piątek, 6 lutego 2015

Rozdział LXVIII


Wielki ogród, zachód słońca, ludzie, scena, stoły z przekąskami i ekrany rozstawione co kilka metrów. To najistotniejsze rzeczy tamtego wieczoru. Nie rozumiałam przeznaczenia ekranów, ale wkrótce wszystko miało się wyjaśnić.
Stanęłam skromnie z boku w swojej miętowej sukience przed kolano i szpilkach. Podziwiałam dekoracje. Balony, serpenty i światła – wszystko prezentowało się wspaniale. Na scenie dostrzegłam Rylanda. Nie miałam pojęcia, że zna się na muzyce. O wielu rzeczach nie miałam pojęcia…
Impreza trwała w najlepsze. Ze znajomych osób dostrzegłam tylko Ellingtona, który przyjmował życzenia i prezenty. Ja swój już mu podarowałam.
- Rose! – Ktoś położył mi dłoń na ramieniu. – Cieszę się, że przyszłaś! – Rebeka przekrzykiwała muzykę.
- Dziękuję za zaproszenie! – uśmiechnęłam się.
- Choć ze mną! Najlepsza część zacznie się za dziesięć minut!
Porwała mnie ze sobą. Szłyśmy w stronę sceny. Zostawiła mnie kilka metrów od niej i pobiegła „za kulisy”, jeśli mogę to tak nazwać. Słyszałam o tym, że do Los Angeles przylecieli The Vamps, ale czy to możliwe, że wystąpią tego wieczoru? Właśnie tu, w ogrodzie Lynchów?
Rebeka pojawiła się na scenie i przejęła mikrofon od Rylanda, który stanął za nią. Powiedziała kilka słów, dziękując za przybycie, złożyła życzenia Ratliffowi, którego nie było na widoku.
- A teraz… - zaczęła – przed wami najwspanialszy, najgenialniejszy, najcudowniejszy, najukochańszy, najbardziej perfekcyjny, najznakomitszy, naj…
- Może starczy? – wtrącił RyRy.
- Nie! – fuknęła. – Naj… Aaa!
Ryland przerzucił ją sobie przez ramię.
- Miłego umierania z zachwytu! – krzyknęła nim wyrwał jej mikrofon.
Słońce zaszło, a światła zgasły. Zapanowała zupełna ciemność.
- Wherever we go… yeah… It’s crazy stupid love…
Delikatny głos owiał nas jakby niewidzialną mgiełką. Nikt nic nie widział, pracował tylko słuch. Crazy stupid love… Znam to! Wiedziałam, że już kiedyś słyszałam tę piosenkę. Tak! W samochodzie Rikera. Jak nazywał się zespół? Coś na „r”. R5, pamiętam!
Błysnęło błękitne światło ukazując Rikera.
- O MÓJ BOŻE! – krzyknęłam.
Gitara… Mocne uderzenia w gitarę… Róż rażący w oczy…. Crazy stupid love… Rocky…
- It’s crazy stupid love!
Blondyn grzywka Rikera opadała mu na oczy za każdym machnięciem głową. Ross stał przy mikrofonie na środku sceny, w rękach ściskał czarną gitarę z dziwnym, różowym sercem, które widziałam kilkakrotnie. Po chwili obok mnie pojawiła się Rebeka z uśmiechem od ucha do ucha. Dopiero teraz poczułam, że przechodzą mnie dreszcze. Ale nie z zimna… Z ekscytacji.
- Jesteście za cicho! – głos Rossa otrząsnął mnie z pierwszego szoku. – I need you LOUD! C’mon get loud… - Stopniowo oddalał się od mikrofonu, by stworzyć echo.
Rydel naciskała klawisze, Ratliff walił w bębny z całej siły, Riker pociągał za struny basu, a on… On nadawał brzmienie… Główna gitara… Tak wiele razy słyszałam jego głos. Dlaczego wcześniej nie uświadomiłam sobie, że go znam? Te serca… Moja młodsza kuzynka oglądająca serial o blondynie, który robi karierę… Glee… Znałam ich od bardzo dawna, a jednak potrzebowałam usłyszeć jego głos, aby to sobie uświadomić.
