sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział LXIII


Wolnym krokiem spacerowali przez Columbine Valley. Błękitne niebo przysłaniały pojedyncze chmury, lecz nie zanosiło się na deszcz. Panowała błoga cisza. Większość sąsiadów była w pracy, a samochody rzadko tędy jeździły. Jedynie, co jakiś czas słychać było ćwierkanie ptaków.
Chłopak objął dziewczynę ramieniem i tak szli, ciesząc się zamachem świeżo skoszonej trawy w ogrodach.
- Więc wytłumacz mi jeszcze raz – poprosiła szeptem, aby nie naruszyć ciszy.
- Kiedyś Riker zauważył ogłoszenie o castingu do nowego serialu…
- Przecież wiesz, co mam na myśli! Przejdź już do punktu kulminacyjnego tej jakże fascynującej historii.
- Kocham aktorstwo. Wcielanie się w Austina jest super. Mogę się wygłupiać i jeszcze mi za to płacą. Tylko że to szkodzi R5. Fani widzą tylko mnie. Rozpoznają mnie z telewizji i nie zwracają uwagi na resztę. Przecież ja nigdy w życiu nie napisałem piosenki! To Rocky i Riker zawsze się tym zajmują. Ja tylko dostaję mikrofon i gitarę, choć ostatnio to nawet tego mi nie dają, wychodzę i śpiewam. Czuję się, jak ryba w wodzie. Muzyka to moja prawdziwa pasja. Nie chcę zawodzić fanów, którzy uwielbiają mój serial. Oficjalnie nie wolno nam powiedzieć, że Hollywood Records, czyli wytwórnia Disneya, kontroluje nas. Mamy udawać, że wszystko jest w porządku, ale wcale tak nie jest. Przed Lauder kazali nam śpiewać piosenki z Austina i Ally. Riker się zgodził, bo i tak większość tego, co śpiewam napisał on wraz z Rocky’m. Jedyne ustępstwo, na jakie poszedł Disney to to, że chciałem, aby R5 było w teledysku do Heard it on the radio. Nie powiem, naginam zasady. Nawet bardzo. Spóźniam się, wyjeżdżam, kiedy mamy nagrywać. Uwierz mi, że po takim czasie to już jest nudne. Mam siedemnaście lat. Są inne rzeczy, które mnie interesują. Na przykład chciałbym zdawać maturę razem z Rocky’m, żeby mieć to już z głowy. Chciałbym wrócić do The Rage. Pogubiłem się. Jestem pomiędzy młotem a kowadłem. Jeśli zostanę w Austin i Ally to R5 nadal będzie pod kontrolą Disneya, który zniszczy nas, gdy tylko przestaniemy przynosić zyski. Jeśli odejdę z serialu to większość fanów odwróci się do mnie plecami. Nie chcę ich tracić. Ale…
- Ale z drugiej strony, na co ci fani, którzy nie szanują twoich decyzji? – dokończyła dziewczyna.
- Właśnie. To nie tak, że ich nie kocham. Są niesamowitym wsparciem i potrafią człowieka podnieść na duchu. Jednak… Są fałszywi. Czuję to, widząc, że ktoś ma w opisie na Twitterze napisane „Rauratic”. To nie jest fan. Nawet, jeśli ma zdjęcie R5 w tle, to nic to dla mnie nie znaczy. Dążymy do tego, by zebrać R5Family. Taką prawdziwą R5Family. Nie R5ers, dzielących się na Rossers, Rikerish i tak dalej. R5ers to ludzie, którzy kochają nas wszystkich tak samo i nie zmuszają do bycia z osobą, która budzi w nas odrazę. Bo tak jest. Laura coraz bardziej działa mi na nerwy. Gazety żartują, że kłócimy się, jak stare małżeństwo, ale ja nie widzę w tym nic zabawnego. Ona jest drugim powodem, dla którego mam dość tego serialu.
- Ross, to okropne. Nie potrafię sobie wyobrazić, co przeżywasz w środku, ale domyślam się, że to cię męczy. Ból narasta, prawda?
- Yhym – pokiwał głową. – Co teraz doktorze Sarah?
- Teraz ci coś pokażę.
Sarah zatrzymała się przy wielkim dębie. Widać było, że drzewo jest bardzo stare. Dziewczyna ujęła jego dłoń i zaczęła przesuwać ją po korze aż poczuł pod palcami wgłębienia. Wiedział, co to. Uśmiechnął się.
- Pamiętasz? – zapytała patrząc mu prosto w oczy.
Na pniu wyryte było serce, a w środku „R+S=BFF.
- To naprawdę tu jest? Nie sądziłem, że ten dąb jeszcze stoi – poklepał drzewo.
- Przypomnij sobie wszystkie momenty – uśmiechnęła się.

