sobota, 29 listopada 2014

Rozdział LXII



Rebeka leżała wtulona w Rikera. Co chwilę mrugała oczami, gdyż poranne słońce raziło ją. Wdychała zapach żelków truskawkowych i mięty.
- Wstajemy? – chłopak pocałował ją w czoło. Mruknęła tylko i przytuliła go jeszcze bardziej dając znak, że czuje się zbyt dobrze, by wstać. - Jestem za, chociaż wypadałoby zrobić śniadanie. Możesz leżeć, a ja…
- Nieeeee – przerwała mu przeciągając ostatnią samogłoskę i robiąc błagającą minkę małej dziewczynki.
- A co ja z tego będę miał?
Podciągnęła się na łokciach i musnęła jego usta. Satynowa pościel zsunęła się, odsłaniając jej nagie ramiona. Pogłaskała go po policzku i ponownie musnęła jego usta. Tym razem przytrzymał ją za kark. Przygryzł jej dolną wargę, aż jęknęła, a wtedy wsunął język do środka. Bawili się tak przez kilka minut, dopóki nie zadzwonił budzik chłopaka.
- Ósma, wstajemy – zarządził.
#
Rosella otworzyła oczy. Ze zdziwieniem i lekkim przerażeniem odkryła, że nie znajduje się w swoim domu. Jej głowa spoczywała na brzuchu szatyna. Oddychał równomiernie, a kiedy spojrzała na jego twarz zauważyła, że co chwilę kąciki ust unoszą mu się w półuśmiechu. Wyglądał tak niewinnie i uroczo. Zupełnie jak malutkie dziecko, któremu objawiają się Aniołki.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Ściany były w kolorze beżowym, na prawo od drzwi stała biała szafa z lustrami. Po lewej było duże okno, pod którym stała biała komoda. Obok wielkiego łóżka, w którym bez problemu mogły spać trzy osoby, stała szafka nocna z lampką w kształcie kielicha lilii wodnej.
Wzrok dziewczyny ponownie spoczął na szatynie. Tym razem jej uwagę przykuła jego szyja, na której nawieszone były trzy kostki do gitary. Pierwsza, czarna miała to samo dziwne, różowe serce, co kostki na zdjęciu w pokoju chłopaka. Druga, zielona złotymi, ozdobnymi literami miała wygrawerowane imię „Rocky”. Trzecia, biała również miała serce. Chcąc przyjrzeć się im bliżej wyciągnęła dłoń. Wciągnęła głośno powietrze, gdy długie, chropowate palce owinęły się wokół niej.
- Wypadałoby najpierw powiedzieć „dzień dobry” – chłopak nadal miał zamknięte oczy. – Śpię, ale jestem jak ninja, pamiętaj – uchylił jedną powiekę.
- Ja… - wyrwała się z jego uścisku. – Co ja tu robię?
- Przyszłaś, bo dziewczyny cię zaprosiły. Śmiem twierdzić, że cię wkręciły, ale to tylko moje zdanie. Postanowiłaś poczekać. Wykradliśmy tequilę z naszej rodzinnej skrytki. Trochę się napiłaś, pogadałaś i zasnęłaś. Mi wystarczy tylko poduszka pod głową, żeby zasnąć, więc zasnąłem. Koniec historii.
- Dzwoniłam do mamy?
- Nieeee, ale chyba powiedziałaś, że idziesz do koleżanek na noc?
- Tak, masz rację.
- Zawsze mam – prychnął.
- W snach – spiorunowała go.
- Wolałem cię pijaną. Jeszcze zostało. Chcesz trochę? – sięgnął po szklaną butelkę stojącą obok na podłodze.
- Teraz to ja chcę prysznic – burknęła.
- Ja też. Co robimy w takiej sytuacji? – spojrzał na nią całkiem poważnie.
- Na pewno odpada opcja „idziemy razem”.
- Szkoda, ale domyślałem się – westchnął, a po chwili roześmiał się. – Korytarz, po lewej. A ja będę u siebie, jakby coś. 
*
W kuchni pachniało herbatą z cytryną, pomidorami oraz ogórkami. Z głośników cichutko leciała Pass me by. Ryland, ubrany w dżinsy oraz czerwony T-shirt, od razu skierował się do lodówki po sok.
