piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział LIII



Zaskoczony przyłożył dłoń do policzka.
- Au?! Za co to było?
- Myślisz, że jestem pierwszą lepszą, którą poderwiesz na głupi tekst o spadających aniołach?! – wydarła się. – Żałosne! Chętnie przyłożyłabym ci jeszcze raz.
Rydel parsknęła śmiechem i upadła na kolana.
- Rany, Rose… - dukała. – Jesteś pierwszą dziewczyną, która oparła się urokowi mojego braciszka.
- To twój brat? – wybałuszyła oczy, ale po chwili pojawiła się w nich skrucha. – Ja nie…
- Wszystko w porządku – blondynka nadal się śmiała.
- Co z ciebie za siostra? – Rocky popatrzył na nią z wyrzutem.
- Należało cię się.
Wkurzony wyszedł z sali,  przy okazji trzaskając drzwiami. Był na siebie wściekły. Lecz z drugiej strony, skąd mógł wiedzieć, że dziewczyna tak zareaguje? Rozmyślał nad tym, jak inaczej mógł to rozegrać, ale po fakcie to wszyscy są mądrzy.
Wparował do pomieszczenia bez żadnego słowa. Brat przyglądał mu się zdziwiony.
- Too… - zaczął. – Do Delly dotarła nowa stażystka?
- Tak!
- Spokojnie, bez nerwów – uniósł ręce w geście obronnym. – Ja tylko pytam. Nie polubiliście się?
- Zapytałem czy bolało, jak spadła z nieba, a ona przywaliła mi z liścia! Rozumiesz?! – wyrzucił z siebie na jednym tchu. Blondyn zaniósł się gromkim śmiechem. – Co cię tak bawi?!
- Oj Rocky, Rocky… To nie taki typ dziewczyny.
- A ty skąd wiesz? – warknął.
- Bo mam oczy, braciszku. Musisz nauczyć się czytać z ruchów i mimiki twarzy. Poznałem Rosellę dziś rano. Właściwie… Wchodziłem do budynku, a ona szła za mną. Jak na gentlemana przystało, chciałem przepuścić ją w drzwiach. Zatrzymała się i obrzuciła mnie spojrzeniem mówiącym „pfff, myślisz, że drzwi nie potrafię otworzyć”.
- I co zrobiłeś?
- Wzruszyłem ramionami i poszedłem. Kątem oka widziałem, że jest zaskoczona. Dziewczyny są skomplikowane, ale tylko na pierwszy rzut oka. Rosella zgrywa silną, co oznacza, że w rzeczywistości jest bardzo delikatna. Każdy, kto na nią patrzy, widzi śliczną i bezbronną dziewczynkę. Myślę, że ją to denerwowało i stała się taka… Ewidentnie lubi mieć kontrolę nad wszystkim i wszystkimi.
- Podoba mi się. Chcę się z nią umówić – złagodniał.
- Nie umówisz się z nią, tak łatwo. Pokaż jej, że ci nie zależy. Jeśli będziesz się starał i ona to zauważy to zacznie cię wykorzystywać. Trzeba ją utemperować. To ty masz sprawować kontrolę, a nie ona. Rozumiesz?
- Przeraża mnie ta twoja mądrość. Ale skąd pewność, że to zadziała?
- Czy ty kiedykolwiek w sprawach sercowych i dziewczyn udałeś się do specjalisty? – zirytował się.
- To znaczy, do kogo?
- Ma na imię Rydel i mieszka z nami w jednym domu – wymachiwał rękoma. – Od czasu do czasu warto iść do niej na wykład. I jeszcze jest Rebeka. Z nią też możesz pogadać.
- A tak z ciekawości? Rebekę też musiałeś „utemperować”? – zrobił cudzysłów w powietrzu.
- Nie – pokręcił głową. – Bekah jest grzecznym i posłusznym białym kociakiem. Przy niej Rose to śnieżna pantera…
