niedziela, 28 września 2014

Rozdział LVI

Rozdział dedykuję przewspaniałej osobie, która mnie wspiera, pomaga, pisze genialnego bloga i po prostu przy mnie jest.  
Za to, co dla mnie zrobiłaś nigdy nie zdołam Ci podziękować. 
Dla Aleksandry Grzesik, bo nie znam drugiej takiej osoby. Kocham Cię, sis :* 
          

- Riker – Rocky lekko potrząsnął bratem. – Riker, wstawaj – szeptał.
- Ugh… Co? – blondyn wtulił głowę w poduszkę.
- Hello? Jest poniedziałek, praca, The Rage, pamiętasz?
- Nieee – wyjęczał.
- Wstawaj. Wiem, że spałeś jakieś cztery godziny, no ale wstań – zaczął wyrywać bratu kołdrę.
Riker obrócił się na drugi bok, by patrzeć na kruchą istotkę leżącą obok. Opuszkami palców przejechał po jej policzku i uśmiechnął się. Była śliczna i niewinna; idealna.
- Obudzisz ją – upomniał go brunet.
Chłopak z oporem podniósł się z ciepłego łóżka i podreptał do garderoby. Ubrał się i w miarę ogarnął. Po kilku minutach zszedł do kuchni, gdzie ze śniadaniem czekała Rydel.
- Jak Ross? – opadł na krzesło.
- W nocy gorączka spadła do 39°C, wymiotował, ale już nie tak często. Od jakichś dwóch godzin śpi spokojnie – mina dziewczyny wyrażała smutek i zmęczenie. – Teraz powinno być już tylko lepiej. Widocznie dawka tego narkotyku nie była duża.
- Rodzice nadal myślą, że to zwykłe zatrucie i wolałbym im nie mówić, że naćpali go na imprezie, na którą sam go zawiozłem – westchnął.
- Uważasz, że Rossowi należy się kara?
- On nie jest niczemu winien, jeśli faktycznie mówi prawdę. Ale dopilnuję, żeby nie poszedł już na żadną imprezę.
- Wredne – skwitowała.
- Rozsądne i w trosce o jego dobro.
***
Przed The Rage spotkali Briana. Chłopak opowiadał o tym, jak spędził weekend, ale Rocky go nie słuchał. Rozglądał się dookoła próbując odnaleźć wzrokiem rudawe włosy. Niestety, na darmo.
- Masz lekcje w dwunastce, Rocky – powiedział Brian, kiedy mijali salę. – Była mała zmiana.
Rocky, choć lekko zdziwiony, bez słowa wszedł do pomieszczenia. Ukazał mu się "piękny" widok. Dziewczyna o długich, kasztanowych lokach, ubrana w czarne legginsy i krótki różowy top wykonywała ćwiczenia, aby rozgrzać ciało.
W momencie, gdy zobaczyła chłopaka, przerwała.
- Masz tu lekcje? – zapytała bez wcześniejszego przywitania.
- Tak – pokiwał głową. – Ty też?
- Powiedz, że to żart – niemal rozkazała.
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić – odparował i wybiegł z sali.
Dogonił rodzeństwo oraz przyjaciela. Jak się okazało, nie było pomyłki. Głęboko oddychając wrócił do dwunastki.
- To nie pomyłka – oznajmił. – A tak w ogóle to: cześć – rozciągał się.
- Cześć – odparła twardo.
- Pomalowałaś włosy – próbował zacząć rozmowę i nieświadomie zaczął nucić piosenkę. – You can change your hair…
- Nie poderwiesz mnie śpiewając.
- Może ja wcale nie chcę cię poderwać? – zbił ją z tropu. – Wiem, że za mną nie przepadasz – zaczął podchodzić bliżej – ale zachowajmy się, jak profesjonaliści. Po prostu przeprowadźmy lekcję bez skakania sobie do gardeł, po czym rozejdźmy się i udawajmy, że nie znamy.
