środa, 26 listopada 2014

Rozdział LX


- Ross, mam przyjemność poinformować cię, że za godzinę Rydellington odwozi cię na lotnisko! - wrzasnąłem nad uchem starszego brata.
Każdy inny człowiek powiedziałby, że wygląda słodko, ale uwierzcie, że mieszkając z nim przez szesnaście lat w jednym pokoju można przestać zwracać uwagę na sposób ułożenia jego ciała podczas snu - zakładając, że wcześniej zwracało się na to uwagę. Ross po prostu zwiją się kulkę, dłonie podkłada pod głowę i wciska się w poduszkę, a kołdrę naciąga po czubek nosa. Nie ma w tym nic niezwykłego.
Z niewiadomych mi przyczyn Riker i Ratliff kazali mi załatwić Rossowi bilet na najszybszy samolot. Nie wyjaśnili , dlaczego Ross musi pojechać do Littletown. To wszystko wydawało się podejrzane, ale kazali nie wnikać, więc nie wnikałem. Temu to dobrze - może olać pracę i szkołę i nikt nie czyni mu wyrzutów. Rodzice też nie wiedzieli, o co chodzi, ale Rik niby im wszystko wyjaśnił, a przynajmniej powiedział tyle, ile musieli wiedzieć, by zgodzić się na wyjazd.
Była ósma rano i za półtorej godziny mieliśmy zaczynać zajęcia. Riker, Ratliff i Rydel (w skrócie RRR) zdali matury i zaliczyli wszystkie testy, więc mieli wolne. Właściwie to nie, bo wszyscy jechali do The Rage. Ell miał pomóc w organizacji zawodów tanecznych dla dzieci. 
Zwarty i gotowy zszedłem na dół. W kuchni pachniało tostami francuskimi oraz kakao. Mama miała dzień wolnego, a tata szedł na późniejszą godzinę. Rodzinka w komplecie. Przywitałem się ze wszystkimi i usiadłem w jadalni. Nasza kochana Ribeka znowu się migdaliła, ale to też już nie wywoływało sensacji. To w sumie wspaniałe, że Riker znalazł dziewczynę, w której na serio się zakochał. Cieszę się jego szczęściem.
Mój wzrok przeniósł się na szatyna. Rocky siedział z głową opartą na łokciu i ze smętną miną obracał widelec, a od czasu do czasu wystukiwał palcami rytm. I weź się człowieku domyśl, czy pytać co się stało, czy raczej, czy ma jakiś genialny pomysł. Zawsze są dwie opcje: a) ciałem i umysłem Rocky'ego zawładnął Muzyczny Geniusz, albo b) Rocky jest smutny. A on nigdy nie jest smutny!
- Nagły przypływ weny? - zagadnąłem.
Spojrzał na mnie pustym wzrokiem i pokręcił głową.
- Loving you ain't easy - wymamrotał i zastukał palcami o stół.
- Więc... - zacząłem ostrożnie - coś się stało?
- Tak! Się stało!
Niemal krzyknął, z wściekłością wstał od stołu i wyszedł z jadalni. Riker i Rebeka spojrzeli na mnie pytająco. Wzruszyłem ramionami z zakłopotaniem. Blondyn zsunął dziewczynę ze swoich kolan i pobiegł za szatynem. Akurat mama i Delly wniosły talerz gorących tostów.
Riker zbiegł po schodach prowadzących do rozległej piwnicy. Wiedział, gdzie szukać brata,  dlatego że słyszał gitarę. Stanął na progu pokoiku z instrumentami opierając się o futrynę i krzyżując ręce na piersi. Rocky siedział na małej, szarej kanapie, trzymał gitarę akustyczną. Grał nieznaną Rikerowi solówkę. Wściekle pociągał za struny aż dwie z nich urwały się.
- Co ta biedna gitara ci zrobiła? - starszy usiadł obok osiemnastolatka. - Co się dzieje?
- Nie wiem - odburknął.