~&~
- Ross! Założę się, że nie dasz rady wejść na to drzewo! – krzyknęła siedmioletnia dziewczynka, patrząc na kolegę z gałęzi.
- Właśnie, że dam radę! Czekaj tam na mnie.
Zaskakujące, ile siły mają dziecięce rączki. A może to siła woli i determinacja? Blondynek już po chwili majtał nogami podziwiając widoki.
- Ale tu pięknie.
- I romantycznie – zamrugała.
- Chcesz, żebym cię pocałował?
- A robiłeś to już kiedyś?
- Nie, ale Rik mówił, że to nic trudnego – wzruszył ramionami.
- A nie powiesz nikomu?
- Przyrzekam. Nikt się nie dowie, o moim pierwszym pocałunku. I o twoim też nie.
- Okej, to możesz mnie pocałować.
Przysunęła się do chłopca na tyle, ile mogła, by nie stracić równowagi. Spojrzała w jego czekoladowe oczy i czekała. Ross nachylił się nad nią i połączył ich usta mocno zaciskając oczy. Ona uczyniła to samo. Trwało to zaledwie kilka sekund.
- Fajnie było – powiedziała, gdy się od siebie odsunęli.

~&~
Ross, wykradłszy scyzoryk należący do Rikera, rzeźbił w drewnie serce.
- To znaczy, że już zawsze będziemy przyjaciółmi? – upewniała się dziewczynka.
- Tak, na zawsze. Bo cię bardzo kocham – cmoknął ją w usta i powrócił do czynności.

~&~
- Sarah! Zaczekaj! – dyszał.
- Szybciej!
Złapała za pień i okręciła się wokół niego głośno się śmiejąc. Długie, brązowe włosy oplotły jej śliczną twarz.
- Nigdy na mnie nie czekasz! Muszę ci powiedzieć coś ważnego.
- Tak? A co?
- Gramy dziś koncert – uśmiechnął się z dumą. – Chcę, żebyś przyszła. Tata wstawił do piwnicy drugą sofę. A Rocky pożyczył od kolegi gitarę. Nie wiem, po co mu ona, skoro i tak nie umie grać.
- Rocky jest uparty. Przewiduję, że kiedyś wiele w życiu osiągnie. I na pewno nauczy się grać. Może nawet na kilku instrumentach?
- Czemu tak mówisz? Przecież nie lubisz go.
- Lubię. Tylko on cały czas chce, żebym była jego dziewczyną – prychnęła. – Zawsze uważałam, że jest najbardziej sexy z was wszystkich, ale to nie znaczy, że go chcę. Po prostu nie bylibyśmy dobrą parą. On potrzebuje dziewczyny, która go trochę przytemperuje.
- Uwielbiam twoje przebłyski geniuszu. Jak na dziesięciolatkę to całkiem nieźle – wytknął jej język.