Stał tak blisko, że ich ciała niemal się stykały. Był od niej dużo wyższy, więc spoglądał z góry swoimi dużymi, brązowymi oczami, w których tańczyły ogniki. Włosy opadły mu na twarz tworząc cienie. Doskonale czuła emanujące od niego ciepło i zapach perfum, które uwielbiała u chłopaków. Czarna koszulka przylegała do elastycznego ciała sportowca, ale i tancerza. Nagle obudziła się w niej potrzeba dotknięcia go. Poczucia pod palcami tego żaru. Nieświadomie wpatrywała się w jego pięknie wykrojone usta. Zastanawiała się, jak smakują.
- Rosello!
- Co?! – ocknęła się.
- Mówię do ciebie od pięciu minut!
- Wiem.
- To co przed chwilą powiedziałem?
- A co mnie to obchodzi? – skrzyżowała ręce na piersi.
- Powinno cię obchodzić, bo powiedziałem, że musimy już zaczynać zajęcia i zapytałem, czy jesteś już gotowa.
- Tak.
Sięgnęła do kieszeni po gumkę i związała włosy na czubku głowy, a w tym czasie brunet zaprosił uczniów.  
***
Lekcja minęła sympatycznie. Ani Rocky, ani Rosella nie dali po sobie poznać, że nie na rękę im ta współpraca. „Zachowali się jak profesjonaliści”.
- Jesteś dobrą tancerką – powiedział po tym, jak ostatni uczeń zniknął za drzwiami.
- Dzięki, ty też dobrze tańczysz.
- Jak ci się podoba Los Angeles? – Czy ta rozmowa musi być taka sztywna?
- Nie widziałam jeszcze wielu miejsc, ale jest ładnie. No i klimat jest cudowny.
- A ten…? Jak byś chciała…
- Nie chciałabym – ucięła.
- Znów wracamy do wrednej Roselli?
- A była kiedyś dobra Rosella? – popatrzyła na niego, ale szybko się odwróciła.
- Ta podczas lekcji bardziej mi się podobała – dziewczyna tylko prychnęła. – Czemu, co chwilę patrzyłaś na moje odbicie w lustrze?
- Bo… - zatkało ją. – Zapominałam kroków.
- Patrzyłaś akurat wtedy, kiedy nie tańczyłem – uniósł brew.
- Musisz się czepiać?
Chciał odpowiedzieć coś w stylu: „tylko pytam”, ale ugryzł się w język.
- Muszę.
- Ugh! Po prostu masz fajną koszulkę – wyrzuciła na jednym tchu.
- Twoje legginsy też mi się…
- Jesteś głupi – przerwała mu.
- Wiele o mnie nie wiesz. Oceniasz na podstawie opowieści innych oraz jednej głupiej wpadki, choć tak właściwie nie można nazwać tego wpadką. Nie lubisz słodkich tekstów?
- Tekst o aniołkach to tani podryw, a ty wyszedłeś na płytkiego.
- Nie dałaś mi nawet szansy na poprawę.
- I ci jej nie dam! Zapamiętaj to sobie – spojrzała surowo.
W tym momencie weszła Rydel z bananem na twarzy.
- Rodzice wyjechali i wracają dopiero jutro wieczorem! – gestykulowała energicznie.
- Gdzie ich znowu wywiało?
- Do cioci Milly. Mają pomóc w przeprowadzce.
- A ty się tak cieszysz, ponieważ…?
- Ponieważ Rik pozwolił mi zrobić babski wieczór – klasnęła w dłonie. – Rose, oficjalnie cię zapraszam. Tylko ty, ja, Rebeka, kosmetyki, komedie romantyczne, góra fast foodów i…
- I my – zaznaczył Rocky.
- I oni – powtórzyła za bratem. – Będzie cudownie. Zgódź się. Ja wiem, że obawiasz się zastania w naszym domu istnego zoo, ale uwierz mi, że mój pokój jest w porządku.
- Z chęcią wpadnę – zachichotała rozbawiona szybką mową przyjaciółki.
- Yay!
#
Rebeka siedziała przy Rossie. Chłopak był bardzo blady, miał zapadnięte policzki i podkrążone oczy. Ciągłe wymioty wypłukały z niego całą siłę. Gorączka ustąpiła całkowicie, co było dużym plusem.
- Czuję się, jak zombie i pewnie tak też wyglądam.
- Wyglądasz na zmęczonego i głodnego – uśmiechnęła się krzepiąco.