#
Rebeka brnęła przed pokój Rossa i Rylanda. Z początku stawiała, że to Rockliff ma największy syf w pokoju. Teraz okazało się, że nie miała racji. Po kolei podnosiła z podłogi zmięte kartki, gazety, poduszki i oczywiście ubrania. Śmieci wrzucała do reklamówki, w którą zaopatrzyła się przed wejściem, książki, zeszyty oraz inne biurowe rzeczy układała na półkach lub w szufladach, wcześniej wytartych z kurzu. Ciuchy rzuciła w jedno miejsce, więc utworzył się mały stosik. Wzięła go i zeszła na dół, by odnieść to do pralki. Kiedy już się z tym uporała wróciła do salonu.
- Gdzie Ellington?
- Pojechał do domu, bo przyjechali znajomi jego rodziców, czyli rodzice Kelly.
- Aha… Czyli właśnie tym się zajmujecie w czasie wolnym? – popatrzyła na najmłodszych Lynchów rozłożonych na kanapie i grających na PS3.
- Zazwyczaj – nie odrywali wzroku od ekranu.
- Zabijanki są fuj.
- To nie żadne zabijanki tylko Wiedźmin! Eh… dziewczyny – westchnął Ross.
- Czytałam kiedyś Wiedźmina. Och! A wiecie, że to Polak go napisał?
- Gry nie da się napisać – obaj spojrzeli na nią, jak na dziwaczkę.
- Nooo, tak. Gra powstała na podstawie książki.
- Czyli, że ktoś przeczytał książkę, a potem zrobił z tego grę? – przerwali na moment „zabijankę” i wpatrywali się w dziewczynę szeroko otwartymi oczami.
- Kolor włosów adekwatny do tego, co pod nimi masz – mruknęła z chytrym uśmieszkiem.
Ross podniósł się i zaczął iść w jej stronę.
- Czy ty właśnie ośmieliłaś się mnie obrazić? – kład akcent na każde słowo. – Riker też jest blondynem, ty sama jesteś blondynką!
- Riker wybiela włosy, więc się nie liczy. I…
- I…? – drążył.
- Też nie jestem naturalną blondynką.
- Serio?
- Znaczy jestem blondynką, ale to bardzo ciemny blond. Rozjaśniam włosy.
Ryland i Ross stali przez chwilę w ciszy i lustrowali jej fryzurę.
- Niemożliwe – blondyn pokręcił głową. – Nie wierzę ci. Jesteś naturalną blondynką, a teraz wymyślasz na poczekaniu.
- Dobra, niech ci będzie.
Chłopcy zaczęli ją łaskotać w ramach kary za kłamstwo. Przestali dopiero, kiedy zaczęła błagać o litość wijąc się na podłodze.
***
Młodzi Lynchowie wyszli z The Rage. Ich siostra skończyła wcześniej i sama wróciła do domu. Uwielbiają pokazywać, że są zżytym rodzeństwem. Nałożyli ciemne okulary przeciwsłoneczne i równym krokiem ruszyli do czarnego porsche. I właśnie w tej chwili włącza się zwolnione tempo… Dwóch nieziemskich przystojniaków idzie przez parking, wiatr delikatnie rozwiewa ich lśniące włosy, dziewczyny na ich widok mdleją, a zazdrośni faceci pragnął być jak ci dwaj… No i te uśmiechy, którymi obdarowują biegnące w ich stronę nastolatki. Autografy, zdjęcia, uściski – rutyna.
- Znów się na nas gapią – Rocky szepnął do starszego.
- Wiem. Dziwisz się? Jesteśmy sexy – kącik jego pięknie wykrojonych ust uniósł się. 
- Tak, tak... No przecież wiem. Dziwi mnie tylko, że jeszcze się nie przyzwyczaili - wzruszył ramionami i oparł się o maskę
samochodu. - Brian chciał, żebyśmy zaczekali chwilę.
Po kilku minutach podszedł do nich Drake. Miał jedynie przekazać, że za miesiąc The Rage będzie organizowało zawody taneczne. Podtekst był taki, czy R5 nie chciałoby wystąpić. Umówili się, że przedyskutują to z resztą rodziny i wtedy dadzą znać.
Już mieli wsiadać, gdy podeszła do nich… Rosella. Szła z gracją, jednak jej głowa była nieco opuszczona, co zdradzało, że jest skruszona.
