dziesięć minut później przyszły dziewczyny. Szczęka mi opadała na widok Rebeki. Miała na sobie błękitne, grube leginsy, białe tutu, białą, zimową kurtkę i białe kozaki na koturnie. Włosy starannie uczesała w kucyk, można było dostrzec delikatny makijaż. Wyglądała jak prawdziwa Królowa Śniegu. Uśmiechnęła się do mnie, więc podjechałem i musnąłem jej usta.
- Umiesz jeździć na łyżwach?
- Niestety nie – pokręciła głową.
- Zagram z chłopakami mecz, a potem cię nauczę, okay?
Przytaknęła z uśmiechem, ale kryło się w nim coś dziwnego. Niby była szczęśliwa, że nauczę ją jazdy, a z drugiej strony uśmiechała się tryumfalnie. Uznałem, że może właśnie o to jej chodziło. Chciała, żeby ją nauczył jeździć i to nie był tryumf, tylko zwyczajna radość.
Dołączyłem to swojej drużyny, w której oprócz Rossa-kapitana była Rydel. Wybrał ją ze względu na kolor włosów, ale nie miałem mu tego za złe, bo liczy się dobra zabawa. Wybór Delly też nie był do końca zły, ponieważ moja mała siostrzyczka jest świetną tancerką, a na lodzie radzi sobie równie dobrze, co na parkiecie. Jest bardzo szybka i często wykonuje figury taneczne, które utrudniają odebranie krążka. Rocky jest świetny w ataku i obronie, dlatego tylko on jest w stanie ją zatrzymać; czasem boleśnie. Najlepszy zespół, jaki może powstać z członków naszej rodziny? Ja na ataku, Rocky i na obronie i Ryland na bramce. Rydel i Ratliff nie przepadają za tym sportem, a Ross cały czas stara się nam dorównać. Nie będę wrednym bratem – jest dobry, a nawet bardzo dobry.
Zaczęliśmy mecz. Niby miałem się nie starać, ale Rossowi bardzo zależało na pokonaniu Rocky’ego. Zająłem się obroną, bo jak już chce wygrać, to niech sam się postara.
Nie obyło się bez śmiechu i bolesnych upadków. Ostatecznie doprowadziłem do remisu i wszyscy byli szczęśliwi… oraz zmęczeni. Kiedy uciekli do domu, by się ogrzać, zostałem z Rebeką. Rydel pożyczyła jej łyżwy, które właśnie dopinała. Złapałem ją w talii i pomogłem stanąć na lodzie. Nauka nie zajęła dużo czasu, bo od razu wszystko łapała.
- To co? Ścigamy się do bramki? – wskazałem bramkę do hokeja. – Nawet dam ci wygrać.
- W porządku, ale nie lituj się nade mną. Jaka jest nagroda?
- Jeśli wygram to spędzam trzy godziny tylko z Lori. A jeśli ty wygrasz to… - zastanawiałem się.
- Próbujesz wzbudzić zazdrość?
- Może… – uśmiechnąłem się tajemniczo.
- W takim razie, jeśli ja wygram to namiętnie całuję Rocky’ego, a ty będziesz musiał na to patrzeć.
Zaskoczyła mnie tym, ale byłem bardzo pewny siebie. Przecież dopiero nauczyłem ją utrzymywać się na łyżwach, prawda?
Ustawiliśmy się na równej linii i na trzy rozpoczęliśmy nasz wyścig. Z początku myślałem, że to wina zmęczenia meczem, bo jechałem wolniej albo to Rebeka…
Wyprzedzając mnie zaczęła się głośno śmiać. Wykonywała piruety, a dojeżdżając do mety wyskoczyła w powietrze, obróciła się i wylądowała z gracją. Dojechałem z otwartą buzią.
- J-jak ty…?
- Kocham łyżwy, głuptasie. Jeżdżę od piątego roku życia – wydusiła przez śmiech.
- Podpuściłaś mnie – nie dowierzałem.
- Oczywiście. Wygrałam! – uśmiechnęła się tryumfalnie.
Ten uśmiech… Już na samym początku mogłem się domyślić.