Do pokoju wpadł Ellington z kubeczkiem jogurtu naturalnego i łyżeczką. Podał rzeczy Rebece.
- Nie lubię jogurtów naturalnych – wzdrygnął się blondyn.
- Ale po jogurcie nie będzie cię zbierało na wymioty – tłumaczył przyjaciel. – Musisz jeść i dużo pić. Poza tym, nie na darmo jechałem do najbliższego sklepu.
- Pokarmię cię – Rebeka otworzyła jogurt i nabrała trochę na łyżeczkę. – *ciuch, ciuch, ciuch* - Udawała pociąg i zbliżała łyżeczkę do ust Rossa. Ell parsknął śmiechem, a mina blondaska wyrażała zażenowanie. – Nie podoba ci cię pociąg? To może samolot?
- Ile ja mam lat? – spojrzał na nią spod byka.
- Ale o co ci chodzi? Dasz radę sam utrzymać łyżkę? Jest ciężka – teraz ona także zaczynała się śmiać.
Chłopak wyrwał jej swój posiłek i mozolnie zaczął go konsumować, co chwilę podkreślając, jaki ohydny ma smak.
- Teraz bez żartów, Ross – Ratliff wyglądał śmiertelnie poważnie. – Kto mógł ci tego dosypać?
- Mówiłem już, że nie wiem.
- Przypomnij sobie, kto tam był?
- W sumie tylko ja, Nate i Jessica. Żadne z nich tego nie zrobiło, bo przecież widziałem ich cały czas.
- Więc ktoś zlecił dosypanie ci prochów do soku. Kto wiedział, że go zamawiasz?
- Nate i Jess – Ross przeczuwał, do czego to zmierza.
- Jesteśmy w punkcie wyjścia. Któreś z nich cię nie lubi. Teraz rozkmińmy, kto. Jessica jest twoją jakby dziewczyną, a Nathaniel przyjacielem. Szczerze wątpię, że to był on. Ma wobec ciebie dług wdzięczności za tamten bankiet u ojca, no i kumple nie robią sobie takich numerów. Zostaje Jessica. Nie jestem pewien, jaki miałaby motyw.
- A wiecie, że Jessica prawie siedziała w więzieniu? – Do pokoju wszedł Ryland z tabletem w dłoni.
- Skąd to wiesz? – zdziwiła się Rebeka.
- Nasz wujek pracuje w FBI – wzruszył ramionami. – Poprosiłem, żeby ją sprawdził. Okazuje się, że kiedyś znaleziono u niej narkotyki, ale wyparła się wszystkiego, a policja nie miała wystarczających dowodów, żeby ją zamknąć, bo na torebkach nie było jej odcisków.
- Czy tylko mnie dziwi fakt, że ona ma siedemnaście lat, a wpakowała się w takie kłopoty? - Bekah przygryzała wargę główkując.
- Ona nie ma siedemnastu lat, nie wiedzieliście? – RyRy był zaskoczony, podobnie jak Ross. – Ma dwadzieścia jeden. Coś mi się wydaje, że nieźle cię nabrała – spojrzał na blondyna. – Na stałe mieszka w Nowym Orleanie i niczym się nie zajmuje.
- Na pewno mówimy o tej samej Jessice?
Ross miał nadzieję, że uda mu się oczyścić dziewczynę z zarzutów postawionych jej przez rodzeństwo i przyjaciółkę, ale Ryland podsunął mu pod twarz zdjęcie Jess w policyjnych aktach. Miał nadzieję, że to jedna wielka pomyłka, ale nic na to nie wskazywało. Jessica go oszukała, najprawdopodobniej naćpała, a na dodatek mogła być niebezpieczna. Mimo to, nie mógł jej znienawidzić. Czuł do niej coś wyjątkowego i nie potrafił wyrzucić tego z głowy.
- Czy ty ją kochasz, Ross?
- Nie jestem pewien.
Ellington przejechał sobie ręką po twarzy.
- To jak już się zastanowisz, daj znać. 
***
Rosella po skończonych zajęciach udała się do szatni. Z
legginsów i topu przebrała się w krótkie, dżinsowe spodenki i białą bluzkę. Na to założyła skórzaną kamizelkę. Ręce przyozdobiła skórzanymi rękawiczkami.

