środa, 26 listopada 2014

Rozdział LIX


O umówionej godzinie Bella czekała na Rossa pod studiem. Skończyła nagrywać swój program i niecierpliwiła się, ponieważ Ross nie pojawiał się. Dobrze, że pozbyła się natrętnych dziennikarzy, którzy tylko czekali na świeże ploteczki albo niefortunne sytuacje, by zrobić zdjęcie i zamieścić w dziale z wpadkami w znanych magazynach. Udzieliła krótkich wywiadów i wymusiła słodki uśmiech do kilku zdjęć oraz zapewniła, że czeka na rodziców.
Nagle ktoś zasłonił jej oczy od tyłu. Poczuła duże, męskie dłonie. Opuszki palców były twarde i szorstkie od trzymania strun gitary. Bella zsunęła jego dłonie i odwróciła się z szerokim uśmiechem. Stanęła na palcach i cmoknęła go w oba policzki.
- Przepraszam, że tak długo, ale znasz Laurę. Musiałem wysłuchać kazania, mimo że na planie szło świetnie.
Ross – wysoki blondyn o cudnych, dużych piwnych oczach – ubrany był w ciemne, niezwężane dżinsy, żółty T-shirt z napisem I <5 R5Family (ile oni mają tych T-shirtów?!), żółte conversy do kompletu, a w pasie miał przepasaną czarną bluzę z kapturem. Włosy nie wróciły jeszcze do poprzedniego stanu… Czyli istnego bałaganu. Bella odruchowo wsunęła palce w gęstą czuprynę chłopaka i roztrzepała ją.
- Dzięki, tak lepiej – obdarzył ją uśmiechem.
Bella ubrana była w czerwoną, cukierkową sukienkę do kolan. Rude włosy upięła nad jednym ramieniem. Wyglądała ślicznie i bardzo dziewczęco.
Tristan – jej chłopak – jest prawdziwym szczęściarzem. Ross nie miał okazji go poznać, ale Bella była zakochana po uszy i zawsze mówiła o nim tylko dobre rzeczy.
Blondyn objął ją po przyjacielsku i pociągnął w stronę kafejki, w której lubili się spotykać. W powietrzu nadal wyczuwało się deszcz, ale nie padało i było dość ciepło.
- Opowiadaj, co u ciebie, Wasza Wysokość – Bella uwielbiała żartować z tego, że Ross nazywany był królem Disney’a.
- Nie śpię od tygodnia, bo męczą mnie koszmary związane z rozpadem R5 – zwierzył się. – Mam wrażenie, że to ja jestem przyczyną, a te sny wydają się prorocze. Coś mi mówi, że powinienem odejść z R5.
- Ale to tylko sny! Nie przejmuj się nimi. Przecież twoje rodzeństwo nie dopuści do rozpadu zespołu, to całe wasze życie.
- Ich życie, nie moje – odsunął jej krzesło i poczekał aż usiądzie. – Ja mam badziewny serial.
- Czyżby znudziło ci się odgrywanie Austina Moona?
- Chyba jestem na to za stary. Kiedyś to było fajne, wydurnianie się i tak dalej. Poproszę dwa razy latte i babeczki czekoladowe – zwrócił się do kelnera, który właśnie do nich podszedł i kontynuował. – Nie chcę całkowicie rezygnować z aktorstwa, ale chciałbym grywać w poważniejszych produkcjach.
- A Teen Beach Movie 2?
- Plany są, ale scenariusz nadal nie gotowy. Nie wiem, Bella, chyba jestem rozpieszczony.
- Czasami się tak zachowujesz. Dziękuję – powiedziała do kelnera, który postawił przed nimi filiżanki i talerz babeczek. – Dojrzewasz i wreszcie zaczynasz myśleć, jak mężczyzna. Austin ma rozbawiać dzieci, a ty wolisz wyrażać emocje dobrą muzyką i tańcem. Byłam na waszych koncertach, widziałam jak podczas One last dance czy If I can’t be with you łzy leciały ci strumieniami. To jest piękne, Ross. Nie rezygnuj z muzyki. Nigdy. Austin ci się znudził i mnie to nie dziwi. Teraz ten serial nie jest o muzyce i początkującym chłopaku, robią z tego nudną telenowelę. Jeśli masz coś rzucić, to właśnie aktorstwo – upiła łyk kawy. – Niedługo wybieram się na casting do reklamy jakichś jogurtów. Może pójdziesz ze mną? Reklama ma zachęcać dzieci do sportu i zdrowego trybu życia. To coś poważniejszego niż Austin Moon opychający się z zachłannością babeczkami.
- Coś sugerujesz? – Ross akurat przełykał kawałek czekoladowego ciasta. – W sumie może być fajnie. Dasz mi znać, kiedy dokładnie się wybierasz?
- Z tygodniowym wyprzedzeniem, żebyś zdążył ułożyć włosy – zachichotała.

