Rebeka leżała
wtulona w Rikera. Co chwilę mrugała oczami, gdyż poranne słońce raziło ją.
Wdychała zapach żelków truskawkowych i mięty.
- Wstajemy? –
chłopak pocałował ją w czoło. Mruknęła tylko i przytuliła go jeszcze bardziej
dając znak, że czuje się zbyt dobrze, by wstać. - Jestem za, chociaż wypadałoby
zrobić śniadanie. Możesz leżeć, a ja…
- Nieeeee –
przerwała mu przeciągając ostatnią samogłoskę i robiąc błagającą minkę małej
dziewczynki.
- A co ja z
tego będę miał?
Podciągnęła
się na łokciach i musnęła jego usta. Satynowa pościel zsunęła się, odsłaniając
jej nagie ramiona. Pogłaskała go po policzku i ponownie musnęła jego usta. Tym
razem przytrzymał ją za kark. Przygryzł jej dolną wargę, aż jęknęła, a wtedy
wsunął język do środka. Bawili się tak przez kilka minut, dopóki nie zadzwonił
budzik chłopaka.
- Ósma,
wstajemy – zarządził.
#
Rosella
otworzyła oczy. Ze zdziwieniem i lekkim przerażeniem odkryła, że nie znajduje
się w swoim domu. Jej głowa spoczywała na brzuchu szatyna. Oddychał
równomiernie, a kiedy spojrzała na jego twarz zauważyła, że co chwilę kąciki
ust unoszą mu się w półuśmiechu. Wyglądał tak niewinnie i uroczo. Zupełnie jak
malutkie dziecko, któremu objawiają się Aniołki.
Rozejrzała
się po pomieszczeniu. Ściany były w kolorze beżowym, na prawo od drzwi stała
biała szafa z lustrami. Po lewej było duże okno, pod którym stała biała komoda.
Obok wielkiego łóżka, w którym bez problemu mogły spać trzy osoby, stała szafka
nocna z lampką w kształcie kielicha lilii wodnej.
Wzrok
dziewczyny ponownie spoczął na szatynie. Tym razem jej uwagę przykuła jego
szyja, na której nawieszone były trzy kostki do gitary. Pierwsza, czarna miała
to samo dziwne, różowe serce, co kostki na zdjęciu w pokoju chłopaka. Druga,
zielona złotymi, ozdobnymi literami miała wygrawerowane imię „Rocky”. Trzecia,
biała również miała serce. Chcąc przyjrzeć się im bliżej wyciągnęła dłoń.
Wciągnęła głośno powietrze, gdy długie, chropowate palce owinęły się wokół
niej.
- Wypadałoby
najpierw powiedzieć „dzień dobry” – chłopak nadal miał zamknięte oczy. – Śpię,
ale jestem jak ninja, pamiętaj – uchylił jedną powiekę.
- Ja… -
wyrwała się z jego uścisku. – Co ja tu robię?
- Przyszłaś,
bo dziewczyny cię zaprosiły. Śmiem twierdzić, że cię wkręciły, ale to tylko
moje zdanie. Postanowiłaś poczekać. Wykradliśmy tequilę z naszej rodzinnej
skrytki. Trochę się napiłaś, pogadałaś i zasnęłaś. Mi wystarczy tylko poduszka
pod głową, żeby zasnąć, więc zasnąłem. Koniec historii.
- Dzwoniłam
do mamy?
- Nieeee, ale
chyba powiedziałaś, że idziesz do koleżanek na noc?
- Tak, masz
rację.
- Zawsze mam
– prychnął.
- W snach –
spiorunowała go.
- Wolałem cię
pijaną. Jeszcze zostało. Chcesz trochę? – sięgnął po szklaną butelkę stojącą
obok na podłodze.
- Teraz to ja
chcę prysznic – burknęła.
- Ja też. Co
robimy w takiej sytuacji? – spojrzał na nią całkiem poważnie.
- Na pewno
odpada opcja „idziemy razem”.
- Szkoda, ale
domyślałem się – westchnął, a po chwili roześmiał się. – Korytarz, po lewej. A
ja będę u siebie, jakby coś.