Forget about you… Jak wiele razy słyszałam ją w radio? Jak wiele razy ta piosenka sprawiała, że budziłam się? Puszczali ją prawie każdego poranka, gdy szykowałam się do szkoły lub pracy.
- Żyjesz?!
Nie, nie żyłam. Moje serce stanęło na kilka minut w miejscu.
- Rose, to dopiero początek! Zejdziesz na zawał przy nowych piosenkach! – śmiała się Rebeka.
Rydel opuściła swoje stanowisko. W dłoni trzymała mikrofon ozdobiony błyskotkami. Objęła Rocky’ego ramieniem, kiedy grał wstęp do piosenki. Była taka szczęśliwa śpiewając najbardziej dziewczęcą piosenkę na świecie.
- Love the way you love me…
Wszyscy powtarzali jej słowa. Po scenie krążył mężczyzna z kamerą. Zrozumiałam, do czego były potrzebne ekrany. Otaczała nas Rydel w zbliżeniu. Robiła zabawne miny i posyłała buziaki do kamery.
- Lovin you ain’t easy… - zdecydowanie kocham tę piosenkę. Pokochałam ją od pierwszych wersów.
Próba opisania wszystkich piosenek po kolei jest zbyt trudna. Zagrali prawie wszystkie swoje oraz covery.
- Rocky? – Ross spojrzał na brata. Wie, że mówi do mikrofonu?- Obiecujesz, że nie uciekniesz?
Szatyn uniósł pytająco brew.
- Nie ufam ci, ale dobra… Obiecuję, że nie ucieknę.
- Słowo harcerza?
- Tak, tak.
- Ponieważ on tego nie zrobi, ja to zrobię – blondynek uśmiechał się złośliwie. – Rose, Rocky dedykuje ci piosenkę, ale pozwól, że ja ją zaśpiewam – Ell już walił w bębny, a Rik w bas. – Listen! You’ve got...
Słuchałam uważnie.
- Baby look around! *You haven’t got an option… What do I have to do?!
Potem powiedzieli mi, że to przyszłościowa piosenka podobnie jak All about the girl. Napisali ją bardzo dawno temu, a po latach okazało się, że była o mnie. Podczas wersu o królowej w pałacu, Rebeka nałożyła mi na głowę plastikową koronę i popchnęła w stronę sceny. Rocky nie uciekł, ale na jego policzkach pojawiły się rumieńce (można też uważać, że to z wysiłku). Unikał mojego wzroku i grał.
Przy piosence Cali girls, chłopcy widocznie się rozluźnili. Skakali po scenie i wygłupiali się. A przy Fallin for you dostałam pierwszego zawału. Patrzył mi prosto w oczy. A jak się pomylisz ze strunami?!
- Baby I swear…
Śpiewał te słowa wraz z Rikerem. Czułam, że składa mi obietnicę; że nigdy mnie nie opuści, że będzie moim bohaterem.
Najwspanialsze były światła. Krążyły wokół mnie i wokół Rocky’ego. Zastanawiałam się dlaczego, ale Rik dał mi odpowiedź. Zerkał to na mnie, to na szatyna i uśmiechał się triumfalnie. To jego zasługa.
Po Things are looking up odłożyli gitary elektryczne, a wzięli akustyczne. Ryland ustawił im krzesła.
One last dance jest bardzo emocjonalną piosenką. W oczach Rossa widziałam zbierające się łzy, Rydel przysłoniła twarz włosami, Ell i Riker zamknęli oczy, a Rocky… Skupiał się na gitarze, ale co jakiś czas gwałtownie podnosił głowę do góry, jakby mówił do łez „nie płyńcie”.
Zrobili sobie przerwę. Szatyn schodził ze sceny, a ja go śledziłam. Widziałam jak drży. Zaciskał dłonie w pięści aż bielały mu kostki i otwierał. Łapczywie wypił dwie szklanki wody, wziął kilka głębokich oddechów i oparł się o jeden ze stołów. Nie miałam odwagi do niego podejść.