- Powiedz. Rozmowa dobrze ci zrobi.
- Nie potrafię przestać o niej myśleć - ukrył twarz w dłoniach.
- O kim? - zapytał, choć domyślał się, jaka będzie odpowiedź.
- O Roselli. Myślę o niej odkąd ją zobaczyłem. Jest nie tylko śliczna i inteligentna, ale głównie podoba mi się jej niewiedza o tym, kim jesteśmy. Z jednej strony, bo z drugiej ciągle ma o coś pretensje i wrzeszczy na mnie. Cały czas mówi, że jestem beznadziejny. Rozumiesz? Cały czas słyszę w głowie jej głos. 
- Och, Rocky, nie jesteś beznadziejny. Masz ogromny talent. Wszyscy to wiedzą i Rosella też to przyznała. Nieświadomie, ale przyznała. Spodobała jej się Crazy Stupid Love. A kto ją napisał? - szturchnął szatyna łokciem.
- No ja i ty.
- A kto skomponował muzykę?
- Ja.
- Jesteś Muzycznym Geniuszem, moim małym braciszkiem z ogromnym talentem. Z dziewczyną jak z autobusem-będzie następna. A Rose jeszcze się przekona, że jesteś najświetniejszym chłopakiem na świecie.
Rocky powoli odzyskiwał dobry humor. Opadł głowę na ramieniu brata i siedzieli chwilę w ciszy.
- Powiesz mi, co grałeś jak wszedłem? - zapytał po chwili blondyn.
- Rock That Rock. I skończyłem! - ukazał rząd białych ząbków.
- Jak wrócę to chcę posłuchać.
***
Rebeka, Rocky i Ryland siedzieli w salonie i próbowali skupić się na lekcji biologii. Ekologia jest ciekawym działem, ale wykład na temat wody był wyjątkowo nudny. Bekah z nudów rysowała w zeszycie logo R5, Rocky zapisywał chwyty gitarowe do jeszcze niezidentyfikowanej przez niego piosenki, a Ryland zerkając ukradkiem na kalendarz planował najbliższy koncert rodzeństwa. 
- Jakie było pytanie, Rocky? - nauczycielka wyczekująco bębniła palcami w teczkę.
- Est-que tu...? - strzelał.
- To nie ten przedmiot.
- No to w takim razie nie wiem - wzruszył ramionami.
- Rebeko?
- Nie wiem - wymamrotała.
- Ryland?
- Myśli pani, że środa za tydzień to dobry dzień na koncert?
- Słucham? - zdziwiła się kobieta.
- Oj, przepraszam. Nie słuchałem.
- Środa jest super - odezwał się Rocky. - Ale może fani, którzy chodzą do szkoły nie będą mogli przyjść. A gdzie?
- Tu, w Los Angeles. Muszę znaleźć jakiś klub.
- Stormie! - krzyknęła nauczycielka. 
Pani Lynch spokojnie czytała książkę w sypialni. Słysząc panią Collins poderwała się i weszła do salonu.
- Możesz powiedzieć tej bujającej w chmurach młodzieży, że mają się skupić?
- Rocky - zajrzała przez ramię syna na zeszyt - co ty robisz?
- Nutki i chwyty - odpowiedział niewinnie. 
- Jakie nutki i chwyty?! - z góry zbiegł Riker w samych dresowych spodniach i koszulce w dłoni, której nie zdążył założyć. - Hej, kotku - nie omieszkał okazać czułości swojej dziewczynie całując ją na oczach zebranych. 
- Wychodzi mi jakaś delikatna, pozytywna melodia.
Riker wziął zeszyt brata, pomyślał chwilę, dopisał coś.
- Pasuje do Easy Love.
- A czy możecie zajmować się tym po lekcjach? - zapytały jednocześnie kobiety.
- Jadę do The Rage i będę późno - blondyn cmoknął rodzicielkę w policzek i z powrotem pobiegł na piętro.