*
W kuchni
pachniało herbatą z cytryną, pomidorami oraz ogórkami. Z głośników cichutko
leciała Pass me by. Ryland, ubrany w dżinsy oraz czerwony T-shirt, od razu
skierował się do lodówki po sok.
- Na
przyszłość, bądźcie ciszej – obrzucił parę znudzonym spojrzeniem. Riker zamarł
z talerzem pełnym kanapek w dłoniach. Rebeka przygryzła wargę ze zdenerwowania.
– Niektórzy chcą spać, a wy się chichracie – kontynuował szesnastolatek.
- Śmieliśmy
się? – zapytał niepewnie Rik.
- Nooooo…
Chyba oglądaliście R5TV – wzruszył ramionami i wyciągnął karton soku.
- Oh! –
odetchnął z ulgą blondyn.
- A co? Powinienem
słyszeć coś innego?
- Nie! Co?!
Nie, w żadnym wypadku. Nie! Do stołu!
RyRy uniósł
brew i pomaszerował do jadalni. Słyszał jeszcze, jak Bekah mówi, że nie sposób
nie śmiać się z tańca do Love Drunk.
#
- Dzień
dobry, kochanie – Ellington trącił policzek dziewczyny nosem. – Wstajemy.
- Y-y –
naciągnęła kołdrę po sam czubek głowy. – Nie patrz na mnie, wyglądam okropnie.
- Nie kocham
cię ze względu na wygląd.
- Wiem, ale
nie patrz. Jestem nieumalowana, a moje włosy to jedna wielka katastrofa!
Potrzebuję fryzjera.
- Zawsze do
usług – wypiął dumnie pierś, choć blondynka i tak nie patrzyła.
-
Profesjonalnego, Elluś, profesjonalnego. Zawołaj Rebekę, proszę.
- Co?! To ja
nie jestem profesjonalny, a Rebeka jest? Wiesz, co? Wiesz, co? W ogóle wiesz,
co? Wieź się!
Wyszedł z
pokoju i zbiegł do kuchni. Radośnie przywitał wszystkich i przekazał Rebece
„wezwanie”.
Dziewczyna
bezzwłocznie udała się do pokoju przyjaciółki. Miała na sobie jaskrawo-zielone
tutu, wytarte dżinsy i białą bokserkę z kluczem wiolinowym. Włosy upięła w
idealny koński ogon.
- Co tam,
sis? – wskoczyła na łóżko.
- Pomóż mi –
Rydel wyjrzała spoza materiału. – Widzisz jak ja wyglądam? Jak się teraz
ubieram? Wyglądam, jak nie powiem kto! Chcę wrócić do „starej Rydel”, tej
prawdziwej. Od dziś mianuję cię główną, oficjalną stylistką Rydel’s style.
Proszę – poczuła jak w kącikach oczu zbierają jej się łzy.
- Stara
Rydel… - westchnęła z zadumą Bekah. – Była wspaniała. Świeciła przykładem.
Wyglądała olśniewająco. Teraz też tak wygląda, ale dorosła. Może nie powinna
ubierać się jak dziecko?
- A co jeśli
ona nie chce dorosnąć? I co, jeśli myśli o najmłodszych fanach?
- Rydel,
musisz być pewna, że nie robisz niczego przeciwko sobie.
- Sława
uderza mi do głowy! Przejmuję się szczegółami, na które nigdy nie zwracałam
uwagi.
- Nie
zaprzeczę. Patrząc na twoją kolekcję markowych butów i kosmetyków… Od czego
zaczynamy?
- Od fryzury!
- To, że
kiedyś chciałam być fryzjerką nie oznacza, że potrafię zrobić ci grzywkę.
- Moje włosy
są okropnie zniszczone przez ciągłe rozjaśnianie.
- To może
pozwól im żyć? Mogę podciąć ci końcówki, najmniej jak się da, ale żeby pozbyć
się zniszczonych. A przede wszystkim zakaz rozjaśniania dopóki nie wrócisz do
naturalnego koloru.