***
Ross siedział na podłodze w salonie, a obok niego Rebeka.
- Napisałeś kiedyś jakąś piosenkę? – zapytała nagle.
- Nie, nie potrafię – nerwowo skubał rąbek szarej koszuli i nie patrzył na dziewczynę. – To Riker i Rocky potrafią. I Rydel też im pomaga.
- Zagrałeś kiedyś jakąś solówkę, tak dobrze jak Rocky?
- N-nie – nigdy się nie jąkał, ale teraz dostał dziwnego paraliżu.
- To co ty właściwie robisz na tych koncertach?
Bał się odpowiedzieć na to pytanie. Wiedział, co może się wydarzyć.
- Powiem ci prawdę, dobrze? – w jej przesłodzonym głosie wyczuwał jad. - Nie jesteś im potrzebny, Ross. Łaskawie pozwolili ci śpiewać, nawet gitarę masz tylko do ozdoby. Gdyby nie oni, nie istniałbyś. Wiesz, czemu trzymają cię w zespole? Bo większość R5Family to Rossers. Przez twoich fanów nasza rodzina podzieliła się na mniejsze, walczące ze sobą fandomy. Im sławniejsi jesteście, tym słabsi, bo fani walczą między sobą coraz bardziej. Rikerish walczą z Rossers, bo domagają się, by to Riker wysunął się na pierwszy plan. Niszczysz R5Family i prowadzisz R5 ku upadkowi. Jesteś niczym, Ross!
W jednej chwili świat zaczął wirować, a chłopak czuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła. Otoczenie się zmieniło. Teraz stali nad ogromną przepaścią bez dna. Wokół nie było nic, tylko rozległa łąka bez kwiatów. Rebeka stała przed nim w bordowej sukni do ziemi i rozpuszczonymi włosami, którymi targał silny wiatr.
- Bardzo cię kocham, Ross. Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo. Ale ich jest czworo, a ty tylko jeden. Lepiej, abyście upadli wszyscy, czy tylko jeden?
- Proszę… – wyszeptał błagalnie i zaczął się trząść.
- Przepraszam, Ross. Bardzo cię kocham, ale nie pozwolę, byś doprowadził do upadku całego zespołu. Przepraszam…
Jednym, lekkim ruchem popchnęła go w czarną otchłań. Spadał. I nagle poczuł niewyobrażalny ból przeszywający całe ciało, a potem… była tylko ciemność.
- Nie!
Ross zerwał się z łóżka. Był mokry od potu, tak jak poduszka i cały dygotał. Ryland obrócił się na drugi bok, nie słyszał krzyku, z jakim obudził się brat. Zdjął bokserkę, która przykleiła mu się do pleców. Nie mógł teraz zasnąć. Zegar wskazywał 2:19 – środek nocy. Wstał po cichu i skierował się do wspólnej łazienki na korytarzu. Wolał nie korzystać z własnej, w obawie przed obudzeniem brata.
Odkręcił kran i czekał na chłodną wodę. Następnie zsunął dresy i w bokserkach wszedł do wanny. Próbował odprężyć się i w końcu mu się to udało. Ułożył głowę na oparciu i zamknął oczy. Ponownie umarł we śnie. To było straszne, ale nie potrafił temu zaradzić. Zanurzył się w wodzie po czubek głowy.