- Uczcie się - Stormie surowo spojrzała na nastolatków.
- Nudy - podsumował Rocky.
***
Rebeka, trzeba przyznać, jest sprytną dziewczynką. Riker powiedział nam, co dzieje się z Rocky'm. RRR pojechali do The Rage mówiąc Rocky'emu, że będą tam do wieczora; wszyscy prócz Rydel, która miała "spotkać się" ze mną i z Rebeką na zakupach. Od razu po lekcjach Rebeka zadzwoniła do Roselli i zaprosiła ją na "babski wieczór". Rose miała wolne i dała się na to nabrać. Wszyscy oprócz mamy i Rocky'ego do dwudziestej mieli być poza domem. Jemu powiedzieliśmy, że wracamy o osiemnastej. Plan był dokładnie taki:
Ja i Rebeka ulatniamy się z domu (idziemy gdzieś z moimi znajomymi), a reszta i tak siedzi w The Rage; mama czyta książkę, tata jest w pracy. Rocky'emu mówimy, że dziewczyny są na zakupach na babski wieczór i kiedy przyjdzie Rose ma ją wpuścić. 
Było dokładnie tak, jak chcieliśmy...
***
Rocky siedział przez telewizorem z gitarą i wygrywał smutne serenady. Stormie zajęła się ogrodem i na
rękę jej były spokojne melodie. Bez rodzeństwa dom wydawał się okropnie pusty. Pech chciał, że dzisiaj akurat wszyscy go zostawili. Jasne, była mama, ale z mamą nigdy nie rozmawiał o dziewczynach. On – Rocky Mark Lynch – jako dziesięciolatek przysiąg, że nigdy się nie zakocha, ponieważ każda dziewczyna jest piękna i nie potrafiłby wybrać jednej jedynej wiedząc, że krzywdzi tysiąc pozostałych. Ale teraz obawiał się, że zachorował na rzadką, w jego przypadku, chorobę – zakochalinus pospolinus. Najgorsze było to, że istniało ryzyko, iż ta choroba jest nieuleczalna.Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Rocky odłożył gitarę i mozolnie do nich poczłapał. Wiedział, kto za nimi stoi. Odetchnął i nacisną klamkę. 
- Cześć – przywitał się.
- Cześć – odpowiedziała sztywno brunetka.
- Dziewczyn nie ma, bo pojechały na zakupy na ten wasz wieczorek. Zaraz powinny być, więc może chcesz poczekać? – gestem zaprosił ją do środka.
- Jesteś sam?
- Mama jest w ogrodzie – wsunął dłonie w spodnie khaki. – Chcesz coś do picia? Kawę, herbatę, coś mocniejszego?
- Coś mocniejszego? – zainteresowała się.
- Wolno ci?
- A tobie?
- Nie.
- Mi też nie.
- To jednak chcesz?
- Jeszcze się pytasz!
Rocky uśmiechnął się szelmowsko i pokazał, by poszła za nim. Zeszli do piwnicy. Rosella odruchowo przysunęła się do niego, choć w zasięgu wzroku nie było ani jednego pająka.
Chłopak zatrzymał się przed mahoniowymi drzwiami i zaczął dotykać poszczególne cegły w ścianie.
- Jak tylko się wprowadziliśmy, Ryland odkrył tajemnicze drzwi, które są zamknięte na klucz. Któregoś dnia podpatrzył jak rodzice wynoszą stąd wino. Kombinował, aż w końcu… - wyjął cegłę i wsunął długie palce w zagłębienie, z którego wyjął klucz. – Aż w końcu dowiedział się, gdzie chowają klucz – przekręcił go w drzwiach. – Panie przodem.
Oczom Rose ukazało się niewielkie pomieszczenie bez okien. Po prawej i lewej stały regały zastawione alkoholami oraz winami. Otworzyła buzię ze zdziwienia. Myślała, że alkoholowe skrytki są tylko na filmach.
- Na co masz ochotę? – zapytał chłopak.