Dziewczyny
przeszły do łazienki starszej. Ryd usadowiła się na krzesełku i czekała na
„wyrok”. Rebeka rozczesała i zwilżyła jej włosy. Znalazłszy nożyczki zabrała
się do pracy. Niczym wprawiona w fachu fryzjerka skróciła włosy przyjaciółki. Z
długich do połowy pleców włosów, zostało tylko tyle, by sięgały do ramion. Przyniosła
własny szampon z naturalnych składników, między innymi z pokrzywy. Nakazała
stosować go zamiast wymyślnych szamponów i odżywek. Zabrała prostownicę oraz
lokówkę, by nie kusiły przyjaciółkę. Zmyła z twarzy Rydel resztki makijażu z
poprzedniego dnia i spryskała ją delikatną lawendową mgiełką. Wybrała zestaw
ubrań złożony z różowego tutu, różowej, koronkowej bluzeczki oraz wytartych na
kolanach rurek. Do tego dobrała conversy w kolorze pudrowego różu oraz garść
bransoletek, jakie tylko miała pod ręką. Ostatnim elementem było włożenie na
głowę blondynki diademu wysadzanego różowymi kryształkami.
- Oto królowa
Rydel. Poznajesz ją? – zapytała Bekah odsłaniając lustro.
Rydel
krzyknęła z zachwytu. Wreszcie wyglądała tak, jak powinna. W swoim ukochanym
kolorze, bez makijażu, a jej włosy prezentowały o wiele lepiej, mimo że
drastycznie je skrócono. Przytuliła szesnastolatkę prawie ją przyduszając.
Kiedy wreszcie się oderwała, postanowiła zaprezentować się reszcie rodziny.
Wpadła do salonu z szczerym uśmiechem.
Ratliff
zakrztusił się herbatą, którą akurat pił. Wypluł ją z powrotem do kubka,
kaszląc.
- Rydel?
- I jak?! –
pisnęła.
- Kochanie…
wyglądasz… WSPANIALE!
Porwał ją w
ramiona i wpił się w jej usta, które wreszcie nie smakowały lepką substancją.
Delly śmiała się głośno. Wyczekująco patrzyła na zszokowanych braci, rodziców
oraz Rosellę.
- Wow… Nooo…
Wyglądasz… Jak ty – wypowiedział się wreszcie Rocky. – A gdzie zgubiłaś włosy?
- Idę w twoje
ślady, braciszku. Żadnego wybielania, póki nie będą tak gęste i zdrowe, jak
twoje.
Rocky
teatralnie odrzucił włosy do tyłu.
- Riker? –
Najbardziej zależało jej na opinii lidera.
- Rocky już
to powiedział. To jesteś ty, Rydel Mary Lynch. Tęskniłem za tobą.
Podniósł się
z fotela, przytulił ją mocno i pocałował w policzek.
- Never will
I let you go… again – wyszeptał jej do ucha.
- Ja też cię
kocham.
- Wszyscy się
kochamy! – krzyknął Rocky i otulił rodzeństwo ramionami, a Rat i RyRy dołączyli
do niego.
- Wyglądasz
prześlicznie – przyznała Stormie, co było ostatecznym potwierdzeniem, że
przemiana była dobrą decyzją.
*
Po południu
R5 (bez Rossa) pojechało do Hollywood Records. Zaraz po tym, jak Rosella
wróciła do domu, lekko poddenerwowana „żartem” przyjaciółek, Rocky zagrał Rock
That Rock. Piosenka wszystkim bardzo się podobała. Melodia była delikatniejsza
niż w Never, ale łatwo wpadała w ucho.
Szybko
nagrali melodię bez tekstu. Musieli dowiedzieć się, czy ludzie z Hollywood
Records będą zadowoleni.
- Jak to
„nie”?!
- Jest zbyt
mocna – odparł mężczyzna.
- Jest
rockowa, ty łysy debilu!
- Rocky,
opanuj się – Riker położył dłoń na ramieniu brata, który z mordem w oczach
pochylał się nad biurkiem Smitha.
- Jak ja ma
się, kurwa, opanować?! Nie śpię po nocach dopracowując melodię, nutka po nutce,
a jakiś nieznający się na muzyce idiota, mówi mi, że piosenka się nie nadaje!