#
Riker i Ellington słysząc, że ktoś chodzi po domu wyszli ze swoich pokoi.
- Też nie możesz spać? – szepnął Ell.
- Co jakiś czas się budzę, bo boję się, że w końcu uduszę Rebekę – zaśmiał się po cichu. – A ty czemu nie śpisz?
- Rocky komponował i muzyka utkwiła mi w głowie. Próbuję wymyślić, co jeszcze można do niej dołożyć. Ktoś jest w łazience. Myślisz, że złodziej?
- Nie, no co ty? Mamy alarmy.
Riker podszedł do drzwi łazienki i delikatnie zapukał. Ratliff dał mu znak, by je otworzył.
- Nie. A jak to Delly?
- Każdy by odpowiedział na pukanie.
Szatyn nacisnął klamkę i nieśmiało zajrzał do środka.
- Cholera!
Riker zajrzał mu przez ramię i momentalnie zbladł. Ellington podbiegł do wanny, w której unosiło się ciało Rossa.
- Pomóż mi!
Blondyn był przerażony, ale zachowywał jasność umysłu. Chwycił młodszego brata pod ramionami. Z pomocą przyjaciela wyciągnął go i ułożył na płytkach. Powstrzymywał łzy patrząc na bladą twarz siedemnastolatka i zsiniałe usta. Szybko i sprawnie uciskał jego klatkę piersiową modląc się by zadziałało.
- Ross, chłopie! – Ellington nie miał pojęcia, co robić. – Oddychaj! Boże, Ross… Nie zostawiaj nas…
Riker opadał z sił, a oczy zaszły mu mgłą. Nagle Ross otworzył szeroko oczy i zachłysnął się. Obrócił się na bok i wypluwał wodę na wpół wymiotując sokami. Starszym kamień spadł z serca, odetchnęli z ulgą i pozwolili płynąć łzom.
- Rossy…
- Jak chciałeś łóżko wodne to trzeba było powiedzieć! Przecież byśmy ci kupili! – Ell wyrzucił ręce do góry.
- Ja… Co się stało? - Ross przestał wypluwać wodę. – Pamiętam, że miałem koszmar i przyszedłem, żeby się odprężyć. Zasnąłem.
Riker położył sobie głowę brata na kolanach i głaskał jego mokre włosy.
- Rossy, nie rób tak więcej. Myślałem, że chciałeś się zabić jak… - poczuł, że ma w gardle gulę – jak Rebeka – dokończył szeptem wspominając dzień, w którym zastał swoją dziewczynę we krwi.
- Ja nie chciałem. Przepraszam.
- Nie przepraszaj, tylko obiecaj, że więcej nie utniesz sobie drzemki w łazience – Ratliff wyglądał śmiertelnie poważnie.
- Obiecuję – uśmiechnął się delikatnie. – Ja chyba muszę sobie zrobić przerwę.
- Co masz na myśli?
- Chcę wyjechać. Sam. Odpocząć od wszystkiego. Przemyśleć kilka spraw. Do Littletown.
- Dobrze – Rik pokiwał głową. – Jutro będziesz miał załatwiony bilet na najszybszy samolot.
Nachylił się i pocałował brata w czoło. Nie mieli problemu z okazywaniem sobie uczuć. W świecie zaszły zmiany i wielu ludzi byłoby zdegustowanych widząc taką czułość, ale Lynchowie nie mają z tym problemu. Więzi pomiędzy nimi są silne i wieczne.
- Nie rób tak więcej – powtórzył głaszcząc blond czuprynę. – Kocham cię, braciszku. 
                      