- Macie tequilę?
- Coś się znajdzie.
Zaczął przeglądać etykietki butelek, aż wyciągnął jedną i pomachał dziewczynie przed nosem. Przejęła butelkę, a Rocky zamknął drzwi. Niczym para doskonałych agentów niezauważalnie przemycili trunek do jednej z sypialni na piętrze.
- Może pójdę po jakieś szklanki albo coś? – zaproponował.
- Brzydzisz się po mnie pić? – Rosella mocowała się z zakrętką.
- Pytanie brzmi, czy TY się nie brzydzisz pić po mnie?
- To, że jestem wredna nie oznacza, że mam coś przeciwko upiciu się razem z tobą – w końcu otworzyła butelkę i pociągnęła łyk krzywiąc się.
Lynch usiadł przy niej na wielkim łóżku i upił mały łyczek. Skoro Rosella miała zamiar się upić, to ktoś musiał pozostać trzeźwy. Szatyn sięgnął po pilot od wieży i włączył ją. W tle popłynęła piosenka 30 seconds to Mars – Queens and kings. Nim się skończyła Roselli rozwiązał się język. Nie była bardzo pijana, ale wystarczająco, by zacząć mówić szczerą prawdę.
- To nie jest tak, że cię nie lubię. Miałam kiedyś chłopaka. Też był przystojnym, wysokim szatynem, był zabawny i inteligentny. Problem tkwił w tym, że flirtował z każdą dziewczyną po kolei. Wkurzało mnie to, mimo że zapewniał mnie o swojej miłości. Miałam tego dosyć i zerwałam z nim. To było dwa lata temu, ale ja nadal nie potrafię wytłumaczyć sobie samej, że nie każdy chłopak jest takim frajerem.
- Czyli od dwóch lat nie miałaś chłopaka?
- Właśnie – pokiwała głową i położyła się odstawiając butelkę na szafkę nocną. – Czasem działasz mi na nerwy, ale tak w ogóle to jesteś spoko. Nawet cię lubię. Nie podoba mi się ta twoja pewność siebie, bo za bardzo przypominasz mi mojego byłego, ale tak w ogóle to jesteś przystojny – zamyśliła się. – Chyba zaczynam dziwnie mówić.
- Taaaak. Troszeczkę. Szkoda, że jutro nie będziesz tego pamiętać.
Spojrzał w jej czekoladowe oczy, a jego głowa sama ruszyła do przodu. Już miał zasmakować jej pełnych ust, kiedy położyła mu dłoń na torsie.
- Przepraszam – speszył się i cofnął.
- Ja po prostu jeszcze ci nie ufam – powiedziała szeptem. – Ale to nie znaczy, że nie mam ochoty cię przytulić.
Przysunęła się do niego, głowę położyła na jego bicepsie.
- Napnij – zachichotała.
- Ale będzie ci niewygodnie – udawał zmartwionego.
- Aż taki twardy?
Chłopak wybuchł śmiechem. Wsunął palce w jej gęste włosy i bawił się nimi. Rosella czuła emanujące od niego ciepło i pozytywną energię. Pachniał miętą, żelkami o smaku jabłkowym i… przyjaźnią. Wtuliła się mocniej w jego ciało ciesząc się chwilą. Było jej niesamowicie dobrze. Wiedziała, że jest bezpieczna i kochana. W tamtym momencie poczuła się jak mała dziewczynka w objęciach troskliwego taty.
- Coś mi mówi, że dziewczyny wycięły ci numer – wymruczał osiemnastolatek z na wpół przymkniętymi oczami. – Dochodzi dziewiętnasta, a ich nadal nie ma.
- Nieważne. Tak też jest dobrze. Mogę nocować?
- Pewnie, że tak.
- A możemy tak leżeć do jutra?
- Z tobą nawet całe życie mogę tak leżeć.
- Ja też – podniosła się na moment i cmoknęła go w policzek.