Jest G-E-N-I-A-L-N-A! – przeliterował.
- Ross śpiewa
dla młodych ludzi. Taka melodia nie przypadnie im do gustu.
- W dupie
mam, dla kogo śpiewa Ross! – dalej krzyczał. – JA śpiewam dla dojrzałych R5ers,
którzy są spragnieni prawdziwego rocka! A poza tym Ross nie śpiewa w tej
piosence!
- Ella,
zabierz go – błagała Rydel.
- Nigdzie się
nie wybieram! Najpierw chcę usłyszeć, że ta piosenka znajdzie się na nowej
EP-ce.
- Rock That
Rock z pewnością nie – odparł znudzonym głosem mężczyzna. – Skomponuj delikatną
melodię albo zaśpiewacie jedną z piosenek, które wam damy.
- Wasze
piosenki są beznadziejne! Not a love song, not a love song – zadrwił przesadnie
wysokim głosem. – Przypominam ci, że A bilion hits, Heard it on a radio, I got
that rock n roll to nasze piosenki – wskazał na blondyna – i odniosły
największy sukces. Tak samo jak tytułowa piosenka Austina! I powinieneś być
wdzięczny, że wam je sprzedaliśmy!
- Rocky,
chodź – nalegał Ratliff.
- Nigdzie nie
idę – wycedził przez zęby.
- Riker,
popraw piosenkę, dopasuj melodię do głosu Rossa i wtedy się zgłoście – podał
najstarszemu kartkę z tekstem oraz płytę.
- Nie –
przybrał stanowczy głos. – Nie będziecie za nas decydowali. Znajdziemy inną
wytwórnię.
- Pfff –
prychnął Smith i roześmiał się złośliwie. – Póki Ross jest związany umową z
Disneyem nie możecie odejść. Chyba że wyrzucicie go z zespołu. Ale to będzie
równoważne z utratą fanów.
- Już ty się
nie martw o naszych fanów! – Rydel położyła ręce na biodrach. – Odkąd
podpisaliśmy kontrakt z wami, mamy więcej problemów i nieprzyjemności niż
pożytku.
- Nie mam
czasu, dzieciaki. Wróćcie z sensowną, przyjemną piosenką – wstał i poprawił
garnitur.
- Pier…
Rocky nie
dokończył, ponieważ Ellington zatkał mu usta dłonią.
Po wyjściu z
budynku rozgorzała rozmowa.
- Po prostu
zrób, co kazał – mówiła Delly. – Przerób ją pod głos Rossa.
- Nie, Rydel.
Słowa napisałem dla ciebie, a nie dla Rossa i tak już zostanie. Nie
potrzebujemy Hollywood Records, aby opublikować piosenkę. Zrobimy też do niej
teledysk. Candy potrzebują kogoś do reklamy ich słodyczy – spojrzał znacząco na
członków R5.
- Podziwiam
cię, człowieku – Ell pokiwał głową z uznaniem. – Zawsze masz głowę na karku.
Chwilę
później cała czwórka wraz z Rebeką i Rylandem siała w salonie i planowała
imprezę.
Wspólnie
ustalili, że będzie to zarówno przyjęcie urodzinowe Ellingtona, jak i zaległa
impreza dla Rossa. To właśnie Ratliff wpadł na ten pomysł.
- RyRy,
obczajasz gości i muzykę – zarządzała Rydel. – Riker zajmuje się – westchnęła –
alkoholem. Ale nie za dużo!
Ryland
podniósł dwa palce do góry, czekając aż siostra dzieli mu głosu.
- No co?
- Jaka ma być
muzyka? Rock, czy raczej imprezowa?
- Ale wy
jesteście nudni – odezwała się Rebeka, która przez cały czas miała słuchawki na
uszach i machała nogami. – Nie potraficie planować imprezy. Jesteście muzykami,
do jasne ciasnej! A ja waszą fanką i żądam koncertu! Jest cieplutko, nawet
wieczorami. Wykorzystajcie ogród. Ustawcie scenę, światła, suchy lód! Zróbcie
widowisko! – gestykulowała. – Alkohol nie będzie wam potrzebny, bo ludzie upiją
się waszą muzyką. Rocky! – wyrwała chłopaka z zamyślenia wściekłym wzrokiem. –
Ty marna imitacjo prawdziwego rockmana! Zajmij się zaproszeniem Rosellii oraz
ubraniami.