Wyszła przed budynek i poszła w kierunku motoru, którym przyjechała. Błyszczący, czarny ścigacz Yamaha przykuwał wzrok. Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni kluczyki i pochyliła się, by odpalić maszynę.
- Widzę, że z ciebie jest taka ‘little rebel’ – usłyszała za sobą głos i gwałtownie podskoczyła. – Spokojnie, nie chciałem cię wystraszyć.
- Mieliśmy udawać, że się nie znamy.
- Fakt. Cześć, jestem Rocky. A ty?
- Co ty wyprawisz?
- Chcę się zapoznać – uniósł kąciki ust. – Wpadasz dziś do nas?
- Wpadam do Rydel i Rebeki – podkreśliła imiona dziewczyn.
- Fajna bryka – popatrzył rozmarzonym wzrokiem na motor. – Nie sądziłem, że lubisz taki styl – jeszcze raz zlustrował ją od stóp do głów.
- Widocznie wiele o mnie nie wiesz – przedrzeźniała go.
- Bo nie pozwalasz mi się dowiedzieć.
Rosella nie zdążyła mu odpowiedzieć, bo podszedł Riker.
 - Jedziemy? Staraj się nie zgubić, Rose.
Brunetka pokiwała głową i wsiadła na motor, a bracia odeszli do samochodu, w którym czekała Delly.
#
Rebeka urzędowała w kuchni. Zdawała sobie sprawę, jakim głodomorem jest Rocky, a w dodatku po pracy zawsze był zmęczony.
Ratliff kursował od pokoju, w którym leżał Ross, do kuchni. Pomagał jej jak mógł, za co była mu ogromnie wdzięczna. Ryland dotrzymywał towarzystwa bratu i kontrolował jego stan zdrowia.
- Kurczak pięknie pachnie – pochwalił Ell czując rozchodzący się po pomieszczeniu zapach z piekarnika.
- To przez przyprawy. A co zrobimy na surówkę?
- W piwnicy powinny być jakieś gotowe. Pójdę – i już go nie było.
W tym czasie blondynka nakryła do stołu. Kiedy brunet wrócił, pomógł jej wystawić z piekarnika mięso i wyłożyć je na tacę. Idealnie wyrobili się w czasie. Do domu akurat wrócili tancerze.
- Alleluja! – Rat wyrzucił ręce do góry. – Rocky, bracie, tęskniłem!
- A ja?! – Rydel położyła ręce na biodrach.
Ellington uśmiechnął się z zakłopotaniem. Wyszedł z sytuacji obronną ręką przyciągając do siebie dziewczynę i czule ją całując.
- Wybaczam ci tę zniewagę – zachichotała. – To Rosella – przedstawiła koleżankę.
- Ratliff. Znaczy Ellington, ale mów mi Ell albo Ratliff – uśmiechnął się.
- To my skoczymy na chwilę do pokoju. Rocky, zaprowadź Rose do salonu albo od razu do kuchni.
Rydellington się zmyło i nastała niezręczna cisza.
- To ten… Salon czy kuchnia? – Rocky przeczesał włosy.
- Chciałabym poznać Rebekę.
- Zanim ją poznasz – chłopak popatrzył na nią całkiem poważnie – musisz wiedzieć, że ma za sobą ciężką przeszłość. Nie wspominamy o tamtych czasach. Nie pytaj, proszę, skąd jest i te inne. To po prostu dziewczyna Riker’a, ok?
- Dobrze – przytaknęła i ruszyła za nim.
Trzeba przyznać, że weszli do kuchni w bardzo nieodpowiednim momencie. Rebeka siedziała na „wyspie”, Riker zanurzył palce w jej włosach i spijał błyszczyk z jej ust. Dłoń dziewczyny mocno trzymała jego bluzkę; przyciągała go do siebie spragniona jego bliskości.
- Ja tylko chciałem zjeść obiad – pisnął Rocky, a para oderwała się od siebie.
- Cholera, Rocky! Czy ty zawsze musisz przeszkodzić w takim momencie?
- No sorry, bro, ale to wyglądało jakbyś chciał ją przelecieć na stole, na którym przygotowujemy posiłki – rozłożył ręce.
- Oh, Rocky – Rebeka pokręciła głową uśmiechając się i zeskoczyła z blatu.
- To jest Rosella – wskazał na brunetkę próbując zmienić temat.
- Hej, jestem Rebeka.
- Hej, mów mi Rose.
- To jak się już zaprzyjaźniłyście możemy iść jeść? – Rocky popatrzył błagalnie.
- Tak – odparła Rebeka.
Rocky i Rosella poszli przodem, a wtedy Riker nachylił się i szepnął do swojej dziewczyny.
- Dokończymy później.
Złożył pocałunek na jej szyi i uśmiechnął się tryumfalnie widząc, że przebiega ją dreszcz.
***
Dziewczyny rozsiadły się na poduszkach w pokoju Rydel. Od razu po obiado-kolacji umyły się i ubrały w piżamy. Na początek zaplanowały porozmawiać, aby lepiej się poznać. Obie blondynki pamiętały, że nie mogą zdradzić nowej przyjaciółce nic o R5.
- Dobra, Rose. Ty zadajesz pytania, a my odpowiadamy.
- W takim razie: co się stało Rossowi?
Ross uparł się, by zjeść obiad ze wszystkimi, więc zdołał poznać Rosellę. Dziewczyny nie były pewne, czy mogą powiedzieć jej prawdę o chorobie blondynka, ale zaczynanie przyjaźni od kłamstwa byłoby złe.
- Rossy poszedł na imprezę i ktoś dosypał mu narkotyków do soku. Wymiotował całą noc, ale dziś jest już lepiej.
- Biedny – Rose naprawdę było go szkoda. – Bekah, Riker jest zły za to, że wam przeszkodziliśmy? – nie dawało jej to spokoju.
- No co ty?! Oczywiście, że nie.
Przyjaciółki przez kilka godzin rozmawiały o swoich zainteresowaniach i upodobaniach. W pewnym momencie do pokoju wpadł Rockliff.
- Hej, laski. Co porabiacie?
- Idźcie stąd – wycedziła przez zęby Rydel.
- To nie fair, że rodziców nie ma w domu i tylko wy się dobrze bawicie. Przyłączymy się.
- Nie, Rocky!
- Czemu? Na babskich wieczorach, dziewczyny zawsze robią sobie makijaże, plotkują o chłopakach i wymyślają sobie fryzury. A ja mam takie genialne włosy. Na upartego można nawet warkoczyki pleść.