- Na przyszłość, bądźcie ciszej – obrzucił parę znudzonym spojrzeniem. Riker zamarł z talerzem pełnym kanapek w dłoniach. Rebeka przygryzła wargę ze zdenerwowania. – Niektórzy chcą spać, a wy się chichracie – kontynuował szesnastolatek.
- Śmieliśmy się? – zapytał niepewnie Rik.
- Nooooo… Chyba oglądaliście R5TV – wzruszył ramionami i wyciągnął karton soku.
- Oh! – odetchnął z ulgą blondyn.
- A co? Powinienem słyszeć coś innego?
- Nie! Co?! Nie, w żadnym wypadku. Nie! Do stołu!
RyRy uniósł brew i pomaszerował do jadalni. Słyszał jeszcze, jak Bekah mówi, że nie sposób nie śmiać się z tańca do Love Drunk. 
#
- Dzień dobry, kochanie – Ellington trącił policzek dziewczyny nosem. – Wstajemy.
- Y-y – naciągnęła kołdrę po sam czubek głowy. – Nie patrz na mnie, wyglądam okropnie.
- Nie kocham cię ze względu na wygląd.
- Wiem, ale nie patrz. Jestem nieumalowana, a moje włosy to jedna wielka katastrofa! Potrzebuję fryzjera.
- Zawsze do usług – wypiął dumnie pierś, choć blondynka i tak nie patrzyła.
- Profesjonalnego, Elluś, profesjonalnego. Zawołaj Rebekę, proszę.
- Co?! To ja nie jestem profesjonalny, a Rebeka jest? Wiesz, co? Wiesz, co? W ogóle wiesz, co? Wieź się!
Wyszedł z pokoju i zbiegł do kuchni. Radośnie przywitał wszystkich i przekazał Rebece „wezwanie”.
Dziewczyna bezzwłocznie udała się do pokoju przyjaciółki. Miała na sobie jaskrawo-zielone tutu, wytarte dżinsy i białą bokserkę z kluczem wiolinowym. Włosy upięła w idealny koński ogon.
- Co tam, sis? – wskoczyła na łóżko.
- Pomóż mi – Rydel wyjrzała spoza materiału. – Widzisz jak ja wyglądam? Jak się teraz ubieram? Wyglądam, jak nie powiem kto! Chcę wrócić do „starej Rydel”, tej prawdziwej. Od dziś mianuję cię główną, oficjalną stylistką Rydel’s style. Proszę – poczuła jak w kącikach oczu zbierają jej się łzy.
- Stara Rydel… - westchnęła z zadumą Bekah. – Była wspaniała. Świeciła przykładem. Wyglądała olśniewająco. Teraz też tak wygląda, ale dorosła. Może nie powinna ubierać się jak dziecko?
- A co jeśli ona nie chce dorosnąć? I co, jeśli myśli o najmłodszych fanach?
- Rydel, musisz być pewna, że nie robisz niczego przeciwko sobie.
- Sława uderza mi do głowy! Przejmuję się szczegółami, na które nigdy nie zwracałam uwagi.
- Nie zaprzeczę. Patrząc na twoją kolekcję markowych butów i kosmetyków… Od czego zaczynamy?
- Od fryzury!
- To, że kiedyś chciałam być fryzjerką nie oznacza, że potrafię zrobić ci grzywkę.
- Moje włosy są okropnie zniszczone przez ciągłe rozjaśnianie.
- To może pozwól im żyć? Mogę podciąć ci końcówki, najmniej jak się da, ale żeby pozbyć się zniszczonych. A przede wszystkim zakaz rozjaśniania dopóki nie wrócisz do naturalnego koloru.
Dziewczyny przeszły do łazienki starszej. Ryd usadowiła się na krzesełku i czekała na „wyrok”. Rebeka rozczesała i zwilżyła jej włosy. Znalazłszy nożyczki zabrała się do pracy. Niczym wprawiona w fachu fryzjerka skróciła włosy przyjaciółki. Z długich do połowy pleców włosów, zostało tylko tyle, by sięgały do ramion. Przyniosła własny szampon z naturalnych składników, między innymi z pokrzywy. Nakazała stosować go zamiast wymyślnych szamponów i odżywek. Zabrała prostownicę oraz lokówkę, by nie kusiły przyjaciółkę. Zmyła z twarzy Rydel resztki makijażu z poprzedniego dnia i spryskała ją delikatną lawendową mgiełką. Wybrała zestaw ubrań złożony z różowego tutu, różowej, koronkowej bluzeczki oraz wytartych na kolanach rurek. Do tego dobrała conversy w kolorze pudrowego różu oraz garść bransoletek, jakie tylko miała pod ręką. Ostatnim elementem było włożenie na głowę blondynki diademu wysadzanego różowymi kryształkami.