- Marna
imitacja?!
- Tak! Gdzie
twoje skórzane kamizelki, spodnie z łańcuchami, glany i skórzane rękawiczki? Skoro
Rydel mogła i chciała się tak bardzo zmienić, to może wy też powinniście?
Olejcie Hollywood Records i Disneya. Pokażcie im, że w ogóle was nie obchodzą.
- Myślałem o
tym – odezwał się lider.
- Widocznie
nie dość intensywnie – wytknęła mu język. – To ma być koncert, którego ludzie
nie zapomną do końca życia.
Gdy wreszcie
spisali wszystkie sprawy, które należy załatwić, rozeszli się do swoich pokoi.
W salonie zostali tylko Riker i Rocky.
- A co byś
powiedział, gdybyśmy zrobili takie show jak w Londynie? – zapytał blondyn.
- Mówisz o
naszych przyjaciołach?
- Yhm –
pokiwał głową. – Ross byłby wniebowzięty.
- Zgadzam
się. Na sto procent mam zapisany numer Brada. Zadzwonię do niego – uśmiechnął się
szeroko.
- Rosella już
niedługo pozna twój mroczny sekret – zaśmiał się.
- Taaak,
chyba tak. Pozna moją drugą twarz…
Nie idzie mi dzisiaj nagrywanie filmiku, więc tylko notka.
Przepraszam, że ten rozdział jest taki nudny i beznadziejny, ale musiałam poruszyć kilka wątków. W ogóle umknęły mi pewne sprawy, a dodałam inne.
Jak są jakieś błędy to mówcie ;)
Zapraszam Was na Mystery. Rozdział 10 już prawie mam skończony i tylko czeka na dodanie. Ale ja to zrobię dopiero, jak będzie 7 komów.
Słucham właśnie Love me. Przez kilka tygodni w ogóle nie słuchałam R5, a to był błąd. Teraz cieszę się, jak głupia słysząc ich głosy :D
Dziękuję za ponad 23 tys. wyświetleń. Kiedy to się stało O.o?
Oooooo your love!!!
Sorry, odwala mi :P
Love me, love me!
Jestem mega wkurzona na Rikera, choć już mi trochę przeszło. Ale spokojnie, na Always nic mu nie zrobię. Wyżyję się na nim na Mystery buhahahaha...
Tu macie "próbkę" 10 rozdziału:
Jezioro błyszczało nienaturalnie
niebieskim kolorem. Nie żeby Riker maczał w tym palce… Karaibski niebieski był
jego ulubionym kolorem, więc postanowił zabarwić wodę.
- Witaj, Cassandro – blondyn usiadł obok na trawie. – Jesteś czarownicą, prawda?
- Witaj, Cassandro – blondyn usiadł obok na trawie. – Jesteś czarownicą, prawda?
- Tak –
odparła krótko, zdziwiona tym, że w ogóle z nim rozmawia.
O nie! Właśnie w tym momencie Rossy mówi "I hope" i pociąga noskiem :( Słodziak <5
Sprawa najważniejsza!
Wróciła DarkAngel :D Nie wyobrażam sobie, że ktoś jej nie zna.
Better Together to najlepszy blog ever, jeden z pierwszych. Śmiem twierdzić, że to stamtąd wzięła się Emilie Nereng oraz imię "Cassidy". DarkAngel jest dla mnie inspiracją <5
Psst! Ostatnio widziałam okropny plagiat jej pomysłu na bliskość pomiędzy dwójką zakochanych ludzi. Ale już nic nie mówię.
Jak macie ochotę na miłość to polecam jej ostatnie dwa rozdziały *.*
To chyba wszystko.
Jasne :D!