~&~
- Look at as now!
- Uwielbiam, kiedy śpiewasz. Na pewno nie chcesz dołączyć do R5? Rydel nie czułaby się samotna.
- Oboje dobrze wiemy, że wytrzymałabym kilka dni.
- Ale mogłabyś mieszkać z nami.
- W Littleton jest mi dobrze, dopóki przyjeżdżasz. Los Angeles któregoś dnia cię pochłonie. Zmienisz się i nie będziesz już taki sam. Na całe szczęście masz Rikera, a on już dopilnuje, żeby ci się w głowie nie przewróciło. Co? – zapytała, widząc, że chłopak od dłuższej chwili przypatruje się jej rozmarzonym wzrokiem.
- Naprawdę kocham twój głos. Mógłbym go słuchać cały czas. Jesteś cudowna, Saro.
Przybliżył się do niej. Ich ciepłe oddechy zaczęły się ze sobą mieszać. Pragnął tych ust i nie mógł tego ukrywać. Nachylił się i pocałował ją. Nie tak, jak przyjaciel całuje przyjaciółkę. Pocałował ją tak, jak zawsze chciał. Z uczuciem. Oparła dłonie na jego torsie i pozwoliła, by muskał jej usta. Byli przyjaciółmi. Najlepszymi pod słońcem. Jednakże od dłuższego czasu oboje zaczęli dostrzegać, że coś się między nimi zmienia. Nim się spotkają muszą zadbać o swój wygląd, niby przypadkiem poruszają tematy miłości, Sarah wyrobiła sobie ruch kokieteryjnego zarzucania włosami, a Ross prężył mięśnie. Nie chcieli sobie imponować. Znali się od… od zawsze. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. Mówili sobie o wszystkim. Z wyjątkiem uczyć, jakie do siebie żywią.
Blondyn oparł dziewczynę o drzewo i z ust przeniósł się na szyję. Wdychał różany zapach jej włosów.
- Rodzice są w pracy – wymruczała, czując jak przebiega ją przyjemny, elektryzujący dreszcz. – Chodźmy do mnie…

~&~
- Chyba za bardzo odleciałeś. Hej! – krzyknęła mu prosto do ucha.
- Żyję! – odkrzyknął automatycznie. – Sarah… Skąd u ciebie zdolności wróżbiarskie?
- Nie pamiętasz, jak budowaliście mi domek z desek i kartonów? Mówiłam wam, że jestem królową wróżek i potrzebuję pałacu – zaśmiała się. – Co sobie przypomniałeś?
- To, kiedy przepowiedziałaś, że Rocky wiele osiągnie. I nas pierwszy pocałunek… Oraz ten ostatni przy tym drzewie – mrugnął. – I jeszcze to, że powiedziałaś o tym, że Los Angeles mnie zmieni.
- Zmieniło cię?
- Nie wiem. Ty mi powiedz.
- Los Angeles cię nie zmieniło – pogłaskała go po policzku. – To Disney cię zmienił.
Patrzył na nią wyczekująco, choć domyślał się, co zaraz usłyszy.
- Odejdź, Ross. Musisz odejść. Pozwól, by to muzyka zapanowała nad twoim sercem i umysłem. Wiem, że twoje serce myśli dokładnie to samo. Nałożyłeś na nie łańcuchy. Zmusiłeś do lubienia aktorstwa. Uwolnij je. To jest czas dla ciebie – wskazała na trawę, dając mu do zrozumienia, że ma usiąść. Podała mu zeszyt i długopis. – Niech płynie muzyka. Niech rozleje się po całej twojej duszy.
Blondyn opadł na ziemię i zakrył twarz dłońmi. Ponownie popłynęły łzy. Myślami krążył wokół snów, w których zawsze umierał, wokół Angeliki, której nie mógł pokochać, by jej nie zranić, wokół Laury, która kiedyś nawet mu się podobała, wokół Martiny, którą bez słowa zostawił w Argentynie nie kończąc związku, wokół Jessicki, w której się zakochał, a ona naćpała go silnymi narkotykami. Nie miał szczęścia w miłości, lecz Bóg obdarzył go innym darem – dał mu rodzinę. Dał mu ludzi, którzy zawsze przy nim byli i choćby nie wiadomo, co się działo, nigdy go nie opuszczą.
Chwycił zeszyt oraz długopis.
- You said, what you said, but my heart made up on you…
                           
xoxo
~Bekuś~

8 komentarzy:

  1. chcesz długiego i motywującego komentarzu? (chyba tak się to odmienia xD) to go dostaniesz!!! :)
    zacznijmy od osoby Sary :)
    moim zdaniem jest ona takim głosem rozsądku, który odzywa się tylko podczas największego zagubienia :)
    nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z aniołem :)
    pięknie pokazałaś wspomnienia jakie ich łączyły :)
    ich przyjaźń, która powoli zamieniła się w miłość :)
    moim zdaniem taka powinna być prawdziwa miłość...bazująca na przyjaźni, a nie na tym jak ktoś wygląda :)
    a teraz poważniejsze rzeczy napiszę :D
    w pełni podzielam Twoje zdanie o Raurze...ale to już wiesz ;)
    spodobało mi się to, jak pokazałaś stosunki Rossa i Laury...i mam wrażenie, że one są prawdziwe, że nie są tylko w Twojej głowie
    Ukazałaś, że Ross wcale nie jest taki głupi...że rozumie, że disney ich niszczy
    tak!! będę to pisać z małej litery...nie szanuje ich
    to co powiedziałaś o R5 Family i o R5ers....tutaj jest jedna zasadnicza różnica, a Ty ją ukazałaś :)
    Rossers? naprawdę? przecież w takim wypadku wiadome jest, że oni nigdy nie będą prawdziwą R5 Family...w Twoim opowiadani Ross to zauważył :)
    i bardzo mi się to podoba :)
    R5 się mienia
    nie są już to te same dzieciaki co choćby 2 lata temu
    piszą dojrzalej
    SĄ dojrzalsi
    a hollywood records tego nie chce pojąć
    oni nie piszą tylko dla małych dziewczynek oglądających diney chanell
    Ross potrzebował Sary, żeby móc podjąć słuszną decyzję :)
    R5 Family potrzebuje Ciebie :)
    jesteś naszym aniołem pokazującym prawdę :)
    dla mnie Sara=Rebeka :)
    Los Angeles nie zmieniło Rossa...mam nadzieję, że w rzeczywistości to też jest prawdą :)
    wszystko i tak sprowadza się do muzyki :)
    jeżeli Ross będzie zgodny ze swoim sercem, to zostawi A&A :)
    (i nie bez powodu kojarzy mi się to z polskim AA ;-;)
    nadchodzi czas uwolnienia
    uwolnienia R5
    uwolnienia R5 Family
    pokaż nam prawdę....
    właśnie to tak bardzo lubię w Twoich blogach :)
    wiesz czego chcę? chce żebyś porządnie potrząsnęła każdym R5ers
    żebyś pokazała co jest słuszne
    i żebyś pokazała wady, jakie wynikają z postawy niektórych....
    powiem Ci dlaczego zmniejszyła Ci się liczba komentarzy :)
    powód jest jeden :)
    większość nie potrafi słuchać prawdy....szczególnie kiedy jest ona gorzka
    więc nie przejmuj się ;)
    to znaczy, że dotarłaś do niektórych :)
    możliwe, że ich zraniłaś :)
    ale to ziarno kiedyś zakiełkuję :)
    chcę kolejnego, równie wspaniałego rozdziału jak ten :)
    pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :<3 :)
    WRZUĆ. SARAH. POD. POCIĄG. ALBO. ZEPCHNIJ Z MOSTU.
    NIE LUBIĘ JEJ :[
    FUUC....AAA... KURCZE...
    Nie wiem dlaczego, ale jej nie lubię -.-
    Ej chciało mi sie płakać jak nad tymi przemyśleniami ;')
    Littleton... Ja chcę do domu do Denver :'(
    Okay, whatever.
    Rozdział świetny!
    co dostałaś na mikołajki? ^^
    ha-ha moja dociekliwość :')
    mam nadzieję, że next już niedługo ;)
    xx
    ~Iggy ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow *.* ale zajebisty.
    Siedmioletni Ross i to pytanie... Boże jakie to było urocze :3