- Hej – przywitała się nieśmiało. Bardziej mówiła to do Riker’a, bo na Rocky’ego nawet nie spojrzała. – Chyba źle się zachowałam rano. Chciałam cię przeprosić, bo starałeś się być miły, a ja…
- A ty ukąsiłaś mnie jak żmija – dokończył. – Spoko, rozumiem.
- Nie chciałabym zaczynać pierwszego dnia pracy od pokłócenia się, dlatego jeszcze raz przepraszam.
- W ramach przeprosin pozwolisz odwieźć się do domu?
- Niech będzie.
Dopiero teraz uśmiechnęła się ciepło. Nie da się ukryć, że Rocky był w wniebowzięty. Blondyn mrugnął do niego i wtedy zrozumiał, że brat celowo chce ją odwieźć. Usiadł na tylnym siedzeniu.
- Słyszałem, że jesteś z Waszyngtonu – Rik zaczął rozmowę kierując.
- Tak, przeprowadziłyśmy się z mamą. Los Angeles jest przepiękne.
- Jesteś jedynaczką?
- Tak – pokiwała głową.
- Widać – mruknął pod nosem, jednak Rose to usłyszała i obrzuciła go urażonym wzrokiem. – Sorki, tak mi się powiedziało. Włączyć muzykę? – znów kiwnęła. – Rocky, co puszczamy?
- Crazy stupid love – brunet wpatrywał się rozmarzonym wzrokiem w dziewczynę siedzącą przed nim. – A ty, Rosello, czego słuchasz?
- Justin Bieber czy One direction? – zaśmiał się blondwłosy.
- Generalnie wolę rock niż pięciu piszczących idiotów, którzy uważają się za mega przystojnych.
- To jaki jest twój typ chłopaka?
- Serio cię to interesuje? – Nie tak łatwo zbija się ją z tropu. Riker liczył, że jeśli powie coś na ten temat, to Rocky będzie wiedział, na czym stoi. – Teraz wy powiedzcie coś o sobie.
- Rocky, ja prowadzę i muszę być skupiony. Weź wyjaśnij.
- No więc… - odchrząknął. – Przeprowadziliśmy się tu z Littletown. Mamy jeszcze dwóch braci i siostrę, którą poznałaś, i najlepszego pod słońcem przyjaciela, który z nami mieszka. Ogólnie jesteśmy ze sobą bardzo zżyci i ludzie ciągle nam powtarzają, że nigdy nie widzieli takiego rodzeństwa jak my. Uczymy się w domu, pracujemy w The Rage i mamy ze…
- Jak podoba ci się piosenka? – brat gwałtownie przerwał jego wypowiedź, jak gdyby nie chciał, żeby Rosella wiedziała o R5.
- Jest świetna, naprawdę mi się podoba – uśmiechnęła się i lekko zaczęła poruszać się w rytm muzyki. – Co to za zespół?
- R5. Znasz?
- Hmmm… - zamyśliła się. – Nie. Być może słyszałam, ale nie kojarzę. To wasz ulubiony?
- Nieee... Nie słuchamy ich. Akurat ta piosenka przypadła nam do gustu. Wolimy Neon Trees i The Script. A, jeszcze McFly.
- Czekaj – rozglądała się po okolicy. – Gdzie ty jedziesz?
- No do… domu… Szlag!
- Nie znam tego miasta, więc ci nie powiem, czy jesteśmy daleko od MOJEGO domu, ale raczej tak!
- Nie powiedziałaś adresu!
- Nie zapytałeś! To ty chciałeś mnie odwieźć, więc to twoja wina!
- A jednak się kłócimy! Pierwszego dnia twojej pracy!
Oboje umilkli naburmuszeni.
- To ten… Chcesz poznać resztę naszej rodzinki? – zapytał Rocky.
- Nie! Chcę do domu! – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. – Przepraszam, nie powinnam tak krzyczeć. Po prostu mama będzie się martwić.
- Spokojnie, zaraz zawrócę. Na jakiej ulicy mieszkasz?
- Buena Vista.
- To tam, gdzie studio Hollywood Records?
- Tak, mama tam pracuje.
- Serio? Czym się zajmuje?
- Nie wiem dokładnie. Marketingiem. Długo będziemy jechać?
- Nie, niedługo. Piętnaście, może dwadzieścia minut – uspokoił ją Rik.
Trasa minęła szybko i w milczeniu. 
              
