środa, 24 grudnia 2014

Rozdział LXIV


Ross wstawił talerze do zlewu i wrócił do jadalni połączonej z salonem. W kominku przyjemnie trzaskał ogień, babcia siedziała w bujanym fotelu i działa limonkowy sweter dla Rocky’ego. Shor w skupieniu czytał gazetę, siedząc na sofie z czarnej skóry. Sarah czekała przy stole.
- To my już pójdziemy – szepnął blondyn, bojąc się, że zmąci idealną ciszę.
Wyciągnął dłoń do dziewczyny. Wstała i poszła za nim do pokoju, który znajdował się na końcu korytarza. Oboje uśmiechnęli się na wspomnienie, kiedy byli jeszcze dziećmi i sypiali wspólnie na wielkim łożu. Pokoik był niewielki i urządzony w kolorze kawy z mlekiem. Sarah wskoczyła na łóżko i usiadła po turecku. Chłopak popatrzył na nią pytająco, ale nic nie powiedziała. Wyciągnęła ręce, a on zrozumiał. Przytulił ją najczulej, jak potrafił. Wdychał zapach róż, który Sarah wcierała we włosy. Znów miał pięć lat, znów wszystko było na swoim miejscu.

*
Ross nałożył okulary przeciwsłoneczne, poprawił fryzurę i zmierzył wzrokiem okazały budynek Disneya. Wiedział dokładnie, co ma zrobić. Wejście smoka…
Z rozmachem otworzył drzwi. Bez zbędnych przywitań z mijanymi ludźmi, prosto do celu.
- Smith! – krzyknął trzaskając drzwiami gabinetu. Zdjął okulary. – Moja umowa.
- Witaj, Ross – mężczyzna wydawał się nieporuszony. – Jaka umowa?
- Odchodzę.
- Co?! Ross… Proszę, usiądź – wskazał fotel. – Porozmawiajmy.
- Nie mamy, o czym rozmawiać. Daj umowę – warknął.
Smith wpadł w panikę. Poluźnił krawat i przywołał asystentkę. Szeptem nakazał jej dzwonić po Rikera. Grał na zwłokę. Próbował przekonywać Rossa do zmiany decyzji. Ten tylko z lekceważącą miną żuł gumę i upominał się o papiery.
Po kwadransie do biura wpadł drugi blondyn. Dysząc opadł na fotel obok brata.
- Co się dzieje? – wysapał.
- Odchodzę z Disneya.
- Riker, proszę, zrób coś. Przetłumacz mu, że to nie jest dobry pomysł.
- Rossy, ty naprawdę tego chcesz? – spojrzał mu w oczy.
- Myślałem nad tym. Chcę odejść.
- Nie rób niczego wbrew sobie. Nie myśl o R5.
- Muzyka i tylko muzyka ma jakiś sens. Podjąłem decyzję, Riker.
- I ja ją szanuję. I zawsze jestem z tobą – położył mu dłoń na ramieniu.
- Ale… - Smith próbował protestować.
- Dawaj umowę – wycedził przez zęby młodszy.
Zrezygnowany mężczyzna znalazł odpowiedni plik. Nie pomogły próby wytłumaczenia, że wiele osób straci pracę. Ross Shor Lynch był nieugięty. To samo dotyczyło Rikera, który zażądał umowy R5.
Kiedy już je dostali, zamiast podpisać stronę, która rozwiązywała wszystko… Miliony, drobnych kawałeczków pofrunęły po pomieszczeniu niesione wiatrem wpadającym przez okno. Podarli każdą stronę. Nie został żaden dowód, że R5 było podwładne Disneyowi. Pobrali ostatnie wypłaty i już na zawsze opuścili budynek.