Portland, hi łi kom :P
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie dzisiaj:
Idę robić szablony i tapety z Rocky'm. Co Wy na to, żeby walnąć jakąś taką, gdzie jest bez koszulki :D?
xoxo
~Bekuś~
Wow *.*
OdpowiedzUsuńBad Rocky <3 Kocham <3
I co najważniejsze doprowadziłaś mnie do płaczu. Gdy Rebeka zaczęła przerabiać Delly było ok, ale jak pod koniec dyskutowała z Rocky'm o 'marnej imitacji' po prostu się rozkleiłam.
Aaaaa!!! Nareszcie!!!
OdpowiedzUsuńStary styl Rydel :)
Ogólnie zakochałam się w tym rozdziale :3
Soostrzyczko był genialny :3
Dobra chyba głupoty piszę..ale mam andrzejki!!! Wolno mi xD
Daawaj next ;*
Pozdrawiam misiu <5
dobra xD czas na mój normalny komentarz :D bo wcześniejszy był...pomińmy to xD ten będzie długi i prawdziwy....
Usuńjak już wcześniej pisałam, stary styl Rydel to było coś, co każdy kochał :) teraz już nie wygląda jak różowa królowa ;c
to samo Rocky, Riker i Ross...zdecydowanie wolałam ich dawny styl ;c
tylko Ratliff lepiej na tym wyszedł xD nie wiem czemu, ale lepiej wygląda teraz niż dawniej xD
Rebeka ma całkowitą racje próbując wrócić strae R5, które wszyscy kochaliśmy najbardziej :)
Rocky ma racje...disney jest najgorszym możliwym wyborem, a to wszystko wina Rossa...na początku A&A było ok :) był dzieciakiem i mógł się powygłupiać przed kamerą...ale po 1 sezonie mógł powiedzieć już nie
serial stał się przyciąganiem naiwnych dziewczynek a R5- marionetką disneya ;c
z tym zgadzam się z Tobą całkowicie...
nie rozumiem osób będących w kilku fandomach na raz :D
czekam teraz aż pojawi się Brad i reszta a Ty Bekuś zrobisz swoje :3
możliwe, że obrazisz wiele osób, ale może sobie w końcu uświadomią, jak nie powinien zachowywać się prawdziwy R5er
mieliśmy być rodziną idealną, a co mamy? jedną wielką patologie...
o!!! i już wiem co chce!!! Roselle i Rocky'ego na przeciwko siebie z żądzą mordu w oczach za "kłamstwa" Rocky'ego xD fakt, ze on jej nie okłamał nie oznacza, że ona nie może tak tego odebrać nie? :D
na nexta czekam z niecierpliwością :)
pokaż nam swój pazur w następnym rozdziale :)
pozdrawiam <5
Rydel wróciła! :***** w końcu :D Rozdział genialny <33
OdpowiedzUsuńCzemu nie ma filmiku :(
Rozdział wcale nie jest nudny. Chyba ci się wydaje ;)
Kc:*
Tysia :*
Cudo.
OdpowiedzUsuńKocham bloga.
Pozdrawiam.
Destiny
Jeej!!! Wrócili moi ukochańcy! Tylko dlaczzego wyłącznie w twym opowiadaniu? Ja chcę coś takiego w realu!!!
OdpowiedzUsuńBoski !!!!!!! Czekam na,nexta
OdpowiedzUsuńSupper <3 mam nadzieję ze następny szybko się pojawi :-*
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :*
OdpowiedzUsuńRocky bez koszulki ?!
OdpowiedzUsuńJESTEM ZAAAAAA <33
Nudny ???
Cudowny :*
Zresztą jak wszystkie :* Mam prośbę zajrzyj na mojego bloga http://uniquestoryaboutlife.blogspot.com/ takie tam małe podziękowanka <3 za CUDO <3
Rozdział genialny już to mówiłam ??
Może <33
DZIĘKUJĘ JESTEŚ NAJLEPSZA <3
Czekam na nn :)
Nowa oprawa graficzna.
OdpowiedzUsuńBombowa.
Kocham wchodzić na tego bloga bo tu ciągle coś nowego
Pozdro Destiny
Wpadaj na bloga którego prowadzę z Julką R. i Cristal.
UsuńDestiny