***
- To był mój najgenialniejszy plan – cieszyła się Rebeka patrząc na wtuloną w siebie parę.
Było po dwudziestej pierwszej. Cała brygada spotkała się w KFC na kolacji i dopiero wrócili. Bekah spędziła popołudnie ze znajomymi Rylanda, do których należała między innymi Savannah Hudson – dziewczyna, którą kojarzyła z Mam talent. Bardzo się polubiły, a dodatkowo blondynka zauważyła, że coś jest między Savanną a Rylandem. Jeszcze nie rozpracowała, co, ale miała taki zamiar.
Ziewnęła i ruszyła do pokoju swojego chłopaka, a stamtąd do łazienki. Można powiedzieć, że ona i Riker mieszkali w jednym pokoju, bo do swojego chodziła tylko po ubrania, których część i tak walała się w garderobie chłopaka. Zrzuciła z siebie zieloną sukienkę w zielone grochy i weszła pod gorącą wodę. Zaczęła myśleć o tym, jak bardzo tęskni za Polską, a może nie tyle za Polską, ile za Angeliką, Laurą, Wiktorią. Lynch’owie nie pozwalali jej na jakiekolwiek kontakty z rodziną chcąc odwieść ją od smutnych wspomnień. Postanowiła, że poprosi Rikera, by pozwolił jej na rozmowę z Angeliką. Planowała, co powinna powiedzieć, aby skutecznie go przekonać, gdy poczuła męskie dłonie na talii.
- Słuchałaś dziś pani Collins? – wymruczał jej do ucha przygryzając jego płatek. – Mówiła, że trzeba oszczędzać wodę. Czy nie oszczędniej będzie brać prysznic we dwoje?
Przymknęła oczy uśmiechając się z rozkoszą, kiedy chłopak zaczął delikatnie masować jej kark i wodzić palcami po całym ciele. Obrócił ją do siebie i wpił się w jej usta. Łapczywie spijał z nich krople wody. Popchnął ją na ścianę i całował jej szyję oraz ramiona. Przesunął dłonie na łopatki i zjeżdżał w dół.
- Tylko nie bądź za głośno – upomniał.
- Jak coś to to będzie twoja wina – odgarnęła mu z czoła mokrą grzywkę.
- Jasne, to zawsze moja wina.
Złapał ją za uda i podniósł jedną ręką, zaś drugą podkręcił wodą, by głośniej szumiała…

10 komentarzy:

  1. Rozdzial ekstra czekam na nexta i bardzo bym chciala abys poruszyla watek Rockiego

    OdpowiedzUsuń
  2. po pierwsze: rozdział jest zajebisty :D
    po drugie: świetny pomysł jeśli chodzi o Rocky'ego i Rose :D
    po trzecie: szkoda, że tak mało Ribeki zostało do końca :D
    po czwarte: perspektywa Rylanda!!!! yey :3
    po piąte: świetny pomysł z tym filmikiem :D
    po szóste: tata by mnie zabił za obklejone ściany ;-;
    po siódme: mam nadzieję, że wygrasz konkurs :D ale to wiesz ;)
    po ósme: masz prawo się nas nie pytać o to co ma być w następnym rozdziale :D
    po dziewiąte: oddaj mi swój talent!!!
    i po dziesiąte: czekam na nexta :3
    coś jeszcze zapomniałam napisać? pewnie tak xD ale o tym napiszę Ci już na fb jak sobie przypomnę :3
    pozdrawiam kochanie <5

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Rozdział jest fhgfhdgdbdhdbdh *.* Jezu! Dziewczyno oddaje trochę talentu! Haha dużo Rocky'ego <3 jestem za to wdzięczna! Pisz o nim częściej, a będę szczęśliwa :)
    pozdrawia :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej jest dużo Rocky'ego ale to jest Sooł good .. Hahahahaha ;) Ekstra jest ostatnia część :) Masz niesamowity talent do scen .. Hmmm .. Sama nie wiem jakich, być może trochę miłosnych.Tak to jest dobre słowo. Czekam na nexta ;) K.