- Właśnie, Rocky – Ell wpadł na genialny pomysł. – Siadaj – wskazał toaletkę Delly. – Poczeszę ci włosy.
Starszy chwycił szczotkę, a Rocky robił zdjęcia.
- Chłopaki, wynocha! – krzyczała Rydel.
W końcu Rockliff opuścił jej królestwo.
- Czy on zawsze taki jest? – zapytała Rose.
- Kto?
- Rocky. Działa wszystkim na nerwy, mi też.
- Co?! – Rebeka nie wiedziała o tym, że Rosella nie przepada za jej przyjacielem. – Rocky jest najcudowniejszy na świecie. Może czasem coś odwali, ale jest naprawdę wspaniałym człowiekiem.
- Każdy mi mówi, że to duże dziecko.
- Nie znasz jego prawdziwego oblicza.
- No to jaki niby jest?
- Dowiesz się w swoim czasie – Bekah uśmiechnęła się tajemniczo.
- Dziewczyny, czy tylko ja mam wrażenie, że ta żarówka mryga? – Rydel wskazała żyrandol. 
Faktycznie, coś było nie tak. Nim się spostrzegły żarówka
trzasnęła, a w pokoju zapanował mrok. Nie panikowały jednak. Rydel doskonale znała swój pokój. Podeszła do włącznika i próbowała włączyć inne światła, lecz te również nie działały. Doszła do wniosku, że najwyraźniej w całym domu nie ma prądu. Wyszła na hall i zawołała braci, ale odpowiedziała jej głucha cisza.
- Chłopaki! – powtórzyła, lecz i tym razem nikt się nie odezwał. – To nie jest zabawne! Gdzie wy jesteście?!
- Rydel, masz latarkę?
- Nie, wszystkie są w salonie. Chodźcie, pójdziemy po nie, a przy okazji znajdziemy tych głąbów.
Jak powiedziała najstarsza, tak zrobiły. Niestety, szuflada, w której powinny znajdować się latarki była opróżniona. Użyły więc telefonów, by choć trochę oświetlić drogę. Nadal nikt się nie odezwał. Wyszły na dwór, ale tam również nie zastały męskiej części domowników.
- Żartują sobie z nas – prychnęła Rydel. – Gdzieś się schowali i myślą, że nas wystraszą.
- Delly, ale teraz to ja już się zaczynam bać – pisnęła Rebeka i przysunęła się do blondynki.
- Eh… Nie dajmy im satysfakcji – powiedziała Rose. – Po prostu chodźmy już spać, jest pierwsza w nocy. Znudzi im się.
Żwawym krokiem podreptały na górę. Pod stopami czuły chłodne panele i…
- Fuj! Chyba coś tu się rozlało – brunetka pokierowała strumień światła z telefonu na podłogę.
Wszystkie trzy jak na zawołanie wrzasnęły. Po podłodze ciągnęła się czerwona plama krwi.
- Ryd – Rebeka zaczęła drżeć – ta plama rozchodzi się do każdego z pokoi.
- Widzę. Ja pójdę do mojego, ty do Rocky’ego i Ratliffa, a Rosella…
- Ja pójdę do pokoju Rossa i Rylanda – dokończyła.
Każda skierowała się w inną stronę.