- Oto królowa Rydel. Poznajesz ją? – zapytała Bekah odsłaniając lustro.
Rydel krzyknęła z zachwytu. Wreszcie wyglądała tak, jak powinna. W swoim ukochanym kolorze, bez makijażu, a jej włosy prezentowały o wiele lepiej, mimo że drastycznie je skrócono. Przytuliła szesnastolatkę prawie ją przyduszając. Kiedy wreszcie się oderwała, postanowiła zaprezentować się reszcie rodziny. Wpadła do salonu z szczerym uśmiechem.
Ratliff zakrztusił się herbatą, którą akurat pił. Wypluł ją z powrotem do kubka, kaszląc.
- Rydel?
- I jak?! – pisnęła.
- Kochanie… wyglądasz… WSPANIALE!
Porwał ją w ramiona i wpił się w jej usta, które wreszcie nie smakowały lepką substancją. Delly śmiała się głośno. Wyczekująco patrzyła na zszokowanych braci, rodziców oraz Rosellę.
- Wow… Nooo… Wyglądasz… Jak ty – wypowiedział się wreszcie Rocky. – A gdzie zgubiłaś włosy?
- Idę w twoje ślady, braciszku. Żadnego wybielania, póki nie będą tak gęste i zdrowe, jak twoje.
Rocky teatralnie odrzucił włosy do tyłu.
- Riker? – Najbardziej zależało jej na opinii lidera.
- Rocky już to powiedział. To jesteś ty, Rydel Mary Lynch. Tęskniłem za tobą.
Podniósł się z fotela, przytulił ją mocno i pocałował w policzek.
- Never will I let you go… again – wyszeptał jej do ucha.
- Ja też cię kocham.
- Wszyscy się kochamy! – krzyknął Rocky i otulił rodzeństwo ramionami, a Rat i RyRy dołączyli do niego. 
- Wyglądasz prześlicznie – przyznała Stormie, co było ostatecznym potwierdzeniem, że przemiana była dobrą decyzją.
*
Po południu R5 (bez Rossa) pojechało do Hollywood Records. Zaraz po tym, jak Rosella wróciła do domu, lekko poddenerwowana „żartem” przyjaciółek, Rocky zagrał Rock That Rock. Piosenka wszystkim bardzo się podobała. Melodia była delikatniejsza niż w Never, ale łatwo wpadała w ucho.
Szybko nagrali melodię bez tekstu. Musieli dowiedzieć się, czy ludzie z Hollywood Records będą zadowoleni.
- Jak to „nie”?!
- Jest zbyt mocna – odparł mężczyzna.
- Jest rockowa, ty łysy debilu!
- Rocky, opanuj się – Riker położył dłoń na ramieniu brata, który z mordem w oczach pochylał się nad biurkiem Smitha.
- Jak ja ma się, kurwa, opanować?! Nie śpię po nocach dopracowując melodię, nutka po nutce, a jakiś nieznający się na muzyce idiota, mówi mi, że piosenka się nie nadaje! Jest G-E-N-I-A-L-N-A! – przeliterował.
- Ross śpiewa dla młodych ludzi. Taka melodia nie przypadnie im do gustu.
- W dupie mam, dla kogo śpiewa Ross! – dalej krzyczał. – JA śpiewam dla dojrzałych R5ers, którzy są spragnieni prawdziwego rocka! A poza tym Ross nie śpiewa w tej piosence!
- Ella, zabierz go – błagała Rydel.
- Nigdzie się nie wybieram! Najpierw chcę usłyszeć, że ta piosenka znajdzie się na nowej EP-ce.
- Rock That Rock z pewnością nie – odparł znudzonym głosem mężczyzna. – Skomponuj delikatną melodię albo zaśpiewacie jedną z piosenek, które wam damy.
- Wasze piosenki są beznadziejne! Not a love song, not a love song – zadrwił przesadnie wysokim głosem. – Przypominam ci, że A bilion hits, Heard it on a radio, I got that rock n roll to nasze piosenki – wskazał na blondyna – i odniosły największy sukces. Tak samo jak tytułowa piosenka Austina! I powinieneś być wdzięczny, że wam je sprzedaliśmy!
