Więc za chwilę przeczytacie (albo i nie) pewne fragmenty. Pochodzą one z mojego pierwszego bloga (usunięty). Nie wiem czy wspominałam o tym, że w wakacje pewnie skończę tego bloga. Żeby się nie nudzić chciałabym zacząć jakąś nową historię. Wiem, że nie wszyscy przepadają za mitologią, ale ja lubię się wyróżniać, a jeszcze nie znalazłam bloga, który łączyłby R5, mitologię, Dary Anioła i Percy'ego Jacksona. Chciałabym coś takiego stworzyć i bazowałabym na historii, którą już kiedyś wymyśliłam.
Przeczytajcie i powiedzcie szczerze, co o tym sądzicie. Jeśli nie będzie komentarzy to uznam, że Wam się nie podoba i usunę ten post. Także... Miłego czytania :)
P.S. Pierwszy fragment pochodzi z dwóch rozdziałów, a pełne tytuły to: Aleksander poznaje prawdę oraz Szkoła Enyaliosa (ale w tej historii, którą mam w głowie Aleksander byłby kimś zupełnie innym).
Następnego dnia
postanowiłem udać się do miasteczka, gdzie miał mieszkać mój syn. Nie pamiętałem
go, tak jakbym napił się z Lete. Gdzieś w dalekiej pamięci widziałem obraz ślicznego,
czarnowłosego niemowlęcia śpiącego w łóżeczku. Pochylałem się nad nim, a obok
mnie stała piękna, ruda driada. Mówiła, że jest podobny do mnie i zapytała jak
powinien mieć na imię. Zaraz potem w głowie pojawiał się obraz Aleksandra
Macedońskiego. Walczył, a ja stałem przy nim i dawałem wskazówki. Był moim
najwspanialszym synem. Półbóg, który podbił świat…
Ubierając się myślałem
o tym, że jeśli ten żyjący Aleksander ma, choć część tego potencjału, co Wielki
mógłbym go wyszkolić. Reszta moich dzieci również jest zdolna, ale mają
mniejszy potencjał.
Podróż rydwanem, w który zaprzężony był Pegaz była magicznie
szybka. Okryty Mgłą wylądowałem na ulicy przed grupą chłopców. Moją uwagę zwrócił
wysoki, z delikatnie wyrzeźbionym ciałem oraz kruczoczarnymi włosami. Był
niezwykle podobny do Aleksandra Macedońskiego. Te same oczy, włosy, spojrzenie
pełne władczości.
Chłopcy rozmawiali o
pomysłach na ten dzień. Za każdym razem, gdy któryś coś wymyślił pytał czarnowłosego
o zdanie. Ten jednak zdawał się błądzić myślami gdzie indziej. Zapytany o to,
powiedział, że żałuje, iż Kasandra wyjechała. Koledzy zaczęli żartować na temat
tego, że chłopak podkochuje się w niej. Uciął krótko śmiech kolegów.
Stałem się widzialny i
stanąłem za nim. Kiedy się odwrócił uderzył we mnie. Przekręciłem lekko głowę i
przyglądałem mu się. Z początku wydawał się zaskoczony, ale zaraz zmienił minę
na wojowniczą i zadziorną.
- Jakiś problem? –
zapytał.
- Więcej szacunku,
Aleksandrze – odparłem spokojnie.
- Skąd znasz moje imię?
- Obserwuję cię od
kilku minut.
- Coś nie tak z twoją głową?
- Tatuś nie nauczył
kultury? – wyczekiwałem na jego reakcję. Zawahał się, ale po chwili śmiało
odpowiedział.
- Ja nie mam ojca.
- Co się z nim stało? –
prowokowałem go.
- Zostawił mnie i mamę.
Odszedł i nie wrócił.
- Wrócił i stoi przed
tobą.
- Co?! – zrobił wielkie
oczy. – Jesteś za młody, by być moim ojcem. Poza tym nie widziałeś mnie szesnaście
lat. Skąd możesz wiedzieć, że jestem twoim synem?
- Przeczucie –
wzruszyłem ramionami. – Daj rękę.
- Słucham?!
Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem, więc podał mi dłoń.
Zza pasa wyciągnąłem mój ulubiony sztylet i naciąłem dłoń chłopaka. Patrzył na
mnie, jak na kretyna, ale nie cofnął dłoni i nawet nie syknął z bólu. Potem
naciąłem swoją dłoń i pozwoliłem, aby kilka kropel mojej krwi zmieszało się z
krwią syna. Czerwono-złota krew na jego dłoni zaczęła tworzyć kształt. Po
chwili przestała się mieszać i utworzyła grecką gamę.