Nim Rebeka zdążyła nacisnąć klamkę, ktoś zakrył jej usta dłonią. Próbowała się wyrwać i piszczeć, ale starania poszły na marne. Napastnik pociągnął ją do jakiegoś pokoju i przycisnął mocniej do ściany. Komórka upadła na ziemię i teraz nie widziała zupełnie niczego.

Rosella, choć starała się nie okazywać strachu, teraz naprawdę się bała. Z oporem nacisnęła klamkę i weszła do pokoju najmłodszych chłopaków. Kiedy światło padło na podłogę, zaczęła krzyczeć z przerażenia. Leżał tam Rocky, w kałuży krwi. Upadła na kolana przy chłopaku, łzy napłynęły jej do oczu, teraz już nie krzyczała. Z drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do garderoby, wyłoniła się zakapturzona postać z nożem w dłoni i zaczęła zbliżać się do niej.

Rydel nieśmiało weszła do swojego pokoju. Z początku wszystko było okej. Nagle usłyszała wrzask Roselli. Próbowała do niej pobiec, ale drzwi się zatrzasnęły. Walczyła z nimi, lecz ostatecznie się poddała. Rozejrzała się po pomieszczeniu, a jej wzrok zatrzymał się na toaletce. Na lusterku, czymś czerwonym było napisane, by wyjrzała przez okno. Nie pozwoliła, by strach ją sparaliżował. Na początku nie zauważyła, że okno jest szeroko otwarte. Podeszła do niego i spojrzała w dół. Na ziemi leżał Ryland. Nagle ktoś złapał ją w talii i popchnął tak, że była przewieszona przez framugę; jeden ruch i wypadnie. Zaczęła krzyczeć i wołać o pomoc, ale nikt nie przychodził.

Nagle rozbłysły wszystkie światła, a domem wstrząsnął gromki śmiech.
Rebeka zapłakanymi oczami patrzyła na swojego chłopaka, który zgięty w pół śmiał się i nie mógł wydusić z siebie ani słowa.
Ross odłożył nóż i rzucił się ze śmiechem na łóżko, natomiast Rocky zwijał się na podłodze. Rosella patrzyła na niego zaskoczona.
- Ale miałaś minę – wydusił.
- Ty dupku! – zaczęła krzyczeć. – Myślałam, że ty…
Wybuchła gorzkim płaczem. Chłopak spoważniał, usiadł i otulił ją ramionami.
- Ćśśś… - gładził jej jedwabiste włosy. – Przepraszam, myślałem, że się nie przestraszysz. Już dobrze, to tylko trochę sztucznej krwi i głupi żart. Przepraszam.
Rydel została wciągnięta do pokoju. Widząc, kto za nią stoi odetchnęła z ulgą. Wtuliła się w tors swojego chłopaka, lecz po chwili oderwała się od niego.
- Jak mogłeś?! – teraz była zła, bo dotarło do niej, co właśnie zrobił. – Masz pojęcie, jak się bałam?!
- Dells, kochanie – Ell wyciągnął do niej ręce. – Trochę adrenaliny jeszcze nikogo nie zabiło. Przyznaj, niezapomniany babski wieczór – zaczął się śmiać.
***
Cała ósemka siedziała w salonie. Dziewczyny popijały gorące kakao, a chłopcy starali się nie śmiać z ich, nadal przerażonych, min. Oczywiście musieli pozmywać sztuczną krew z podłogi i umyć lustro Rydel. Mimo wszystko mieli przy tym niezły ubaw.

Rebeka siedziała na kolanach Rikera, splotła ich palce i kurczowo się go trzymała, bo tylko wtedy czuła się bezpiecznie. Rydel zrobiła dokładnie to samo. Ku uciesze Rocky’ego, Rose była tak sparaliżowana, że nie zwróciła uwagi na to, że objął ją ramieniem. 
- Ja się boję spać sama – odezwała się po chwili brunetka cieniutkim głosikiem.
- Spoko, Ellington będzie spał ze mną, a ty możesz spać w jego łóżku – powiedziała Rydel.
- Dobrze – odpowiedziała automatycznie.
- Ja już idę – ziewnął Riker. – Poza tym Rebeka zasnęła. Dobranoc wszystkim.
Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do błękitnego pokoju. Położył się obok, otulił ją kołdrą i pocałował delikatnie w policzek.

Rocky i Rosella udali się do rockliffowego pokoju.
- Tylko nie idź nigdzie – poprosiła widząc, że chłopak kieruje się do drzwi.
- Idę tylko do łazienki. Zostawiam ci zapalone światło – uśmiechnął się.