- Rocky, chodź – nalegał Ratliff.
- Nigdzie nie idę – wycedził przez zęby.
- Riker, popraw piosenkę, dopasuj melodię do głosu Rossa i wtedy się zgłoście – podał najstarszemu kartkę z tekstem oraz płytę.
- Nie – przybrał stanowczy głos. – Nie będziecie za nas decydowali. Znajdziemy inną wytwórnię.
- Pfff – prychnął Smith i roześmiał się złośliwie. – Póki Ross jest związany umową z Disneyem nie możecie odejść. Chyba że wyrzucicie go z zespołu. Ale to będzie równoważne z utratą fanów.
- Już ty się nie martw o naszych fanów! – Rydel położyła ręce na biodrach. – Odkąd podpisaliśmy kontrakt z wami, mamy więcej problemów i nieprzyjemności niż pożytku.
- Nie mam czasu, dzieciaki. Wróćcie z sensowną, przyjemną piosenką – wstał i poprawił garnitur.
- Pier…
Rocky nie dokończył, ponieważ Ellington zatkał mu usta dłonią.
Po wyjściu z budynku rozgorzała rozmowa.
- Po prostu zrób, co kazał – mówiła Delly. – Przerób ją pod głos Rossa.
- Nie, Rydel. Słowa napisałem dla ciebie, a nie dla Rossa i tak już zostanie. Nie potrzebujemy Hollywood Records, aby opublikować piosenkę. Zrobimy też do niej teledysk. Candy potrzebują kogoś do reklamy ich słodyczy – spojrzał znacząco na członków R5.
- Podziwiam cię, człowieku – Ell pokiwał głową z uznaniem. – Zawsze masz głowę na karku.
Chwilę później cała czwórka wraz z Rebeką i Rylandem siała w salonie i planowała imprezę.
Wspólnie ustalili, że będzie to zarówno przyjęcie urodzinowe Ellingtona, jak i zaległa impreza dla Rossa. To właśnie Ratliff wpadł na ten pomysł.
- RyRy, obczajasz gości i muzykę – zarządzała Rydel. – Riker zajmuje się – westchnęła – alkoholem. Ale nie za dużo!
Ryland podniósł dwa palce do góry, czekając aż siostra dzieli mu głosu.
- No co?
- Jaka ma być muzyka? Rock, czy raczej imprezowa?
- Ale wy jesteście nudni – odezwała się Rebeka, która przez cały czas miała słuchawki na uszach i machała nogami. – Nie potraficie planować imprezy. Jesteście muzykami, do jasne ciasnej! A ja waszą fanką i żądam koncertu! Jest cieplutko, nawet wieczorami. Wykorzystajcie ogród. Ustawcie scenę, światła, suchy lód! Zróbcie widowisko! – gestykulowała. – Alkohol nie będzie wam potrzebny, bo ludzie upiją się waszą muzyką. Rocky! – wyrwała chłopaka z zamyślenia wściekłym wzrokiem. – Ty marna imitacjo prawdziwego rockmana! Zajmij się zaproszeniem Rosellii oraz ubraniami.
- Marna imitacja?!
- Tak! Gdzie twoje skórzane kamizelki, spodnie z łańcuchami, glany i skórzane rękawiczki? Skoro Rydel mogła i chciała się tak bardzo zmienić, to może wy też powinniście? Olejcie Hollywood Records i Disneya. Pokażcie im, że w ogóle was nie obchodzą.
- Myślałem o tym – odezwał się lider.
- Widocznie nie dość intensywnie – wytknęła mu język. – To ma być koncert, którego ludzie nie zapomną do końca życia.
Gdy wreszcie spisali wszystkie sprawy, które należy załatwić, rozeszli się do swoich pokoi. W salonie zostali tylko Riker i Rocky.
- A co byś powiedział, gdybyśmy zrobili takie show jak w Londynie? – zapytał blondyn.
- Mówisz o naszych przyjaciołach?
- Yhm – pokiwał głową. – Ross byłby wniebowzięty.
- Zgadzam się. Na sto procent mam zapisany numer Brada. Zadzwonię do niego – uśmiechnął się szeroko.
- Rosella już niedługo pozna twój mroczny sekret – zaśmiał się.
- Taaak, chyba tak. Pozna moją drugą twarz…
                                    