*** 
Przebrany zszedłem do salonu. Oparłem się o futrynę i przyglądałem bratu. Ubrany był w ciemne jeansy, dwie bluzy, zimowe buty, a na głowie miał czerwoną czapkę. Domyślam się, że przemarzł na lodowisku, bo dodatkowo siedział przy kominku. Grał na gitarze. Nie była to żadna konkretna piosenka; komponował.
Patrzyłem na niego jak zaczarowany. Pewnie dziwnie to brzmi, ale tak właśnie jest. W takich momentach z rozbrykanego dzieciaka zmienia się w Muzycznego Geniusza. Odpływa to swojego świata, zapomina o wszystkim, a kiedy wraca jest dojrzałym mężczyzną. Niestety Ellington dba, by szybko wybudził się z takiego transu.
Podbiegł do niego Bauer. Usiadł i uśmiechnął się jak to małe dziecko. Rocky nie zwrócił na niego uwagi, grał dalej, a do mnie podeszła Rydel.
- Znowu go obserwujesz.
- To jest niesamowite. Jest w zupełnie innym wymiarze. Spójrz na niego, Muzyczny Geniusz w swoim własnym świecie.
Teraz i ona zaczęła przypatrywać się brunetowi. Rocky chyba nas usłyszał, bo podniósł głowę i spojrzał na nas swoimi wielkimi, brązowymi oczkami. Potem skierował wzrok na kuzyna i uśmiechnął się blado.
- Mogę splubować? – zapytał maluch.
Rocky bez słowa podał mu kostkę i gitarę. Bauer jak to dziecko, grał po swojemu, a Rocky
zmieniał chwyty. Widok był uroczy, dlatego Delly zdecydowała się to uwiecznić swoim telefonem. W trakcie, Rocky zdjął bluzy zostając w T-shircie. Nie dziwię mu się pod od kominka aż buchało ciepłe powietrze. Nasz kuzynek nie potrafi usiedzieć w miejscu, dlatego po pięciu minutach się znudził i poszedł na dwór bawić się z Rydel oraz Lori. Wtedy zorientowałem się, że nie ma Rebeki. Szybko jednak dostałem odpowiedź. Dziewczyna schodziła po schodach, ale to nie jest istotne. Istotne jest to, że była ubrana w króciutką (mam na myśli serio baaaardzo krótką) czerwoną sukienkę z białym futerkiem i czarne rękawiczki do łokci. Do tego czarne zakolanówki i czerwone kozaki na szpilce. Blond fale opadały na odkryte ramiona. Obaj oniemieliśmy na jej widok.
- Heeeej, Rocky – minęła mnie bez słowa.
Usiadła przy moim bracie zakładając nogę na jego i uśmiechnęła się słodko. Rocky siedział jak sparaliżowany, nie potrafił wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Czas ponieść karę, skarbie – spojrzała na mnie ze złośliwym uśmieszkiem.
- To swoją drogą. Skąd ty masz taki strój?!
- Byłam żoną Mikołaja w tamtym roku i zachowałam strój na pamiątkę. Ale od tamtego czasu sporo urosłam i teraz sukieneczka jest nieco za krótka, więc nie mogę się schylać.
- Aaaa… Yyy… Wy-wytłumaczycie mi, jaka kara i co to ma ze mną wspólnego? – wydukał mój brat.
- Ścigaliśmy się i Riker przegrał. Umowa była taka, że jeśli on wygra to spędza czas tylko z Lori, a jeśli ja wygram…
- To namiętnie cię pocałuje. Na moich oczach – dokończyłem.
- To kara za to, że chciałeś wzbudzać we mnie zazdrość. Teraz masz za swoje.
Chciałem się tłumaczyć, ale nie było sensu, bo już mnie nie słuchała. Objęła ramię Rocky’ego i zrobiła minę, która wskazywała, że bardzo jej się podoba. Wtedy pierwszy raz odezwała się we mnie zazdrość. Miałem ochotę podejść i odciągnąć ją nie zwracając uwagi na to, czy zrobię to delikatnie. Rocky’emu wcale nie przeszkadzała moja obecność, uśmiechnął się i położył dłoń na udzie MOJEJ dziewczyny. W środku gotowałem się ze złości.
                   
Są tu jacyś antyfani Ribeki?
Podoba Wam się wygląd?
Co stanie się w następnym rozdziale? Jakieś pomysły, hmm? 
P.S. Inspiracja: TEN FILMIK <33333

13 komentarzy:

  1. Pierwszykomentarzniemaczasunaspacje!!!!!!
    Wygląd supereeeeerowy!
    Niech Rebeca i Rocky się pocałują *.* ^^
    Rozdział niesamowity!
    Też bym chciała pisać tak jak ty!!!
    Buziaki przesyłam ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahaha... Matko, jakie wyścigi :P
      Pewnie za dwa tygodnie znów zamówię szablon. Zastanawiam się nad różowym i tylko z Rydel.
      I SERIO?! Myślałam, że właśnie źle, że tak zrobiłam.
      Piszesz lepiej ode mnie, Kochana :*********

      Usuń
  2. Dodaj dziś nexta BŁAGAM!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kimkolwiek jesteś, przepraszam, ale nie dam rady. Dziś zacznę pisać :)

      Usuń
  3. Kim kolwiek czeka :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny( nwm jak moge to inaczej określić, po prostu brak przymiotników), tak jak wszystkie. Niech Rebeka i Rocky się nie całują, czekam na next ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodasz dziś rodzial?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na koncercie Kamila Bednarka (zajebiście było :D), ale wróciłam bardzo zmęczona. W życiu się tak nie wydzierałam, więc milczę od rana, w głowie jeszcze mi huczy. Ale jak widzę nowe komentarze to wiem, że czekacie i zaraz się zabiorę za pisanie :*****

      Usuń
  6. Czy tylko mi się zdaje, że Rebeka zachowuje się jakoś inaczej? Tak chamsko :| Ale z drugiej strony Riker sobie zasłużył.... Niech się z Rocky'm pocałują :D Chcę zobaczyć co z tego wyjdzie :)

    PS. Przepraszam, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów ale byłam na kolonii i nie miałam internetu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! Wróciłaś :D !!!! Tak strasznie za Tobą tęskniłam :*
      Czy ja wiem, czy zachowuje się inaczej? Faktycznie w tym rozdziale jest nieco inna, ale to tylko jedna taka sytuacja. Chyba że było ich więcej O.o?

      Usuń
  7. Kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