***
Słońce raziło w oczy. Blondyni postanowili zachować informację na później. W duchu się cieszyli, ale chcieli obmyślić spektakularny sposób przekazania dobrych wieści rodzeństwu.
Riker zabrał koc, kosz z jedzeniem i oczywiście miłość swego życia. Gdyby teraz zadano mu pytanie: „Jakie trzy rzeczy zabrałbyś na bezludną wyspę?” nie odpowiedziałby, że modelki Victoria’s Secret. Wystarczyła mu ta jedna jedyna. Przyciągnął ją do siebie i pocałował w czoło. Patrzyli w niebo i szukali najciekawszych kształtów chmur.
- Masz dziś dobry humor – stwierdziła dziewczyna.
- To prawda. Ale ja zwykle mam dobry humor.
- Po raz pierwszy od miesięcy w końcu mnie gdzieś zabrałeś. Jestem tu od stycznia, a nie znam tego miasta. Wiem, gdzie jest studio fotograficzne i kilka najważniejszych obiektów. Wreszcie pokazałeś mi plażę.
- No wiem – zasmucił się. – Po prostu boję się, że coś ci się stanie.
- Więc lepiej zamknąć mnie w klatce?
- To złota klatka. Źle ci tam?
- Nieee, ale…
- Hmm?
- Tęsknię. Rik, musisz zrozumieć, że nie możesz odciąć mnie od przeszłości. Chcę zobaczyć się z Angeliką. Proszę, zaproś ją.
- A jak nie to co?
- Foch – odsunęła się od niego.
- W takim razie negocjujmy.
Podniósł się na ramieniu i popatrzył na nią. Pochylił się i musnął jej usta, ale nie odwzajemniła tego.
- Ooo… Widzę, że to taki konkretny foch – zaśmiał się. – Skarbie, nie zachowuj się, jak dziecko. Masz nas. Kogo ci więcej potrzeba?
- Angeliki – założyła ręce na piersi. – I ja jestem dzieckiem, tak właściwie.
Westchnął. Próbował pogładzić ją po policzku, ale strząsnęła jego dłoń.
- Tak się chcesz bawić? – spojrzał na nią poważnie.
Chwycił ją za nadgarstki i przyszpilił do koca. Jej mina pozostała niewzruszona. Nawet nie drgnęła, aby poprawić mu za długą grzywkę.
- Nadal foch? No weź!
- Albo sprowadzasz Angelikę, albo jedziemy do Polski, albo śpisz sam aż się nie odfochnę.
- Wybieram opcję d) zapominamy o przeszłości i bawimy się na opuszczonej plaży – zrobił „brewki”.
- Kusząca opcja, ale nie. Nie ma takiej.
- Rebeka!
- Nie krzycz na mnie!
- Będę, bo mogę!
Zachłannie wpił się w jej usta. Uwolniwszy jej nadgarstki, przesunął dłonie na talię. Blondynka objęła go za kark. Przenosił się na jej szyję oraz ramiona.
- Możemy iść krok dalej, teraz – zaakcentowała ostatnie słowo. – Ale masz zaprosić Angelikę.
- Wygrałaś – wydyszał.
Pomógł dziewczynie zdjąć swoją koszulkę. Nie musieli obawiać się, że ktoś ich zauważy. Plaża była opuszczona. Ocean w tym miejscu był zbyt głęboki, by się w nim kąpać. Teren był ogrodzony, ale kto by się przejmował?
- Jesteś upierdliwa.
- A ty wredny.
- Pyskujesz.
- Jesteś zaborczy.
- Kocham cię.
- Ja ciebie mocniej – zachichotała patrząc mu prosto w czekoladowe oczy.
- Na pewno chcesz ryzykować?
- Oj, przestań. Tylko na nudnych, amerykańskich filmach dziewczyna od razu zachodzi w ciążę.
- Właściwie to racja. Ej! Jestem Amerykaninem i na dodatek aktorem. Powinienem czuć się urażony.
- Bystrzacha – wytknęła mu język. – Przejdziesz do rzeczy?
- Co ty taka chętna? Może się z tobą podroczę? W sumie to mogę, a ty musisz to znosić, bo inaczej nici z przyjazdu Angeliki – uśmiechał się triumfalnie.
- Nie wytrzymasz.
Przez chwilę myślał.
- Racja. Nie wytrzymam.