Nie idzie mi dzisiaj nagrywanie filmiku, więc tylko notka.
Przepraszam, że ten rozdział jest taki nudny i beznadziejny, ale musiałam poruszyć kilka wątków. W ogóle umknęły mi pewne sprawy, a dodałam inne.
Jak są jakieś błędy to mówcie ;)
Zapraszam Was na Mystery. Rozdział 10 już prawie mam skończony i tylko czeka na dodanie. Ale ja to zrobię dopiero, jak będzie 7 komów.
Słucham właśnie Love me. Przez kilka tygodni w ogóle nie słuchałam R5, a to był błąd. Teraz cieszę się, jak głupia słysząc ich głosy :D
Dziękuję za ponad 23 tys. wyświetleń. Kiedy to się stało O.o?
Oooooo your love!!!
Sorry, odwala mi :P
Love me, love me!
Jestem mega wkurzona na Rikera, choć już mi trochę przeszło. Ale spokojnie, na Always nic mu nie zrobię. Wyżyję się na nim na Mystery buhahahaha...
Tu macie "próbkę" 10 rozdziału:

Jezioro błyszczało nienaturalnie niebieskim kolorem. Nie żeby Riker maczał w tym palce… Karaibski niebieski był jego ulubionym kolorem, więc postanowił zabarwić wodę. 
- Witaj, Cassandro – blondyn usiadł obok na trawie. – Jesteś czarownicą, prawda?
- Tak – odparła krótko, zdziwiona tym, że w ogóle z nim rozmawia.

O nie! Właśnie w tym momencie Rossy mówi "I hope" i pociąga noskiem :( Słodziak <5
Sprawa najważniejsza! 
Wróciła DarkAngel :D Nie wyobrażam sobie, że ktoś jej nie zna.
 Better Together to najlepszy blog ever, jeden z pierwszych. Śmiem twierdzić, że to stamtąd wzięła się Emilie Nereng oraz imię "Cassidy". DarkAngel jest dla mnie inspiracją <5 
Psst! Ostatnio widziałam okropny plagiat jej pomysłu na bliskość pomiędzy dwójką zakochanych ludzi. Ale już nic nie mówię. 
Jak macie ochotę na miłość to polecam jej ostatnie dwa rozdziały *.*
To chyba wszystko.