Rose rozejrzała się po pokoju. Był urządzony w zielono – pomarańczowych kolorach, które nadawały mu ciepła i przytulności. Wszystko było podwójne, jak w pokoju dla bliźniaków. Uznała, że bruneci rzeczywiście są ze sobą zżyci. Wszędzie w ramkach widziała ich wspólne zdjęcia; na niektórych była Rydel lub Riker. Zastanowiło ją to, na którym byli wszyscy. Ross stał
pośrodku i trzymał w dłoniach dwie kostki. Na obu namalowane były dość nietypowe serca. Nie zdążyła się im przyjrzeć, ponieważ chłopak wrócił. Przebrał się w luźne szare dresy. Był bez koszulki. Jej oddech przyspieszył. Jak zaczarowana wpatrywała się w jego pięknie wyrzeźbiony brzuch.
- Coś nie tak? – spytał.
- Nie, nie. Wszystko w porządku – zapewniła i położyła się.
- W takim razie, dobranoc.
Nim zgasił światło ujrzała jeszcze jego zniewalający uśmiech.

       
Żyjecie jeszcze?!
Ten rozdział wcale nie ma ponad 3000 słów :P
Aleksandro, specjalnie dla Ciebie wcisnęłam moment Ribeki i Rocky'ego bez koszulki xD
Mam nadzieję, że macie jakieś wyobrażenie pokoju Rydel, bo ten, który jest w zakładce nie jest dokładnie taki jakbym chciała, szczególnie jeśli chodzi o ten rozdział. 
W tym rozdziale Rydellington, Ribeka i... Ej, wymyślcie jakąś nazwę dla Rocky'ego i Rose. Chyba że jej nie lubicie. 
Co do nielubianych postaci. Chyba już niczego nie mogę zrobić, żebyście polubili Jess. Zmieniam jej wątek ;)
Rozdział jest taki długi, bo nie mogę się doczekać pisania następnego. Serio, nie mogę się doczekać :D To będzie prawdziwa bomba!!!
Kto kocha bloga Julii?
Like!
No to chyba tyle. 
Kocham Was i do następnego :D
xoxo
~Bekuś~

22 komentarze:

  1. OMG! Rozdział CUDOWNY. Kocham to jak piszesz. Wybacz, że nie pisałam wcześniej, ale chciałam wszystko przeczytać od dechy do dechy. Uwierz mi kochana było warto. Piszesz pięknie i pisz tak dalej. To co napisałaś teraz zapiera dech w piersiach. Czekam na next. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy choć to chyba nie realne, bo tan jest anielski.

    Pozdrawiam i życzę dużo weny. Miłego dnia

    Klaudia K.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję Ci za dedykację :* i to jeszcze tak wspaniałego rozdziału!!!! :D ja też Cię kocham mój mistrzu <5
    rozdział był świetny :D i był Rocky bez koszulki :3 i Ribeka!!!!! xD
    co do Jess....wow...ciekawe co wymyśliłaś ? :D
    a jeśli chodzi o Rocky'ego i Rose to może by tak Rocksella? :D (trochę jak brukselka xD)
    P.S. nie mogę sie doczekać następnego rozdziału :*
    KOCHAM!!!!!!!!!!! <5

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3 :*********** No Ross'owi jest już chyba lepiej. Jak miał siłę na taki żart to już jest całkowicie zdrowy xD CZekam na nexxt :*****


    Tysiaaaa :*

    OdpowiedzUsuń
  4. TAK nie wolno. Bo mi zależy ale niektórym chyba nie, bo nie piszą
    Siemano

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu szantaż będę płakać. Nie żartuję.
    Proszę, błagam next Kotek. Mały Kotek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie fair jest to, że zawaliłam klasówkę z historii, bo starałam się napisać długi i fajny rozdział i męczyłam Aleksandrę, bo szykujemy coś mega, czego jeszcze nie było na moim blogu. Jest 212 wejść i tylko 5 komentarzy. Serio?! To ja się staram, a Wy mnie olewacie?
      Wiem, że niektórym zależy i przykro mi, że będziecie musieli czekać.
      xoxo
      ~Bekuś~

      Usuń
  6. Koffam!
    Rozwalił mnie moment z tym żartem chłopców i tym jak Ell czesał Rocky'ego :P
    Ribeka <3
    Nowa nazwa? Rocyella ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rockyella*
      Twoja zawsze kochająca Nelly, której zablokowali konto :*