    OdpowiedzUsuń
  5. OOOO!!! To takie urocze. Rocky i Rose <3 Świetnie, że wspomniałaś o Angelice <333 Plisss niech Riker będzie taki KOCHANY i pozwoli jej do niej zadzwonić. I love Ribeka. A ten filmik GENIALNY! <3 Nagrywaj je <3 Czekam na next <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak w ogóle to twoja siostrzyczka (ja) czeka na odwiedziny <3 :*

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo świetny rozdział! Niesamowite! (chyba ostatnio nadużywam słowa 'Niesamowity/te' heh). Rosella... Bardzo ją polubiłam, zwłaszcza, że jak to czytam mogę sobie ją zwizułalizować jako Zoey Deutch, ktorej jestem fanką od czasów 'Mayor Cupcake' czy 'The Suite Life on Deck'. Cieszę się, że rozwijasz wątek Rocky'ego. Ja u siebie też próbuję to robić, ale chyba mi zbyt nie wychodzi. Ross wyjeżdża do Littletown... To dobrze mu zrobi. Miałaś z tym bardzo fajny pomysł, chociaż nadal mam lekko traumę po tym, jak ostatnio prawie zabiłaś nam Rossy'ego :D. Właśnie, Littleton... Zawsze chciałam tam pojechać, bo w sumie od mojego Denver jest tam około dwudziestu minut drogi ^^. Podobno Littleton jest bardzo ładne ^^. Nie ważne, rozgaduje się nie na temat, ale ja tak po prostu jest w mojej naturze.
    '- Jakie było pytanie, Rocky? - nauczycielka wyczekująco bębniła palcami w teczkę.
    - Est-que tu...? - strzelał.
    - To nie ten przedmiot.
    - No to w takim razie nie wiem - wzruszył ramionami.
    - Rebeko?
    - Nie wiem - wymamrotała.
    - Ryland?
    - Myśli pani, że środa za tydzień to dobry dzień na koncert?
    - Słucham? - zdziwiła się kobieta.
    - Oj, przepraszam. Nie słuchałem.
    - Środa jest super - odezwał się Rocky. - Ale może fani, którzy chodzą do szkoły nie będą mogli przyjść. A gdzie?
    - Tu, w Los Angeles. Muszę znaleźć jakiś klub.
    - Stormie! - krzyknęła nauczycielka. '
    Jeden z moich ulubionych fragmentów<3 <3 <3 hehehe ^^
    Tak bardzo się cieszę, że dodałaś ten filmik! Na jaki konkurs zgłosiłaś opowiadanie? Bardzo mocno trzymam ze ciebie kciuki! Wierzę, że ci się uda!
    Ja jestem wielką fanką Ribeki, ale szanuję twoje decyzje c:
    Kurcze :/ ja nie dekoruje ścian plakatami, bo jak ponaklejam to potem mi zostaje jakiś klej na ścianie i efekt nie jest zadowalający xD Ale wszystkie moje skarby trzymam w szufladzie ^^ Egoistka ze mnie, cały czas gadam tylko o sobie. OKAY. :<
    Twoje warunki, pomysły czy jak to ja tam nazwę bardzo mi opowiadają ^^
    Powtórzę się: Ale świetnie, że dodałaś ten filmik ♥
    Rozdział jest jak najbardziej perfekcyjny i liczę, że szybko dodasz next :)
    Pozdrawiam cieplutko i dziękuję, że dotrwałaś do końca tego beznadziejnego komentarza :** <5
    ~Iggy ♥ c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział c: Nic dodać, nic ująć ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze genialny rozdział Ribeka aaaaa kocham <333333
    Po drugie nic dodać nic ująć świetnie piszesz piszesz z taką pasją :** filmikk bosskiii
    Po trzecie OMG boże święty cudotwórco świata jaka ty jesteś śliczna <333
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