Chciałabym dbać o te wszystkie szczegóły (typu ulice), ale jest to po prostu trudne. Szukanie informacji zabiera więcej czasu niż pisanie rozdziału. Dlatego proszę, nie zwracajcie zbytnio na to uwagi ;)
Nie przeszkadza Wam, że jest tak dużo dialogów?
Zrobiłam "Spis treści" i poprawiłam początkowe rozdziały (estetycznie).
xoxo
  ~Bekuś~

10 komentarzy:

  1. Co do informacji to cb rozumiem. Ostatnio dwie godziny szukałam jakiegoś jeziora niedaleko LA. Trudne to było.
    Co do rozdziału...dla mnie w sam raz. Lubię jak jest dużo dialogów.
    Zaintrygowała mnie ta Rose. Ciekawa z niej postać.
    Powiem Ci, że nie wyrabiałam ze śmiechu jak udzialali sobie rad co do dziewczyn. Az sie poplakalam. Hahaha
    Czekam na next.
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha i jednak dostał z liścia xD
    Biadaczek ;D
    Jeju jak ty ich opisywałaś, Boże Lynch'owie są jak najbardziej hot<3
    Rocky *__*
    Rozdział CU-DO-WNY!
    Czekam bardzo niecierpliwy na next!
    Pozdrawiam ;**
    ~Iggy ;]]

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha... Dobrze, Rose! Dawaj mała! Przywal mu! Sorki, troche mnie poniosło xd Lubie walke damsko-męsko gdzie wygrywa płeć piękna^^ Boski rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi nie przeszkadza sama pisze tyle dialogów. A jak Rocky dostał z liściach to nie mogłam wytrzymać ze smiechu.
    Sorry za błędy ale jestem na telefonie.
    Czekam na nn
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW! Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi xD :P
    Mi nie przeszkadzają.
    Bardzo dobrze warto wiedzieć na jakiej ulicy są i wgl.
    Rozdział ekstra. MASZ WIELKI TALENT :********

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow *o*
    Nie wiem czy to już pisałam ci, ale chyba nie =D
    KOCHAM TWOJEGO BLOGA <3
    To chyba jeden z nielicznych, które do tej pory mi się nie znudziła :3
    Cieszę się, że dalej go piszesz i mam nadzieję,
    że szybko nie przestaniesz <3

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahhaha dobra reakcja :P ogólnie masz wspaniałego bloga :D czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju sorki, że tak późno komentuje, ale dopiero dzisiaj przeczytalam :3
    Hahahahh Rocky chciał być miły, a ta go z liścia hahahahh XD
    Wiem, jestem nienormalna i tylko mnie to śmieszy XD
    Rozmowa między Riker'em, a Rocky'm taka ymmm fajna xd ahhh te braterskie rady dotyczące miłości hahahahh :D
    Śmieje się jak głupia, z nwm czego ;o
    Nie będę już się rozpisywac.
    Co do rozdziału- nic dodać, nic ująć- JEST IDEALNY!
    Pozdrawiam. Całuski.
    xx.
    ~Alex ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. JB czy 1D? - Też jakoś mi nie przypada do gustu ten pierwszy, ale 1D jest całkiem spoko :)
    Co do rozdziału...
    AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME ASWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME
    I jeszcze raz...
    AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME ASWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME AWESOME

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