γ
- Interesujące… - gama,
czyli litera oznaczająca mnie. Każdy Olimpijczyk ma swoją. – Co to jest?
- Skąd mam wiedzieć?! –
odburknął.
- To gama, grecka
litera. Ułożyła się z twojej i mojej krwi, a to oznacza, że jesteś moim synem.
- Kim ty jesteś człowieku?!
- Zdradzę ci sekret –
nachyliłem się do jego ucha. – Nie jestem człowiekiem. Jestem
Ares, Bóg wojny! Zatrzymałem czas, koledzy nie będą o mnie wiedzieć. Czuję, że
jesteś wyjątkowym dzieckiem, czuję potencjał i to, że rozpiera cię energia.
Spakuj się, wrócę tu jutro po ciebie. Chcesz to się pożegnaj, bo zapewne nie prędko
zobaczysz kumpli. Od teraz twoje życie nie będzie normalne.
Sahara. 50 stopni w
cieniu. Dookoła tylko piach. Nigdzie nie widać wody. Według mnie najlepsze
warunki do szkolenia półbogów.
Tak jak mówiłem w dniu, kiedy rozpoczęły się zajęcia w szkołach
wróciłem po Aleksandra. O szóstej rano zerwałem go z łóżka.
- O boże! To ty – nie
wyglądał na szczęśliwego.
- Spakowany?
- Co? Człowieku, ja cię
nie znam. W ogóle jak tu wszedłeś?
- Mówiłem ci, jestem
Bogiem, mogę wszystko.
- Dzwonię na policję.
- Proszę bardzo, dzwoń.
Zabiję ich jednym spojrzeniem.
- Jesteś nienormalny!
Wynoś się!
- Ja naprawdę jestem
twoim ojcem. Bogowie się nie starzeją, dlatego wyglądam tak młodo. Przestałem
się starzeć w wieku dwudziestu lat, ale tak na serio to mam trzy tysiące.
- Psychol.
- Nie uczyli was w
szkole mitologii greckiej?
- Uczyli, ale to mity.
Mam przyjaciółkę, która je uwielbia, ale nie udaje, że jest boginią.
- Kasandra. Tak,
wspaniała jest, to moja siostra, więc twoja ciocia. Swoją drogą, musze jej
poszukać. Mam nadzieję, że Hades jej nie porwał. Co mam zrobić, żebyś mi
uwierzył?
- Nic nie musisz robić,
bo i tak nigdy ci nie uwierzę.
Uparty
jak osioł. Nikodem był bardziej skłonny do współpracy. Postanowiłem przybrać
postać mojego świętego zwierzęcia – wilka. Owiała mnie czerwona mgiełka, znikły
ubrania, a moje ciało kształtowało się w ciało wilka. Nawet jako wilk mówię
ludzkim głosem.
- Co teraz? Wierzysz
mi?
Patrzył z przerażeniem,
ale nie krzyczał, nie okazywał słabości.
- To sen? To się nie
dzieje naprawdę.
- Kiedy wróci twoja
mama?
- Powinna tu być za
chwilę.
- Zbieraj się! – warknąłem
i ponownie przybrałem ludzką postać.
Chłopak skoczył na
równe nogi i pospiesznie ubrał. Podniósł plecak i zaczął pakować ubrania.
- Co mam jeszcze wziąć?
I w ogóle to gdzie mnie zabierasz?
- Na Saharę, więc
wyposaż się w wodę i czapę z daszkiem.
- Na Saharę?! – powtórzył.
– Po co?
- Będę cię szkolił, a środek
upalnej pustyni to idealne miejsce. Jeśli będziesz chciał przeżyć to będziesz
mnie słuchał. To taka gra. Ja uczę cię jak walczyć, ty zabijasz, w zamian, za
co, ja utrzymuję cię przy życiu.
- Kiedy wrócę?
- To zależy od ciebie.
Twojego kuzyna szkoliłem trzy lata, ale był ze mną pięć. To, dlatego że jako pięciolatek
i nie mógł utrzymać standardowego miecza. Najpierw go wychowałem. Z tobą
powinno być łatwiej. Jak będziesz współpracował to może wrócisz tu za pięć lat.
- Czemu wrócę za pięć
lat?
- No, bo jest jeszcze
taki jakby obóz, w którym każdy półbóg musi być, co najmniej pięć lat, żeby
wiedzieć jak przetrwać. Wybacz, moja wina, powinienem zwerbować cię wcześniej –
odpowiedziałem ze sztucznym uśmiechem.