    Wracając. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Czemu ja nie umiem pisać tak dobrze jak ty? To takie przykre :(
    A no i mam nadzieję, ze nasz blondasek w końcu ogarnie jakoś ten rozpiździel w swoim życiu :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początek chciałabym cię bardzo przeprosić, że ostatnio moje komentarze są rzadko, a jeżeli są to długością nie grzeszą. Mogłabym to zwalić na szkołę, lekcję, dodatkowe treningi basenu, czy dodatkowe zajęcia z fizyki w liceum, którego idę, ale to nie oto chodzi.
    Doskonale cię rozumiem... Blogerka żeby pisać musi mieć motywację, którą są komentarze. Ostatnio sama przeżywam taki kryzys komentarzy, no ale cóż takie niestety jest życie.
    Trzeba w końcu ściągnąć te różowe okulary, spiąć poślady i do przodu...
    Ta, gadam od rzeczy XD Ale niestety tak mam...
    Co zrobisz? No nic ku@#*wa nie zrobisz :D HAHA
    Nie no, przeginam sorry ;**
    A teraz moja opinia na wagę złota i srebra razem wzięta :D Rozdział ogólnie jest cudowny. W przeciwieństwie do Igi, Sarah bardzo mi się podoba. Bardzo dobrze, że Ross ma kogoś komu może się wyżalić i na kogo może liczyć.
    Dokładnie Sarah jest aniołem HIHI XD
    Dziękuję ci Saro, że pomagasz mojemu tlenionemu pasikonikowi... Tak samo nazywam mojego kolegę, bo jest blondynem (taki wyblakłym blondynem) o czekoladowych oczkach *.* Jak ja go lubię <3
    I po co żem to pisała?! Teraz się wszystko wydało... Mam nadzieję, że Szymon tego nie przeczyta XD HAHA
    Kolejna rzecz: Mały Rossiak <3
    Wyobraziłam sobie takiego Rossa włażącego na drzewo. Ostatnio naoglądałam się filmików młodego Rossia np w KungFu Panda, albo w odcinku z Moisesem Ariasem, czy jak on się tam zwie.
    Chodzi mi o RRRRRRRRRikooooo z Hannah Montana XD
    Znów odleciałam od tematu, a niech cię...
    Na koniec napiszę, że piszesz naprawdę niesamowicie i że chyba nigdy ci nie dorównam... Pewnie niedorównam, bo moje plany na profil w liceum się zmieniły.
    Chciałam iść na profil humanistyczny, ale jednak idę na MAT-FIZ!
    Osiem godzin w tygodniu matmy z Nowakiem i siedem godzin fizyki :D Plus jest taki, że na roku drugim i trzecim w ogóle nie mam chemii, biologii ani geografii... chwała ci LO1 :D
    Dobra!!! Kończę, ten bezsensowny komentarz zaproszeniem na nowy rozdział na moim drugim blogu:
    be-careful-about-who-you-trust.blogspot.com
    Całuski kochana :**
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny boski rozdział.
    Kocham i pozdrawiam.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej:) Rozdział był bardzo fajny:) Miał w sobie to coś. I Sara też mi się bardzo spodobała. Jest taką realistyczną postacią, która wnosi świeżość do Twojego bloga:) Kinia

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :) najfajniej mi się czytało to wspomnienie :D mój umysł wtedy "mówił" takie "awww". No po prostu cud, miód i orzeszki :*

    ~Milion kisses from UnBreakable

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział. Jesteś dla mnie wzorem do naśladowania. Zapraszam do mnie.
    http://r5-suzanne-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