      Usuń
  7. Rocky i Rosella? Hmmm, może Rockella?
    Rozdział świetny. Ribeka w kuchni. Kocham ten moment po prostu, haha. I gólnie lubię momenty, gdy ktoś przerywa właśnie takie całowanko :) co do słów Rikera "Później dokończymy" jestem ciekawa do czego on zmierzał, czy do tego co mam na myśli, czy do czegoś innego haha. Końcówka rozdziału zbiła mnie. Czytałam z takim wytrzeszczem, ale przeczuwałam że go będzie żart, chciaż były takie momenty np kiedy Rydel spojrzała przez okno i zobaczyła zakrwawionegk Rylanda, miałam wrażenie, że to dzieje się naprawdę. Że rodzinę Lynch zaatakował jakiś zbir, którego ściga FBI i który chciał zabić rodzinę jednego z członków FBI (jak to powiedział Ryland, że ich wujek należy do tej grupy śledczej)... Dziękuję za promocje mojego fanpage'a bloga. Jesteś kochana. Kurczaki, muszę też taki długi rozdział napisać. Ostatnio jakieś takieś krótkie mi wychodzą :( postaram się żeby 55 Rozdział był tak długi jak ten Twój. Nie no, ja to jestem genialna. Taki długi kom, o bosz xd Czekam of course na next. Ten rozdział mega. Od dzisiaj shippuję Rockellę <3
    Całuski ;**
    ~Julia
    Ps. Zapraszam do siebie na rozdział. Mam nadzieję, że wpadniesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co masz na myśli xD?
      Myślałam, że raczej będziecie się śmiać z końcówki :D Na taką wersję z FBI to ja nie wpadłam xD
      Nie masz za co dziękować :*
      Hahahahaha Tak, jesteś genialna <5
      Cieszę się, że chociaż jedna osoba shippuję Rockellę :D
      Wpadnę, wpadnę :*

      Usuń
  8. Plis napisz rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Czemu on nacpał Rossa?

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam nie przerywaj na długo pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja wcale nie chcę przerywać na długo. Piszę dalej. Już jest ponad 200 słów xD
      Po prostu ten rozdział będzie sobie czekał na 20 komów.
      Mówię Wam, to perełka <5 Sama nie mogę się doczekać *.*

      Usuń
  11. Mmmm boski rozdział. Polubiłam Rockyego i Roselle ( chyba dobrze napisałam xd ) chociaż wolała bym żeby Rocky był że mną xd Chce już następny rozdział i bardzo cię proszę abyś dała trochę scen +18 xd

    MERRY LYNCH, która komentuje na lekcji z fona koleżanki ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Może znaczne od początku. Nigdy nie miałam czasu przeczytać Twojego bloga, ale jak przeczytałam pierwszy rozdział, wiedziałam, że ten blog będzie zajebisty *.* Rozdział po prostu boski, chociaż przy znam bez bicia, że jak przeczytałam o tym motocyklu to taki zaciesz mnie wziął, a to jeszcze czarny ścigacz *o* Dobra deklu ogarnij się XD A chciałam Ci jeszcze podziękować za czytanie mojego bloga, Twoje komentarze sprawiają, że się szczerze jak psychopata, czasami łzy mi lecą, ale to taki szczegół... Jeszcze raz dziękuję i naprawdę genialne opowiadanie ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. dawaj ten następny rozdział bo ten to było cudo!

    OdpowiedzUsuń
  14. hej!!! co tak mało tych komentarzy co? rozdział był wspaniały a komentarzy jest tak mało ;c FOCH!!! no dajcie spokój i skomentujcie to arcydzieło!! dziękuję za uwagę i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowy blog:
    http://upadlesercerossalyncha.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamy 20 ^_^
    Od razu przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale po prostu padam z przemęczenia. I szkoła i zajęcia poza szkolne + tony pracy domowej, cheerleaderki, ja zaczynam już nie wyrabiać, a to dopiero początek roku ;_; Dobra, co ja tu będę się żalili i Cię zanudzała jak to pewnie obchodzi Cię jak.... jak.... W każdym razie jak coś co Cię mało obchodzi xDD
    Rozdział wprost genialny 😍😍😍
    ale mnie wystraszyłaś tym co chłopaki odwalili. O MY GOD! Ja się bałam to czytając, a co musiały czuć bohaterki? Masakra ;O
    Bekuś i Riker love 4evah😍😍 uwielbiam ich ^^
    Rocky bez koszulki? Mmmm *_* rozmarzyłam się ^^ xD
    Podsumowując rozdział jest perfekcyjny
    Dawaj szybko next!
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie będę się rozpisywać, bo już zrobiły to panie przedemną ;3 ale powoem jedno: Boski rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Co tu dużo mówić
    BOSKI ♥♥
    Rozpisywac się nie będę
    Brak słów ♥
    Czekam na nn
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