*Teksty zmieniony na potrzeby opowiadania ;)
              
Hey, guys!
Dziś minął rok od założenia Always. Przeczytałam kilka dni temu pierwszy rozdział. Bosz, dno totalne. Widzę, jak bardzo rozwinął się mój styl. Always jest złe. Mystery... Niech mnie ktoś zabije za zakończenie tego bloga! Pozwalam, Iggy i Aleksandro.
Jakby się komuś nudziło to przeczytajcie sobie OS c: Kto wie, może pewnego dnia właśnie tę historię będę kontynuować? Ale muszą być komentarze, utwierdzające mnie w przekonaniu, że warto. Nie zamierzam męczyć Sparrow linkami do wszystkich opowiadań, a to akurat przeczytała i uznała, że jest dobre.
 Macie Rosellę i takie tam... XD Zapytałabym, co według Was wydarzy się w następnym, ale ja sama nie wiem.
xoxo
~Liv~

8 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza! (zaraz skomentuję)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to teraz na spokojnie...
      Rozdział świetny!
      Uwielbiam tego bloga!
      Nie mogę się z tym pogodzić, że niedługo koniec...
      Najpierw miałam problemy z przypomnieniem sobie kto to Rose....
      Ale przypomniałam!
      Ciekawe jak Ross zareaguje na Angelikę...
      Nie wiem jak określić myśli Rose... Ale to było coś niezwykłego.
      Tak, to chyba dobre określenie.
      Ja bym tak uczuć nie umiała opisać.
      Czemu oni w realu nie wrócą do siebie 'starych'?
      Czyli nie będą się m.in. tak ubierać? Tęsknie za takimi nimi.
      Czekam na next ;)
      ~Suza

      Usuń
  2. Czyli jednak mogę Cię zabić! xD
    A więc!
    Ja, jako dysortograf, nie będę Ci nic mówić pod względem gramatycznym^^
    Nawet jeśli moja ortografia już nie jest taka zła, to nadal chwilami nie jestem pewna, czy dane słowo jest napisane dobrze :P
    To co się działo w głowie Rose było...magiczne
    To chyba najlepsze określenie xD
    Tak jakby przeniosła się do innego świata, a jednocześnie cały czas była świadoma tego, ze ma ziemskie ciało :)
    Tak jakby jej myśli były ponad chmurami :)
    Chciałabym tam być...chciałabym móc czuć to co ona
    Nie powiem, bardzo Ci się to udało^^
    Chyba jeden z najlepszych opisów uczuć w Twoim wykonaniu :)
    Gratuluję :)
    A jakieś mniej przyjemne rzeczy?
    Hmm
    Jak ona mogła pomyśleć, że on się pomyli?!
    No proszę!
    To muzyczny geniusz jest!
    I niech już nie udaje takiej nieśmiałej :)
    Co do notki..
    Mystery, było wspaniałe...
    Dobrze, że w końcu do zauważyłaś, bo kiedyś się na mnie złościłaś jak mówiłam, ze to jeden z moich ukochanych blogów^^
    Styl Ci się bardzo rozwinął
    Popatrzmy chociażby na rozdział ten, i rozdział pierwszy
    A co do bloga na podstawie OS'a
    Najpierw napisz więcej Os'ów...
    Bo mam wrażenie, że stać Cię na o wiele więcej :)
    I na coś z mniej depresyjną tematyką...
    Bo dramaty można znaleźć na każdym kroku
    W prawdziwym życiu....
    Ale pewnie i tak blog byłby dobry^^
    Już nie przynudzam :)
    Kocham <5
    P.S. Always wcale nie jest takie złe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaraz mnie kurna szag trafi. Trzeci raz piszę komentarz. Po prostu nsjsjmahabs. Fuuu... Dobra miałam nienadużywać słowa fuck.
    Kurna!!!
    Blogger mnie nienawidzi.
    Dobra. Calm down. Wdech wydech wdech wydech i pełne opanowanie.
    Rossdział... God, jakie to było niesamowite! Po prostu piękne! Te emocje, scena, ta impreza, koncert, ja po prostu... Jezu, fantastyczne! Ja nadal jestem w tym świetnym stanie po przeczytaniu. Po prostu WOW. Zatkało mnie. Jedyne słowo, które przychodzi mi teraz do głowy to NIESAMOWITE. Ten sposób, w który to wszystko opisałaś... Magiczne. To jest perfekcyjne. Nie umiem dobrać słów, żeby powiedzieć co czuję. Te piosenki. <3 <3 Brakowało mi jakoś Ain't no way we're goin' home, ale to nic. To jest po prostu jedna z moich ukochanych piosenek, dlatego wciskałabym ją wszędzie. Często chodziłam z jej wersami wypisanymi na nadgarstku. Taka mała nieciekawa ciekawostka o mnie.
    One Last Dance. I co tu dużo mówić. Łzy same cisną się do oczu. Teraz będę słuchała jej non-stop. Jest piękna. Tyle emocji. <3 Łzy, nie płyńcie. :')))
    OCZOJEBNY RÓŻ NA WSZYSTKICH. I odrazu mi lepiej. :')
    Nie mogę uwierzyć, że Always zbliża się do końca. Płakać mi się chce. To jeden z najlepszych blogów jaki kiedykolwiek czytałam. Nadal pamiętam pierwsze spotkanie Ribeki. It's all about the girl, that I'll meet on the bus turn or on the street... <3 anorekscja i depresja Rikera. To jak rzucił się bezsilny na podłogę w łazience i rozpaczał. Rany, tyle wspomnień. <3 chyba będę płakać.
    Nie mogę się pogodzić z końcem. :c
    Chyba przeczytam sobie wszystko jeszcze raz.
    Już rok... Co prawda, nie byłam od początku, ale będę do końca!
    Always & Forever! And ever and ever and ever!
    Jeszcze raz powiesz, że Always jest złe, to, to... To nie wiem co zrobię, ale napewno coś!
    Jak to głupio zabrzmiało. ;-;
    Otrzymałyśmy pozwolenie? Szykuj się na naszą napaść z Aleksandrą! :D
    Nie ma może jakiejś minimalnej szansy na jakąś kontynuację Mystery, czy coß? ^^
    Boże, jaki Rocky jest przystojny. *_*
    Musiałam to napisać.... :X hahahah.
    I co tu jeszcze dodać?
    Już nie chwalę bo nie wiem jak.
    NIESAMOWITE.
    Czekam na nn!
    Love&Peace :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, ja muszę nauczyć się pisać po polsku.
      Kogo ja oszukuję... Nic mi już nie pomoze :D
      *ANOREKSJA
      Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Blogger na telefonie to udręka. :D