Jasne :D!
Portland, hi łi kom :P

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie dzisiaj:
Mówiłam już, że kocham Rocky'ego?
Idę robić szablony i tapety z Rocky'm. Co Wy na to, żeby walnąć jakąś taką, gdzie jest bez koszulki :D?
xoxo
~Bekuś~

12 komentarzy:

  1. Wow *.*
    Bad Rocky <3 Kocham <3
    I co najważniejsze doprowadziłaś mnie do płaczu. Gdy Rebeka zaczęła przerabiać Delly było ok, ale jak pod koniec dyskutowała z Rocky'm o 'marnej imitacji' po prostu się rozkleiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa!!! Nareszcie!!!
    Stary styl Rydel :)
    Ogólnie zakochałam się w tym rozdziale :3
    Soostrzyczko był genialny :3
    Dobra chyba głupoty piszę..ale mam andrzejki!!! Wolno mi xD
    Daawaj next ;*
    Pozdrawiam misiu <5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra xD czas na mój normalny komentarz :D bo wcześniejszy był...pomińmy to xD ten będzie długi i prawdziwy....
      jak już wcześniej pisałam, stary styl Rydel to było coś, co każdy kochał :) teraz już nie wygląda jak różowa królowa ;c
      to samo Rocky, Riker i Ross...zdecydowanie wolałam ich dawny styl ;c
      tylko Ratliff lepiej na tym wyszedł xD nie wiem czemu, ale lepiej wygląda teraz niż dawniej xD
      Rebeka ma całkowitą racje próbując wrócić strae R5, które wszyscy kochaliśmy najbardziej :)
      Rocky ma racje...disney jest najgorszym możliwym wyborem, a to wszystko wina Rossa...na początku A&A było ok :) był dzieciakiem i mógł się powygłupiać przed kamerą...ale po 1 sezonie mógł powiedzieć już nie
      serial stał się przyciąganiem naiwnych dziewczynek a R5- marionetką disneya ;c
      z tym zgadzam się z Tobą całkowicie...
      nie rozumiem osób będących w kilku fandomach na raz :D
      czekam teraz aż pojawi się Brad i reszta a Ty Bekuś zrobisz swoje :3
      możliwe, że obrazisz wiele osób, ale może sobie w końcu uświadomią, jak nie powinien zachowywać się prawdziwy R5er
      mieliśmy być rodziną idealną, a co mamy? jedną wielką patologie...
      o!!! i już wiem co chce!!! Roselle i Rocky'ego na przeciwko siebie z żądzą mordu w oczach za "kłamstwa" Rocky'ego xD fakt, ze on jej nie okłamał nie oznacza, że ona nie może tak tego odebrać nie? :D
      na nexta czekam z niecierpliwością :)
      pokaż nam swój pazur w następnym rozdziale :)
      pozdrawiam <5

      Usuń
  3. Rydel wróciła! :***** w końcu :D Rozdział genialny <33
    Czemu nie ma filmiku :(
    Rozdział wcale nie jest nudny. Chyba ci się wydaje ;)
    Kc:*
    Tysia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo.
    Kocham bloga.
    Pozdrawiam.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeej!!! Wrócili moi ukochańcy! Tylko dlaczzego wyłącznie w twym opowiadaniu? Ja chcę coś takiego w realu!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski !!!!!!! Czekam na,nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Supper <3 mam nadzieję ze następny szybko się pojawi :-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rocky bez koszulki ?!
    JESTEM ZAAAAAA <33
    Nudny ???
    Cudowny :*
    Zresztą jak wszystkie :* Mam prośbę zajrzyj na mojego bloga http://uniquestoryaboutlife.blogspot.com/ takie tam małe podziękowanka <3 za CUDO <3
    Rozdział genialny już to mówiłam ??
    Może <33
    DZIĘKUJĘ JESTEŚ NAJLEPSZA <3
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowa oprawa graficzna.
    Bombowa.
    Kocham wchodzić na tego bloga bo tu ciągle coś nowego

    Pozdro Destiny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadaj na bloga którego prowadzę z Julką R. i Cristal.
      Destiny

      Usuń

Layout by E(L)MO ღ