***
*- Good morning – Rocky przybrał przesadny angielski akcent.
- Rocky! Kurde, co wy się nie odzywacie?!
- Aaaa, tak jakoś. Wy jesteście zajęci, my jesteśmy zajęci, różnica czasu. Sam rozumiesz. Co tam u was?
- Świetnie. Fakt, jesteśmy zapracowani, ale na zabawę zawsze mamy czas. A u was?
- Też dobrze, po staremu. Słuchaj, Brad. Jest taka sprawa, że robimy imprezę. To będą urodziny Rata i zaległa impra dla Rossa. Byłbym wdzięczny, gdybyście wpadli. Wiesz, dzieciak by się ucieszył.
- Mówisz, jakbyś był dorosły. Jasne, że wpadniemy!
- Wyślę wam dokładniejsze informację. Na razie jeszcze wszystko planujemy.
- Super! A teraz muszę spadać. Pozdrów familię!
- Ty też!*
Najważniejsze sprawy były ogarnięte nim wrócił Ross. Reszta to już tylko detale.
                 

Wytłumaczenie, o czym był rozdział
Ross odchodzi z Disneya. Riker, w imieniu całego zespołu, odchodzi z Disneya. Ross i Riker nie chcą na razie mówić o tym, że odeszli z Disneya. Riker jedzie z Rebeką na opuszczoną plażę. Rebeka przekonuje go, żeby zaprosił Angelikę – jej kuzynkę, w której kiedyś zauroczył się Ross. Riker się zgadza.
Rocky dzwoni do Brada – wokalisty zespołu The Vamps, który mieszka w Anglii – i zaprasza cały zespół na imprezę.
Drugie dno
R5 uwolniło się od Disneya, ponieważ Ross podjął najsłuszniejszą decyzję w swoim życiu.
Dziękuję za uwagę. Liczę, że rozdział nie był zbyt skomplikowany. Mam nadzieję, że nowy wygląd przypadł państwu do gustu. Jakiekolwiek skargi proszę składać w komentarzach.
Merry Christmas. 
~G~ 

8 komentarzy:

  1. Wróciłaś! Smutno mi było, gdy wchodziłam na bloga i nie było nowego rozdziału.
    To właśnie Twój blog inspirował mnie do pisania mojego opowiadania. Dzięki Tobie uczyłam się pisać.
    Nie chcę nawet myśleć o tym co zrobię, gdy go usuniesz. To będzie cios prosto w serce :'(
    Wracając do rozdziału.
    Był boski, tak jak każdy. Ross dobrze zrobił odchodząc z Disneya (szkoda, że to nie dzieje się naprawdę).
    Czekam na następny rozdział:3
    Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ribeka <5555555555555
    Jak ja ich kocham!!!!
    Świetny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciłaś <3
    Boski <3
    Angelika :*********
    Kocham Cię <3 :****** <33

    OdpowiedzUsuń
  4. a więc...
    przynajmniej u Ciebie Ross postąpił naprawdę mądrze :)
    odszedł z disneya :3
    i R5 odeszło z disneya xD
    a Rebeka przekonała Rikera, do sprowadzenia Angeliki :D
    wiesz...zrobiła to w bardzo przekonujący sposób xD
    i szykuje się impreza...
    nawet nie wiesz jak na nią czekam
    dobra...
    nie będę już wyciągać z Ciebie informacji ;-;
    nie chce znowu być zua xD
    i dla mnie zawsze, ale to zawsze będziesz Rebeką Black :D
    i nic tego nie zmieni :*
    kocham <5

    OdpowiedzUsuń
  5. Żadnych skarg z mojej strony.
    Wygląd - piękny.
    Rozdział - chyba to nie nowość, że super, ekstra, genialnie zawodowy.
    Cieszę się że wróciłaś. I zgadzam się z Aleksandrą. Dla mnie też zawsze będziesz Rebeką, wiesz o tym.
    Całuski :*
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. WRÓCIŁAŚ!!! BEKAH WRÓCIŁA! ALWAYS AND 4EVER! HURRAY!!! ^^
    odwala mi :<
    Angelika przyjedzie! <3333
    Brakuje mi jej tu i się cieszę, że Rik ją tu ściągnie ^^
    10000 razy wolę ją niż Sarah :D
    Mówiłam to już tyle razy, ale powtórzę: NIE LUBIĘ SARAH :<
    A może spotkałby ją jakiś nieszczęśliwy wypadek, czy coś... ^^
    hahah :D
    Ribeka ♥_♥ Uwielbiam!
    Rozdział boski <33
    Życzę dużo weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział był.... ucygcyhuwdbcuywq! <3
    Nie ma słów opisujących to cudo! :))
    Czekam na next'a z niecierpliwością! :D
    ~ Pozdrawiam, Ann ;3

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