      Usuń
  4. Piszę tu po raz pierwszy, bo dopiero odkryłam tego bloga ;ooo
    DOPIERO CO!
    Twój blog jest cudowny *-*
    Zanim skomentowałam, musiałam przeczytać cały blog, a to mi zajęło duzo czasu. Chyba 2 dni?
    Whatever.

    Czy tylko ja nienawidzę Angeliki? Gosh. Jest głupia. Tak myślę. Mimo wszystko jej nie trawię. :D
    I ostatnio po tym wybuchu Rebeki. Ja lubię The Vamps i jakoś nie przeszłam na nich po koncercie. Lubię... Wróć. KOCHAM oba zespoły (zespół i boysband -.-) i nic mi nie zrobicie xD

    Rose ma farta :3
    Te zawały przeżywałam razem z nią haha xo

    Rocky, ej, Rocky. Dobrze będzie :*
    Aż sobie "Falling for you" puściłam w telefonie c:

    Nie mogę uwierzyć, że kończysz, jak ja dołączyłam do grona twoich fanów :(
    Sarah is Ross' angel <5
    Dzięki.
    Ja jestem Sarah haha :3

    Boże, ja się uzależniłam od twojego bloga, nie odchodź! :(

    Aaa. Mam wiadomość do Iggy:
    Też jestem uzależniona od słowa 'fuck' haha
    I czekam na nowy rossdział (if you know what I mean) u ciebie :*

    Zawał za zawałem na tym rossdziale *o*
    Kocham.

    ~Sara

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rossdział!!!
    Pseplasam, ze nie komentowałam :( Mam nadzieje, ze kiedys mi wybacys...*oczka kota w butach*
    Te uczucie Rose... Magiczne... Jak to można było opisać?
    Rocky taki słodziaak *o*!
    Kocham tego bloga!
    Dlaczego zaraz koniec!?
    Nie ja się z tym nie pogodzę!
    Jestem baaardzooo ciekawa reakcji Rossyego na Angelikę...
    Zamknie się w pokoju i stamtąd nie wyjdzie, czy zachowa się jak cywilizowany człowiek?
    Obiecałam sobie skomentować każdy blog który obserwuję! Więc wybacz, że ten komentarz taki nijaki, ale to już mój 25 blog ;(
    Pozdrawiam <5
    ~Suzi

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej Liv, a może Bekuś?
    Pamiętasz mnie.
    Nie mogłam znaleźć tego bloga, bo na tamtym linku został usunięty.
    Czemu chociaż nie napisałaś?
    Chyba wiesz jak kocham tego bloga.
    Ja się pytam czemu?
    Dopiero dzisiaj go znalazłam i jestem tak happy, że przez dziesięć minut skakałam jak wariatka i nawet pies się na mnie dziwnie patrzył.
    Ale za bardzo cię kocham by się długo gniewać.
    Nowe rozdziały cudeńka.
    Czekam na kolejne.
    Do napisania.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