Kochani! On żyje! Nie zabiłam go, choć taki był pierwotny plan i wcale nie planuję katastrofy lotniczej. Tak, wiem - kochacie mnie :P
Co do propozycji zawieszenia bloga: Co to, to nie! Ja dam radę. Postanowiłam pisać 3 "nazywajcie to jak chcecie" to muszę wytrwać. Żadnego zawieszania.
Nie wiem, co myślicie o ostatniej scence. Według mnie okazywanie sobie uczuć przez braci jest normalne i naturalne.
Zaglądajcie do "bohaterów", bo jest tam pewna nowość :3
Po prawej jest link do mojego graficznego bloga :D
xoxo
 ~Bekuś~

25 komentarzy:

  1. Ty szantażystko!!!!! ja nie wytrzymam bez rozdziałów na Twoich blogach!!!!
    Jeszcze raz dziękuję Ci za szablon :*
    no a co do rozdziału....był świetny :)
    też uważam że braterska miłość nie powinna być ukrywana :D
    szkoda mi Rossa...ale tak to już jest, dobrze że go nie zabiłaś..R5 nie byłoby R5 gdyby straciło któregokolwiek z członków :)
    pozdrawiam i czekam na nexta <5

    OdpowiedzUsuń
  2. WTF?! Co taki krótki?! xD Nie no rozdział po prostu zajebisty. Brak słów... Tak wgl to nwm czemu pod ostatnim miałaś tak mało komentarzy :/ Źli ludzie! Patelnią pozabijać! :D Nie przejmuj się małą liczbą komentarzy :* PO PROSTU NIEKTÓRZY CI ZAZDROSZCZĄ I NIE KOMENTUJĄ! Dobra Klodiś skończ, bo w łeb zaraz zarobisz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci dam krótki! Kiedyś pisałam tylko do 1000 słów. Ten ma 1400 i się nie czepiać :P
      Hahahhaha Jesteś kochana.
      Love you, sis :*

      Usuń
  3. Jejku, ale się bałam o Rossa... (ulga). Dobrze że nic mu się nie stało. :) Szkoda, że rozdział taki krótki, ale to nic, bo nadal jest wspaniały. :) Chyba wiesz że czytam Mystery, no nie? Nie mam zbytnio czasu zostawiać komentarzy, ale wiesz o moim istnieniu. Jak będę miała sekundę to zostawię po sobie ślad też tam. Pozdrawiam.
    ~Zuzia <5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, nic mu nie jest xD
      Wiem, że czytasz, Kochana. Jesteś dla mnie wielkim wsparciem :*

      Usuń
  4. Ale szantaż !!! Ale co tam ... Rozdział jest ekstaza ... Mam dygooootkii ;) Trochę krótki ale jeśli maja takie być to OK :* Nie zabijaj Rossa ! A no i jeszcze jedno - więcej Rikera i Rebecki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rossy... mnie irytuje i musi trochę pocierpieć albo Rocky na Mystery będzie rozwalał następne pokoje xD
      Wy to byście tylko o Ribece czytali. Nie za słodko Wam?

      Usuń
    2. Nie-e .. Zdecydowanie jest jej za mało ;) Skoro Mystery takie fajne to muszę wziąść się za czytanie ;)

      Usuń
  5. Koffam to! Idę czytać od początku :) I pisz kolejny rozdział, bo ja i mój BFF Szaleniec czekamy z niecierpilwością :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam od niedawna, ale powiem Ci szczerze, że jak zaczęłam czytać to nie mogłam przestać (przeczytałam wszystko po kilka razy w 2 dni).
    Rozdział świetny! :* NIE ZABIJAJ ROSSA!!! Dodaj więcej Ribeki. Proooooszę!
    A teraz przysięga:
    UROCZYŚCIE OŚWIADCZAM, ŻE JA - AXA DRAGON (ZNANA NA ASK.FM JAKO BEZIMIENNA) ZOBOWIĄZUJĘ SIĘ DO DAWANIA KOMENTARZY POD KAŻDYM KOLEJNYM ROZDZIAŁEM OD DNIA DZISIEJSZEGO.
    DZIĘKUJĘ!
    A tak serio nie mogę się doczekać nexta. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No skoro kolejna osoba prosi o Ribekę to będzie Ribeka i Rocksella (tak ich nazywamy, prawda?) w następnym rozdziale.
      Wow!
      Co za przysięga :D Bardzo mi miło, Kochana :*