W tej chwili do pokoju weszła kobieta o rudych włosach. Ścisnąłem
Aleksandra za ramię, by nie mógł uciec. Spojrzała na chłopaka i rozpłakała się.
- Mamo?
- Nie zabieraj mi go –
szepnęła przez łzy. – Wiedziałam, że wrócisz, ale mam tylko jego, proszę.
- Jest wspaniały,
Oliwio. Muszę go zabrać, bo ja też nikogo nie mam. Nie musisz się martwić, będzie
bezpieczny – udawałem zatroskanego.
- Proszę, Aresie… -
szlochała.
- Wiesz, kim on jest?!
– Wybuchł Aleksander. – Po cholerę, co tydzień zapieprzam do kościoła?!
- Chciałam sprawić, byś
był normalnym dzieckiem. Bogowie przez szesnaście lat nie zwrócili na ciebie
uwagi, chroniłam cię.
- Wszystko byłoby
normalnie, gdyby nie moja mądra siostrzyczka. Twoje życie byłoby nudne, dorósłbyś,
poszedł do pracy i założył rodzinę. Daję ci prawdę, daję ci szansę na odkrycie
samego siebie i swoich możliwości.
- Nie słuchaj go! Choć
do mnie!
- Nie. Okłamywałaś
mnie. Nie powiedziałaś, że jestem półbogiem. Nie powiedziałaś! – Wściekł się.
- Jedziesz ze mną?
- Tak – odparł
stanowczo.
Przywołałem rydwan, a tym samym Strach i Bojaźń. Mój syn miał
lekkie obawy, ale w końcu wsiadł. Droga była długa, lecz moje konie niezwykle
szybkie. Przed południem byliśmy na największej pustyni świata…
~Drugi fragment~
Nikodem skończył kąpiel,
a ja wyobraziłam go sobie w krótkich spodenkach i straciłam kontrolę nad ścianami.
Opadły i zobaczyłam Nikodema ze zdziwioną miną, na szczęście czar zadziałał i
miał na sobie spodnie. Wyszedł z wody, a ja przyglądałam mu się z zachwytem.
Teraz wyglądał zupełnie inaczej. Wysoki i dobrze zbudowany.
Był bez koszulki, więc mogłam zobaczyć jego szerokie barki, umięśnione ramiona
i brzuch. Nie wiem ile wysiłku kosztowało go wyrobienie tego powalającego sześciopaku,
ale robił wrażenie! Mokre blond włosy miał roztrzepane, a jego oczy… jego oczy
to najdziwniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Takie duże, głębokie i …
złote. Dopełnieniem tego ideału są bladoróżowe, wymowne usta. Był bardzo, ale
to bardzo podobny do Apollona. Każdy, kto by go zobaczył uznałby, że wygląda
jak Bóg.
- Wyczarujesz mi
koszulkę i buty? – wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co? Och! Wybacz, już
się tym zajmuję – wyczarowałam żółtą koszulkę i tenisówki.
- Dobry masz gust – uśmiechnął
się zupełnie jak Fojbos.
To są oczywiście wielkie skróty, wyrwane z kontekstu i sklejone, ucięłam też opisy, żebyście nie męczyli się przy czytaniu. Zakładam, że ta opowieść skupiałaby się na jednym członku R5 i do Was należy (ewentualna) decyzja kto to ma być. Cóż, jeśli chodzi o Delly to nie bardzo, bo już ustaliłam, że to byłby chłopak. Co do Ellingtona mam pomysł. Nie jestem przekonana, czy chcę pisać o Rossie, bo o nim jest już serio dużo blogów; musielibyście podać mi jakiś sensowny argument. Ale ja jestem miła xD Mieliście mieć wybór pomiędzy członkami R5, a wychodzi na to, że możecie wybrać albo Rikera albo Rocky'ego.
No nic, czekam na opinie, nawet te krytyczne :)
Według mnie to bardzo fajny pomysł połączyć to wszystko razem , fragmenty super , z chęcią czytałam tego bloga , wybrałam Rockiego bo o nim jest dość mało na innych blogach
OdpowiedzUsuńPS.Też uwielbiam mitologię , i czytac Persjego
Pozdrawiam
Blog, który będzie łączył Percy'ego, Dary Anioła i jeszcze R5 to świetny pomysł! Uwielbiam te książki i jeszcze do tego wszystkiego R5. <3 Ja wybrałam Rocky'ego, bo nie czytałam jeszcze bloga, na którym byłaby historia w większości o nim.
OdpowiedzUsuń