      Usuń
  8. UWAGA PRZYBYWAM!
    hahahhah odwala miiii
    Chcę pisać tak zajebiście jak ty <33
    Czemu Bóg nie obdarzył mnie takim talentem?
    Nieeesparwiedliweeeee ;____;
    Ej hahaahahaha wiesz co? Dziękuję <3
    A za co?
    Za taką dawkę zajebistego rozdziału i poprawienie mi humoru
    tym zajebistym cudem po moim wkurwieniu się z bloggerem.
    Ja się do tego nie nadajeeee, dlatego dobrze, że jesteś misia <3
    Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła <3
    Nooo iii jeju musisz tak męczyć tego Rossa?
    Rozmowa jego i Belli, normalnie czułam się jakbym tam siedziała i przeżywała
    to razem z nimi ♡
    Hahah jeszcze jedno: Nie usuwaj się z mojego bloga, bo jeszcze
    się wiele razy przydasz <3
    No bo na logikę: jak juz zdecyduje się na szablon, to kto mi go dostosuje?
    Na pewno nie ja, bo prędzej już chemie zrozumiem, niż to ogarnę heheh
    Czkekam na nextaaaa <333
    Jest ze mną coraz gorzej <3
    Dobra, kończę <3
    Kc :*
    ~Alex ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, Ty jak pierdykniesz komentarz to nie wiem, co odpisać xD
      To TY jesteś lepszą pisarką i nie zaprzeczaj!
      Co Ty masz do CSS'a xD? Ale nie martw się - wiem, co czujesz, bo ja to przechodzę za każdym razem.
      Muszę go tak męczyć! Ale spokojnie - teraz powinno być już tylko lepiej. Chyba...
      Love you, sis :*****

      Usuń
  9. Jeju, kocham ten rozdział! Z resztą jak wszystkie :p Biedny Rossy.... Ale mogłoby być coś powarzniejszego... Np. AMNEZJA! Tak! Ross miał jakiś wypadek przez co stracił pamięć i zaczyna poznawać świat od nowa :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ograniczmy się do podtapiania go w wannie xD
      Wypadki, które przytrafiają się Rossowi są na co drugim blogu, a ja lubię być oryginalna. W wannie jeszcze nikt go nie utopił xD

      Usuń
    2. No to nw... Rocky! Zapomniany muzyk idzie się wyżalić... Komuś tam, zasypia za kierownicą... Albo, albo... Dobra, dam se siana bo i tak nic z tego nie wyjdzie ;p Nic nie poradzę na to, że uwielbiam krwawe; smutne historie :)

      Usuń
  10. Świetny rozdział.Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem tak :
    Coraz to kolejne rozdziały są genialniejsze od pozostałych (nie piszę tego w sensie że mi się nie podoba. KOCHAM TWÓJ BLOG! MASZ GENIALNY TALENT
    PISZ DALEJ BO NIE WYTRZYMAM
    XOXOXOXOXOXOXO <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zauważyłaś zmianę i poprawę mojego stylu pisania. Ja już dawno zwróciłam na to uwagę. Sama czuję, że piszę znacznie lepiej.
      Talentu nie mam, ale dzięki za wmawianie mi tego xD
      xoxoxoxoxo <55555

      Usuń
  12. Boski rozdział. i tu i na Mystery.
    Tylko nie można komentować z anonima.
    Proszę do daj do listy anonimy, bo nie mogę komentować.
    Pozdro
    Klaudia K.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  13. No w końcu mogę nadrobić wszystkie zaległości.
    Rozdział jak zwykle perfekcyjny! Kocham tego bloga!
    dzisiaj raczej też się nie rozwinę...
    Jak czytałam fragment z Rossem... Łzy w oczach. Myślałam, że go zabijesz ;_;
    Całe szczęście, że żyje ^^
    Końcówka jest świetna<33
    Czekam niecierpliwe na next! ;** ;>

    ~Iggy

    OdpowiedzUsuń
  14. Sorki za spam, ale ten blog jest wart przeczytania.
    Miłego dnia

    http://this-is-us-story-raura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski, boski, boski!! Jeżeli jeszcze raz "prawie" uśmiercisz mi Ross'a to jak przyjedziesz to się policzymy xD Tych koszmarów to chyba już za dużo CO?

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